06 września 2015

"Wizygoci" dziś...

Stopniowy upadek Cesarstwa Rzymskiego, to powstawanie nowych ośrodków władzy w Europie. Mniej lub bardziej trwałych. Półwysep Iberyjski po różnistych awanturach opanowali Wizygoci. Całkiem nieźle im się wiodło. Gospodarkę i relacje wewnętrzne poukładało około 20 rodzin. Dziś pewnie nazwalibyśmy ich oligarchami.

I pewnie nadal całkiem nieźle by im się wiodło, ale chyba przespali zmiany i fakt rosnącej potęgi. Odległej, ale zbliżającej się szybko. Obszar państwa Wizygotów z jednej strony chroniony przez Pireneje, a z pozostałych oblany morzem wydawał się niezagrożony. Armia Wizygotów była zmniejszana i składała się z prywatnych armii utrzymywanych przez wspomnianych możnowładców. Raczej dla tępienia zbójców i tłumienia buntów niż do obrony granic. Pod koniec VII w. miasta zaczęły nieco podupadać, głównie z powodu przeludnienia, a państwo słabło wskutek sporów i rywalizacji rodów panujących.
Tymczasem państwo arabskie rozwijało się i opanowywało coraz większy obszar. Od Egiptu posuwało się wzdłuż brzegów Afryki na zachód. Nawet nie niszczyli wszystkich struktur miejscowej władzy. Opanowywali kluczowe punkty, wyznaczali podporządkowanych sobie namiestników i ruszali dalej. Kiedy z początkiem VIII wieku dotarli do Ceuty, a wycieczka spodobała im się, postanowili przeprawić się do Europy. A to raptem kilkanaście kilometrów.
Zaledwie w kilka lat Arabowie podporządkowali sobie cały Półwysep Iberyjski. Górowali nad Wizygotami liczebnością armii, umiejętnościami, dyscypliną. Sprzyjał im też niezbyt wielki zapał do obrony, mieszkańców podbijanego terytorium. Zaprowadzili tu swój ład i organizację. W późniejszych latach przekroczyli Pireneje i zatrzymali się dopiero po pokonaniu ich w bitwie pod Poitiers, przez Karola Martela. Przyniosła mu ona sławę obrońcy chrześcijaństwa i przydomek Młot. Dziś mógłby być dwuznacznie rozumiany, ale "Martel" kojarzy się smacznie.
Karol Martel "Młot"
Odrzucając kwestie wiary, które zawsze są dobrym powodem do mordowania się, panowanie islamu na terenie obecnej Hiszpanii i Portugalii to rozwój i dobrobyt. Pod każdym chyba względem. 
Matematyka, inżynieria, architektura czy medycyna, na poziomie w ówczesnej Europie nieznanym. Miasta budowane nowocześnie. Z publicznymi łaźniami i ulicami oświetlonymi latarniami. Jeśli do tego dodamy powszechną edukację, biblioteki... To jak tu dopasować utrwalony w pamięci obraz krwawego i dzikiego Maura barbarzyńcy? Występuje tu zderzenie muzyki z prostytucją czyli : coś tu k... nie gra! 
910 r.
W XI wieku modne stały się w Europie wycieczki nazywane Wyprawami Krzyżowymi. Ich uczestnicy budzili zadziwienie świata arabskiego. Przybywali z dalekich krajów gdzie jest mało słońca i dużo deszczu. Nie umieli czytać. Odziani byli dość marnie i śmierdzieli.  To byli barbarzyńcy.
Zobaczyli zaś świat, który ich olśnił. Zamki, pałace i nowoczesne miasta robiły na nich mniej więcej takie wrażenie jak Nowy York na Kargulu i Pawlaku.
Państwo arabskie zwane Al Andalus przetrwało w zmieniającej się postaci ponad 700 lat. Za jego ostateczny koniec uznaje się upadek Grenady. To początek okresu zwanego Renesansem w Europie, odkrycia geograficzne. Chyba od tego momentu można mówić o znacznie szybszym rozwoju świata chrześcijańskiego niż islamskiego. 
Wiele pamiątek po kulturze Al Andalus, zostało zniszczonych w imię... jak zwykle "wiary". Część jednak się zachowała, jak choćby niektóre zabytki architektury.
Minęło od końca tego rozdziału historii ponad 500 lat. Jak twierdzą niektórzy, świat islamu i świat kultury europejskiej powinny żyć osobno i w drogę sobie nie wchodzić. Tylko, że to nierealne. 
Nie jesteśmy Wizygotami, ale chyba czeka nas trudny egzamin. Oni swój oblali i dlatego śladu dziś po nich nie ma. 
Jak zmierzyć się z tym kolejnym zupełnie nowym zderzeniem dwóch światów? Dziś znów dzieli nas cywilizacyjna przepaść, tyle że w drugą stronę.
Wniosków nie będzie. Nie mam pojęcia jakie są możliwe rozwiązania, a które z nich słuszne już zupełnie nie.

Rok 2097...

Autostrada Berlin - Hamburg. Dwóch niemieckich policjantów zatrzymuje do kontroli samochód. Po chwili jeden z policjantów woła kolegę i pokazuje mu prawo jazdy kierowcy:
- Ahmed, popatrz jakie dziwne nazwisko... "Schmidt"....






1 komentarz:

  1. Trochu historii bez emocjonalnego zacietrzewienia

    OdpowiedzUsuń

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.