tag:blogger.com,1999:blog-39238331789158450512024-03-13T01:40:19.840+01:00Koziołkowe myśli... ... a co przeżył i co widział... blog NIE WSZYSTKO Wam opowie.DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.comBlogger141125tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-69784459882802816612023-03-23T23:31:00.011+01:002023-04-20T20:27:07.048+02:00Blog o blogu czyli wyrok w zawieszeniu<div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;"><i>Mija 10 lat od kiedy założyłem "Koziołkowe Myśli" i napisałem pierwszy mini felieton</i></span> <b>(1)</b>. <span style="font-family: courier;">Taki "wstępniak".</span><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="background-color: #04ff00;">/Liczby w nawiasach to numer linku, których listę znajdziecie na dole./</span></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: courier;">Był informacją o powodach założenia bloga i czego od tego bloga oczekuję. Na efekty nie doczekałem się i rozsądek nakazuje przyjąć, że skoro 10 lat minęło, to się nie doczekam. A pisanie dla pisania staje się jakimś literackim masochizmem. Skoro literatem, a nawet tekściarzem nie jestem, to już masakra po całości. </span></i></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: courier;">Trzeba podjąć decyzję, co dalej. Pisać jednak, żeby podtrzymać truchło? To słaby powód. Zatem zakończyć. Ale jak?</span></i></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: courier;">Skoro skonstruowałem coś w pocie czoła, klawiatury i myszki, a nie "jeździ", to trzeba zezłomować. Zatem bloga skasować. I taki wyrok niniejszym wydaję. </span></i></div><div style="text-align: justify;"><i><span style="font-family: courier;">Blog "Koziołkowe Myśli" ma zasądzoną karę śmierci. Nie wykonałem wyroku i...póki co nie wykonam. Niech będzie ten KS, ale skazaniec niech siedzi w wirtualnej przestrzeni.</span></i></div><div style="text-align: left;"><span style="font-family: courier;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUIJ31LcQgj4Ha0_oDPjZ7LbU_JzoanxBXJROFSdgzpARAehIFopbx9E2RBt43UqYKiFg_Lr0Pt8hClYVNpMR1y9XDOxLoy15q0IYw3xhR2eAK0tvcUD3vpe5TmvMP_bRorIoEo5mCuQOjeYIaiGuJc8AnX9GWrFxXY7Dat0n09xKQSTg0FE-Tl203NQ/s2576/020.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1932" data-original-width="2576" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUIJ31LcQgj4Ha0_oDPjZ7LbU_JzoanxBXJROFSdgzpARAehIFopbx9E2RBt43UqYKiFg_Lr0Pt8hClYVNpMR1y9XDOxLoy15q0IYw3xhR2eAK0tvcUD3vpe5TmvMP_bRorIoEo5mCuQOjeYIaiGuJc8AnX9GWrFxXY7Dat0n09xKQSTg0FE-Tl203NQ/w400-h300/020.JPG" width="400" /></a></div><br /> </span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-family: courier;">Ech... Niezdecydowany jestem jak starzejąca się panna na wydaniu. </span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-family: courier;">Zatem zrekapitulujmy materiał dowodowy.</span></div><div style="text-align: left;"><h1 style="text-align: left;"><span style="color: #990000; font-family: Gloria Hallelujah;">Zakładane cele</span></h1></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Poruszenie tematów ciekawych dla pewnych kręgów potencjalnych czytelników <br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Wywołanie dyskusji, wymiany informacji. Zatem korekta i uzupełnienie mojej wiedzy, dzięki komentatorom weryfikującym moje tezy czy odpowiadającym na pytania.<br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Rozpowszechnienie informacji o zdarzeniach i osobach, wartych tego moim zdaniem, a znanych tylko mnie lub wąskim kręgom. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">To cele jawne i świadomie przeze mnie wytyczone. Innym, jest moja potrzeba zachwytu nad samym sobą, co wynika z mojego narcyzmu. A do tego wystarczy Facebook, więc wysiłek prowadzenia bloga jest bezzasadny. </span></div><div style="text-align: left;"><h1 style="text-align: left;"><span style="color: #990000; font-family: Gloria Hallelujah;">Zatem statystyka...</span></h1></div><div style="text-align: left;"><h3 style="text-align: left;"><span style="color: #073763;">Liczba wyświetleń: 66 tysięcy. </span></h3></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: medium;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTuSZKrJ0ejO5XnE1nUH40x51nVuLeXfW1Y7nUTZSiwWiVE2vUwFa6nzdaoieuGIWwwVCw2rXv-w6lwNc2ib9_CIBnbEPfGWTwDJpBmzQOu4usrYE-xBT2OXAbbosjwMDOHoYPCnVOCEfPGaSzfv3Lbg6h54-brzOCX7VsfTdSfQCJAkQ5pVl35l-4hQ/s1271/Zrzut%20ekranu%202023-03-23%20224547.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="423" data-original-width="1271" height="106" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTuSZKrJ0ejO5XnE1nUH40x51nVuLeXfW1Y7nUTZSiwWiVE2vUwFa6nzdaoieuGIWwwVCw2rXv-w6lwNc2ib9_CIBnbEPfGWTwDJpBmzQOu4usrYE-xBT2OXAbbosjwMDOHoYPCnVOCEfPGaSzfv3Lbg6h54-brzOCX7VsfTdSfQCJAkQ5pVl35l-4hQ/w554-h106/Zrzut%20ekranu%202023-03-23%20224547.jpg" width="554" /></a></div><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Ogromna? Nie. Mizerna. Tym bardziej, że wyświetlony, NIE oznacza przeczytany. Przy czym nie jest to dla mnie rozczarowanie. Nie celowałem w ilość. Gdybym ilość ustawił sobie za cel, pisałbym o "sensacjach" np. ze zdjęciem wrośniętego paznokcia. Wynik byłby krotnie większy. Zapewniam.</span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: medium;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmCK3CdVyCwkfGuSXIh0YY5tczYx6swdvzqr_kyIE2KM8SDZnWfJI4KrwDVa30yZ7YRVQ5K103-GwVJCcFFOylwgkZjTrkGh1Qh2sbKaMMrthR8Qm5gme898KUbewaCL4wsdr6_v8mMhWcf8hFO1StLnV4Hoy5TVrz241yZweFpFSo_agsUZzXfF7gWQ/s1182/Zrzut%20ekranu%202023-03-23%20224659.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="623" data-original-width="1182" height="169" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmCK3CdVyCwkfGuSXIh0YY5tczYx6swdvzqr_kyIE2KM8SDZnWfJI4KrwDVa30yZ7YRVQ5K103-GwVJCcFFOylwgkZjTrkGh1Qh2sbKaMMrthR8Qm5gme898KUbewaCL4wsdr6_v8mMhWcf8hFO1StLnV4Hoy5TVrz241yZweFpFSo_agsUZzXfF7gWQ/s320/Zrzut%20ekranu%202023-03-23%20224659.jpg" width="320" /></a></div><br /> </span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: medium;"> </span><br /></div><div style="text-align: left;"><h3 style="text-align: left;"><span style="color: #073763;">Komentarze ... 240</span> 😀</h3></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Pod jednym postem panienki pokazującej nowy tatuaż na (...) bywa ich 10 razy więcej. A te u mnie 240? Przychylne, negatywne. Czasem wrogie, czasem napastliwe. Prawie żaden z nich jednak, nie był początkiem wymiany wiedzy, myśli, a bardzo na to liczyłem.</span><br /></div><div style="text-align: left;"><h3 style="text-align: left;"><span style="color: #073763;">Najczęściej wyświetlane posty</span></h3></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Z pozycji pierwszej jestem dumny, choć jak powtórzę, liczba wyświetleń jest mikroskopijna (1,8 tys.) w porównaniu do postów o nowym kapeluszu Jacykowa czy "wstrząsających tragediach" Maryli R. </span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: medium;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL4w7c0e0HmQblcnFQFzb13JBfr-5p64qFMJtixUgfo-E3Dg1cVUShgBwHsT3W4TJVtA63M1_WEn0cI-U7ZGBxqyvxRSHrATesJyHlZ3JMB6WV8AnmFcSnPJ-1T9-MgJqxvCgCCM82exk-uP8ue2NDSfyGC37CL9zzahRheqwHqyMfvdplIza6szZ1Aw/s1227/Zrzut%20ekranu%202023-03-23%20225040.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="631" data-original-width="1227" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL4w7c0e0HmQblcnFQFzb13JBfr-5p64qFMJtixUgfo-E3Dg1cVUShgBwHsT3W4TJVtA63M1_WEn0cI-U7ZGBxqyvxRSHrATesJyHlZ3JMB6WV8AnmFcSnPJ-1T9-MgJqxvCgCCM82exk-uP8ue2NDSfyGC37CL9zzahRheqwHqyMfvdplIza6szZ1Aw/w497-h177/Zrzut%20ekranu%202023-03-23%20225040.jpg" width="497" /></a></div><br /> </span></div><div style="text-align: left;"><h3 style="text-align: left;"><span style="color: #073763; font-size: medium;">Duma zatem skąd?</span></h3></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Otóż stąd, że dotarłem do kilku mało znanych informacji o tym miejscu i jego historii. Poukładałem po swojemu i gdzieś w kosmosie internetu będą krążyć. <b>(2)</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Pozycja druga <b>(3)</b> i powiązana z nią <b>(4)</b> to cała kilkumiesięczna podróż po źródłach i cenna dla mnie nauka. Gdzie i jak szukać. Jak dotrzeć do archiwów, których wyszukiwarki nie wskazują. Jak czytać dokumenty w języku, którego nie znam. Chwała Wam Szwoleżerowie. Może nie tylko dla siebie, ale i dla Was to przebrnąłem.