26 czerwca 2015

Celebryta II Rzeczpospolitej

W dwudziestoleciu międzywojennym określenie takie chyba nie istniało. Nawet niespełna 10 lat temu, gdy usłyszałem je w radio, nie rozumiałem go. Jestem niedouczony? Spytałem przyjaciółkę, osobę wykształconą i zdecydowanie szerzej patrzącą na świat niż ja... Też nie wiedziała. Pamiętam, że jechaliśmy wtedy w zimowej scenerii do Krakowa i bardziej zajmował nas krajobraz niż radiowe sensacyjki.
Dziś określenie CELEBRYTA/CELEBRYTKA znają wszyscy, bo ich wielki tłum zajął miejsce autorytetów, autentycznych mentorów, ekspertów. O tempora, o mores, o k...

Tadeusz Dołęga - Mostowicz (1898-1939)

Pisarz, felietonista, przeciwny wynaturzeniom obozu sanacyjnego. Pobity brutalnie, w zemście za krytykę systemu politycznego. Porzucił pracę dziennikarską i zajął się wyłącznie powieściopisarstwem. Wydał kilkanaście poczytnych powieści, których ekranizacje, także stały się sukcesem. Imponującą karierę przerwała wojna. Przerwała bezpowrotnie. Zginął 18 ? 20? lub 21.IX w nie do końca jasnych okolicznościach.
I tyle. W krótkim akapicie można zamknąć życiorys. Mało?
A czy po kimś z nas zostanie więcej?
Chyba i w tej kwestii nie liczy się długość... tylko jakość. Istotniejsza od liczby, jest zawartość tych kilku linijek.

Self made man

Sam Mostowicz opowiadał żartem, że jego nieszczęściem jest szybkie spełnianie marzeń. Jako dziecko śnił o tym aby być stangretem i już jako ośmiolatek całkiem sprawnie powoził parą koni, a nawet tzw. tandemem. Pragnienie prowadzenia samochodu zrealizował kiedy jeszcze z trudem sięgał nogami do pedałów. Czytając Trylogię Sienkiewicza, widział siebie na koniu w bohaterskich szarżach. I to się ziściło! W wojnie polsko-bolszewickiej, służył w kawalerii. Zatem same spełnienia...
Kiedy w 1922 roku Tadeusz Mostowicz powrócił do życia cywilnego, szukał swej szansy w Warszawie. Imał się różnych zajęć fizycznych, a często nie mógł znaleźć żadnej pracy.
Mieszkał w obskurnej kamienicy na Pradze. Koniec końców znalazł pracę jako zecer, w drukarni dziennika Rzeczpospolita. Później był korektorem, aż szczęśliwym zrządzeniem losu (dla niego, ale myślę i dla nas - jego czytelników) zaczął pisać krótkie notki, a później felietony i opowiadania w Rzeczpospolitej podpisując się :
C.hr.Zan. = CHRZAN
Pierwsze opublikowane w Rzeczpospolitej opowiadanie - humoreska to "Sen pani Tuńci" (1925)

Dać się pobić, ale wygrać !

Po Zamachu Majowym, w swoich felietonach sprzeciwiał się przypadkom niegodnego postępowania niektórych oficerów polskiej armii. Miał moim zdaniem swoje racje. Felieton "W obronie honoru armii" jest pełen żalu do tej części kadry oficerskiej, która łamała drastycznie zasady, których powinna być wzorem. Zręczne i ostre pióro, ściągnęło na niego zemstę zapalczywej grupy piłsudczyków.  We wrześniu 1927 r. został porwany na ul. Grójeckiej, dotkliwie pobity i wrzucony do glinianki w okolicy Janek. Zakończyłby tam życie, gdyby nie wyratował go przypadkowo przechodzący wieśniak mieszkający w okolicy. Trzy miesiące spędził w szpitalu.
Brutalny napad i pobicie wywołało bardzo ostrą reakcję całej prasy, bez względu na orientacje polityczne. Prowadzone śledztwo z oczywistych względów gmatwało się i o ile się nie mylę nie wskazało ani sprawców ani ich mocodawców. Samo zdarzenie jednak dało pewien przyczynek do rosnącej popularności Tadeusza Mostowicza, który wówczas już swoje artykuły podpisywał nazwiskiem, używając przydomka Dołęga (rodowy herb matki pisarza). Dołęga-Mostowicz brzmi nieźle, a Rzeczpospolita była zorientowana na czytelników z kręgów ziemiańskich i utożsamiających się z arystokracją czy też do tej sfery próbujących się dopasować. 
Pierwsza powieść (1930/32)
Powieści T.Dołęgi - Mostowicza drukowane były w odcinkach, a niewiele później jako książki. Wyjątkiem są "Kiwony" (1932). Powieść wydał w formie książkowej dopiero J.Rurawski w 1986. 

