12 kwietnia 2013

Czy aktorstwo jest wyrokiem?

Aktorzy dziś i przed setkami lat, przedstawiali i przedstawiają nam, pewne scenki nawiązujące do życia codziennego lub prezentują abstrakcyjne historie, mające na celu wywołanie refleksji, emocji lub czegokolwiek, żeby nas zabawić. Postacie i  ich konstrukcja, są dziełem lub "dziełkiem", dramatopisarzy czy scenarzystów. Aktor ma "jedynie", z pomocą reżysera, zgrabnie nam ową konstrukcję przedstawić. Zatem zawód ten jest ani łatwy, ani trudny. Wszystko zależy od tego, czy dana osoba potrafi być plastyczna i wyrazista i czy dobrze czuje się w tej pracy. Są w tym zawodzie artyści, rzemieślnicy solidni, szaraczki i partacze. Jak wszędzie.
Praca ta ma wiele pułapek (jak byłem mały mówiłem "półłapek"). Pierwsza to ciągły wyścig. Albo droga wzwyż, albo spadek. Żadnej stabilności na firnamencie popularności. Wyjątki są nieliczne i osiągane najczęściej dzięki przedwczesnej śmierci.
Takim przykładem jest Z.Cybulski, który po kilku świetnych rolach, zginął i nie wiemy czy w dalszej ewentualnej karierze, podołałby kolejnym wyzwaniom. 
Drugim niebezpieczeństwem jest wiara w "posłannictwo", związane z ideą patriotyczną, religijną lub jakąkolwiek inną. Tu, z litości nazwisk nie wymienię. 

Dziś w dobie pewnej umownej interaktywności mediów, jest kolejne niebezpieczeństwo - przypisanie do pewnego charakteru czy rodzaju postaci. I tak jeśli Piotr Adamczyk zagrał Jana Pawła II, to "musi" już być bogobojny i natchniony. Tymczasem świetnie zagrał dziwkarza, w beznadziejnym nota bene filmie Och Karol 2 lub podłego SS-mana w Czasie honoru. To niebezpieczeństwo sami aktorzy określają jako "zaszufladkowanie". Z jednej strony, przyjęcie roli gwarantuje popularność, a z drugiej, grozi dożywotnim przywiązaniem do jednej postaci czy charakteru. 
Z dawniejszej nieco historii, warto popatrzeć na J.Gajosa, który przez lata był wyłącznie "Jankiem Kosem". Zwalczył ten wizerunek, między innymi kreując postać w popularnym kabarecie lat 70-tych... I doczekał się, po wspaniałej roli w Dziadach recenzji:

 "...świetnie rolę Nowosilcowa odegrał woźny Turecki..." 

Na szczęście, od tego czasu zaprezentował swoje umiejętności, w tak wielu różnych rolach, że chyba "zaszufladkowanie" mu już nie grozi.
Postrzegamy aktorów jako swoich idoli, zazdrościmy im, podziwiamy, a czasem obrzucamy błotem... Tymczasem to jest zawód jak każdy i wybory przed jakimi staje każdy, tyle, że zwykle w świetle jupiterów.
W.Malajkat po wielu docenionych przez publiczność rolach, wycofał się z aktorstwa zostając dyrektorem teatru. W jednym z wywiadów powiedział, że odtwarzanie ról, przestało go satysfakcjonować i woli pełnić funkcję, która daje mu poczucie wpływu na świat teatru. I...OK. Może szkoda, nam widzom, że tak się stało, ale ma do takiego wyboru prawo.
M.Kondrat, po latach sukcesów na scenach teatralnych, filmowych i telewizyjnych, powiedział "dość !" i zajął się biznesem. Otwarcie mówi o tym, że aktorstwo przyniosło mu popularność i satysfakcję, a teraz chce robić co innego. Nam... żal, ale jego wybór.
Praca aktora to rzadko wielkie zarobki. Andrzej Grabowski przyjął główną rolę w serialu Świat Według Kiepskich. Jest to produkcja dla gminu. Bez żadnych wartości. Ale... A.Grabowski otwarcie mówi o tym , że przynosi mu to dochody na poziomie nieporównywalnym z gażami teatralnymi i dlatego podjął się tej pracy. Wolno mu. Żeby mieć pogląd, obejrzałem co najmniej 3 odcinki i owszem, jest to koszmar, ale gra Pana Grabowskiego jest absolutnie profesjonalna. Zatem, jeśli jego koledzy oskarżają go o skurwienie, to myślę, że to zwykła zazdrość, pokryta tak zwanymi wyższymi ideami.
Jan Machulski za Vabank I i Vabank II otrzymał wielokrotnie niższą zapłatę, niż za dwuminutową reklamę jednego z banków. Tak jest i nie kryje się za tym żaden spisek. To prawa rynku.
Natomiast wszystko ma swoje granice.... pisała Nałkowska. Aktorka jednego z warszawskich teatrów, o średnich raczej zdolnościach i osiągnięciach artystycznych, na przestrzeni ostatnich 30 lat, wybrała jakiś show telewizyjny, który kolidował z terminami jej pracy etatowej. Jej przełożony zareagował stanowczo i zwolnił ją z pracy. Sprawa dotarła do sądu. Orzeczenie nie ma znaczenia, choć dobrze, że sąd zachował rozsądek.
Pani Grażyno, na coś trzeba się zdecydować ! Nie można siedzieć okrakiem na barykadzie. Nie jesteśmy wtedy ani po jednej, ani po drugiej stronie, a od siedzenia okrakiem... trochę boli.