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Ale nie czarujmy się. Wiele osób trafiło na ten post przypadkiem, bo szukali słów popularnej piosenki "Więc pijmy wino szwoleżerowie...", a zbłądziwszy na mój blog... skasowali okienko.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Powyżej tysiąca wyświetleń ma raptem 5 ze 140 postów. </span></div><div style="text-align: left;"><h1 style="text-align: left;"><span style="color: #990000; font-family: Gloria Hallelujah;">140... jak powstały?</span></h1></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">W pierwszym 2013 roku jest ich 51, czyli ponad 1/3. Powód prosty. Pisałem je z niczego, czyli z głowy. To przemyślenia, historie i historyjki, które znałem z książek, opowiadań, niektóre z własnych przeżyć. Pisze się wtedy łatwo i szybko, a poszukiwania dopełniających informacji lub potwierdzeń nie zajmuje wiele czasu. Niektóre, tak w 2013 jak i później, pisałem pod wpływem impulsu jakim było jakieś wydarzenie i reakcja na nie. Zapewniam, że pisze się wtedy w tempie niemal takim w jakim je czytacie.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Przykład ponury to <b>(5)</b>, a łagodny to <b>(6)</b>.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Inną sprawą są posty, które stawiałem sobie jako zadania. Intrygujący mnie temat, często trudny do ogarnięcia, ale wart wg mojej oceny poznania. I post taki był utrwaleniem moich poszukiwań. Tu przykładem może być "Casablanca" <b>(7)</b>. Może też opowieść o T. Dołędze-Mostowiczu. Książki znałem, ale postać odkrywałem. Z coraz większym zadziwieniem i wypiekami na twarzy. Myślę, że całkiem zgrabna opowieść mi wyszła, choć panu prof. J.Rurawskiemu konkurencją nie jestem. <b>(8)<br /></b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">I tak powstał... groch z kapustą.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">To chyba największy grzech mojego bloga. Nie jest to blog tematyczny. Są tu historie i historyjki (czasem histeryjki) dotyczące ludzi codziennych. Postaci książkowych. Zdarzeń istniejących tylko przez moment. Opowiastki z wąskich tylko mnie znanych kręgów, rozważania o historii i ... co tam jeszcze chcecie. Ale taki rozrzut tematów jest charakterystyczny dla dyletanta. I godzę się z tym bez bólu.</span></div><div style="text-align: left;"><h1 style="text-align: left;"><span style="color: #990000; font-family: Gloria Hallelujah;">Strony</span></h1></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: large;"><b><u><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4jDaUnufq5uiSZpp95RUJbAYVN6gJx-5H4RjbHGRK9tdn2BcWjOP7hR7j6WVW9ETq9yqnXqMAl2C69lOP6mUzBCnO0gKF-lOY-zqUr6BS3kzh6I60-b6J0hZo6og9kit-Qr-gT5TrcsFK1oW8JjH1-ISZmvD4GQKvZCZRUySR9JbRrBI726eVzJFG3g/s1227/Zrzut%20ekranu%202023-03-23%20225103.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="402" data-original-width="1227" height="105" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4jDaUnufq5uiSZpp95RUJbAYVN6gJx-5H4RjbHGRK9tdn2BcWjOP7hR7j6WVW9ETq9yqnXqMAl2C69lOP6mUzBCnO0gKF-lOY-zqUr6BS3kzh6I60-b6J0hZo6og9kit-Qr-gT5TrcsFK1oW8JjH1-ISZmvD4GQKvZCZRUySR9JbRrBI726eVzJFG3g/s320/Zrzut%20ekranu%202023-03-23%20225103.jpg" width="320" /></a></div><br /></u></b></span><h3 style="text-align: left;"><span style="font-size: large;"><b><u>Wspomnienia Taty </u></b></span></h3></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Tu wyjaśnienie, dla tych którzy mojego Tatę znali, jest zbędne. Ci którzy nieco bliżej znają mnie, wiedzą ode mnie, jakim był człowiekiem i jakie były nasze relacje. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Spisywał swoje wspomnienia w ostatnich latach życia, kiedy fizyczne cierpienia nie pozwalały mu normalnie funkcjonować, a umysł pozostawał nadal sprawny. Mam maszynopis, który mogę czytać i dotknąć fizycznie. Może jakaś grupa ludzi z ciekawością czyta. Miałem kilka dowodów na to.</span></div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="font-size: large;"><b><u>MyTAXI czyli... </u></b></span></h3></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Liczne moje błędy i kilka ciosów od ludzi, którym ufałem spowodowały, że znalazłem się w zawodowej próżni. Wyciągnął do mnie rękę kolega serdeczny z lat studenckich. Oskar zostanie tu na blogu tajemniczą postacią. Ale kto go zna ten wie dlaczego mimo upływu lat mam do niego sympatię i szacunek. Jeździłem u niego jako taksówkarz. To praca dla małpy, zatem i dla koziołka też może być. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Całkowicie wyjaławiająca. Fizycznie wyczerpująca. Składająca się głównie z czekania bezczynnego.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Ale zdarzały mi się niemal co dzień jakieś specyficzne, dziwne, ciekawe lub śmieszne sytuacje.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Spisywałem je w dosłownie kilku zdaniach systematycznie. Niektóre są tak absurdalne, że nie dajecie wiary ich autentyczności. Ale klnę się na miecz, a nawet pochwę, że niczego nie utrefiłem i prawda to 1:1.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">By the way... Obecna praca to erupcja sytuacji anegdotycznych i komicznych. Niestety opisywać ich nie mogę. <br /></span></div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="font-size: large;"><b><u>1939 - migawki </u></b></span></h3></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Tu poruszyłem kilka aspektów dotyczących armii II RP. Bez ważenia, bez ambicji analizy całościowej. Zebrana wiedza z wielu lat czytania publicystyki i książek. Uzupełniłem "wygooglowanymi" liczbami, datami. Liczyłem na zaczątek dyskusji i wymiany informacji. Absolutna porażka. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Może jedynym jasnym punktem jest wyjaśnienie sprawy ORP "Orzeł" i ORP "Sęp". A i tak fikcja o oceanicznym przeznaczeniu i głupich mocarstwowych zapędach pozostanie w przestrzeni dominująca po wieki wieków. Zresztą... przeczytają nieliczni.</span><br /></div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="font-size: large;"><u><b>Brydż na BBO </b></u></span></h3></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Skondensowany poradnik dotyczący popularnej platformy brydżowej. Opisałem mechanizmy dotyczące jej działania, używane opcje, sposoby prowadzenia turnieju. Nie uczę w nim gry, bo od tego są profesjonalne książki.<br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Gram na BBO 20 lat, kilka lat sędziowałem. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Ponad 1400 wyświetleń. Chyba sporo. Kilka wypowiedzi oceniających tę zakładkę jako przydatną.</span></div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #990000; font-family: Gloria Hallelujah;">A co na pocieszenie?</span></h1></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Przy jakiejś wspomnieniowej wódeczce, rozmawialiśmy o jednym z naszych wykładowców. Wróciłem do domu, podumałem i poukładałem wspomnienie o doc. Stefanie Wewiórskim. Tak powstał krótki felieton. Wspomnienie z pozycji żaka, a refleksje z pozycji dnia dzisiejszego. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Po niemal 10 latach na moje wydumki trafiła córka Docenta. A kilka dni później nawiązała się wymiana informacji pomiędzy nią, a kronikarzem zbierającym informacje o wykładowcach PG uczących także w Conradinum. Miło.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Trafiłem na książkę o Henryku "Heńku" Ostrowskim. Jego wojenne losy imponujące, dramatyczne i godne podziwu. I tragedia reszty życia z piętnem wynikającym z niezamierzonego kłamstwa autora "Kamieni na szaniec". Mimo faktów przetrwała legenda, legenda z "Kamieni na szaniec". I tu choć zasięg mojego bloga mizerny, to może choć kilka osób dziś już wie, że "Heniek" był bohaterem a nie zdrajcą... <b>(9)</b> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Darząc ogromnym szacunkiem bohaterstwo żołnierzy, podjąłem także trud wyszukania szczegółowych informacji o szarży pod Wólką Węglową. Ostatnią szarżą w historii wykonaną siłami całego pułku. Dotarłem do ciekawych relacji i czasem tak przerażających opisów, że ... pominąłem je. Jednym z epizodów była ochrona sztandaru. Tu rolę odegrał między innymi kapral Feliks Maziarski.