"Kariera Nikodema Dyzmy"

Powieść, którą chyba czytał każdy. Wyjątkowo ostra satyra wymierzona w ówczesną władzę i kręgi jej kolesiów. Jest pomysłową i choć gorzką, to zabawną karykaturą panujących wówczas układów politycznych, obyczajowych. Skandali było oczywiście wiele. Zawstydzających i prymitywnych awantur wśród polityków także. Pojawiali się nieraz na eksponowanych stanowiskach ludzie niekompetentni, przypadkowi. Jednak w rzeczywistości lat trzydziestych ubiegłego wieku, dokładnie taka kariera jak powieściowego Nikodema Dyzmy nie mogłaby się zdarzyć. Człowiek znikąd (przepraszam Hrubieszów i jego mieszkańców), nieposiadający żadnego wykształcenia, nie mógłby osiągnąć tego co bohater powieści. Po roku 1989 zrobiliśmy chyba krok naprzód?
"Kariera Nikodema Dyzmy" w odcinkach, ukazała się gazecie ABC. Jej popularność znów podsycona została przez ... przeciwników Tadeusza Dołęgi - Mostowicza. Fragmenty książki skonfiskowano. Co ciekawe, nie były to fragmenty ośmieszające ministrów czy cały aparat państwowy. Chodziło o fragment opisujący pobicie prostytutki Mańki na komisariacie policji. Tak czy inaczej ta trzecia powieść Mostowicza przyniosła mu ogromną popularność.
Przestał pisać opowiadania i felietony, zajął się wyłącznie powieściopisarstwem. Niemal każda z kilkunastu napisanych powieści była sukcesem. Niechętna autorowi część krytyków podkreślała prostotę języka, która przystawała do percepcji niewyrobionej części czytelników. Tym tłumaczono poczytność jego powieści. Sam Mostowicz ignorował to i choć można go określić pisarzem obiegu popularnego to lepiej być chyba dobrym rzemieślnikiem niż niedorobionym "artystą"? Pisał powieści obyczajowe, mocno osadzone w realiach czasów mu współczesnych. Wiele prawdziwych zdarzeń stanowiło elementy tych historii. Doszukiwano się także podobieństw postaci do prawdziwych osób świata polityki, kultury czy bywalców salonów warszawskich. To zwiększało zainteresowanie czytelników ciekawych sensacji z życia śmietanki towarzyskiej. Jakość tejże śmietanki w każdych czasach, jak wiemy bywa różna, ale kierunek naszej ciekawości nadal jest podobny.
Nie będę się silił na  własne oceny warsztatu literackiego Dołęgi - Mostowicza, bo byłoby to śmieszne. Polecam biografię "Tadeusz Dołęga Mostowicz" prof. Józefa Rurawskiego (1987), w której fachowiec bardzo przystępnie opisał swoją analizę tak twórczości pisarza jak i jego osoby.

Magia ekranu

"Prokurator Alicja Horn" 1933
Mostowicz widząc jak szybko rozwija się sztuka filmowa, potrafił dostrzec zasady jakimi należy się kierować tworząc scenariusz filmowy. Zachowały się jego analizy tych zagadnień. Podobno dla specjalistów ciekawe i pożyteczne.
"Znachor" został napisany od razu w formie scenariusza. Trzy wytwórnie filmowe odrzuciły go stwierdzając, że historia na film się nie nadaje. Mostowicz rad nie rad, przerobił scenariusz na powieść i wydał w 1937 roku. Efekt?
Te same wytwórnie natychmiast zaproponowały autorowi jej sfilmowanie. Film z Junoszą Stępowskim w roli tytułowej powstał w tym samym roku i był sukcesem. Dwa scenariusze Dołęgi - Mostowicza, zakupiła amerykańska wytwórnia filmowa w 1939 roku. Honorarium autor odebrać nie zdążył...

