09 lipca 2013

Mecz Janowicz - Murray i ...sensacja

Wszystkich, którzy po przeczytaniu tytułu zaniepokoili się, że mój umysł uległ nagłej katastrofie, uspokoję na wstępie. Nie jest gorzej niż było i zorientowałem się, że Jerzy Janowicz nie wygrał. Zajął w tym meczu miejsce drugie, a Murray przedostatnie.
A w miarę poważnie, to mecz mi się podobał i choć od pewnego momentu nasz zawodnik nie był w stanie powstrzymać dzielnego Szkota, to walczył i nie było tu różnicy klas. Wierzę, że jeszcze wszystko przed nim, a to co osiągnął to i tak sukces bez precedensu.

 

No a teraz o tytułowej sensacji... 

Tytułową sensacją i wielką przyjemnością było, zaproszenie do udziału w komentarzu Bohdana Tomaszewskiego...
Tu się Polsat wykazał ! Choć nawet wśród komercyjnych stacji, Polsat i jego "odgałęzienia" w koziołkowych rankingach nisko stoją, to tu sprawili mi przyjemność. Sami powiedzcie czy tylko mnie?
Bohdan Tomaszewski to znany dziennikarz, publicysta, autor scenariuszy, a przede wszystkim komentator sportowy. Rozpoznawalny głos, osobliwy styl i klasa. Komentował Wyścig Pokoju, zawody lekkoatletyczne, olimpiady, a przede wszystkim tenis, który uwielbia. Sam ma w tej dyscyplinie zawodniczą przeszłość.
Pan w wieku lat 93, już oczywiście tą energią co dawniej nie dysponuje. Głos nawet zmieniony i nie od pierwszego zdania rozpoznawalny. Wielkiej klasy dowiódł jednak po raz kolejny. Zdając sobie sprawę ze swoich możliwości, nie starał się zastąpić komentatora, który mu towarzyszył. Tak, w tej konfiguracji, to komentator był uzupełnieniem B.Tomaszewskiego, a nie odwrotnie. Wtrącał swoje uwagi i refleksje w sposób delikatny i wyraźnie poddawał się rygorom transmisji często pytając: "Mogę teraz jeszcze coś powiedzieć? Czy po przerwie?" Po czym pojawiała się reklama klajstru lub inszych wyrobów. Przyznać tu trzeba, drugiemu z panów (nazwiska niestety nie zarejestrowałem), że prowadził dialog z seniorem umiejętnie i zachowywał się taktownie.
Co do meritum samych wypowiedzi dotyczących techniki i taktyki gry, nie zajmę stanowiska. Znam się na tenisie tak dobrze jak na problemach wegetacji jabłek na Antarktydzie. Choć właściwie.... Znam około tuzina fachowych określeń tenisowych, a prawie połowy z nich także znaczenie. Wiem ile setów trzeba wygrać. Z tej rangi wiedzą w innych dziedzinach, wielu przewodzi poważnym komisjom...
Z wypowiedzi B.Tomaszewskiego utkwiła mi w pamięci jedna. Na meczu tenisowym obowiązuje pewna etykieta zachowań. Dotyczy zawodników i publiczności. Widzowie zobowiązani są do zachowania ciszy, a oklaski i owacje dopuszczalne są po zakończeniu wymiany piłek. Zdarza się, że sędzia ucisza niesfornych kibiców i przerywa w razie potrzeby mecz. Tu zdarzyło się to także, raz lub dwa. Pan Tomaszewski po jednym z wybuchów owacji publiczności zwrócił uwagę na ważną rzecz. Jeszcze 20 lat temu publiczność oklaskiwała świetne zagrania swojego faworyta, natomiast zdobyty punkt wskutek błędu przeciwnika nie był powodem do owacji. Okazywanie radości w takim wypadku uważane było za brak taktu i grubiaństwo. Teraz jest inaczej. Czy to fenomenalne zagranie zawodnika któremu kibicujemy, czy też kiks "wroga", wiwatujemy. Takie czasy...

W finale Wimbledonu, Andy Murray wygrał z Djokovicem gładko 3 : 0, a więc łatwiej niż z J.Janowiczem. Taka tam koziołkowa pociecha.