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Po kilku latach pojawił się komentarz:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfOJn0fO3EcBuUz1gACzgs7EbLYwJE6muY1b5n-r68Nw9OEq6MSDhYnQm5K71EMjeopfJ4nwr2Kz1P9eJ-jl7orC8MLHyyMl7ad1ao2g_8eDQKsX52fIC7p2jUc3K1DcxiZEkf7QIZ3kVqzfQ6F8nGE_g7LrKrVGUHn3y5t1Xfbvj5qA0XVBndlgl8Ag/s335/Zrzut%20ekranu%202023-03-23%20214321.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="102" data-original-width="335" height="97" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfOJn0fO3EcBuUz1gACzgs7EbLYwJE6muY1b5n-r68Nw9OEq6MSDhYnQm5K71EMjeopfJ4nwr2Kz1P9eJ-jl7orC8MLHyyMl7ad1ao2g_8eDQKsX52fIC7p2jUc3K1DcxiZEkf7QIZ3kVqzfQ6F8nGE_g7LrKrVGUHn3y5t1Xfbvj5qA0XVBndlgl8Ag/s320/Zrzut%20ekranu%202023-03-23%20214321.jpg" width="320" /></a></div><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Nic nie znaczący? Dla mnie to wielka nagroda. <br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Wiecie czego nie udało mi się ustalić? Liczby ułanów biorących udział w szarży. Prawda, że dziwne. Nawet zmarły w ubiegłym roku znany historyk i publicysta, mimo przychylności i chęci, pomocy nie mógł mi w tej kwestii udzielić. <b>(10)</b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Dzięki mojej koleżance Marii, udało mi się ustalić historię pieska, który był maskotką dywizjonu 305, w którym jej ojciec był mechanikiem. Ponieważ dostarczyła mi licznych informacji i dokumentów, historia Ciapka stała się przede wszystkim, krótką opowieścią o dzielnym Stanisławie Prusińskim i jego wojennych losach. I tu... lawina komentarzy, a właściwie korespondencja od rodziny Prusińskich. Wiele miłych słów i serdeczności. Cieszę się, że sprawiłem radość. <b>(11)<br /></b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Niewiele tych pozytywów, ale będą dla mnie dobrym wspomnieniem. Pozostawiam je Wam wszystkim, którzy mój blog odwiedzą dziś jutro i kiedyś...<br /></span></div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #990000; font-family: Gloria Hallelujah;">Niedokończone i niezaczęte</span></h1></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Jest kilka tematów do których przymierzałem się. Niektóre felietony powstają najpierw gdzieś w myślach. Z chaosu wykształca się myśl główna, konstrukcja i zaczynam pisać. Czasem piszę oderwane zdania i z czasem dumając "rzeźbię". Tak powstało wszystko co możecie przeczytać.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Tych zaczętych i skasowanych było ze 20. Rezygnowałem z różnych powodów:</span></div><ul style="text-align: justify;"><li><span style="font-size: medium;">zagadnienie po kilku wstępnych kwerendach okazywało się za trudne dla mnie, ze względu na rozległość lub konieczne, a niedostępne konsultacje;</span></li><li><span style="font-size: medium;">"świetny" temat, podczas układania go w zapis, robił się nijaki i mętny;</span></li><li><span style="font-size: medium;">do niektórych tematów nie mogłem wnieść niczego nowego i żadnych własnych przemyśleń. Byłyby powieleniem i to bezpłciowym;</span></li><li><span style="font-size: medium;">historia wymagałaby ujawnienia pewnych osób, które mogłyby sobie tego nie życzyć. <br /></span></li></ul><div style="text-align: justify;"><h3><span style="color: #073763;">Jeden wyjątek !</span></h3></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Jest niedokończony, a zaczęty ponad dwa lata temu felieton, który dokończę. O wojnie, a właściwie wojnach i naszej skłonności do wzajemnego szlachtowania się. Planowany tylko morał muszę zmienić. Bo gdy wybuchła druga część wojny o Ukrainę, to co planowałem napisać w zakończeniu byłoby źle przyjęte. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><i>"Cwaniak. Udaje, że przewidział!"</i></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Pomyślę dokończę i na razie STOP.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;">Nie czuję żadnej potrzeby pisania. Nie nasuwa mi się żaden temat. Literat pisać musi bo to jego zawód. Ja nie. </span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-family: verdana;"> </span></div><div style="text-align: left;"><span style="background-color: #01ffff; font-family: verdana;">Linki do przywoływanych postów:</span><br /></div><div style="text-align: left;"> 1 <a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2013/03/manifest.html" target="_blank">Manifest</a><br /></div><div style="text-align: left;"> 2 <a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2015/05/orowo-kolibki.html" target="_blank">Orłowo - Kolibki</a><br /></div><div style="text-align: left;"> 3<a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2015/03/wiec-pijmy-wino-szwolezerowie.html" target="_blank"> Więc pijmy wino szwoleżerowie...</a></div><div style="text-align: left;"> 4 <a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2015/03/od-szwolezera-do-lansjera.html" target="_blank">Od szwoleżera do lansjera</a><br /></div><div style="text-align: left;"> 5 <a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2015/08/segregacja-smieci-i-ich-utylizacja.html" target="_blank">Segregacja śmieci i ich utylizacja</a><br /></div><div style="text-align: left;"> 6 <a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2013/04/dlaczego-interesuja-mnie-10-letnie.html" target="_blank">Dlaczego interesują mnie 10letnie dziewczynki?</a><br /></div><div style="text-align: left;"> 7 <a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2014/11/casablanca.html" target="_blank">Casablanca</a><br /></div><div style="text-align: left;"> 8 <a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2015/06/celebryta-ii-rzeczpospolitej.html" target="_blank">Celebryta II RP</a><br /></div><div style="text-align: left;"> 9 <a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2016/03/czy-trzeba-kamac.html" target="_blank">Czy trzeba kłamać?</a><br /></div><div style="text-align: left;">10 <a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2014/10/moj-bohater-ostatniej-szarzy.html" target="_blank">Mój bohater ostatniej szarży</a></div><div style="text-align: left;">11 <a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2013/06/polski-zonierz-z-brazylii-i-pies.html" target="_blank">Polski żołnierz z Brazylii i pies</a> <br /></div><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: left;"> <br /></div><div style="text-align: left;"> </div><div style="text-align: left;"> </div>DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-53156827316125466242022-11-21T14:01:00.015+01:002022-11-21T15:15:02.959+01:00Doktor habilitowany, profesor Uniwersytetu Warsz... NIE!!! WUJEK KRZYSIEK. Tak ma być!<div style="text-align: left;"><span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: arial;">To początek notatki w Wikipedii:</span></b></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: medium;"><i><b>Krzysztof Dominik Wrocławski</b> (ur. 28 września 1937<span style="color: black;">w Radomiu, zm. 23 czerwca 2022 w Warszawie) – polski slawista folklorysta, kulturoznawca, historyk literatury macedońskiej, serbskiej i chorwackiej. Profesor <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Uniwersytet_Warszawski" title="Uniwersytet Warszawski">Uniwersytetu Warszawskiego</a>, w latach 1978–1981 dyrektor <a href="https://pl.wikipedia.org/wiki/Instytut_Slawistyki_Zachodniej_i_Po%C5%82udniowej_Uniwersytetu_Warszawskiego" title="Instytut Slawistyki Zachodniej i Południowej Uniwersytetu Warszawskiego">Instytutu Filologii Słowiańskiej</a>. </span></i></span></div><br /><div style="text-align: left;"><h1 style="text-align: left;"><span style="color: #800180;">A któż to taki był, ten Krzysztof Dominik Wrocławski?</span></h1></div><div style="text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ9yetEChwO4JK5Yy3-p1TSdFvu-a4-09CUc9XvEQMpl9OswcA6kUga1IFbkEHKR482oeVQEfJbZFrwEt0DORkOsxvhCeyiKg1ZWNjx7xg9kOHFCxXTNmezPCLa4lrtfIAQ7ky5ZTJFaOZr7N2B655v4cCi1fN64ioPC0oaSAw4ILVRpgQ3p05CWLHRQ/s1933/k5.