12 grudnia 2016

"Anatomia upadku"

Zbieżność tytułów przypadkowa. Inne zbieżności ocenicie sami.
W 1683 roku pod Wiedniem i Parkanami doszło do starcia które decydowało o losie Europy. Polska armia ze swoja wspaniałą husarią odegrała w tych bitwach rolę kluczową. Sto lat później Polska zniknęła z mapy świata. 
Dlaczego taka potęga upadła!? Zastanawiają się fachowcy i amatorzy. Przy czym ci pierwsi mając dużą wiedzę mają wprost proporcjonalny do niej zbiór wątpliwości. Amatorzy, tych wątpliwości nie mają. Oni "wiedzą". Może ta nasza ułomność jest cząstką tychże przyczyn?

Mądra i nowoczesna konstrukcja państwa

Od powszechnie uznawanego za budowniczego silnej Polski Kazimierza III Wielkiego, a może jeszcze wcześniej, państwowość polska rozwijała się dynamicznie. Choć były wzloty i upadki, to tworzyły się trwałe, sprawne i wydajne struktury. Ukształtowała się społeczność ze swoimi elitami ekonomicznymi, politycznymi, kulturalnymi. Bez zahamowań czerpaliśmy z różnych kultur to co sprawdzone i pomocne w rozwoju. 
Unia z Litwą może być do dziś wzorem nowoczesnego stosownie do swoich czasów myślenia politycznego. A warto pamiętać, że rzadki to przypadek gdzie słabszy partner takiego mariażu zyskuje nie mniej niż ten silniejszy. 
Polska była państwem, które przyjmowało pod swoją opiekę innowierców prześladowanych w swoich ojczyznach. Przybysze z różnych krajów swobodnie zasiedlali polskie miasta. Jeśli przyjmowali obowiązujące w naszym kraju zasady współżycia, stawali się pełnoprawnymi jej obywatelami. Niektórzy z nich i ich potomkowie dali ważny wkład w rozwój swojej nowej ojczyzny.
Polskę, która była potęgą ówczesnego świata, bardzo osłabiły wojny wieku XVII. Choć wybrnęliśmy z nich to strat nie dało się (?) już odrobić. Wchodziliśmy w wiek XVIII słabi ekonomicznie, politycznie, kulturowo, a Wojna Północna wykazała, że nasz potencjał militarny jest zerowy. Sąsiedzi w tym samym czasie rośli w siłę. Rósł też ich apetyt. 
My chyba bardzo byliśmy zapatrzeni w swoją doskonałość. Nie dostrzegaliśmy wagi zmian w otaczającym nas świecie. System, sprawdzający się w wiekach poprzednich, w wieku XVII był już nieprzystający do kierunków rozwoju i zmian. I tak...

... przygasł blask

Wewnętrzne tarcia i przestarzały system powodowały, że słabliśmy coraz bardziej. Ostatnim rozbłyskiem minionej już potęgi była Odsiecz Wiedeńska. Bez przesady można powiedzieć, że podziwiała nas za nią cała Europa. Podziwiała co nie znaczy, że była wdzięczna. Bo jak wdzięczność ludzka to rzecz niezwykle rzadka, tak pojęcie wdzięczności w polityce nie ma w ogóle miejsca.
W prasie europejskiej wieści z Polski lokowane były na pierwszych stronach, obok wieści z Francji czy Austrii. Ale już w połowie XVIII w. zeszły na plan dalszy. Gdzieś między artykuły o Turcji i Persji.

Sejm ostatniej szansy ?

