02 kwietnia 2018

Półprawdy, postprawdy, fake newsy i zwykłe kłamstwa.

Bodźcem do koziołkowych rozważań na ten temat jest odrażający news na Facebook'u o śmierci jednej z gwiazd estrady. A właściwie nie on, a reakcja mojej przyjaciółki. To inteligentny człowiek i nie powiela głupot. Na wieść o rzekomej śmierci Tiny Turner zareagowała udostępniając tę wiadomość i dzieląc się z innymi swoim żalem i ciepłym wspomnieniem o tej zjawiskowej piosenkarce. Zareagowała emocjonalnie, nie sprawdzając prawdziwości tego wstrętnego fake'a. 
To naturalna reakcja i na tym bazują autorzy fake newsów. Na ten chwyt dała się złapać także Panorama TVP2 i podała tę fałszywą informację.
Zmiany cywilizacyjne, które niekoniecznie zawsze oznaczają rozwój, spowodowały, że odbieramy mnóstwo informacji. Pobieżnych, rzetelnych, niepełnych, fałszywych, prawdziwych, manipulowanych... 
Mamy dostęp do nich za pośrednictwem książek, prasy, radia, telewizji. Od ponad 20 lat informacje czerpiemy także z internetu. I tu waham się czy słowo "czerpiemy" jest właściwe...
Jeśli CZERPIEMY to jak rozumiem, szukamy źródeł, wybieramy je i dowiadujemy się o czymś co jest dla nas ważne, interesujące. 
Nie będąc na to przygotowanym, znaleźliśmy się jednak w innej pozycji. To nie my ich szukamy, to informacje lawinowo spadają na nas. W ciągu kilku tygodni odbieramy ilość informacji taką jak nasi pradziadowie przez całe swoje życie! 
Jak je weryfikować? Które traktować jako istotne? Które są tylko szumem informacyjnym? Które są fałszem? 
A te prawdziwe? Czy są prawdą pełną? Obiektywną? Czy tylko niosą część prawdy? 
Może są postprawdą? Obrobioną i podaną jako gotowe danie do spożycia z zamierzonym przez autora skutkiem ?
Jak słyszałem niedawno, w jednym ze skandynawskich krajów, ma być wprowadzony specjalny program szkolny, uczący dzieci jak rozpoznawać czy internetowa wiadomość jest godna zaufania.
Ja oczywiście niezawodnej recepty dla Was ani dla siebie nie mam. Buszuję w internecie często i chętnie, zdając sobie sprawę, że ziarno od plew trudno oddzielić.

Proste kłamstwa

Tu wystarczyłoby minimum krytycyzmu i ostrożności. Ale i tego nam nader często brakuje.
Przykłady ? Proszę bardzo:
  • Córka posła X, będąc pod wpływem środków odurzających spowodowała kolizję drogową. Budzi to zainteresowanie, emocjonalne reakcje. Po pewnym czasie dowiadujemy się, że poseł X... nie ma dzieci. Ale to już przeczytała tylko część z nas.
  • Siostra W.Bartoszewskiego wyszła za mąż za SS-mana. Oburzające, prawda? To, że W.Bartoszewski siostry nie miał, nie przeszkadza rozpowszechnianiu takiej bzdury. 

