25 września 2016

17 września - PAMIĘTAMY !

17 września 1978 roku Mama wróciła z zakupów codziennych. Nie umiem sobie przypomnieć dlaczego nie byłem tego dnia w szkole. Powiedziała o napisie który zobaczyła. Na kładce dla pieszych nad al. Sobieskiego (przy Czarnomorskiej) pojawił się napis :

17 WRZEŚNIA - PAMIĘTAMY !

Pobiegłem czym prędzej zobaczyć napis na własne oczy. Był już zamazany, ale czy to umyślnie czy przez niedbalstwo w taki sposób, że nadal można go było odczytać. Okazało się, że taki sam napis pojawił się w wielu miejscach w Warszawie. Zatem nie była to inicjatywa pojedynczego człowieka, a zorganizowana akcja jakiejś grupy. Jakiś śmiałek napis taki umieścił także na nowym wówczas murze ogradzającym biuro radcy handlowego ZSRR. Czarną farbą na murze z piaskowca. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć to miejsce dziś. Ale wtedy cały narożnik Belwederska - Spacerowa był rzęsiście oświetlonym trawnikiem bez jednego krzaczka. Jak mimo braku osłony i dość częstych patroli milicji można to było zrobić?
Bardzo nas to zdarzenie poruszyło. Data 17.IX.1939 nie była w moim domu czymś nieznanym. Rodzina mojego Taty doświadczyła wydarzeń z nią związanych bezpośrednio, choć nie w najgorszym wymiarze. Trochę spryt a trochę przypadek, pozwolił uniknąć wywózki. W zakładce "Wspomnienia mojego Taty" możecie o tym poczytać :
Atak Rosjan w "historii" pisanej przez PRL, był wejściem na tereny zamieszkane przez Białorusinów i Ukraińców, w celu ich ochrony przed hitlerowskimi Niemcami. Pewnie i dziś znaleźliby się tacy którzy tę wersję przyjmują. Ci sami nadal mówią, że Armia Czerwona w 1944 i 45 roku nas WYZWOLIŁA. Spytani kiedy przekroczyła granice Polski, odpowiadają że w lipcu 1944. Mniejsza z tym.
Nagle u schyłku lat 70-tych pojawiają się napisy kreślone niewidzialną ręką: PAMIĘTAMY. Nie "pomścimy" co byłoby groteskowe i absurdalne. Po prostu... PAMIĘTAMY. I nie zapomnimy. Taki prztyczek w nos administracji okupacyjnej jaką były struktury PRL. Nic nie znaczący, a jednak. Dawał świadectwo, że lata indoktrynacji nie dały oczekiwanego skutku. W jakiś sposób podnosił nas na duchu.
Dotychczasowe bunty przeciw sowieckiej okupacji, takie jak Powstanie Poznańskie 1956, Marzec 1968 czy strajki roku 1970 były manifestacją i klęską. Strajki i demonstracje 1976 choć stłumione mniej krwawo także jakoś nadziei nie podsycały. Nie wiedziałem owego 17.IX.1978, że za niespełna dwa lata dojdzie do masowego protestu, który wymknie się spod kontroli SB. A po kolejnych dramatycznych i tragicznych wydarzeniach, w 1989 roku powstanie państwo polskie.

A napisy ?

Te z 1978 roku zelektryzowały wszystkich i były sensacją. Od sierpnia 1980 najróżniejsze zaczęły pojawiać się wszędzie i komunistom chyba zabrakłoby farby i pędzli gdyby chcieli je wszystkie zamazywać. Zresztą była to gospodarka w której brakowało wszystkiego. Mnie pozostał w pamięci zabawny napis na betonowym parkanie w Gdańsku przy linii kolejowej pomiędzy Zaspą a Przymorzem:
"Pamiętaj Nysa GDC884B to SB"
Taka śmiesznostka. Z pewnością był jeszcze widoczny w latach 90-tych. Może jeśli archaiczny parkan zachował się, to ślady tego napisu są do dziś ? 
Od tego czasu po dziś dzień pojawia się mnóstwo napisów na murach. Politycznych, idiotycznych lub dwa w jednym. Nikogo już nie ekscytują. Ewentualnie drażnią nawet nie treścią, a tym, że szpecą i niszczą fasady domów. Jeszcze jeden mi się przypomniał. Nie z racji wartości przekazu, a pewnego wspomnienia o moim przyjacielu. 
Koniec lat 80-tych. Wracając do akademika zauważyłem napis na wiadukcie: 
 "ARKA KURWA"
Wymalowany wielkimi literami. Wspomniałem o tym Maćkowi przy kolacji.
- A napis był z wykrzyknikiem czy bez? - spytał
- Jakie to ma znaczenie? - zdziwiłem się
- Bo jeśli z wykrzyknikiem to obelga, a jeśli bez to tylko informacja.
Maciej był i jest dla mnie jedną z najważniejszych osób jakie w życiu spotkałem. Ta mini-anegdotka jest jednym ze wspomnień.
A był ten wykrzyknik czy nie?! Wybaczcie... nie pamiętam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.