19 lipca 2017

Kozioł zerka na Francję... NIEOBIEKTYWNIE !!!

Mamy wynik prezydenckich i parlamentarnych wyborów we Francji. Choć raczej spodziewany, budził wiele emocji. Bo pewności nie było.
Przecież referendum w Wlk.Brytanii nie mogło (!) dać wyniku decydującego o wyjściu z UE, a dało. Przecież nawet infantylni Amerykanie nie mogli wybrać Trumpa!!! Nawet w alternatywie z wyjątkowo nieudaną kontrkandydatką, a wybrali. U nas także ostatnie wybory pokazały, że większość potrafi wybrać coś absurdalnego. Dlatego wybór Macrone'a i jego ad hoc zebranej partii, choć logicznie spodziewany, pewnym nie był. A może też jest absurdalny?

Jest się z czego cieszyć?

Z perspektywy Francuza - nie wiem. Z naszej - obojętne. 
Francja zagubiła swoją tożsamość wiele lat temu. Francji i Francuzów koziołek nie lubi. Ale nie wynika to z głębokiej znajomości polityki i francuskiej rzeczywistości, tylko z własnych jednostkowych doświadczeń i równie nieobiektywnych spostrzeżeń. Przede wszystkim zaś z koziołkowych "analiz" historii. Analiz w cudzysłowie bo pozwalam sobie często na historyczne dywagacje, nie mając stosownego wykształcenia.
Francja wzniecając rewolucję u kresu XVIII wieku zburzyła obowiązujący porządek. Eksperyment fascynujący, spektakularny itp. Niestety jednak nie dał nowego, trwałego i jakiegokolwiek wiarygodnego fundamentu nowego porządku. Wiara chrześcijańska w wersji koncernu watykańskiego, z nauką Chrystusa miała w wieku XVIII tyle wspólnego co dziś. Nic. A na tej doktrynie oparty był system władzy. Padł zatem. Z tych gruzów przez 200 ponad lat nie powstało nic co byłoby trwałe, w powszechnym mniemaniu niepodważalne i wskazywało jednoznaczne fundamentalne wartości. Na tyle niepodważalne, że nawet najwięksi antagoniści traktowaliby je jako aksjomaty. Cytując mojego przyjaciela Wojtka, globalny porządek świata potrzebuje kilku punktów tak trwałych, że Pan Bóg w nie nóżkę cyrkla wstawia zakreślając kręgi według swej fantazji.
Nie ma już i nie będzie takich fundamentów. Zatem każda konstrukcja filozoficzna, teologiczna czy polityczna podlega przekształceniom. Jej trwałość można mierzyć co najwyżej w dziesiątkach lat. Zastępowana jest następną. Optymiści powiedzą, że to rozwój, pesymiści, że chaos. Kozioł sobie myśli, że po prostu ruch i tylko na własny użytek usiłuje go ocenić. Najczęściej nawet sam sobie nie umiem odpowiedzieć czy wydaje mi się dany kierunek dobrym.

Marine le Pen ocaliłaby Francję !

Czegoś takiego nie powiedziałbym nawet po pijanemu. Ale są tacy, którzy tak twierdzą i może nawet tak myślą. Marine le Pen ma bardzo dobrze wypracowany wizerunek silnego przywódcy. Jaka jest naprawdę nie ma znaczenia. W polityce liczy się tylko wrażenie i przekonanie wyborców. Obiecywała różne radykalne ruchy. Realne, nierealne, ale wszystkie pociągające dla części wyborców. Wyjście z UE, bezpieczeństwo Francji po oczyszczeniu z terroryzmu islamskiego, może powrót do waluty własnej. To się wielu Francuzom podoba. Zapatrzeni w mit wielkiej i silnej Francji, a jednocześnie podatni i dający się uwodzić skrajnościom.
Nasi niedouczeni politycy wyobrażali sobie już porozumienie "wodzów" narodów. Póki Francja sterowana jest przez Niemcy, takie porozumienie nie jest możliwe. Myślę, że na szczęście dla nas. Bo kiedy Niemcy stracą kontrolę nad Europą czy samą Francją, sznurki przejmie Rosja. Co to dla nas znaczy chyba wiemy. Choć jak słucham obecnie rządzących, to widzę, że nie wszyscy.

