17 października 2015

"Zapomnieć" o tej rocznicy !

Ponad dwa lata temu pisałem o różnicy pomiędzy piłką kopaną, a innymi dyscyplinami sportu. W aspekcie jej ponadnaturalnej popularności. Koziołkowym zdaniem, nie do końca zasłużonej.

Zdania nie zmieniłem, ale zmienia się lub zmienić może, polska piłka nożna (oby !). To kolejna szansa, a było już kilka, niestety straconych.

17 października

Tego dnia, w 1973 roku zagrali nasi piłkarze z ówczesną potęgą futbolową, na Wembley, otwierając sobie drzwi do światowej rywalizacji. Cenne !
W okresie II RP we wszystkich dziedzinach nadrabialiśmy stracony czas. W sporcie także. Mieliśmy sukcesy w różnych dyscyplinach. Nasz udział w mistrzostwach świata w piłce nożnej (1938) został zapamiętany dzięki zaciętemu spotkaniu z reprezentacją Brazylii (1:3, 4:4, 5:6). II Wojna Światowa odebrała nam możliwości normalnego rozwoju na 50 lat.
Podczas okupacji radzieckiej, manifestacją tożsamości narodowej i jakąś enklawą wolności był sport. Na bieżniach, boiskach czy lodowiskach świata występowali POLSCY zawodnicy i tam mogliśmy pokonać taką czy inną drużynę, w tym także ZSRR. A udawało się to wiele razy.
I tak w dniu zwycięskiego remisu na Wembley, każdy, nawet ja jako gówniarz, widział sukces POLSKI jako kraju, choć własnego państwa nie mieliśmy.
Skład naszej drużyny umie do dziś wyrecytować chyba każdy:




Grzegorz Lato - Jan Domarski - Robert Gadocha

Każde nazwisko zawodnika to link. Można kliknąć i poczytać 

Dlaczego "zapomnieć" ?!

Tak napisałem w tytule. Fantastyczny występ reprezentacji pod wodzą Kazimierza Górskiego w eliminacjach do MŚ 74, był wydarzeniem sportowym i wielką radością dla nas. Znakomity występ w RFN wyniósł naszą piłkę na szczyty. Szkoda, że uwarunkowania polityczne nie pozwoliły najlepszym z naszych zawodników na grę w klubach europejskich. Choć były wyjątki. Późniejsze sukcesy, to srebro na olimpiadzie w Montrealu, uznane za porażkę (apetyt rośnie w miarę jedzenia). Całkiem dobry, choć może bez łutu szczęścia występ na MŚ 78. Medal w Hiszpanii to bez wątpienia zasługa Antoniego Piechniczka, który zmobilizował weteranów i dobrał najlepszych spośród młodych utalentowanych. I tu wyczerpał się kapitał zbudowany w wielkim trudzie przez Kazimierza Górskiego i jego zespół.
Od tego czasu gra naszej reprezentacji to raczej mizeria. Pomeczowe dyskusje, o tym że gdyby się udało, a niewiele zabrakło... Pocieszające nie były. Wyliczanie trafień w słupek i podań które "prawie doszły" to raczej smutne. Dobrym podsumowaniem jest stwierdzenie K.Górskiego, który nie tylko wyśmienitym był trenerem, ale i autorem licznych bon motów:

"Mnie się wydaje, że strzał w słupek jest zasadniczo strzałem niecelnym..."

I tak przez wiele lat patrząc na niemrawe poczynania, pocieszaliśmy się sukcesami z przeszłości. Mecz na Wembley obrósł legendami i anegdotami. Z racji niepowodzeń, nawet kabarety budowały na nim skecze.
Nie zapominajmy o Wembley - 1:1 i o bohaterach tego październikowego wieczoru. Ale oby nieco przyćmiły ten blask bieżące osiągnięcia naszej reprezentacji. Jest szansa ? 
Tego Wam i sobie życzę !

A na koniec ...

Każdy pamięta słowa Jana Ciszewskiego:
"Lato... w środku mamy dwóch zawodników... Grzegorz Lato, sam McFarland... Ucieka teraz Gadocha ... Domarski ! Gol !!! itd.
To popatrzcie na kilka fragmentów komentowanych przez spikera angielskiego i zwróćcie uwagę na ostateczne podsumowanie:

"All is over..."
Dla nas był to sukces, a dla Anglików to tak jakby powtórzyli Waterloo i je sknocili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.