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1933" data-original-width="1427" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ9yetEChwO4JK5Yy3-p1TSdFvu-a4-09CUc9XvEQMpl9OswcA6kUga1IFbkEHKR482oeVQEfJbZFrwEt0DORkOsxvhCeyiKg1ZWNjx7xg9kOHFCxXTNmezPCLa4lrtfIAQ7ky5ZTJFaOZr7N2B655v4cCi1fN64ioPC0oaSAw4ILVRpgQ3p05CWLHRQ/s320/k5.jpg" width="236" /></a></div><br />Dla mnie, Wujkiem Krzyśkiem.</div><div style="text-align: left;">Był stryjecznym bratem mojej Mamy. Mieszkaliśmy w Warszawie. Kontakty nie były częste, ale serdeczne. Takie normalne, rodzinne, bez sztucznego przesłodzenia. </div><div style="text-align: left;">Mgliste są moje wczesne wspomnienia. Jakaś wizyta u nas na Służewcu i spacer, chyba w kierunku Okęcia. Nasza wizyta na Solcu. Wysokie piętro i balkon z rurową balustradą. Zapamiętałem. Bo lęk mój był poważny. Jako dziecko "parterowe" nie byłem przyzwyczajony do wysokich pięter.</div><div style="text-align: left;">Moi Rodzice, prócz wielkiej sympatii, mieli dla Wujka Krzysztofa szacunek i respekt. Wykształcenie i wiedza. Chętnie się nią dzielił. I nigdy nie dawał nikomu odczuć swojej wyższości. A zamiast tego mnóstwo serdeczności.</div><div style="text-align: left;">Tyle z mojego dzieciństwa od 0 do 14 lat (mniej więcej).<br /></div><div style="text-align: left;"><h2 style="text-align: left;"><span style="color: #b45f06;"> </span></h2><h2 style="text-align: left;"><span style="color: #b45f06;">Ciocia Lidka (rocznik 1909)</span></h2></div><div style="text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkBv6w1G3yB8pnbVOIcvQuvg4FSHu6xh1uT0sa2UBt_zOAzJyNoO4VpLLYIEVdPgOdeZ0bfjPZS9Vw0c0l2iDM7m1ked32mgDLp2seKShmGZ7m2hf98Taay292EH5pXxO_o5cCVumE1kpLFxHN90Xm8aijDgsfEFKx_BoCuxJ4SoXQcbxMKd4IGyV9kQ/s1939/CL1.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1939" data-original-width="1235" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkBv6w1G3yB8pnbVOIcvQuvg4FSHu6xh1uT0sa2UBt_zOAzJyNoO4VpLLYIEVdPgOdeZ0bfjPZS9Vw0c0l2iDM7m1ked32mgDLp2seKShmGZ7m2hf98Taay292EH5pXxO_o5cCVumE1kpLFxHN90Xm8aijDgsfEFKx_BoCuxJ4SoXQcbxMKd4IGyV9kQ/w169-h266/CL1.jpg" width="169" /></a></div><br />Mama Wujka Krzyśka. Po śmierci swojego męża, przeniosła się z Radomia do Warszawy. I właśnie u swojego syna Krzysztofa spędziła resztę życia. Z zawodu nauczycielka, z pasji i zdolności malarka. I tu moje wspomnienie.</div><div style="text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjguLqDqerxEKxniCwtfP4qu8XVcj1d48xcv6NEYACGPhdaNJauX4ezKeCwnDWLJkKiK2OarvNLfggprYv_sxqegJ2j9wZrZ6kwZPU1ZsvC9aS1As2dK76OWIdwmDWye0zifkdpnL8UapxG7sWvbt8syTwu8ny4UhBkVzUZUA8c7f1YOv36ITcw8tHMjQ/s1855/CL2.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1855" data-original-width="1169" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjguLqDqerxEKxniCwtfP4qu8XVcj1d48xcv6NEYACGPhdaNJauX4ezKeCwnDWLJkKiK2OarvNLfggprYv_sxqegJ2j9wZrZ6kwZPU1ZsvC9aS1As2dK76OWIdwmDWye0zifkdpnL8UapxG7sWvbt8syTwu8ny4UhBkVzUZUA8c7f1YOv36ITcw8tHMjQ/s320/CL2.jpg" width="202" /></a></div>Po śmierci męża w 1972 likwidowała mieszkanie w Radomiu. Mój Tata jako posiadacz znakomitego pojazdu Warszawa, (choć "garbuska" to z silnikiem górnozaworowym!), pomagał wraz z moją Mamą w transporcie do Warszawy dóbr różnistych. Ciocia Lidka dała mi wtedy ciekawy podręcznik do nauki rysunku. Z opisanymi ćwiczeniami i wskazówkami. Ten podręcznik małemu chłopcu wskazał zawodową drogę: NIE PRÓBUJ RYSOWAĆ!!! </div><div style="text-align: left;">Do czasu kiedy mieszkałem z rodzicami, czyli do roku 1979, byłem świadkiem regularnych wizyt Cioci Lidki, u nas na Sadybie. Siadali sobie z moim Tatą przy stole, pili kawę i dyskutowali na tematy wszelakie. Przysłuchiwałem się pilnie, ale nic nie pamiętam, czego bardzo żałuję.</div><div style="text-align: left;">Choć... coś utkwiło mi w pamięci. Tata palił sporo, ale ciocia Lidka przebijała go miażdżąco w tej może niechlubnej konkurencji. Na dodatek paliła Extramocne, które chyba z węgla były. Mama stawiała im dwie popielniczki i często wymieniała. Zawsze było 2:1 dla Cioci. <br /></div><div style="text-align: left;">Była elegancką, energiczną damą. Tak ją pamiętam.</div><div style="text-align: left;"><h2 style="text-align: left;"><span style="color: #b45f06;"> </span></h2><h2 style="text-align: left;"><span style="color: #b45f06;">Rok 1984...</span></h2></div><div style="text-align: left;"><div style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijcsAOXkQE-xUNQys2nWu9sg7D8eOl98SQxBAr7oW0O2p7fgXaVLJH6Bmqgb8OTrD4gFkaR0jIsw1meg4vp9iJSpgBHtrvMK3U89idzUKwNQNw9glyqeA-ZAf_5asSXEdeQR4HR7tReby5YvnO5y4bwAt5jDHVGj81UFtwVSMKMssSL4C-o4k7pps_Bg/s2031/k2.jpg"><img border="0" data-original-height="1524" data-original-width="2031" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijcsAOXkQE-xUNQys2nWu9sg7D8eOl98SQxBAr7oW0O2p7fgXaVLJH6Bmqgb8OTrD4gFkaR0jIsw1meg4vp9iJSpgBHtrvMK3U89idzUKwNQNw9glyqeA-ZAf_5asSXEdeQR4HR7tReby5YvnO5y4bwAt5jDHVGj81UFtwVSMKMssSL4C-o4k7pps_Bg/w400-h300/k2.jpg" width="400" /></a></div><br />Nie. Nie ten Orwella.</div><div style="text-align: left;">Mieszkałem na stancji u cioci Maryni, kiedy uczęszczałem do <i>TBO Conradinum</i>. W lipcu 1984 zdawałem na studia. I wtedy właśnie przyjechał na kilka dni Wujek Krzysztof z Małgosią i Emilką. Dnie spędzali na wycieczkach, ja na pilnej nauce (słowo!). Wieczorami siadaliśmy do stołu i przysłuchiwałem się gawędom cioci Maryni i wujka Krzysztofa. Właściwie jego opowieściom. Znał świat w zakresie nam niedostępnym. Miał wiedzę i wykształcenie, którymi nad nami górował. I miał umiejętność opowiadania w sposób przystępny dla każdego.</div><div style="text-align: left;">Były to fantastyczne wieczory.</div><div style="text-align: left;">Razu pewnego, ciocia zagadnęła:</div><div style="text-align: left;">- Krzysztof, byłeś niedawno na jakimś ciekawym zjeździe slawistów?</div><div style="text-align: left;">- Aaa... tak. Pierwszy dzień minął na powitaniach i były dwa dość nudne wykłady. Kiedy drugiego dnia po śniadaniu było także nudno, koleżanka zabrała mnie i dwóch innych kolegów nad piękne jezioro. Kupiliśmy wielką torbę czereśni i butelkę rakiji. Wspaniały dzień!</div><div style="text-align: left;">Ciocia trochę się zawiodła. Inne było jej oczekiwanie. Całe życie (i słusznie) aspirowała do grupy inteligencji, a wciąż nie miała poczucia własnej wartości. <br /></div><div style="text-align: left;">Wujek zaś nie miał skłonności do puszenia się swoimi osiągnięciami i wyczuwając klimat, zszedł na ścieżkę anegdot.</div><div style="text-align: left;">Kolejne i anegdotyczne opowiadanie to jego przygoda studenta geologii...</div><div style="text-align: left;"><h2 style="text-align: left;"><span style="color: #b45f06;"><span> </span></span></h2><h2 style="text-align: left;"><span style="color: #b45f06;"><span>Jak pomylić zachód ze wschodem słońca</span></span></h2></div><div style="text-align: left;">Byli na jakimś wakacyjnym obozie na Dolnym Śląsku. Odbył się Bal Geologa.</div><div style="text-align: left;"><i>- Fajna impreza?</i> - spytałem</div><div style="text-align: left;"><i>- Świetna. Pierwszych nieprzytomnych, po dwóch godzinach wynoszono.</i></div><div style="text-align: left;">Los sprawił, że Wujek wczesnym rankiem po tej pijatyce musiał jako asystent jechać z jakąś panią doktor na pobranie skalnych próbek. Szczegółów nie pamiętam. Ale jechali pociągiem do jakiegoś miasteczka. Tam zarezerwowany hotel i następnego dnia o świcie koło 4tej następny pociąg.</div><div style="text-align: left;">Pierwszy etap z bólem przetrwali, dotarli do hotelu i ledwie przytomni umówili się na rano. Wujek padł na łóżko i.... zbudził się. Z obłędnym strachem zauważył, że dochodzi 4ta. Zebrał manatki, przebiegając załomotał w drzwi swojej "doktorki".</div><div style="text-align: left;">- Pani doktor, lecę po bilety, proszę się zbierać!!!</div><div style="text-align: left;">Odpowiedziało mu jakieś mamrotanie, którego nie zrozumiał. A chyba szkoda.