Władcy Europy zdawali sobie sprawę z rosnącej potęgi Rosji. I zdawali sobie także sprawę z tego że Rosji ucywilizować się nie da. Jeśli będzie silna, będzie niosła światu tylko chaos i zniszczenie. W 1719 roku zawiązano koalicję, która miała na zawsze zepchnąć to zagrożenie gdzieś w przestrzeń między Europą a Azją. Koalicje tworzyć miała Austria, Saksonia i Księstwo Hannoveru będące w unii personalnej z Anglią. Rosja w tym czasie toczyła jeszcze wojnę ze Szwecją, która miała zakończyć się w 1721 roku. Zatem moment chyba dobry?
August II podpisał w Wiedniu traktat. Ale przystąpienie Polski do koalicji miał zatwierdzić sejm 1720 roku. Nie brakowało wśród posłów ludzi świadomych zagrożenia i jednocześnie szansy na jego zażegnanie dzięki Traktatowi Wiedeńskiemu. Nie byli jednak wystarczająco zjednoczeni? Zdecydowani? Nie wiem tego. Faktem jest, że do przymierza nie przystąpiliśmy. 
Pewnie niemała tu rola opłacanych przez Rosję i Prusy wpływowych magnatów i podrzędnych sejmowych krzykaczy. Niebłahe także znaczenie miała osobliwie pojmowana "wolność". Jej zwolennikom nie podobało się żadne podporządkowanie jakimkolwiek koalicjom czy układom. Wszak zgodnie z wciąż obecnym powszechnym przekonaniem, byliśmy najsilniejsi, najmądrzejsi i ze wszystkimi mogliśmy sobie poradzić sami. Aż nadszedł dzień kiedy pozostaliśmy jedynymi którzy w to wierzyli...

Czy w XVIII wieku istniała opinia publiczna ?!

Tak, istniała i to już od jakiegoś czasu. Gdyby tak nie było, kto decydowałby się na wydawanie wielkich pieniędzy na gazety i periodyki już od połowy wieku XVII ? Oczywiście kreatorami tej opinii był nikły procent populacji inspirowany czy manipulowany garstką głosicieli myśli słusznych i niesłusznych. Mądrych i głupich. Decydujące jednak czy nośnych. Tak jak dziś, tyle że te grupy którymi zawładnąć trzeba było, to wówczas kilka procent populacji, a dziś kilkadziesiąt. Co do jakości intelektualnej? Różnice niech każdy oceni sam.
Ta opinia stawała się nam nieprzychylna.
Myśli i prądy zbliżającej się epoki nazywanej może nieco na wyrost "Oświeceniem" były bardzo chętnie w Europie przyjmowane. Niekoniecznie dlatego, że wszystkie były mądre bo nie były. Miały natomiast uwodzicielski posmak nowości. To zawsze kusi. Wystarczy dobrze opakować. 
Do Polski nowe trendy trafiały i znajdywały sporo zrozumienia, ale entuzjazm u nielicznych. Co gorsza był to ruch jednostronny. Polska w tej dyskusji o przemianach nie była uczestnikiem czynnym. Nie budowaliśmy swojego wizerunku z wystarczającym zaangażowaniem. Natomiast ten wizerunek budowali inni.
Wolter (Voltair) 1694-1778
Monteskiusz, który Polski nie znał, powielał pewne nieprzychylne nam stereotypy. 
Wolter, który tworzył lub popularyzował dość niespójny zbiór nowych myśli, stał się duchowym przewodnikiem prądów filozoficznych i społecznych często o rozbieżnych dążeniach. Trochę zabawne, ale przysparzało mu to popularności. Zyskał autorytet wśród wielu i zainteresowanie możnych współczesnego świata. Wychwalając tzw. "oświecone imperia" Fryderyka i Katarzyny odnalazł sposób na całkiem niezłe i regularne dochody. Jako przeciwieństwo gloryfikowanych monarchii wskazywał łatwy przykład zapóźnionej, nieporadnej Polski. Może i nie czuł do Polski jakiejś naturalnej wrogości, ale zły wizerunek Rzeczypospolitej pasował mu do układanki.
Rousseau choć wielki miał do Polski sentyment, sposobem pojmowania świata bliższy pewnie był chyba Romantyzmowi niż Oświeceniu. Wychwalał nas często za nasze ułomności widząc w nich... piękno duszy polskiej?.
Mieliśmy oczywiście próby naszego udziału w dyskusji i kreowaniu własnego wizerunku, ale zbyt słabe jak np. rozprawy Husarzewskiego, zbyt późne - Leszczyński. Były to działania nieskoordynowane na które zabrakło może determinacji, może przemyślanej strategii. Z całą pewnością zaś pieniędzy !!! Pozyskany przez emisariusza Konfederacji Barskiej G.Mably jako głos propagandy to także pojedyncze narzędzie nie mogące się przebić.
Był i gol samobójczy. "Dwa miecze..." (cały tytuł nie do zapamiętania) ks.J.Załuskiego to próba zabrania głosu w dyskusji przy użyciu retoryki i sposobu myślenia całkowicie odrzucanego przez wiodące wówczas nurty. Argumentacja zaś opierała się na wartościach także już uznanych za skompromitowane lub w najlepszym razie nieaktualne. Nie tylko rozprawa ta nie pomogła nam w uzyskaniu poważania, a była wielokrotnie wykorzystywana jako dowód polskiego zacofania.

