24 grudnia 2017

Ulica Uśmiechu czy ... Straszliwej Męki Pańskiej ?


Kamieniec Ząbkowicki
Doszliśmy w swoim zacietrzewieniu i głupocie do takiej sytuacji, kiedy każdej inicjatywie nadajemy cechy walki politycznej czy ideologicznej. I choćby była to rzecz nie pierwszorzędnego znaczenia, to uruchamiamy retorykę największego kalibru. Tworzą się natychmiast dwie główne grupy, które żrą się ze sobą wściekle. Nie ma znaczenia waga sporu ani sens koncepcji obu stron. Także wiedza na dany temat jest nam zbędna. Bez niej nawet nam lepiej i łatwiej. Media wszelkiej orientacji dbają przy tym o nagłośnienie naszych awantur bo z tego żyją.
Nie wypada żebyśmy mieli ulice upamiętniające "bohaterów" czczonych przez administrację okupacji sowieckiej zwaną PRL. Chyba oczywiste. Jeśli mamy wątpliwości czy usunąć takich patronów, to zastanówmy się czy również nie powinniśmy "historycznie uszanować" nazw ulic np. Gdyni w ten sam sposób osobliwy. Nie byłoby zatem dziś ul.10-lutego i Skweru Kościuszki, a H.Goeringstrasse płynnie przechodzącą w Adolf Hitler Platz.  
Tacy "święci" jak Kniewski, Sawicka, Nowotko, Lenin, Świerczewski, Marchlewski i im podobni powinni być skazani na niebyt w przestrzeni publicznej. W historii zaś powinni być jasno określeni, zgodnie z ich rolą i wartością. Jak sądzę dziś w zaświatach znajdują się w tak wstrętnym miejscu, że nawet najbardziej kostropaty diabeł szczać tam nie chodzi.
Po odzyskaniu niepodległości w 1989 większość obrzydliwych patronów ulic zniknęła. Jednak nie wszyscy.
Uchwalono zatem w parlamencie w 2016 roku, że lokalne władze mają czas na zmianę nazw ulic do września 2017. Jeśli tego nie zrobią, decyzję o zmianach podejmie wojewoda w oparciu o opinię IPN. 
Czy wszyscy występujący za lub przeciw zmianie nazw ulic wiedzą wystarczająco dużo o konkretnym patronie? Mam wątpliwości...

Na początek scenka w taksówce:

Kurs z Sopotu do Wrzeszcza. Pan w wieku 30-40 lat i syn 10-12. Ponieważ ruch jest duży, dyskutujemy, którędy jechać. Pada nazwa ulicy, którą możemy ominąć najgorsze korki - Abrahama.
- Tato czemu ulica nazywa się Abrahama?
- Bo to na pamiątkę Abrahama Lincolna, który był prezydentem Stanów Zjednoczonych i był wielkim przyjacielem Polski. Pomógł nam w odzyskaniu niepodległości.
Tak wykształcony reprezentant klasy średniej przekazuje wiedzę historyczną swojemu synowi.
A Antoni Abraham? No cóż, skoro Wilson i Lincoln to jedna osoba, problem naszego niedokształcenia jest całościowy. A o Królu Kaszubów zapomnieliśmy już wszyscy i jedyny Abraham o jakim pamiętamy to postać z mitologii chrześcijańskiej. Ja przypomniałbym jeszcze o dowódcy Wielkopolskiej BK, generale Romanie Abrahamie. Ma swoją ulicę w Warszawie, Poznaniu i rondo w Świdwinie.