</div><div style="text-align: left;">Biegł ulicami zdyszany, obarczony plecakiem i obowiązkowym czekanikiem. Trochę dziwiło go, to 4 RANO, słońce ledwo nad horyzontem, a ludzie spacerują sobie niespiesznie po ulicach. Wpadł na stację i przed kasowym okienkiem wycharczał prośbę o dwa bilety.</div><div style="text-align: left;">- Proszę pana pociąg jest 04:10.</div><div style="text-align: left;">- No właśnie!!! </div><div style="text-align: left;">Była 16ta...<br /></div><div style="text-align: left;"><h2 style="text-align: left;"><span style="color: #b45f06;"><span> </span></span></h2><h2 style="text-align: left;"><span style="color: #b45f06;"><span>Kefir</span></span></h2></div><div style="text-align: left;">Wujek starał się rozładować mój przedegzaminowy stres. Pomagał mi w testach przygotowawczych z angielskiego, ale również zwyczajnie poświęcał też swój czas na zwykłe rozmowy. Nie tylko to utkwiło mi w pamięci, że mówił mi mądre rzeczy. Zapamiętałem, że mówił w sposób przystępny dla 20latka, doskonale rozumiejąc, że moja percepcja jest ograniczona.</div><div style="text-align: left;">Wreszcie przebrnąłem egzaminy. Nie mam się czym chwalić. Trema zeżarła mnie i udało się tylko dzięki małej ilości kandydatów. Było mniej niż 2 na jedno miejsce.<br /></div><div style="text-align: left;">Ale jednak sukces. Zatem opić trzeba.</div><div style="text-align: left;">Impreza w Sopocie w domu Czarnego, mojego przyjaciela. <br /></div><div style="text-align: left;">Po imprezie około 6ej rano wsiadam w pociąg w Sopocie. Ekspres "Kaszub". </div><div style="text-align: left;">Zgodnie z planem, we Wrzeszczu ciocia Marynia ma mi przekazać pod opiekę mojego wówczas 6letniego kuzyna Karola, który jedzie do swojej babci do Warszawy.</div><div style="text-align: left;">Mimo ciężkiego stanu, na stacji Gdańsk Wrzeszcz wychylam się z okna...</div><div style="text-align: left;">Są!!!</div><div style="text-align: left;">Ciocia z Karolem i ... Wujek Krzysiek. Nigdy nie pojmę czemu chciało mu się wstać o tak okropnej godzinie. Podszedł do okna i podał mi kubek kefiru.</div><div style="text-align: left;"><i>- Weź. To pomoże.</i></div><div style="text-align: left;">Wujku, to śmieszne dziś, ale zapamiętam i też jest to cząstka moich wspomnień. Kogoś to oburza?</div><div style="text-align: left;"><h2 style="text-align: left;"><span style="color: #b45f06;"><span> </span></span></h2><h2 style="text-align: left;"><span style="color: #b45f06;"><span>Zjazdy rodziny Wrocławskich</span></span></h2></div><div style="text-align: left;">Ostatnie nasze spotkania to zjazdy rodziny Wrocławskich 2004 i 2005. Imprezy wspaniałe, warte odrębnego wspomnienia. </div><div style="text-align: left;">Tam moja żona po raz pierwszy spotkała Wujka. Była nim oczarowana. I z wzajemnością! Dużo rozmawiali. Wujek poświęcił jej wiele uwagi, co poczytujemy sobie za zaszczyt. A może powinienem być zazdrosny?😉</div><div style="text-align: left;"><h3 style="text-align: left;"><i><span style="font-size: x-large;"><span style="color: #990000;"> <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglpRk_xnTtTYbpIQ-HQafiw-yBpFovelg1LbgTYobUnYG9MTnaay8F5ydBqtQEma7PXSjns_fPcHRbIbdzP-LnCp-SHKouDP9JTFQYoDJxbtkM5gGz_e3dDomRBXomCFurhFd2ViVOoQyMp2PpdYncMTyp9-wo4CaID3JUsrHjG-h3C58h76r2PYo8_g/s1995/k1.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1337" data-original-width="1995" height="268" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglpRk_xnTtTYbpIQ-HQafiw-yBpFovelg1LbgTYobUnYG9MTnaay8F5ydBqtQEma7PXSjns_fPcHRbIbdzP-LnCp-SHKouDP9JTFQYoDJxbtkM5gGz_e3dDomRBXomCFurhFd2ViVOoQyMp2PpdYncMTyp9-wo4CaID3JUsrHjG-h3C58h76r2PYo8_g/w400-h268/k1.jpg" width="400" /></a></div><br /></span></span></i></h3><div style="text-align: left;"><b><span style="color: #38761d;"><span style="font-size: medium;"><i><span><span>Wujku,</span></span></i></span></span></b></div></div><div style="text-align: left;"><b><span style="color: #38761d;"><span style="font-size: medium;"><i><span>za te wszystkie epizody mojego życia wiążące się z Tobą, jestem Ci wdzięczny.</span></i></span></span></b></div><div style="text-align: left;"><b><span style="color: #38761d;"><span style="font-size: medium;"><i><span>Nie powiem: "Do zobaczenia", bo nadal nie wiem i wiedzieć nie będę. Nie wiem jak TAM jest i czy w ogóle jest. Ty już wiesz, a ja się dowiem.</span></i></span></span></b></div><div style="text-align: left;"><b><span style="color: #38761d;"><span style="font-size: medium;"><i><span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBcJ08W6HbbhJ24tIBbB94MxtcWjb2kuF9KKzjnQPzCOYo-P5weeUv1QyEd6fj-6rQl3EFI8Pft1b8LQMv6qxkDoe92NOMvjnqdPH9-59s3TGugzsEzyaVNvSgYb-zueKoMgJTR4i-uZB9eCRmmhX6hmOA28EFwOsqaPpNYHASqJhyvVEn0XBZcvzVnQ/s2016/k3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1512" data-original-width="2016" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBcJ08W6HbbhJ24tIBbB94MxtcWjb2kuF9KKzjnQPzCOYo-P5weeUv1QyEd6fj-6rQl3EFI8Pft1b8LQMv6qxkDoe92NOMvjnqdPH9-59s3TGugzsEzyaVNvSgYb-zueKoMgJTR4i-uZB9eCRmmhX6hmOA28EFwOsqaPpNYHASqJhyvVEn0XBZcvzVnQ/w640-h480/k3.jpg" width="640" /></a></div><br /> </span></i></span></span></b></div><div style="text-align: left;"><b><span><span style="font-size: medium;"><span><span style="font-family: helvetica;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: x-small;">Wszystkie wykorzystane tu zdjęcia otrzymałem od Elżbiety Wrocławskiej, Małgorzaty Kiljańskiej i Emilii Wrocławskiej-Warchala.</span><br /></span></span></span></span></span></b></div><br /><div style="text-align: left;"> <br /></div>DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-89130357211437671932021-07-25T16:25:00.006+02:002021-07-25T22:33:14.350+02:00Pokój 1014, "ITD" czyli o doj-Ż-ałości studentów.<div style="text-align: justify;"><b><span style="color: #274e13;"><span style="font-family: courier;">Julio Kovalsky "Hildo" powiesił się w DS-8 "Koga" Politechniki Gdańskiej, w pokoju 1014. Tak zwyczajnie. Na sznurku zaczepionym do kratki wentylacyjnej. Znalazł go jego kolega, Serghio. Piątek 1 marca 1985 roku. Wczesne popołudnie.</span></span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="color: #274e13;"><span style="font-family: courier;">Ponure czasy. Stan wojenny się skończył, ale codzienne kłopoty z najprostszymi rzeczami narastały. Przeczekać? Jak długo? Życie studenckie toczyło się w cieniu tej rzeczywistości. Jedni studiowali, żeby jakoś polepszyć swój start w życie zawodowe w PRL. Inni starali się zdobyć paszport i uciec z tego najweselszego baraku w obozie sowieckiej okupacji. Dla niektórych studia to ucieczka przed wojskiem. Choć ta grupa raczej wybierała studia łatwiejsze od politechnicznych. </span></span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="color: #274e13;"><span style="font-family: courier;">Obcokrajowcy studiujący u nas także nie byli w łatwym położeniu. Trudno im było niektóre mechanizmy zrozumieć i ułożyć sobie choćby tymczasową egzystencję.</span></span></b></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-HjVP4Y1CFWg/YPyXOILJraI/AAAAAAAALbQ/DqA84bpN-ugIvC8oKqX8qVGsslcx_ZtLwCLcBGAsYHQ/s1158/ITD.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="825" data-original-width="1158" height="285" src="https://1.bp.blogspot.com/-HjVP4Y1CFWg/YPyXOILJraI/AAAAAAAALbQ/DqA84bpN-ugIvC8oKqX8qVGsslcx_ZtLwCLcBGAsYHQ/w400-h285/ITD.JPG" width="400" /></a></div><br /> </span><br /></div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">Czy studenci podbijają statystykę samobójstw?</span></h1></div><div style="text-align: justify;">Nie wiem. Natomiast samobójstwa wśród nich się zdarzały i zdarzają. Z powodu oblanego egzaminu? To efektowne wyjaśnienie, ale wątpię. Młody samobójca to raczej ofiara skumulowanych niepowodzeń i niekorzystnych przypadków oraz cech własnej osobowości. Oraz? A może przede wszystkim ? A ten ostatni życiowy przypadek w jakimś pechowym ciągu jest impulsem do nieodwracalnej w skutkach decyzji. Natomiast w pamięci bliższych i dalszych znajomych zostaje powodem jedynym. I tak mamy samobójców z powodu zawiedzionej miłości, kłopotów finansowych czy klęski w jakiejś ważnej sferze życia. Taka "etykietka".