Polska ? ... Coś z tym kłopotem trzeba zrobić !

Brak polskiego mocnego i popartego logiką głosu decydował o naszej słabnącej pozycji w "lidze". Co gorsza, naszym przeciwnikom czy wręcz wrogom, dawaliśmy do ręki gotowe argumenty.
System społeczny i poddaństwo chłopów były przez świat niemożliwe do zaakceptowania. I nieważne czy chłop pańszczyźniany był w rzeczywistości w gorszym położeniu niż włościanie w innych państwach oświeceniowej Europy. Liczył się wizerunek i przekonanie oceniających nas.
Nasza tolerancja dla innowierców i przybyszów z innych krajów, z której słusznie jesteśmy dumni, w wieku XVIII ustąpiła ksenofobii. Katolicyzm, z przyczyn których koziołkowy rozum nie ogarnia, przekształcił się w kult symboli i zabobon. Barwny, z piękną oprawą, ale bezmyślny. I tu także nieważne jest, że wśród głęboko wierzących byli ludzie tolerancyjni, otwarci na dyskusje. Liczy się powierzchowny wizerunek. Bardzo nas kompromitujący.
Tuż po wspomnianym Traktacie Wiedeńskim Prusy z Rosją zawarły układ zgodnie z którym oba mocarstwa dbały o to żeby Rzeczpospolita nie otrząsnęła się z zamętu i wewnętrznych awantur. Nie trzeba było do tego nawet wojny. Wystarczyło pozwolić nam się gryźć umiejętnie dolewając oliwy do ognia.
Kłopot Europy w postaci kraju słabego, nieprzewidywalnego nie nadającego się do jakiejkolwiek trwałej współpracy rozwiązano ... 
Od lat 20-tych XVIII w. Polska była de facto podległa Rosji wspieranej przez Prusy. A gdy nadszedł czas Rosja zagarnęła nasze terytorium dając Prusom smaczny kąsek, a i Austrii dostał się niezły kawałek. Powoli w trzech rozbiorach usunięto "kłopot". Skoro nie chcieliśmy iść z cywilizacją dając odpór Rosji, to nakarmiono nami bestię. Zaspokoiło to ją na czas jakiś przy przyzwoleniu a może i uldze świata.
W ostatnim wysiłku stworzyliśmy nawet konstytucję najnowocześniejszą na świecie. Tylko, że to taka esprit de l'escalier. W obronie tejże konstytucji stoczyliśmy nawet wojnę. Dziś rocznicę jej uchwalenia świętujemy każdego 3 maja.

Świętujemy bo możemy

Własnym uporem spowodowaliśmy, że ci którzy nas pożarli nie dali rady nas strawić. Zawirowania historii udało się wykorzystać i na 20 lat w antrakcie Wojen Światowych państwo odzyskaliśmy. Akt drugi krwawego dramatu, znany jako II Wojna Światowa znów rzucił nas w łapy Rosji na przeszło pół wieku.
Jednak teraz odzyskawszy własne państwo oddajemy mnóstwo wysiłku na harce. Przyglądając się naszej rzeczywistości zastanawiam się i dlatego przypominam sobie ciąg zdarzeń sprzed 300 lat...
Upiór w postaci Rosji nadal żyje i nie zmienił się w swoich głównych cechach. My awanturujemy się i żremy między sobą już właściwie o wszystko albo może właściwie o nic. Od Europy oczekujemy podziwu dla swoich zasług rzeczywistych i wydumanych. Chcielibyśmy być rozgrywającym w polityce, ale mamy na to "sposoby" budzące odrazę u innych, a w najlepszym razie śmiech politowania. Śni nam się znów Międzymorze. W trudnych sytuacjach stajemy okoniem i znów stajemy się KŁOPOTEM Europy.  
Ku uciesze Rosji !!!
Naprawdę chcemy jeszcze raz sprawdzić co z tym kłopotem świat zrobi ?!