Idealizowanie historii

Zwłaszcza w odniesieniu do własnej historii, skłonni jesteśmy bezkrytycznie przyjmować różnorakie opowieści pochlebne dla nas. Będące mitem lub tendencyjnie opisanym faktem. Jeśli dotyczy to wydarzeń sprzed wieków to może nic szczególnie szkodliwego, choć nie powinni się temu poddawać fachowi historycy, bo ... przestaną być fachowcami. Nie powinien także się temu poddawać nikt kto szanuje historię i swoich przodków, którzy ją tworzyli lub byli jej biernymi uczestnikami. Zasadnicza zaś szkodliwość jest taka, że my prości ludzie przyjmujemy opisy zdarzeń jako rzetelną prawdę i budujemy sobie według nich obraz historii.
  • W bitwie pod Płowcami wojska Łokietka pokonały Krzyżaków. Jeśli ktoś nie zajmuje się historią i taki obraz starcia mu się podoba to niech takim będzie. Minęło przecież 700 lat.
  • Polska husaria nie przegrała bitwy przez 125 lat (bardzo popularne w memach). Tu zaprzeczyć mogliby uczestnicy paru bitew, ale minęło niemal pół tysiąclecia.
  • Heroiczna obrona Jasnej Góry. W rzeczywistości takie nasze wyobrażenie o tym historycznym epizodzie, to bardziej zasługa H.Sienkiewicza niż przeora Kordeckiego. Ale ten pierwszy wykreował mit w bardzo szlachetnym celu i chwała mu za to.
  • Harcerze broniący wieży spadochronowej w Katowicach. Nastoletni chłopcy i dziewczynki są symbolem determinacji i heroicznej obrony Śląska w 1939 roku. To ilustracja bardzo wyrazista. Możemy jej fabularną wersję obejrzeć jako jeden z głównych wątków średniej klasy filmu "Ptaki ptakom". Jak się jednak do tego odnieść skoro takiej obrony nie było?
  • Józef Szaniawski wiele sił poświęcił aby uzmysłowić nam jakim odważnym człowiekiem był płk. Kukliński. Wiele jego artykułów, wypowiedzi, uświadomiło nam jak trudną i ryzykowną pracę wykonał ten samotny wojownik. Szaniawski przedobrzył. Do bezdyskusyjnych sukcesów Kuklińskiego dopowiedział kilka domniemanych, kilka nieprawdziwych. Przedstawiał go przesadnie rysując postać idealną. Niedobrze! Z dobrą intencją posłużył się niewiarygodnymi argumentami. Błąd!
Przykładów zniekształcanych zdarzeń historycznych nieświadomie lub świadomie ubarwianych, czy wręcz zafałszowanych jest bez liku. A że historia to dziedzina w której lubię się rozglądać, to takich przeinaczeń znajduję mnóstwo.
Czasem jednak obraźliwe są wobec innych ...

"Ci podli Angole"

Powodem naszego obszczekiwania Wielkiej Brytanii są najczęściej wydarzenia wokół II Wojny Światowej. Brytyjczycy z pewnością zawiedli nasze nadzieje. Ale czy jest ich winą, że budowaliśmy je na nierealnych podstawach? To powoduje nasze rozgoryczenie, ale nie usprawiedliwia (!!!) takich dziecinnych oskarżeń:
  • Dzięki naszym kryptologom mogli odczytywać niemieckie depesze szyfrowane Enigmą, a pomijają ich udział w przedsięwzięciu, które w sposób decydujący skróciło wojnę.
  • O pokonaniu Niemców w Bitwie o Anglię zdecydował udział naszych lotników. Anglicy nie dopuścili ich nawet do udziału w paradzie zwycięstwa, a za utrzymanie polskiej armii wystawili nam rachunek
  • Churchill zdradził nas i sprzedał w Jałcie 
Każdy z tych zarzutów można spotkać w necie co krok. Niektóre źródła tych mitów można opisać. Ich powszechność można wyjaśnić naszą niewiedzą i zapalczywością wprost do tej niewiedzy proporcjonalną. Jeśli ktoś z Was zechce, odpowiem rozwijając każdy z tych tematów.

Minister Szyszko zamordował wiewiórkę

Niefortunna ustawa umożliwiła niekontrolowaną wycinkę drzew. Rozpętała się burza protestów. Czy kształt ustawy wynikał z celowego działania, czy też z głupoty, nie mnie to rozstrzygać. Zanim wprowadzono do ustawy łatkę-poprawkę, wycięto wiele drzew.
Ktoś dla podniesienia dramaturgii umieścił takie zdjęcie:
Może miało być symbolem barbarzyństwa? Miało nas poruszyć?
Efekt był taki, że jedni z nas uznali wprost śmierć wiewiórki jako skutek wycinki drzew, inni zaś zajęli się poszukiwaniem miejsca w którym zrobiono zdjęcie. I tak zdjęcie mające być pewnym symbolem stało się autonomicznym bytem i było tysiące razy powielane i komentowane.
Takim też symbolem w sporze między myśliwymi a obrońcami(?) zwierząt miało być to zdjęcie:
W rzeczywistości, sarna była ofiarą wypadku drogowego i tak jej dziecko zostało sierotą. Zdarzenie samo w sobie jest tragiczne, ale użycie go jako "dowodu" na bezmyślne okrucieństwo myśliwych to już łajdactwo. 
O ile pomysłodawcę chwytu z wiewiórką można zrozumieć, to ten drugi przykład nie ma cienia usprawiedliwienia.

Byle szybko 

czyli:

"Wstaw cokolwiek !"

