05 maja 2018

ONR to żaden wstyd !!!

Obóz Narodowo Radykalny wywodził się ze środowiska szeroko pojętej narodowej prawicy. Inicjatorzy tego ruchu zarzucali eNDecji zbyt małą aktywność polityczną i jak sama nazwa wskazuje dążył do radykalizacji. Fundamentem ideologicznym miały być hasła wielkiej silnej Polski, w której prawa publiczne mieli mieć tylko POLACY. Tak dziś jak i wtedy nikomu nie udało się ustalić jakie kryterium decyduje o tym kto jest Polakiem, a kto nie. ONR kreował się także na ugrupowanie obrońców wiary katolickiej. Dumne to i wielkie hasła. Tak wielkie i pojemne, że aż puste. 
Legalna działalność ONR to raptem kilka miesięcy roku 1934. Delegalizacja tego liczącego kilka tysięcy ludzi ugrupowania, argumentowana była zaburzaniem porządku, rozsiewaniem nieprawdziwych informacji powodujących zamęt itp. W rachitycznej formie, podzieleni na BePowców i Rossmanowców, OeNeRowcy funkcjonowali gdzieś na marginesie aż do wybuchu II Wojny Światowej. Wojny w której piekło rzucili ludzkość ci którzy byli wzorem dla ONR ...

Dlaczego zatem nie ma się czego wstydzić ?!

Przecież jeśli choć pobieżnie prześledzimy epizod historii którym był ONR w II Rzeczpospolitej, to zrozumiemy, że to tylko właśnie EPIZOD. Każdemu przecież, nawet dbającemu o higienę, może zdarzyć się niespodziewany bolesny i paskudny czyrak na dupie. Rzecz w tym żeby taki przykry przypadek zlikwidować ogólnodostępnymi środkami leczniczymi. Maść lub skalpel i po kłopocie.
Fala podobnych ruchów ogarnęła całą Europę lat 20tych XX wieku. W większości o znaczeniu marginalnym, ale niestety nie wszędzie na tym się skończyło. W 1919 roku w bawarskiej prasie ukazała się notatka gdzieś na odległych stronach drobnym drukiem. O małej partii założonej przez ślusarza Antona Drexlera. Szybka reakcja i może nie doszłoby do tragedii? Sanacyjny rząd II RP równie daleki od doskonałości jak i cała ówczesna Rzeczpospolita potrafił jednak zareagować i zneutralizować ruchy prowadzące do zamętu już w ich embrionalnym stadium. Taka uzasadniona skrobanka. Niemcy nie zareagowali tak jak my. Kto ma się wstydzić?

A dzisiejszy quasi ONR ?

To trochę inna sytuacja. Minęło ponad 80 lat. Miliony ofiar obrazują do czego doprowadziła ideologia nacjonalizmu i jedności opartej na nienawiści wobec wszystkiego co "nie nasze". 
Rasizm i antysemityzm w II RP był pewną walką o wpływy. Rywalizacją. Uzasadnioną czy nie, można dyskutować. Nie było wówczas jednak w Polsce nikogo chyba, kto nawoływałby do fizycznej eksterminacji. To czego dokonali Niemcy w latach II Wojny Światowej, ten ogrom zbrodni powoduje, że każdy przejaw antysemityzmu kojarzony jest z ludobójstwem. Słusznie czy nie, ale tak jest. 
Wszelakie "idee" do których odwołuje się ONR dziś, skompromitowały się w XX wieku krwawo. Hasła o wielkiej Polsce, obronie "świętości" różnorakich itp. to tylko pustosłowie. A wrzeszczący awanturnicy maszerujący w glanach to głupcy. Sfrustrowani głupcy. Ich sympatycy także.

Ale kilka powodów do wstydu jest... i moim zdaniem poważnych.

"Bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika (...) nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście."
/"Dżuma" A.Camus/
Tego typu ruchy pojawiają się na całym świecie i pojawiać będą. Niezależnie od ustroju i miejsca na mapie. To jak wobec tego zjawiska się zachowujemy, decyduje o tym czy mamy się czego wstydzić. Nie można poważnie traktować ich programów, ale poważnie należy traktować zagrożenie jakie stanowią.
Wstydem jest, że nie umiemy zapobiec powstawaniu miejsc w naszej rzeczywistości, gdzie takie grupy się lęgną. To ludzie wykluczeni ze środowiska lub tacy, którzy sami się z niego wykluczyli. Żadnemu politykowi czy grupie nie udało się jak dotąd znaleźć sposobu na te wykluczenia. Wstyd zatem? Umiarkowany. Wstydzić się możemy tylko tego, że nie wymyśliliśmy żadnego systemu doskonałego, który układałby bez wad współżycie w ramach społeczeństw. Dlaczego? Bo człowiek nie jest doskonały i nie będzie.
Bardzo dbamy o poprawność, a moim zdaniem jeszcze bardziej o jej pozory. Tą poprawnością jest także prawo do wszelkiej wolności. Słowa, zrzeszania, wyrażania poglądów. Kierunek słuszny, ale w praktyce mamy kłopot. Skoro każdemu wolność to i troglodytom spod znaku ONR zabronić jej nie możemy. Więc jeśli ich rozpędzi policja to dobrze czy nie? I tu sobie nie radzimy.

Wyśmiać zatem! 

Może tak? Święty ONR ośmieszając znak...

Może się zawstydzą i uznają wyższość intelektu nad tępym i brutalnym niszczeniem? Kto w to wierzy temu polecam Moliera. Filozof kształcący pana Jourdain, wskazuje jasno wielkie wartości swojej wiedzy w zestawieniu z umiejętnościami szermierza, nauczyciela muzyki i tancerza, które lekceważy. Oni nie rozumiejąc ani słowa z jego starannych i uczonych wywodów w "odpowiedzi", stłukli go na kwaśne jabłko. Nie zraża to nieszczęsnego przedstawiciela elity intelektualnej. Ma zamiar napisać piorunującą satyrę, która swą logiką i siłą argumentów zmiażdży przeciwników. Wskaże prostactwo "dławidudy, rębajły i linoskoczka". Znakomite, tyle że morda już obita.

To mamy na co dzień.
To takie tam moje niezbyt odkrywcze rozmyślania o powodach do wstydu.

I jest powód jeden ogromny

Coraz częściej widzę polityków czy też ich imitacje, którzy używają tępych, wrzaskliwych OeNeRowców do swoich rozgrywek. To bardzo proste i efektowne, a zatem kuszące. Nie przejmują się tym, że swoimi zabawami mogą doprowadzić do nieszczęścia. Karmią twór, który dziś jest jedynie ohydnym i hałaśliwym skupiskiem. Łatwo przegapić moment kiedy stanie się on monstrum nad którym zapanować się nie da. Mamy takie przykłady w literaturze oraz filmie, ale niestety i w historii. I tego zachowania polityków-manipulatorów naprawdę się wstydzę. 
A może już nie czas na wstyd,
a na strach? 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.