<br /></div><div style="text-align: justify;">Na taki krok świadomie, w sposób przemyślany, chyba niewielu ludzi się decyduje. A jeśli, to raczej w wieku zdecydowanie późniejszym. </div><div style="text-align: justify;">O samobójcach na naszej uczelni opowiadaliśmy sobie, ubarwiając rzeczywistość. Były to historie przekazywane przez kolejne roczniki. Każdy coś dodawał, żeby pokazać siebie jako lepiej poinformowanego. Czasem jeden wypadek był "rozmnażany". I tak ten sam nieszczęśnik stawał się bohaterem skoku np. ze Skrzydła B i ... kilku innych miejsc. Niektórzy srodzy wykładowcy mieli dopisanych samobójców, którzy skończyli ze sobą tuż po oblanym u nich egzaminie. I tu także często jeden nieszczęśnik był dopisany "na konto" egzaminu z matematyki, fizyki czy geometrii wykreślnej (zwanej "kreską").</div><div style="text-align: justify;">Część tych historyjek było prawdziwych, część rozbudowanych o zmyślone szczegóły, a część całkowitą bajką. Bajki te krążyły latami z najróżniejszymi zmianami. Ze trzy tygodnie temu usłyszałem od absolwenta architektury z końca lat 90tych o samobójczym skoku. Ta historia opowiadana była już jako zdarzenie minione, kiedy ja zacząłem studia. On opowiedział ją w wersji naocznego świadka o koleżance... ze swojego roku.<br /></div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">A Hildo?</span></h1></div><div style="text-align: justify;">Wnuk polskich emigrantów. Urodził się 30 stycznia 1959 w Brazylii. W ramach programu stypendialnego przyjechał na studia do Polski. Szansa, ale i wyzwanie dużej miary. Pierwszy semestr przeszedł gładko i obiecująco. Później było coraz gorzej. Kłopoty z adaptacją, kłopoty językowe. Tęsknota za domem. Być może słabe przygotowanie wyniesione ze szkoły średniej.</div><div style="text-align: justify;">Warunkowe rejestracje, urlopy zdrowotne, powtarzanie semestru. Pięć lat zajęło mu dojście do II roku.</div><div style="text-align: justify;">Szans na ukończenie trudnych studiów na Wydz. Budowy Okrętów (wówczas Instytut Okrętowy) nie miał żadnych. </div><div style="text-align: justify;">Nie znałem go. Dopiero po jego samobójczej śmierci przypomniałem sobie, który to z 300 mieszkańców "Kogi" znanych mi z widzenia.</div><div style="text-align: justify;">Nie wiedziałem też wcześniej o jego dziwnych zachowaniach. Stanach depresji i nadpobudliwości czy nawet agresji. W pewnym momencie po ataku szału trafił do szpitala psychiatrycznego na Srebrzysku. Wrócił po kilku miesiącach z zaświadczeniem o zdiagnozowanej chorobie, ale zdolności do dalszej nauki. Kilka miesięcy później powiesił się. </div><div style="text-align: justify;">I choć tragiczne to zdarzenie wstrząsnęło akademikiem, to dość prosto je sobie tłumaczyliśmy. Kilka miesięcy później mieliśmy następne samobójstwo. Andrzej B. powiesił się w budowanym dla niego domu. Nie znałem go. Student V roku (studia 6letnie). Jak później mówiono, przyczyną mogły być długoletnie napięcia w domu rodzinnym. Dla kolegów z roku jego samobójstwo było zaskoczeniem.<br /></div><div style="text-align: justify;">Ale na bazie plotek, domysłów i zmyśleń, ktoś "połączył kropki" i znalazł teorię wyjaśniającą te samobójstwa wskazując winnego...</div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">Dziekan</span></h1></div><div style="text-align: justify;">Docent dr Witold Kurski był prodziekanem ds. studenckich od roku 1984.</div><div style="text-align: justify;">Był uznanym autorytetem w dziedzinie wytrzymałości. Tak w zakresie skomplikowanej teorii jak i jej styku z praktyką inżynierską. Był też zapalonym szybownikiem i żeglarzem jachtowym. Każdy z nas na V semestrze musiał przejść u niego egzamin z Wytrzymałości Materiałów. Pisemny był trudny, ale dobrze prowadzone ćwiczenia przez Piskorskiego, Trębackiego czy także (sic!) Drewkę dawały szansę na jego przejście. Ustny u Kurskiego był już ruletą. </div><div style="text-align: justify;">Pytania: </div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: PT Serif;"><i>Gdzie jest 3ci moment?, Hook?!, Hak!</i></span> (rozkład naprężeń w haku), przeszły do anegdot. Najbardziej lubię:</div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: PT Serif;"><i>- Proszę siadać. Koło Mohra.</i></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: PT Serif;"><i>- Koło kogo?</i></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: PT Serif;"><i>- Przyjdzie pan na poprawkę. </i></span><br /></div><div style="text-align: justify;">Ci którzy wybrali specjalność <i>Budowa Okrętów Morskich</i> czyli "kadłuby", na VII semestrze zdawali też u doc. Kurskiego egzamin z <i>Mechaniki Ustrojów Okrętowych</i>. W uproszczeniu można to określić jako analizę wytrzymałości rusztów.</div><div style="text-align: justify;">Z perspektywy lat widzę pewną zabawną dziś dla mnie prawidłowość. Zdawaliśmy po III semestrze egzamin z Mechaniki, nie bardzo ogarniając. Po kolejnych 2 semestrach Wytrzymałości, Mechanikę zrozumieliśmy. I dwa semestry <i>MUO</i> rozjaśniały nam z kolei zagadki Wytrzymałości. A <i>MUO</i>? Chyba tylko Wojciech Puch to w pełni opanował. Wiedza to tajemna.</div><div style="text-align: justify;">Tak więc doc. Kurski był kojarzony z trudnym etapem studiów. Nie był lubiany.</div><div style="text-align: justify;">Czy dlatego, że wykładał trudny przedmiot?</div><div style="text-align: justify;">Dlatego, że kojarzył się z dość osobliwie przeprowadzanymi egzaminami?</div><div style="text-align: justify;">Z pewnością także. Ale był mało kontaktowy, oderwany od rzeczywistości. Powierzchowność i sposób bycia miał także dość odpychające.</div><div style="text-align: justify;">Zatem łatwo było plotki o okolicznościach samobójstw spleść z wizerunkiem "złego" dziekana. </div><div style="text-align: justify;">I tak pojawiła się ...</div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">"Szlachetna" inicjatywa</span></h1></div><div style="text-align: justify;">Student to stworzenie trudne do opisania. Studenci jako grupa także, a na dodatek nieprzewidywalna. Ale o tym słów kilka na koniec będzie.<br /></div><div style="text-align: justify;">Nikt nigdy nie ustali kto rozpoczął, kto podrzucił myśl. I nie doszukujmy się jakichś spisków czy nawet zaplanowanej strategii. Powstała myśl stworzenia petycji. Petycja miała na celu skłonienie dziekana do dymisji. Jej fundamentem był brak umiejętności dziekana jako pedagoga. Jaskrawymi tego dowodami miały być dwa wyżej wspomniane samobójstwa. Zbierano podpisy. Jedni podpisywali z przekonaniem popartym bardzo już rozbudowaną i powszechnie znaną dramatyczną historią. Inni nie podpisywali. a to dlatego, że bali się konsekwencji lub z racji wątpliwości.</div><div style="text-align: justify;">Nie pamiętam czy petycja formalnie zaistniała. Chyba nie. Ale pojawiła się i rozkręciła emocje.<br /></div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">Dziennikarka z <i>ITD</i></span></h1></div><div style="text-align: justify;">Jedna z naszych koleżanek bardzo zaangażowała się w sprawę i zainteresowała nią młodą dziennikarkę ze studenckiego, ogólnopolskiego tygodnika. Sumiennie i uparcie Elżbieta Isakiewicz starała się zebrać informacje z rozmów tak ze studentami, jak i drugą stroną. Bo był to już konflikt dwóch stron jednoznacznie określonych. </div><div style="text-align: justify;">Młoda, pełna zapału dziewczyna biegała po wydziale z wielką płócienną torbą i magnetofonem. Redakcja <i>ITD</i> była jej pierwszą pracą i tam zdobywała szlify dziennikarza (dla pseudo feministek: DZIENNIKARKI). Dziś nic niezwykłego, ale wówczas to pierwsze próby dziennikarstwa śledczego. </div><div style="text-align: justify;">Owocem jej dociekań był artykuł, który miał wywołać wstrząs i nagłośnić sprzeciw gnębionych żaków. Sprzeciw wobec złym relacjom studentów z dziekanem. Nie wiem czy wtedy określenie mobbing istniało. Nie wiem także czy byłoby adekwatne.<br /></div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">"Piorun" chybił czy uderzył zbyt późno ?</span></h1></div><div style="text-align: justify;">Artykuł E.Isakiewicz "Stąd do wieczności" ukazał się w tygodniku <i>ITD</i> 16 lutego 1986 roku (nr 7/1293). Niemal rok po samobójstwie Hilda. Był dla nas ciekawostką, powodem do domysłów, kto kryje się pod zmienionymi imionami osób, których wypowiedzi są w nim cytowane. Ale emocje już opadły. Zajęci byliśmy kolejną sesją, własnym życiem.