Małe i duże redakcje prześcigają się w podawaniu informacji. Coraz częściej nie są one nawet pobieżnie weryfikowane. Liczy się tylko to żeby być pierwszym. Potrzeba sensacji. A jak jej nie ma? To choćby sensacyjki.
Dobrym przykładem jest niedawna katastrofa MIGa-29 niedaleko Mińska Mazowieckiego. W ciągu kilku godzin dowiadywaliśmy się o "przyczynach" wypadku i losie pilota.
  • Doświadczony - niedoświadczony?
  • Dobre - złe warunki pogodowe?
  • Brak paliwa czy usterka?
  • Pilot katapultował się... Nie, nie katapultował się. Szukają go lub już znaleźli. Złamania rąk i nóg, może tylko nóg? A może jednej?
Mniej spektakularny przykład o mniejszym rozgłosie to wypadek, którego skutki widziałem na własne oczy.
Ze dwa lata temu, zimą, w środku dnia na Drodze Gdyńskiej rozbił się samochód osobowy. Przejeżdżałem tamtędy kilkanaście minut po zdarzeniu. Droga sucha, łuk łagodny. Auto tak zmiażdżone, że nawet nie umiałem określić marki. Zatem szybkość chyba.
Po powrocie do domu zacząłem szukać jakiejś informacji w trójmiejskich portalach. Samochód Audi TT. Kierowca zginął. Jechał sam. Do notatki dołączono zdjęcie:
Zdarzenie jakich wiele. Tragedia dla rodziny kierowcy. Ot i wszystko. Zwróciłem tylko uwagę na to, że wrak na zdjęciu jest niebieski, a ten który widziałem był srebrny. Prosto sobie wyjaśniłem, że chłopczyk lub dziewczynka piszący notabene niezgrabnie notatkę, na polecenie szefa w tempie ekspresowym, wkleił jakiekolwiek zdjęcie. Bo zdjęcia z miejsca wypadku nie miał. Właściwie bez znaczenia...
Ale zwrócił moją uwagę komentarz jednego z czytelników, o letnich oponach.
I tak nieistotna wydaje się nierzetelność jak wrzucenie nieprawdziwego zdjęcia, spowodowała fałszywą ocenę zdarzenia. Proste, prawda? A ile razy w sprawach większej wagi, o większym zasięgu, mamy do czynienia z drobnymi świadomymi lub nie, przekłamaniami? Na ich podstawie budowane są całe teorie, nabierające rozmachu i żyjące własnym życiem.

Liczby nie kłamią ?

Z pewnością przemawiają do wyobraźni.

"Mózg wykorzystuje tylko 10% swojej mocy". 

Stwierdzenie znane od dziesiątków lat. Nieprawdziwe? Ale jak pobudza do rozważań i jak tajemnicze budzi domysły. Choć przyznam, że słuchając wypowiedzi wielu ludzi na eksponowanych stanowiskach, myślę czasem: Chyba 3% nie sięga !

Świat jest zadłużony na 40 bilionów $. 

Nie wiem jak to jest liczone. Nie wiem jakie ma znaczenie. Ale jak brzmi! Prawda?
Ktoś celnie to skomentował:
Albo:

Bez stosownych procedur prezydent Warszawy (L.Kaczyński) przekazał na rzecz schroniska dla zwierząt kilkanaście tysięcy złotych.

Oburzająca rozrzutność? Beztroska? Być może. Ale słysząc to, nie myślimy o tym lub nie wiemy, że budżet roczny Warszawy to kilkanaście miliardów. Spróbujcie obliczyć % tej "rozrzutności".

J.Owsiak - chłopiec do bicia

Jako żelazny dowód niegospodarności a najlepiej nieuczciwości WOŚP można podać liczby ze sprawozdań księgowych. Powielane tak często, że każdy "dowód" ten zna. Wszystkie liczby są prawdziwe (!!!). Figiel jest prosty. Bierzemy wpływy i wydatki z różnych sprawozdań. Jedno dotyczy rozliczeń rocznych a drugie rozliczenia tzw. Finału WOŚP. Każdy uczeń liceum ekonomicznego to potrafi. A my czytając przyjmujemy bezkrytycznie.
Manipulacja liczbami i szokowanie nas jej efektem są powszechne i codzienne. Można o tym napisać tomy, ale po co? 

Niech ilustracją mówiącą o manewrowaniu liczbami czy wynikami będzie prosty żart sprzed ponad 50 lat: 
Chruszczow i Kennedy ścigali się w biegu na 100 m.
N.Y. Times:
Prezydent Kennedy wygrał bieg na 100 m. z Chruszczowem
PRAWDA:
W biegu na 100 m. tow. Chruszczow był drugi, a J.Kennedy przedostatni.


I tu niechcący zasiałem ziarno nowego mitu. Jestem pewien, że znajdzie się ktoś kto zacznie szukać w Google informacji o tym kiedy bieg ten miał miejsce.

