20 marca 2013

"Manifest"


Jak mówił Szwejk, "wystąpiła panie poruczniku tzw. sytuacja"...

Postanowiłem dołączyć do grona piszących potrzebnie i niepotrzebnie. Opublikowałem swój pierwszy wpis anonsujący co i po co chcę pisać, a tu psota... Po kilku godzinach skasowano moje konto. Z pewnością to był zamach. Zwrócę się do specjalisty od tych spraw jak tylko skończy liczyć ilość wybuchów i moduł Younga dla brzozy. Zatem obwieszczę swój manifest (znacie bajkę o MANIFEŚCIE?), a potem będę tworzył Koziołkowe Opowieści ...
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, na północny zachód od Przasnysza... 
Wyobraźmy sobie czasy w których nie było internetu. Ktoś to jeszcze pamięta? 
Wówczas istniał jasny podział na piszących oraz czytelników. Do piszących zaliczali się pisarze oraz Putrament, poeci oraz St.R. Dobrowolski, a do czytelników my. Uboższe to może były czasy, ale podział czytelny.
W dobie internetu, na każdą publikację może odpisać każdy / a coraz częściej KARZDY /. I treść i pisownia, a właściwie ich jakość, nie eliminują. Powiem nawiasem, że znam z bliskiego otoczenia absolwentkę polonistyki nie umiejącą składnie przełożyć swoich myśli. Zatem trudno ustalić regułę. Zatarł się podział między twórców i odbiorców. Teraz mamy twórców, odbiorców i... tfu!!rców.

 

Zatem ja też mogę?

Otóż tak. Jestem tylko inżynierem, ale swoje koziołkowe przemyślenia miewam. Będę sobie o nich pisał. Kiedyś pisałbym w 80-kartkowym brulionie i trzymał w szufladzie, a dziś klap-klap w klawiaturę i ... też do szuflady, ale takiej do której kto zechce, zajrzeć może.
Po co zaglądać? Może komuś z Państwa, choćby przypadkiem coś podsunę. Może jakaś refleksja. A może wirtualnie z kimś z Was nawiąże się wymiana spostrzeżeń.
Nie będę pisał o polityce, bo na tej wielkiej nie znam się, a ta drobna jest dość plugawa. Choć o postaciach polityki i naszych postawach wobec polityków pewnie nie raz i nie dwa. Nie będę pisał o dewiacjach, bo one są i będą, a pisząc o nich, nic nie wnosimy, a tylko je promujemy. O Smoleńsku ... też nie, chyba, że w kwestii bitwy 1941 roku, bo ciekawa.
Będą moje bieżące refleksje na temat codziennych zdarzeń, często o historii, bo mnie pasjonuje. Osobnym tematem będą ludzie, ci o których warto pamiętać i oczywiście brydż, bo wiele w nim i wokół niego ciekawostek.

6 komentarzy:

  1. Sehr gut, Panie Borowiecki! Interesujące. Jako Inżynier (tej samej specialite) będę obserwował Koziołkowe Myśli...
    Augurissimi... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Zuckerman... Bardzo się cieszę i pozdrawiam. Ciekaw jestem co u Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypadkiem trafiłam na Twój blog... Może i niektóre felietony ciekawe, ale nie sądzę, żebyś znalazł czytelników. Jeśli sądzisz, że dzielisz się z kimś wiedzą, to:
    1/ przeceniasz siebie
    2/ przeceniasz potencjalnych czytelników, sądząc, że chcą się czegoś dowiedzieć lub nauczyć

    Hanna W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po dwóch latach mojej pisaniny zrozumiałem Haniu, że masz rację...

      Usuń
  4. Polityka wielka jest tak samo plugawa jak drobna, tylko często działa w rękawiczkach.
    Oto jest o niej smutna prawda. Na blog trafiłam przed godziną przypadkiem, szukając czegoś o moim ukochanym bohaterze, gentelmenie-włamywaczu o słynnych inicjałach A.L, które przyprawiały o ból głowy francuską policję. Dość ciekawy koncept, by połączyć złoczyńcę z detektywem i wyszedł nam ten elegant w cylindrze z monoklem.

    O tym, że czytelnicy są jacy są... Dziś przeczytałam, że na chałturze " Jak poślubić milionera?" było pół miliona Polaków. Niech to zaświadczy o stanie polskiego społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.