05 listopada 2018

Czy dziś o 21.00 sie ucieszyłem ?

Zadając sobie samemu to pytanie, nie umiem odpowiedzieć jednoznacznie.
Więc stawiam sobie pytanie pomocnicze:
Co bym myślał i jak bym się czuł, gdyby w Gdańsku wygrał K.Płażyński, w Krakowie M.Wassermann itd. ?
Otóż czułbym się źle, byłoby mi przykro i wstyd.
Zatem metodą dowodową znaną z logiki matematycznej pod nazwą "nie wprost" znajduję odpowiedź :

CIESZĘ SIĘ!

A jakoś nie do końca ... Bo mam wrażenie, że:

  • nie cieszymy się ze zwycięstwa, utożsamiając się z kandydatem który wygrał, tylko cieszymy się z przegranej tego którego nie lubimy lub/i uważamy za nieodpowiedniego
  • zmobilizowaliśmy się do tych wyborów tak mocno jak tylko się dało. Czyli w I turze ledwie połowa z nas zamieniła kapciuszki na tangolaczki i wyszła z domu żeby oddać głos. Ten % aktywnych nie jest chyba powodem do dumy? Staraliśmy się jak nigdy, a wyszło? Jak zawsze.
  • samorządowe wybory, a zwłaszcza moim zdaniem, ich II tura pokazały, że maksymalnym wysiłkiem umiemy zmontować pospolite ruszenie jedynie pod hasłem: "Każdy byle nie PiS!". A gdyby czarodziejską różdżką ich usunąć z rzeczywistości, to umielibyśmy powiedzieć kogo wybieramy jako reprezentanta naszych przekonań?
  • świętujemy przegraną kandydatów związanych rzeczywiście czy koniunkturalnie z żoliborskim Mahdim. Czy nie budzi naszego zaniepokojenia, że ci "mahdyści" mają poparcie 1/3 z nas?. Określenie tej licznej grupy jako niewyedukowanych, zaślepionych frustratów załatwia problem? Nie. Nie załatwia. Świadczy o naszej jedynie wyimaginowanej wyższości.
  • wybory samorządowe mają większy wpływ na nasze codzienne życie niż wybory parlamentarne, prezydenckie. Wykorzystanie ich jako kolejnego pola bitwy politycznej dowodzi naszej niedojrzałości.

Dość! 

Jak niektórzy z Was wiedzą, dywagacje mogę rozwijać w nieskończoność (na każdy temat).  Zatem dość.
Dzisiejsza, druga tura wyborów nie pokazała, że PiS przegrał. Pokazała, że NIE WYGRAŁ. To żaden powód do świętowania.
Nadal nie widzę żadnej siły, żadnej koncepcji na wspólne życie, w kraju, który jest naszą wspólnotą, umową społeczną. Bez górnolotnych haseł. Takim do życia.
Oskarżanie PiS o to, że jest przyczyną naszej destabilizacji, ruchu wstecz i wszelkich kłopotów z epidemią odry i gradobiciem w Wąchocku na czele, świadczy o nas źle.
PiS, a właściwie te 30% nie jest przyczyną a skutkiem. Skutkiem tego, że nie umiemy rozmawiać. Jesteśmy skorzy do kłótni i negacji wszystkiego. Spowodowaliśmy bałagan, w którym rzesza zagubionych i pokrzywdzonych została zebrana przez kilku spryciarzy i stanowi siłę. A że teraz ci spryciarze dzierżą ster do którego instrukcji nie przeczytali, to podnosimy larum. Bo w tym samolocie także siedzimy. Trzeba było myśleć o tym wcześniej!