Popularność, pieniądze i wygodne życie

Wydawane dwie powieści rocznie, tantiemy z ich ekranizacji przynosiły Mostowiczowi ogromne dochody. Mogło to być nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Dla porównania, ówczesna pensja wojewody to około tysiąca złotych.
Lata 30-te
Po latach ciężkiego życia, nieraz na skraju nędzy, pławił się teraz w luksusie. Zamieszkał w pałacyku u zbiegu ul.Pięknej i Al.Ujazdowskich.
Dziś
Miał służbę. Ubierał się u najlepszych warszawskich krawców. Zawsze bez względu na pogodę chadzał z parasolem, wzorem ówczesnych dandysów. Bywał w najmodniejszych lokalach i był wielce pożądanym gościem na wszelkich towarzyskich spotkaniach.  Lubił takie życie. Pomagało mu to także w pomnażaniu popularności, która przekładała się na sprzedaż książek, zatem na pieniądze. Korzystał z tych pieniędzy, jakby przewidując, że jego czas, który dał mu los, albo jak kto woli Bóg, jest krótki. Kupił sobie wspaniałego białego Buicka, komentując to w swoim stylu: "Zamiast pomnika wolę Buick'a". 

Lubił i z powodzeniem grywał w golfa. Druga modna wówczas rozrywka jaką był tenis nie była jego domeną. Na korcie radził sobie marnie i śmiejąc się z siebie twierdził:
"Siatka przedzielająca kort jest dla mnie za wysoka, a siatka go otaczająca... za niska". 
Zadowalał się zatem miejscem na widowni, przy okazji prestiżowych turniejów tenisowych.
Uwielbiany przez kobiety, popularny, mogąc zyskać wszystko co jest dostępne za pieniądze nie zatracił się w zabawie i samozadowoleniu. Był niezwykle zdyscyplinowany i pracowity. Bez względu na to gdzie był, kilka godzin dziennie pisał. Jasne chyba, że dwie powieści rocznie i scenariusze filmowe nie powstawały same. Bardzo wysoko umiejętność konstruowania powieści oceniał współczesny mu Gombrowicz, zaznaczając także swój podziw dla samodyscypliny i praktycznego podejścia Mostowicza do życia.
Ciesząc się swoim bogactwem, umiał się też nim dzielić. Chętnie obdarowywał przyjaciół, wspierał potrzebujących, był fundatorem stypendiów. Szanował też swoich czytelników, rozumiejąc, że dzięki nim odnosi sukcesy. Na ogromne ilości listów, które otrzymywał, zawsze odpisywał. W swoim domu przyjmował przyjaciół, znajomych, ale i obcych ludzi, nie odmawiając im chwili rozmowy, a gdy uznał to za zasadne, także pomocy.

