06 listopada 2013

Wierzyłem, że będzie naszym prezydentem ...

Premier Tadeusz Mazowiecki poważany był nawet przez swoich przeciwników politycznych. Jeśli zarzucamy mu błędy, to nikt szanujący własne słowo nie ośmiesza się, przypisując mu złe intencje. O ile pamiętam, nawet Zagryziakowie go napiętnowali "dopiero" po latach, kiedy popadli w całkowitą aberrację. O znaczeniu określenia "gruba kreska" pisać nie warto, bo ci którzy znaczenia wypowiedzi w której owa figura słowna się pojawiła, nie rozumieli... nie zrozumieją nigdy. A ci którzy dla gawiedzi przeinaczyli słowa premiera, nie warci są uwagi i atramentu. Nawet wirtualnego i nawet koziołkowego. Dziś kiedy premier Mazowiecki odszedł tam dokąd wszyscy zmierzamy, każdy oddaje mu szacunek. Mógłbym dołączyć do tych słów, które z całą pewnością należą się pierwszemu po 50 latach premierowi polskiemu, który nie musiał sprawować urzędu na emigracji. Ważniejsi ode mnie i większej wiedzy ludzie napisali i napiszą o nim dużo dobrych słów. Ja napiszę o tym co bezpośrednio ze mną związane i ważne tylko dla mnie. Kto chce ten mi odpowie...

Prolog

Tadeusz Mazowiecki - bliżej nieokreślona (dla mnie) postać opozycji w latach 1970-80. Człowiek o którym wiedziałem chyba niewiele. Nawet po 31 sierpnia 1980 nie zaistniał w mojej świadomości. Wybaczcie.. miałem wtedy 16 lat i zakończone niedocenianym dziś sukcesem strajki, pamiętam w obrazkach: Lech Wałęsa - trybun ludowy, wielki długopis i Matka Boska w klapie podziwianego przywódcy robotników.

Epizod pierwszy

Jesień 1990 roku. Przedwyborcze spotkanie na Politechnice Gdańskiej. Tłumy ludzi. T. Mazowiecki w czarnym grubym płaszczu, wchodzący po schodach z uśmiechem, bo witany był owacyjnie. Dobra pogodna atmosfera. Spokojne raczej wypowiedzi, pytania. Wróciliśmy z Maćkiem, moim "współspaczem" do akademika i długo w nocy gadaliśmy. Utwierdziło nas to spotkanie w przekonaniu, że wszystko będzie w porządku. Mazowiecki vs. Wałęsa, wynik może być tylko jeden. Fenomen Wałęsy jako przywódcy robotników to zbyt mało w konfrontacji z doświadczeniem, wykształceniem i obyciem. O jakże naiwna była nasza pewność...
Tadeusz Mazowiecki nie tylko przegrał z popularnym proletariuszem, ale i z nieznanym nikomu Tymińskim. Zrozumiałem wtedy co znaczy siła ludu, strasznej i nieświadomej niczego masy. W drugiej turze z zażenowaniem stawialiśmy "krzyżyk" przy Wałęsie, bo choć w roli prezydenta wiele wstydu nam przyniósł, to jego rywal ... lepiej nie myśleć.

