Dzisiaj mija dokładnie 70 lat od zatopienia niemieckiego transportowca MS Wilhelm Gustloff , kilkanaście mil na północ od Łeby
MS Wilhelm Gustloff (fotografia przedwojenna) |
Ani katastrofa, ani zbrodnia wojenna
S-13 |
Po zatonięciu statku uratowano 1215 osób. Ostatnim uratowanym było niemowlę znalezione w szalupie około godziny czwartej rano. Zginęło zatem według różnych szacunków od 6 do 8 tysięcy ludzi. Dziś często podaje się liczbę 10.000 bo medialnie "lepiej" wygląda.
Mimo, że lwia część ofiar to cywile, w tym kobiety i dzieci, zatopienie Gustloff'a było zgodne z prawem wojennym. Straszne to zdarzenie, ale nie zbrodnia.
Często określane jest jako katastrofa. Dlaczego, nie wiem. O dwóch katastrofach napisałem czas jakiś temu, przy okazji innej rocznicy:
Titanic i Kim Ir Sen - klik
Gustloff nie uległ katastrofie! Katastrofa jest wielkim wypadkiem losowym. Gustloff zatonął wskutek świadomych działań strony przeciwnej. Choć pewna losowość tu wystąpiła.
Co zatem decyduje o zaistnieniu lub przebiegu wielkich i ważnych oraz małych błahych wydarzeń?
Ślepy bezosobowy los czy "ręka Boga" ?
Ktoś wie?
Kpt. Aleksander Marinesko vel Marinescu |
Seria przypadków czy wszechmocna władza przeznaczenia ?
Żeby S-13 spotkał swoją ofiarę we wczesnych godzinach wieczornych i po dwugodzinnym pościgu zatopił, ich drogi musiały się przeciąć w czasie i przestrzeni. Bałtyk to nie ocean, ale wymiarami nie przypomina jednak basenu pływackiego i przy fatalnej pogodzie trudno o takie spotkanie...- S-13 wyszedł z portu w Turku z dwudniowym opóźnieniem. Powodem było "zagubienie" dowódcy. Kapitan A.Marinesko spędzał wydłużonego Sylwestra w łóżku pewnej szwedzkiej właścicielki hotelu lub jak krócej określają inne źródła: w burdelu. Odnaleziony przez załogę i doprowadzony do jakiej takiej trzeźwości wyruszył spóźniony na patrol. Gdyby wrócił z niczym czekał go sąd wojskowy w wydaniu sowieckim
- Na własną rękę zmienił rejon poszukiwań nie zawiadamiając na wszelki wypadek dowództwa
- MS Gustloff wyszedł z portu z opóźnieniem. Były trudności z uporządkowaniem bałaganu na przepełnionym statku, a także konieczna pomoc pogłębiarki
- W okolicach Helu oczekiwano na eskortę, która nie przybyła, ale to spowodowało kolejne przesunięcie czasowe
- Koniec końców Gustloff wyruszył w towarzystwie jednego torpedowca, który ochronę stanowił raczej iluzoryczną
- Można było wybrać dwie trasy do Kilonii. Pierwsza dalsza od brzegu, ale wolna od min narażała jednak statek na atak radzieckich okrętów podwodnych. Druga blisko brzegu, wąskim torem między polami minowymi, uznana została za bezpieczniejszą. Tę drugą wybrali Niemcy
- Konsekwencją wyboru trasy był brak możliwości zygzakowania, które nie gwarantowałoby ochrony przed atakiem torpedowym, ale jednak czyniłoby go trudniejszym
- Statek był całkowicie zaciemniony, ale w obawie przed kolizją włączono na pewien czas światła pozycyjne. Dzięki nim zauważono cel na S-13, choć hydroakustyk namierzył jego przybliżoną pozycję już wcześniej
Co zatem decyduje o zaistnieniu lub przebiegu wielkich i ważnych oraz małych błahych wydarzeń?
Ślepy bezosobowy los czy "ręka Boga" ?
Ktoś wie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.