Śmierć wśród bochenków chleba

41-letni bogaty i ustosunkowany Tadeusz Dołęga - Mostowicz, z łatwością mógł uniknąć mobilizacji. Z obozem rządzącym jak wiadomo dzieliła go co najmniej niechęć, obustronna zresztą. Miał chore serce. Chore, ale jednak szlachetne. Można nie lubić lub nawet nienawidzić władzy, ale dla normalnego człowieka to nie powód, żeby wypiąć się na swój kraj. Zaciągnął się jako ochotnik i wyruszył na wojnę jako kapral podchorąży.
O jego losach na początku wojny nie wiadomo mi nic. Nie wiem czy brał udział w jakichś walkach. Pojawił się w połowie września w Kutach n/Czeremoszem. Niegdyś piękne miasteczko na granicy polsko-rumuńskiej. Oaza tradycji i kultury Ormian, którzy stanowili znaczną część jego mieszkańców. 
Tam zginął Tadeusz Mostowicz. Wersji jego śmierci jest kilka, a licząc powstałe z nich kompilacje, naliczyłem ich kilkanaście. Niektóre absurdalne, niektóre wzajemnie wykluczające się.
Jedną z tych najbardziej idiotycznych warto przytoczyć i pomyśleć o ludzkiej nienawiści, zazdrości i głupocie:
Uciekającego ku granicy swoim luksusowym kabrioletem Mostowicza, dosięgnąć miała 17.IX kula nieokreślonego patrolu. Tak pisał St.Brucz. Niedoważony poeta, rówieśnik Dołęgi, zazdrosny o jego sławę i bogactwo. Nawet zatem po jego śmierci nie omieszkał go opluć. 
Inna relacja mówi o zastrzeleniu podczas rozbrajania przez zajmujące Kuty czołówki armii sowieckiej. Rosjanie weszli do Kut 21.IX. I ta historia, choć bardziej realna nie jest raczej prawdziwa.
Najwięcej świadectw mówi o pojawieniu się T. Dołęgi - Mostowicza w Kutach 17 lub 18.IX. Czy to samorzutnie czy też z czyjegoś rozkazu, miał z innymi żołnierzami tworzyć oddziały, mające za zadanie chronić w zaistniałym chaosie mieszkańców i uciekinierów. Pojawia się też informacja o przyłączeniu kpr.-podchr. T.Mostowicza do batalionu mjr-a Henryka Piątkowskiego.
W dniu 20.IX, ciężarówką wraz z kierowcą (por. Wojda?) transportował chleb z miejscowej piekarni dla koczujących po drugiej stronie granicy żołnierzy i uchodźców.
I tu znów dwie sprzeczne możliwości. Według pierwszej, pojawiają się 3 sowieckie czołgi poprzedzające zbliżające się oddziały radzieckie. Seria z karabinu maszynowego w kierunku uciekającej ciężarówki trafia pisarza, ciężarówka wywraca się, a jego ciało leży wśród rozsypanego pieczywa. Takie ustalenia po latach poczynił St. Nicieja i opisał je.
Druga możliwość przyjęta przez biografa Mostowicza, prof. J.Rurawskiego różni się tym, że to żołnierz polskiego patrolu posłał śmiertelną serię, omyłkowo uznając jadącą ciężarówkę za nieprzyjacielski pojazd. Po stwierdzeniu fatalnej pomyłki, żołnierz miał być wg. Rurawskiego rozstrzelany na rozkaz swojego dowódcy.
Wszystkie relacje mają swoich "naocznych" świadków wymienianych z imienia i nazwiska. Niektóre opisują takie szczegóły jak odnalezienie przy zabitym zdjęcia żony z małym synkiem (!) czy dziennik, którego zapiski urywały się na dniu wyjazdu z Warszawy. Nawet byłoby to całkiem wiarygodne, tylko... Mostowicz nie miał żony i jak zaręcza jego najbliższa rodzina, nigdy nie prowadził dziennika ...

"Non omnis moriar"

Ostatnią znaną nam powieścią Tadeusza Dołęgi - Mostowicza jest "Pamiętnik pani Hanki". To satyra opisująca elity władzy schyłku II Rzeczpospolitej, z perspektywy niezwykle głupiej żony dyplomaty, która jest tu komicznym narratorem. Gorzka to powieść tak jak "Kariera Nikodema Dyzmy". Znawcy literatury twierdzą, że "Pamiętnik pani Hanki" to najlepsza powieść Mostowicza. Ja tego nie umiem ocenić, ale jest warta przeczytania. Jej ekranizacja z lat 60-tych, mimo znakomitej obsady jest już raczej średniej jakości.
Lucyna Winnicka jako tytułowa "Pani Hanka"