</div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-9M4WQmpZnqc/YP1wVuhBsmI/AAAAAAAALbo/a92tflXB1rk5t89t1NBxWJ1yXV1Itu21ACLcBGAsYHQ/s1461/ITD1.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1096" data-original-width="1461" height="300" src="https://1.bp.blogspot.com/-9M4WQmpZnqc/YP1wVuhBsmI/AAAAAAAALbo/a92tflXB1rk5t89t1NBxWJ1yXV1Itu21ACLcBGAsYHQ/w400-h300/ITD1.JPG" width="400" /></a></div><br /> </div><div style="text-align: justify;">Sam artykuł jest zbiorem urywanych wypowiedzi i celowo lub przypadkowo świetnie oddaje emocjonalną atmosferę wokół zdarzenia i rozwijającej się burzy. Chaos urywanych wypowiedzi studentów z którymi reporterka rozmawiała.<br /></div><div style="text-align: justify;">W artykule przewija się postać "Anki", która kreowana jest na kolejną potencjalną ofiarę "krwawego dziekana". W rzeczywistości była rozchwianą emocjonalnie dziewczyną o ponadprzeciętnej inteligencji, ale osobowości dziecka. W jak najlepszej wierze zbierała podpisy pod petycją i poprosiła dziennikarkę <i>ITD</i> o udział w sprawie. Miała wiele energii. Była lubiana. Studia skończyła.</div><div style="text-align: justify;">W artykule są krótkimi zdaniami zasygnalizowane traumatyczne przeżycia studentów jakich doświadczali podczas rozmów z dziekanem. Jest i o zażywaniu relanium przed i po tych spotkaniach. Wspomniana "Anka" podobno nabawiła się za sprawą szykan nerwicy.</div><div style="text-align: justify;">Najbardziej jednak drastycznym przykładem w artykule jest Hildo:</div><div style="text-align: justify;"><i>"Małgośka pyta czy pamiętają w jakim wyszedł Julio po jednej z rozmów z dziekanem. Trząsł się oblany potem, a panie w dziekanacie cuciły go kropelkami. Fakt"</i></div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">Fakt ?!</span></h1></div><div style="text-align: justify;">Przyznać należy i oddać sprawiedliwość E. Isakiewicz, że w dalszej części artykułu wyraźnie przytacza wypowiedź doc. Kurskiego, który kategorycznie zaprzecza i twierdzi, że nie rozmawiał z nim nigdy.</div><div style="text-align: justify;">Jednak wykreowane wydarzenie z kropelkami zafunkcjonowało. Ponury przekaz krążący wśród nas był jeszcze bardziej jaskrawy. Ta wizyta i rozmowa miała mieć miejsce kilka godzin przed samobójstwem Hilda. A to już przyznacie niemal horror.</div><div style="text-align: justify;">Po kilku latach dopiero, kiedy nikt już o sprawie nie pamiętał dowiedziałem się, że faktycznie panie w dziekanacie podały krople czy tabletki uspokajające, kiedy Hildo przybiegł rozdygotany do dziekanatu. <u><b><span style="color: #cc0000;">Ale... dziekana tego dnia po prostu nie było.</span></b></u></div><div style="text-align: justify;">Tak nasze beztroskie plotkowanie i świadoma lub nie konfabulacja, obciążyły dziekana. Myślę, że napędem całej tej sztucznie wywołanej afery była nasza niechęć do W.Kurskiego i lęk przed trudnościami. Bardzo to nieładnie i czasem przypominam sobie tę historię. Dobrze, że nie było wtedy internetu. Dziś mielibyśmy setki wpisów i medialny lincz na dziekanie i nikt by się nawet nie próbował dowiedzieć ile prawdy jest w takiej sensacyjnej aferze.</div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">"Ech... studenty, studenty"</span></h1></div><div style="text-align: justify;">Mówił płk. Zdzisław S. ze <i>Studium Wojskowego P.G.</i>.</div><div style="text-align: justify;">Jak już napisałem student to stworzenie trudne do opisania i sklasyfikowania.<br /></div><div style="text-align: justify;">Problem z tym stworzeniem jest złożony. Studenci to dzieci, które są przekonane, że są ludźmi dorosłymi. Zatem jak się z nimi obchodzić? </div><div style="text-align: justify;">Jak z dziećmi? Obraza. </div><div style="text-align: justify;">Jak z dorosłymi? Może być kłopot z porozumieniem.</div><div style="text-align: justify;">Zatem traktować jak dorosłych, a otaczać opieką jak dzieci. Trudne. Karkołomne. Mało kto umie i ma cierpliwość. A na studiach nie ma na to warunków. Uczelnia nie jest wszak ochronką dla dojrzewających dzieci lat 19+. <br /></div><div style="text-align: justify;">Jest jeszcze prawidłowość dotycząca każdej dużej grupy ludzi. Pojedynczo często inteligentnych i wartościowych. Natomiast w dużej grupie zachowujemy się często tak jakby IQ najmniej inteligentnego zostało podzielone przez liczbę osób i taki "skorygowany" iloraz stał się ilorazem inteligencji każdego członka tejże grupy. To też wiem od... dziekana. Nie! Nie tego dziekana. To powiedział mi dziekan Ziółkowski, kilka lat później. Oburzyłem się wtedy strasznie, ale... po jakimś czasie zrozumiałem. To jedna z jego nauk pozazawodowych, za którą jestem mu wdzięczny.</div><div style="text-align: justify;">Tak się zachowaliśmy właśnie. Wtedy w 1985 roku. I choć miałem niewiele oleju w głowie, to jednak jakaś chwila na refleksję mnie powstrzymała. Nie podpisałem petycji, która tak w formie jak i treści budziła nieufność. Jednak nadal trochę mi wstyd.<br /></div><div style="text-align: justify;"> <br /></div><div style="text-align: justify;"> <br /></div><div style="text-align: left;"><br /></div>DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-63797989953075698632021-04-26T01:57:00.009+02:002022-03-30T15:38:45.684+02:00OW Piecki. Rozmowa z "Lesiakiem" czyli zmierzch autorytetów.<div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;">Poznaliśmy się w lipcu 2006 roku na brydżowym spotkaniu "Sekty Fabiana", w Kazimierzu Dolnym. Ponieważ nie mam jakże modnej dziś, skłonności do mężczyzn, moja fascynacja Lesiakiem ma charakter wyłącznie intelektualny. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;">Zawiedzeni?! A Lesiak i ja chyba nie.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;">Wiedza z tak wielu dziedzin, że zwraca to uwagę każdego, kto Lesiaka poznał. Umiejętność wypowiedzi, której mu zazdroszczę. I jeszcze najważniejsze. Wyważenie. Wie kiedy zakończyć wypowiedź stwierdzeniem: "Dalej wiedza moja nie sięga". I zawsze jest to w pół kroku przed rzeczywistym kresem wiedzy. Jak z płaszczem przedostatnim w piosence Młynarskiego. <br /></span><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-lhpLCfIyLmM/YDGhdXMUdYI/AAAAAAAALOo/Fi7zY-IL2N46VYds-ntRrfrEuBiwPjiYgCLcBGAsYHQ/s595/Lesiak_monster.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="421" data-original-width="595" height="282" src="https://1.bp.blogspot.com/-lhpLCfIyLmM/YDGhdXMUdYI/AAAAAAAALOo/Fi7zY-IL2N46VYds-ntRrfrEuBiwPjiYgCLcBGAsYHQ/w400-h282/Lesiak_monster.jpg" width="400" /></a></div><br /></div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">O.W. "Piecki" i rozmowa nad jeziorem</span></h1></div><div style="text-align: justify;">W przerwie między turniejami wdałem się w pogawędkę z Lesiakiem. </div><div style="text-align: justify;">Rozmawialiśmy o zadziwiającej aktywności trolli internetowych. <i>Facebook</i> i <i>Twitter</i> były wówczas na początku rozwoju. Zatem ten zajadły i dokuczliwy jak wszy, podgatunek internautów, manifestował swoją obecność głównie w komentarzach notatek i artykułów na popularnych witrynach informacyjnych. Sama nienawiść do świata i ludzi. Składanie słów zdradzające marne opanowanie języka. Nie szanują niczyich dokonań, opinie specjalistów danej dziedziny mają za nic. Nawet Einsteina gotowi nazwać niedouczonym, nie wstydząc się śmieszności. Żadnych autorytetów. I absolutny brak określenia swoich przemyśleń na dany temat. <br /></div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="background-color: #fcff01;">Skąd lub Z KĄD się biorą? Kim są? Dlaczego jest ich tak wielu? Czy kiedyś ich nie było?