Do zmiany w Gdańsku

Wojewoda Pomorski Dariusz Drelich 13 grudnia ogłosił, że:
ulica J.Wassowskiego zmieni swoją nazwę na ul. A.Walentynowicz,
ul. M.Buczka - na ul. J.Styp-Rekowskiego,
ul.St.Sołdka - na ul. K.Szołocha,
ul. W.Pstrowskiego - na ul. H.Lenarciaka,
ul. L.Kruczkowskiego na ul. I.Matuszewskiego,
ul. F.Zubrzyckiego na ul. F.Selmanowicza „Zagończyka”.
Zaś największy szum i emocje budzi zmiana nazwy ulicy Dąbrowszczaków na Lecha Kaczyńskiego. Czy z powodu przywiązania do historii Brygady im. J.Dąbrowskiego?
A może ze względu na Lecha Kaczyńskiego, którego już zupełnie nie postrzegamy jako człowieka?
Stał się tylko żetonem w szalonej grze pomiędzy skłóconymi stronnictwami.
Sami sobie odpowiedzcie.
Nie będę się rozwodził szeroko nad problemem. Podzielę się tylko kilkoma moimi myślami...

Józef Wassowski

Postać z pewnością nie jest godna uwiecznienia. No chyba, że przyjmiemy za jego zasługę poczęcie syna. To pewien nomen omen... WKŁAD. Może zmienić nazwę z Józefa na Jerzego Wassowskiego, którego talent wiele wniósł do naszego świata kultury. A i wnuk Józefa, Grzegorz Wassowski zapisał się i zapisuje się całkiem nieźle w naszej rzeczywistości.
Zatem zmiana nazwy ulicy z J.Wassowskiego na J.Wassowskiego. Może być?

Marian Buczek

Przez lata PRL był bardzo wygodnym symbolem rzekomo licznego ruchu komunistycznego w II Rzeczypospolitej. Odpowiednio uwypuklono niektóre szczegóły życiorysu tego tajemniczego człowieka. Dlaczego tajemniczego? Bo jest parę szczegółów, które nie pasują do jego domniemanych komunistycznych zboczonych przekonań. Profesor Paweł Wieczorkiewicz przyjmował nawet za prawdopodobne, że M.Buczek nie tylko komunistyczną szumowiną nie był, a mógł pracować dla polskiego kontrwywiadu. Czy gdzieś w archiwach leżą dokumenty, które to kiedyś potwierdzą?

Sołdek i Pstrowski

Stanisław Sołdek 1916-1970

Wincenty Pstrowski 1904-1948
Wpisują się w wizerunek tzw. przodowników pracy. Stoczniowiec i górnik. Czy pracowali z zapałem, żeby budować PRL? A może nie. Może jakiś skrawek Polski w sowieckim morzu okupacji? Nie na pewno, ale chyba mogę mieć wątpliwości?

Leon Kruczkowski

W najgorszym okresie stalinizmu był prezesem ZLP. W latach 1945-48 był wiceministrem w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Był także posłem do tzw. "sejmu". To wszystko prawda!
Ale chyba przechodniom patrzącym na tabliczkę z nazwą ulicy jego imienia kojarzy się z twórczością literacką Leona Kruczkowskiego, która jakąś wartością jest nadal. Czy się mylę?

"Mały Franek"

Franciszek Zubrzycki to postać karykaturalna. Przez całe lata PRLu był kreowany na bohatera walki partyzanckiej. Dowódca pierwszego oddziału Gwardii Ludowej. Te bandyckie nieliczne grupy, po 1945 roku były dobrym fundamentem do tworzenia bajek o komunistycznej partyzantce. Nie pastwmy się nad F.Zubrzyckim, który choć niczego nie dokonał, może był tylko drobnym łotrzykiem. Jednak wielce jestem zdziwiony, że zachowała się nazwa ulicy do dziś.