Ani jedno słowo nie jest kłamstwem

1.XI.2011 na lotnisku Okęcie awaryjnie lądował Boeing-767 pilotowany przez kapitana Tadeusza Wronę. Przez kilka dni wszystkie media powtarzały filmową relację z lądowania i rozmowy z kim się tylko dało. Przede wszystkim zamęczano kapitana Wronę o to aby po raz kolejny opowiadał o zdarzeniu i zadawano mu mnóstwo pytań. Nie zawsze mądrych. Odpowiadał i opowiadał cierpliwie. Zaimponował mi skromnością. Nie kreował się na bohatera. Tak trwało póki dramatyczne skądinąd wydarzenie nie spowszedniało widzom.
Kapitan tłumaczył, że lądowanie bez wysuniętego podwozia jest wykonywane zgodnie ze starannie opracowaną procedurą. Ćwiczone wielokrotnie na symulatorze, jeśli wykonane zgodnie ze sztuką, jest manewrem który daje duże szanse uniknięcia katastrofy.
"Ćwiczymy ten manewr na symulatorze. Trudniejsza jest symulacja lądowania z jedną wysuniętą golenią. Kończy się tzw. "cyrklem". Samolot zawsze wylatuje poza pas." 
Kilka miesięcy temu oglądałem program na Discovery, gdzie jest ta sama wypowiedź kpt. Wrony... z jednym małym cięciem:
 "Ćwiczymy ten manewr na symulatorze. Trudniejsza jest symulacja lądowania z jedną wysuniętą golenią. Kończy się tzw. "cyrklem". Samolot zawsze wylatuje poza pas." 
Każde słowo rzeczywiście jest wypowiedziane przez bohatera zdarzenia. Zatem nie ma tu kłamstwa? Jest. W zgrabnym cięciu. Nie ma tu mowy o jakiejś wielkiej intrydze. Wypowiedź zniekształcono dla dodania dramaturgii. Głupie i szkodliwe.
Nawiasem mówiąc na Discovery wiele jest ciekawych i wartościowych dokumentalnych i popularnonaukowych programów, poszerzających nasza wiedzę, ale mamy kwiatki typu:
  • okręt rozwijał prędkość 30 węzłów na godzinę
  • samoloty leciały na wysokości 30 tys. metrów (stopa a metr... co za różnica)
  • ratunkowe tratwy HYDRAULICZNE
  • na pokładzie lotniskowca znajdowało się 60 NISZCZYCIELI (Devastator-destroyer... co za różnica)

Inny przykład "dobrego" ułożenia wypowiedzi...

W ubiegłym roku TVP zrealizowała film dotyczący zagadkowej postaci Herberta Klose i budzącej emocje historii tzw. "Złota Wrocławia". Historia fascynująca. Film powraca do poszukiwań od wielu lat ponawianych w różnej formie. Pokazuje ich ciekawe fragmenty, szczegóły śledztw. Naprawdę warto obejrzeć. 
Ale...
W samej końcówce narrator wspomina poszukiwania z roku 2006, którym patronował ówczesny rząd, a kierował nimi płk. Lesiak. Za chwilę, jednym tchem T.Lulek (narrator) przytacza wypowiedź płk. Chrobota o odnalezionych monetach. Wartościowe, zabytkowe monety sprzedane zostały na Zachodzie przez MSW. Prawda? Tak. Monety te wykopano w Lubiążu. Też prawda. Każdy powiąże te srebrne monety z poszukiwaniami z roku 2006, bo to narzuca kolejność wypowiedzi. Tyle, że wykopano je w latach 80tych i zdarzenie to dotyczy poszukiwań z lat PRL. O tym wiedzą tylko ci z nas, którzy tajemnicami skarbów dolnośląskich interesują się. 
I znów kłamstwa nie ma (?). Tylko manipulacja kolejnością wspominanych faktów.


Poruszony przeze mnie problem każdy z Was może uznać za błahy lub poddać dyskusji. Wiadomości rzucane w przestrzeń internetu mają coraz większą siłę absolutnie niezależną od ich prawdziwości. Przez wielu z nas są przyjmowane w dobrej wierze jako prawdziwe, bezkrytycznie.   Czytajmy je, ale zastanówmy się zanim je przyjmiemy lub tym bardziej powielimy.Nigdy nie urósłby do rangi problemu tzw. "ruch antyszczepionkowców" gdyby tylko idioci go nagłaśniali. Do tego przyczynili się także ci spośród nas, którzy oczarowani chwytliwym hasłem lub nazwiskiem "autorytetu" rozpowszechniają bzdury."Antyszczepionkowcy" to przykład drastyczny i dla każdego zrozumiały. Ale i w innych drobnych, może mniej dramatycznych i mniej masowych sprawach łatwo dajemy się oszukać. Bo przecież ...

"Ludzie uwierzą we wszystko co przeczytają w internecie"

/Albert Einstein/