15 lutego 2014

Walentynki w koziolka glowie

W starożytnym Rzymie wigilia Luperkaliów - świąt ku czci Fauna. Chrześcijaństwo, religia o wielkiej, choć dziś obśmiewanej mądrości, potraktowało to pogańskie święto jak wiele innych. Nie usuwając, a nadając mu inną oprawę i interpretację. I tak św. Walenty przejął "władzę" nad tym dniem. Kim był? Dokładnie dziś nie wiemy. Datę jego śmierci określa się na 14.II.269 roku. I tu zgadzają się wszystkie przekazy. W 496 roku ogłoszono go świętym, a w 1969 specjalna komisja usunęła go z chwalebnej listy, jak wielu innych świętych, o niemożliwym do ustalenia rzeczywistym życiorysie. 
Zatem czy ...


  • Był biskupem Terni posiadającym moc uzdrowiciela? 
  • Zwykłym księdzem udzielającym ślubów legionistom, gdy dekret Klaudiusza tego zakazywał?
  • Młodzieńcem pomagającym chrześcijanom, skazanym za to na śmierć? Czekając na okrutną karę, wysłał list swej ukochanej, podpisując: "Twój Walenty"... ?
I tak patrona Walentynek mamy niedookreślonego. A samo "święto"?

Sukces komercji

W średniowieczu, zwyczaj świętowania 14 lutego rozprzestrzenił się w całej Europie, ale eksplozja to kilka wieków później. Rok 1847. Wtedy Esther A.Howland, rozradowana otrzymaną kartką walentynkową, rozpoczęła ich produkcję, na skalę jak na owe czasy masową. Popyt przerósł możliwości wytwarzania. Pomysłowa dziewczyna zarobiła ogromną jak na owe czasy, kwotę 100.000 $. I tak ruszył cały przemysł, zarabiający na 14.II..

A u nas?

Po zakończeniu radzieckiej okupacji, ze zrozumiałych względów, rzuciliśmy się w kierunku obyczajów świata zachodniego. Szybko przyjęliśmy sympatyczne Walentynki jako rozrywkę. Nasi ledwie wschodzący biznesmeni, rozwijali się także dzięki tej zabawnej tradycji, produkując różne gadżety. Może czasem komuś z nas Walentynka umożliwia wyznanie, do którego brak odwagi w inny sposób? Może jest zwykłą zabawą, nic nikomu nie szkodzącą?
Może przypomni o tym, o czym zapominamy w codziennym pędzie? 
Przyznam, że cieplej myślę i to nie tylko ze względu na porę roku, o Sobótce czyli Nocy Świętojańskiej. Myśl podobna, tradycja starsza i nasza słowiańska...  A jak mało wiemy o słowiańskich tradycjach, zwróciła mi ostatnio uwagę moja bliska przyjaciółka.
Tak czy siak, jeśli już czerpiemy z obyczajów anglosaskich, to wolę Walentynki niż Halloween, choć może też fajne... Mają nas oswoić ze śmiercią, odebrać jej grozę. Boimy się jej, a jest coraz bliżej. Może już za progiem?

A co koziołki myślą?

Mnie Walentynki kojarzą się z niezbyt pozytywnym wydźwiękiem 8 marca ... Dajemy wtedy goździk, kawę marago i rajstopy mamom, żonom, siostrom, żeby im okazać szacunek... raz do roku. W ten właśnie dzień. A każde uczucie, jeśli jest prawdziwe towarzyszy nam wciąż ...
Gdy jesteśmy razem, gdy się smucimy, cieszymy. Gdy zasypiamy i gdy się budzimy. Wtedy nawet gdy nawał pracy, obowiązków czy kłopotów nie pozwala nam tego wystarczająco okazywać. Jeśli więź jest prawdziwa, to mimo swoich zmian natężenia, jest ciągła...
Tak sobie myślę. Ale to nie znaczy, że 14.II uważam za niepotrzebny. Mnie nie bawi, ale jeśli komuś daje choćby cień uśmiechu... Niech trwa !!!


I pamiętajcie:

Walentynki to zabawa dla każdego kto ją podejmie i kto ją lubi. Dla nastolatków... Dla tych którzy wchodzą w dorosłość. Dla tych "w połowie drogi". Także dla tych, którzy zmierzchem się cieszą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.