XIII Brygada Międzynarodowa im. Jarosława Dąbrowskiego

Była to złożona głównie z Polaków, jedna z sześciu Brygad Międzynarodowych walczących po stronie Republiki. Żołnierzami brygady byli ochotnicy. Emigranci polityczni i ekonomiczni. Ideowcy oczarowani komunizmem, ale i dewianci którzy komunizmem byli nieodwracalnie zakażeni. Często zdarzali się też szczerzy zwolennicy demokracji, którzy walcząc po stronie Republiki sądzili, że tejże demokracji bronią. Była też rzesza pięknoduchów i rzesza awanturników różnego pochodzenia.
Mieczysław Migała
1903-1937
Przedstawicielem tej ostatniej był np. niejaki Mieczysław Migała. Marynarz, aktywny uczestnik różnych strajków i demonstracji w Gdyni. Związkowiec, członek KPP. Chuligan pospolity, który znalazł swoje miejsce w historii bo wpisał się w ruchy polityczne. Zginął pod Saragossą. Dlaczego o nim wspominam? Bo doczekał się w PRLu uhonorowania. Miał swoją ulicę w centrum Gdyni i statek  swojego imienia: m/s Marynarz Migała.
Warto pamiętać, że Brygady Międzynarodowe to w szczytowym momencie siła 22-25 tys. żołnierzy. Przez całą wojnę przez szeregi tych formacji przeszło około 30 tysięcy ochotników. Całe siły wojsk republikańskich to około 800 tys. żołnierzy. Większość z nas jest zaskoczona tą proporcją? Bo o wojnie domowej w Hiszpanii wiemy niewiele i ten epizod historii raczej wyobrażamy sobie na bazie szczątkowych informacji czy wręcz haseł. A szkoda bo dostępnych źródeł jest wiele.

Czy Dąbrowszczacy zasługują na swoją ulicę?

Rola i ewentualne zasługi tej brygady są tak niejednoznaczne jak zasługi (?) jej patrona. Zachęcam do zapoznania się z życiorysem J.Dąbrowskiego. Przedstawicielom niektórych elektoratów pomogę, wyjaśniając, że gen. Henryk i Jarosław Dąbrowski to nie ta sama osoba. To Henryk poprowadził kabel energetyczny z Włoch do Polski.
Nie mam wystarczającej wiedzy historycznej, żeby zająć jednoznaczne stanowisko w ocenie Brygad Międzynarodowych.
W hiszpańskiej wojnie domowej zginęło około 3 tysięcy Polaków. Część z nich walczyła z wiarą w słuszne lub nie, idee. Zasługują na szacunek, bez względu na to co o tej wojnie dziś wiemy i jak ją oceniamy.
W obronie problematycznej chwały Dąbrowszczaków stają w większości ci z nas, którzy sądzą, że generał Franco to taki hiszpański Hitler rezydujący w Madrycie i mówiący po hiszpańsku. Zaciekli przeciwnicy Dąbrowszczaków to z kolei ci z nas, którzy wszystkich walczących po stronie republikańskiej widzą jako sołdatów z czerwoną gwiazdą na czapce, zasiedlonej przez wszy.

Jak będzie?

Nie wiem. Myślę, że nowi patroni ulic już na starcie mają przechlapane. Bo bez względu na swoje rzeczywiste zasługi, będą długo postrzegani jako promowani przez głupców, którzy nami rządzą. Głupców których samiśmy wybrali! (To przypominam przy każdej okazji). To nasze głosy lub obojętność spowodowała, że rządzą nami głupcy.  

A ulica STRASZLIWEJ MĘKI PAŃSKIEJ?

Chyba ponad 20 lat temu Wojciech Man i Krzysztof Materna wymyślili ten skecz. Czy mogli przypuszczać, że stanie się to rzeczywistością?
Man i Materna - KLIK
A jeśli chcecie to możecie poczytać o moich spostrzeżeniach dotyczących nazw ulic sprzed kilku lat...
Zmiany nazw ulic i figielki... - KLIK

6 komentarzy:

  1. Dzień dobry, nie zamierzam oceniać nikogo i niczego mam pytanie czy ma Pan zdjęcie Mieczysława Migały albo jakiś informacje o nim i jego rodzinie
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Agnieszko,
    Jedyne w miarę łatwo dostępne informacje o Migale można znaleźć w Polskim Słowniku Biograficznym z lat 70tych. Jest to kilka linijek. Zdjęcia nie mam i nie sądzę, żeby można je było prosto znaleźć, choć oczywiście można próbować.
    Jeśli chce Pani szukać szerszych informacji to kierunki wyobrażam sobie takie:
    - publikacje autorów badających środowiska robotnicze Gdyni lat 30tych /związki dokerów, komórki KPP/
    - archiwa policji gdyńskiej lat 30tych, sądowe i więzienia w Starogardzie Gd., jeśli oczywiście zachowały się i jest do nich jakiś dostęp
    - dość osobliwym kierunkiem poszukiwań może być PŻM i PLO. M/S "Marynarz Migała" pływał pod banderą obu armatorów i może gdzieś w archiwach przechowywane są opisy patronów ich statków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnieszka mnie zdopingowała. Udało mi się znaleźć zdjęcie Mieczysława Migały!
    Zdjęcie chyba z jakiejś legitymacji. Znalazłem je w albumie S.Kitowskiego i M.Sokołowskiej o obecnych i byłych patronach ulic miasta.
    Wkrótce zamieszczę je w tekście.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tomasz Kuchta15 marca, 2019

    W 1935 roku Mieczysław Migała, jako działacz związkowy pomógł mojemu ojcu odzyskać trzymiesięczne zaległe wynagrodzenie wraz z karnymi odsetkami od gdyńskiej firmy "Treliński Czyszczenie Kotłów Okrętowych" Zainteresował się sprawą i pomógł ją skierować ojcu do sądu pracy, choć ojciec członkiem związku nie był i miał wtedy dopiero 16 lat. Nie można ludzi oceniać od razu negatywnie, jeśli nawet mieli zapatrywania komunistyczne. Wielu przedwojennych robotników takie miało i w niczym im to nie ujmuje. Byli porządnymi ludźmi. Facet nie spędzał urlopów w luksusowym hotelu w Kołobrzegu z pieskiem Kacperkiem, jak to zwykli czynić współcześni działacze związkowi. Pojechał do Hiszpanii walczyć po stronie republikanów i tam zginął.

    OdpowiedzUsuń
  5. Obu Panom dziękuję jednemu za zdjęcie a drugiemu za komentarz. Historia jest ciekawa i często nas dotyczy osobiście.... Szukam również ewentualnego dziecka Migały najprawdopodobniej Wandy bo takie imię nosi matka chrzestna okrętu Marynarz Migała

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuję się w obowiązku zareagować na komentarz Tomasza.
    Dziękuję. Za co?
    Otóż za dwie rzeczy. Informację o interwencji M.Migały w sprawie Twojego ojca, bo to także fragment historii. Z takich rzeczy składa się prawdziwy obraz wydarzeń, postaci, czasów.
    Druga rzecz. Dla mnie niezwykle istotna. Zwróciłeś mi uwagę na moją jednoznaczną i negatywną w tym wypadku ocenę Migały.
    Moim zdaniem każdy kto z premedytacją lub z nieświadomości wspierał komunizm był szkodnikiem. A także ten, który jak np. E.Hemingway czynił to pod wpływem jakiegoś zboczonego zauroczenia.
    Ale mimo takiego mojego przekonania, Twoja wypowiedź przyniosła refleksję. Nazwałem Migałę "chuliganem pospolitym". Może na wyrost. Z wiekiem nabieram wątpliwości, mnożą mi się pytania i coraz mniej mam gotowych "słusznych" ocen, odpowiedzi, recept. A tu się zdarzyło. Może był po prostu młodym zapaleńcem bez wystarczającej edukacji, przez co dał się porwać czerwonemu szaleństwu?
    Tekstu nie zmieniam, ale dziękuję za sygnał, który przestrzega mnie przed zbyt łatwymi ocenami.

    OdpowiedzUsuń

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.