Na Macrone'a głosowali Arabowie !

Oczywiście, że tak. Także oni. Nie wiem jaki procent mieszkańców Francji stanowią ludzie pochodzenia i kultury arabskiej. Z pewnością to procent istotny. Począwszy od potomków uczestników muzułmańskiego najazdu sprzed ponad tysiąca lat, poprzez przybyszów z Algierii, Maroka i innych kolonii francuskich, aż do imigrantów z ostatnich dziesięcioleci. Część się zasymilowała, część zintegrowała, zachowując niektóre swoje kulturowe tradycje. Jeszcze inni przystosowali się w sposób minimalny, świadomie zachowując całkowitą odrębność. Często agresywnie ją zaznaczając.
Nie wszyscy Arabowie to terroryści i nie wszyscy terroryści to Arabowie. Warto też zastanowić się czy islam się radykalizuje czy radykałowie, a mówiąc wprost okurwieńcy, się islamizują. Mnie się wydaje, że to drugie. A jeszcze prościej. Szaleńcy realizujący się w zbiorowych morderstwach wybrali sobie atrakcyjny w ich mniemaniu szyld.
Tak czy inaczej, kolorowa część obywateli Francji mając wybór Macrone lub le Pen musiała głosować na tego pierwszego.
Też szastał obietnicami i hasłami, których przeniesienie w czyn może być problematyczne.
My oczywiście poczuliśmy się obrażeni kiedy podczas kampanii obiecał chronić jakąś fabrykę przed przeniesieniem do Polski. Chodziło mu o pozyskanie popularności jako obrońcy rynku pracy. Dotyczyło to akurat sytuacji z Polską w tle. W swej nadwrażliwości, fikuśnie rozumiejąc pojęcie honoru uznaliśmy, że była to wypowiedź skierowana przeciw Polsce. To atak na Polskę. Co najmniej jakby nam flota francuska zaminowała podejście do portu w Darłowie.
Jeśli pomyślimy o nieudolnym sposobie zerwania procedury zakupu śmigłowców, pomówieniu Francuzów o przekazanie okrętów Rosji za 1$, to wypowiedź o fabryce kuchenek, lodówek czy patelni z Polską w tle jest sensacyjką na ostatnią stronę gazetki gimnazjalnej.
Niezwykle łatwo oburzamy się dopatrując się wszędzie wrogości wobec naszego kraju. Traktujemy to jak świętokradztwo. A sami... swoim postępowaniem zamieniamy własną ojczyznę w szalet. 

Ale ma starą żonę !!!

No i to jest argument!
Skoro używają go przeciwnicy Macrone'a to znaczy, że żadnych poważnych zarzutów wobec niego nie mają. I to mnie trochę pociesza.
Choć nie wierzę żeby okazał się wielkim mężem stanu, rekonstruktorem chwiejącej się UE, ale chyba nie będzie rozrabiaką. A to mi wystarczy. Macrone optuje za wzmocnieniem strefy EURO i Europą dwóch prędkości co możemy uznać za niekorzystne dla nas. Prawda. Ale od kilkunastu miesięcy sami usuwamy się z UE i jeśli nie stanie się cud to zostaniemy tylko jej formalnym członkiem. A może nawet gorzej...
Co zaś do małżeństwa, to zastanawiają mnie wywody niektórych. Żona starsza o 24 lata, zatem on musi (!) być emocjonalnie niedojrzały. Niektórzy doszukują się w różnych pseudopsychologicznych analizach dowodów na jakieś szokujące odchylenia. Fu!!! Grzebanie komuś pod kołdrą jest nieeleganckie, a czynienie tego na forum publicznym to zwykłe chamstwo.
Ci sami strażnicy moralności jakoś nie zżymają się na myśl o 60latkach mających drugą bądź trzecią żonę w wieku córki lub wnuczki. To nie jest niedojrzałość emocjonalna?

Zresztą... ilu z nas dojrzewa?
- Mamo, mamo! Jak dorosnę będę taki jak tata!
- Synku, zdecyduj się. Albo jedno albo drugie.