Epizod drugi...brydżowy

Moja serdeczna koleżanka przyjaźniła się przez wiele lat z Tadeuszem Mazowieckim i Bronisławem Geremkiem. Kiedyś zaproponowała, że mnie zaprosi na brydża do takiego szacownego składu. Wielce się do tego zapaliłem. Poznać takich ludzi i jeszcze zagrać z nimi w brydża. Bardzo to pochlebiłoby mej próżności, która jest ogromna. To wiecie? Jakoś się nie składało, a ja po przemyśleniu nie przypominałem o pomyśle. Pewnie by ze mną zagrali i byłoby miło, ale byłaby to sytuacja z cyklu "za pan brat świnia z pastuchem". Nawet gdybym umiał się zachować jak najsubtelniejsze różowe prosiątko i nie chrumkał, to chyba jednak... Powinienem znać swoje miejsce w szeregu. W kilkanaście miesięcy później profesor Geremek zginął tragicznie. Teraz z tego hipotetycznego stolika ubył premier Mazowiecki.
Ale z brydżem jest związana pewna pogodna historia. Otóż T. Mazowiecki w końcu lat 90-tych, zwołał u wspomnianej koleżanki brydża około północy, co nie było dla niego dziwną porą. Przyjechał prosto z jakiegoś dyplomatycznego rautu. Natychmiast podziękował kierowcy i odesłał go, mówiąc żeby sobie pojechał pospać i wypocząć. Wielokrotnie przekonałem się o tym, że ludzie których poziom kultury dorównuje poziomowi w hierarchii, traktują swoich podwładnych dowolnego szczebla ze starannym szacunkiem. To ładne. 
Gra toczyła się ciekawie i zakończyła o świcie. Mazowiecki ze zdumieniem stwierdził, że jego płaszcz... pojechał w samochodzie. Nie było zimno, a do głowy by mu nie przyszło budzić kierowcę o piątej rano, żeby mu płaszcz przywiózł.
- To jak ja wyjdę do taksówki? W smokingu i z muszką? Jak ktoś mnie zobaczy to pomyśli, że kto ja jestem?!
- Nie martw się Tadeusz, pomyśli, że kelner z pracy wraca - odpowiedziała rozbawiona Hania.

W swoim roztargnieniu i braku zapatrzenia w siebie, T. Mazowiecki często sądził, że jeśli idzie ulicą to nikt go nie rozpoznaje. Wyszedł uśmiechnięty i spokojnie dotarł do hotelu.







7 komentarzy:

  1. Mazowieckiego osądzi historia juz tylko historia (jesli nie beda jej pisac obce narody - Zydzi, Niemcy - tylko sami Polacy)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Twoja refleksja jest pesymistyczna...
      Z pewnością nie tylko historia, bo i dziś wielu docenia T.Mazowieckiego. Nie tylko dlatego, że był pierwszym premierem po 50 latach okupacji, ale dlatego, że umiał się w tej trudnej roli znaleźć. Oczywiście Masz rację, że historia doceni go lepiej, bo znikną "szumy" emocji. A zastanawiam się... Uważasz, że jeśli tą historię będą spisywać Żydzi czy Niemcy, to będzie to historia sprofilowana przeciw nam czy też T. Mazowieckiemu? Może tak, ale i wśród nas są malkontenci w krytyce naszej historii bardziej emocjonalni niż rzeczowi. Ważne to co nam się udaje jako krajowi, narodowi, małym i większym społecznościom. Niech sobie ktoś tam gada co chce. My cieszmy się, że byli i są tacy którzy coś robią. Tak jak Mazowiecki i wielu...

      Usuń
  2. W trzecią rocznicę śmierci "zareklamowałeś" swoje przemyślenia o Premierze na FB. Zobacz jak niewiele jest lajków. Czy twoi znajomi widzą Mazowieckiego jako człowieka niewartego pamieci ?

    Maria W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby żył dziś? Zapanowałby nad naszym szaleństwem? Chyba nie.
    Aman

    OdpowiedzUsuń
  4. Hanna Trzebna
    Było gorzej Koziołku. To zdarzenie miało miejsce w Warszawie, a w odesłanym płaszczu znajdowały się klucze do mieszkania Tadeusza Mazowieckiego. Dlatego musieliśmy grać w brydża do rana, tj. do przyzwoitej godziny (ok. 7 rano), o której można było obudzić syna, który przywiózł zapasowe klucze. Reszta się zgadza co do słówka. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Haniu!
    Wybacz. Źle zapamiętałem tę historię. Poprawić?

    OdpowiedzUsuń

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.