Podobno na ukończeniu, w 1939 roku była historyczna powieść, już z kategorii literatury wyższej. Zaginęła.
W PRL, po 1950 roku wycofano z bibliotek i zniszczono wszystkie książki Mostowicza. Wspomniany już St. Brucz i jemu podobne gnomy, Mostowicza i cały jego dorobek literacki poniżały chwytając się każdego oręża. W różnych okresach przypisywano mu najróżniejsze nieprawdziwe skłonności polityczne, co jest o tyle głupie, że choć czynnie przeciwstawiał się niedoskonałościom czy zasadniczym błędom sanacji, to nie był ani endekiem ani jednoznacznym zwolennikiem jakiegokolwiek nurtu politycznego. Ale cóż to w PRL znaczyło. Nawet gen. Anders był w razie potrzeby przyrównywany do faszystów.
W 1956 roku powrócił z niebytu Dołęga - Mostowicz. Film "Nikodem Dyzma", jest pierwszą powojenną adaptacją jego powieści. Publiczność zachwycona była tą ekranizacją. Ja przyznam, że za filmem tym nie przepadam. Może dlatego, że nigdy nie lubiłem A.Dymszy. Nie jestem zatem w stanie być obiektywnym widzem.
Z czasem w telewizji przypominano niektóre przedwojenne filmy oparte na powieściach Mostowicza.  Można je oglądać z sentymentem, nie bacząc, że gra aktorska jest teatralna, ale taki wtedy był styl.
W 1981 r. powtórna realizacja "Znachora" z Jerzym Bińczyckim w roli tytułowej, nakręcona przez J.Hoffmana. Wiem, że jest to zdaniem wielu, film/powieść dla kucharek. Dlatego mimo, że prócz wody nic ugotować nie umiem,
jestem KUCHARKĄ ! 
Lubię ten film, dobrą grę aktorską, a kiedy (trzeźwy tym razem) Stockinger pędzi bryczką pełną róż do młyna... to się wzruszam.
Niewątpliwie, nakręcony w 1980 serial "Kariera Nikodema Dyzmy", najbardziej utrwalił na nowo pamięć o Mostowiczu. Zasługa tu oczywiście:
  • fenomenalnej kreacji Romana Wilhelmiego
  • świetnej gry Barszczewskiej, Bończaka, Pawlika czy wielu innych
  • dobrze ułożony jest też scenariusz i dialogi, z których fragmenty przeszły do codziennego naszego języka. 
Ale nie powstałby ten serial bez dobrego tworzywa jakim jest powieść "Kariera Nikodema Dyzmy".
Chyba wszystkie powieści doczekały się już wznowień, w większym czy mniejszym nakładzie. Z tych, które przeczytałem, żadna nie sprawiła mi zawodu.
Zatem twórczość tego który wolał Buick'a od pomnika trwa. Może dla większości tylko dzięki postaci Dyzmy. Krętacza i kombinatora, który robi karierę, korzystając z przypadku i ułomności systemu. Bez względu na czas, system i obowiązujące trendy, jakiegoś "Dyzmy" zawsze doszukać się możemy.  Czasem na siłę, czasem żenujące są to porównania.
Myślę, że ten symbol to jednak nie jedyna spuścizna po Tadeuszu Dołędze - Mostowiczu. Jeśli umieszczamy go w kategorii pisarzy obiegu popularnego - klasy B, to chyba wśród tych drugorzędnych był pierwszorzędnym. Bo do dziś trwa. Gdzie są współcześni mu: Marczyński, Urke Nachalnik, Zarzycki, Nasielski? Tylko w krótkich biogramach.

O trwałości różnych "wiecznych" rzeczy powiedział kiedyś sam Tadeusz Dołęga - Mostowicz:
"Są trzy rzeczy wieczne: wieczna miłość, wieczne pióro i wieczna ondulacja. Z tych trzech rzeczy najtrwalsze jest wieczne pióro".





 
  


4 komentarze:

  1. Anonimowy04 maja, 2016

    Z przyjemnością przeczytałem.
    W.P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po co piszesz??? Przecież nawet nie rozumiesz słów których urzywasz !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobry artykul polecam p.Partyce

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle z przyjemnościa przeczytałem--Minęło sporo lat jak czytałem te ksiazki--(ale je mam)Pozdrawiam Piotrze--Krzysiek

    OdpowiedzUsuń

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.