</span></h3></div><div style="text-align: justify;">Takie mi się nasuwały pytania. W swoim dość naiwnym, ale jak wówczas wydawało mi się logicznym rozumowaniu, wyobraziłem sobie, że to dzieci, które nudzą się podczas lekcji <i>WueFu</i>, z której są zwolnione i siedząc w pracowni komputerowej piszą bzdety. Leszek mnie w tej kwestii wyprowadził z błędu. </div><div style="text-align: justify;">To, że ktoś mówi lub pisze coś co wskazuje, że jest intelektualnie i komunikacyjnie na poziomie dziesięciolatka, nie wyklucza tego, że może mieć lat... 40. </div><div style="text-align: justify;">Lesiakowa teza zakłada także, że tej intelektualnej mierzwy i szlamu jest tyle samo co dawniej. Tyle, że dotąd nie mieliśmy z tego typu ludźmi nizin bezpośredniego kontaktu. Operowali gdzieś w swoich grupach. Bez możliwości zamanifestowania swoich "przemyśleń" na jakimkolwiek forum. Prócz ławki w obsranym przez psy i ludzi zakątku parku czy baru "Zulana".<br /></div><div style="text-align: justify;">Internet dał ten szeroki przekaz, a złudna anonimowość wypowiedzi w nim, wyzwoliła swobodę dotychczas niespotykaną. Bezkarność. Można powiedzieć wszystko. Zrównać się z tymi którym zazdrościmy. Wykrzyczeć swoje frustracje. Zapudrować kompleksy. I choć na chwilę uwierzyć, że nie ma żadnych autorytetów. Zatem? Nawet stać się autorytetem dla samego siebie. Absurdalne, ale możliwe. <br /></div><div style="text-align: justify;">A to właśnie autorytety przez całe życie wskazują nam drogę. Są jednak także presją. Jeśli są wyznacznikiem zadań, które sobie stawiamy to dopingują. Pomagają w rozwiązaniu i pokonaniu przeszkód. Często jednak jeśli nie umiemy tym zadaniom sprostać, wybieramy linię najmniejszego oporu, próbując je zdyskredytować. Głupie? Ale częste. I w jakichś momentach dotyczy to każdego chyba.<br /></div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">Na początku jest łatwo</span></h1></div><div style="text-align: justify;">Autorytetami są rodzice. Wszak zanim nauczymy się mówić i chodzić, obserwujemy, że znają receptę na wszystko. Wiedzą co zrobić kiedy jest zimno. Jak zasznurować buty. Potrafią wyczarować jedzenie, kiedy jeść się chce. Z zupełnie niewiadomego źródła mają wiedzę o tym, że w kontakcie jest prąd, który kopie, a żelazko parzy. Zwykle i tak paluchem swoim to sprawdzamy. I to może pierwszy akt działania małego kandydata na człowieka przeciw autorytetom. <br /></div><div style="text-align: justify;">Jak trochę podrośniemy, to zadajemy 120 pytań na godzinę, a mama i tata, zaciskając czasem zęby, cierpliwie na nie odpowiadają. Znają odpowiedź na pytanie z każdej dziedziny!</div><div style="text-align: justify;">Ale nikt nigdy nie miał ojca ani matki, którzy byliby profesorami biologii, matematyki, chemii, astronomii, historii i filozofii oraz teologii i jeszcze kilkunastu dyscyplin nauki jednocześnie. Prawda?<br /></div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">Zatem czas do szkoły</span></h1></div><div style="text-align: justify;">W szkole jest PANI. Uczy czytać, pisać i rachować. Zwykle 7-8 latek zafascynowany jest kolejnymi porcjami wiedzy. Przy czym, nauczyciele na tym etapie naszego rozwoju, są jakimiś genialnymi tworami ponadludzkimi. Wydaje nam się także, że są integralnym elementem szkoły. Nie mają własnego życia. Po ostatnim dzwonku dematerializują się, aby pojawić się o 8ej rano następnego dnia.</div><div style="text-align: justify;">Z czasem u młodego KANDYDATA na człowieka, pojawiają się wątpliwości. I to bardzo ważny moment próby dla jakości wychowania, nad którym pracują rodzice.</div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="background-color: #fcff01;">"Pani od biologii to wredna małpa!"</span></h3></div><div style="text-align: justify;">Z takim "odkrywczym" stwierdzeniem pewnego dnia wracamy do domu. Nawet jeśli to prawda, rodzice ustawiają nam ponownie azymut:</div><div style="text-align: justify;"><b>Może pani B. jest dość trudna, ale... </b></div><div style="text-align: justify;"><b>Uczy cię biologii i na tym się zna! Skoro jest według ciebie wredna, to musisz uczyć się ile sił żeby przebrnąć. Jakim jest człowiekiem pani B. nie ma znaczenia dla twojej edukacji. To nauczyciel. Zatem w kwestii merytorycznej autorytet. Szkoła ma dawać wiedzę i po to tam chodzisz!</b></div><div style="text-align: justify;">KONIEC. Dalszej dyskusji nie ma. <b><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="background-color: #fcff01;">Ale Zenek Z. ma fajniejsze życie</span></h3></div><div style="text-align: justify;">To kolejna pokusa. Mama i tata mówią swoje, co jeszcze wiele znaczy, ale to ciągłe wymagania, którym coraz trudniej sprostać. I zaczynają uwierać. </div><div style="text-align: justify;">A Zenek? Dziewięć lat zajęło mu przejście siedmiu klas. Ale wieczorem siedzi w parku z kolegami. Pali papierosy "Orient", pije wino marki "Wino" i nikogo nie musi słuchać. Na dokładkę śmiało chwyta za kolano jedną z koleżanek, do której my nie mamy śmiałości nawet się odezwać. Za to śni nam się ona często i... Może Zenek to autorytet i dobry wzór do naśladowania?! <br /></div><div style="text-align: justify;">I tu rodzice nadal korygują. Tyle, że są jak operator latawca, który szybuje na coraz dłuższym sznurku. Korekta coraz trudniejsza, a im wyższy pułap tym wiatry i zawirowania coraz silniejsze. Z tej fascynacji Zenkiem, jeśli są cierpliwi i inteligentni, jeszcze nas jakoś wyprowadzą. Pokażą innych, którzy mają zainteresowania i umiejętności wyższej próby niż on. Wskażą jakiś atrakcyjny, wartościowy wzór. A jeśli mamy w domu normalne relacje i inteligentnych rodziców, to szybko zauważamy, że w zenkowym domu raczej patologia. Jeśli któryś element wychowania zawiedzie, wywracamy się na kolejnej zwrotnicy początkowego toru życia i z kandydata na człowieka stajemy się "czymś". Na przykład, ... kolejnym "Zenkiem". Szlamem i mierzwą o której rozmawialiśmy z Lesiakiem.<span style="font-size: x-small;"><i> (scroll up)</i></span><br /></div><div style="text-align: justify;"><b><i><span style="font-family: courier;">Te przykładowe bardzo proste dwie sytuacje z Zenkiem i panią od biologii, dotyczą wychowywania dzieci, które są dopiero kandydatami na ludzi. Rodzice, jeśli kochają i są odpowiedzialni za to co nomen omen zrobili, to dołożą wszelkich starań żeby ich dzieci stały się ludźmi. I to ludźmi wartościowymi i szczęśliwymi.</span></i></b></div><div style="text-align: justify;"><b><i><span style="font-family: courier;">Coraz częściej jednak dzieci się hoduje, a nie wychowuje. Zamiast rodziców jest para reproduktorów, losowo wybranej jakości i dalszy los kandydata na człowieka zależy od najmowanych opiekunek i dziadków oraz szkoły, która w pojęciu coraz częstszym ma... wychowywać (!!!). Los takiego prefabrykatu człowieka jest już na starcie przesądzony. A wyjątki? Nie podważają moim zdaniem reguły.</span></i></b></div><div style="text-align: justify;"><b><i><span style="font-family: courier;">Ale nie mam wykształcenia pozwalającego na wiarygodną ocenę skutków tej katastrofy, więc nie będę wątku rozwijał.</span></i></b></div><div style="text-align: justify;"><b><i><span style="font-family: courier;">Nawet jeśli według "staromodnego" modelu, dom wychowuje, a szkoła daje edukację to w końcu... </span></i></b><br /></div><div style="text-align: justify;"><h1><span style="color: #2b00fe;">"Latawiec" zaczyna latać sam</span></h1></div><div style="text-align: justify;">Przychodzi moment kiedy dalsze kierowanie naszym życiem przez rodziców jest niemożliwe, a próby czynione w tym kierunku szkodzą. Z kapitałem ich wskazówek i choć skromnym, to jednak bagażem własnych doświadczeń, decydujemy i wybieramy samodzielnie. Jeśli mamy szczęście, takie jak na przykład ja miałem, to nadal mamy wsparcie rodziców. Nie są już trenerami czy mentorami, ale szczerymi kibicami. Doradcami o wielkim zaufaniu. To bardzo uskrzydla. Znajdujemy kolejne autorytety. W różnych sferach życia i wiedzy inne. Wiemy już, że nie znajdziemy guru, który wie wszystko o wszystkim. A im bardziej poznajemy bezmiar świata tym więcej mamy niepewności. Coraz więcej pytań.<br /></div><div style="text-align: justify;">Wybieramy autorytety w tej dziedzinie nauki, która z racji wybranego zawodu nas interesuje. Może być to wykładowca lub ktoś kto w danej dziedzinie osiągnął wiele. Mimo, że możemy nie znać go osobiście. Ba! Może być to ktoś kto przez świat ten przemknął wiele lat przed naszymi narodzinami. Zostawił jednak po sobie imponujący dorobek i osiągnięcia, które pomagają następnym pokoleniom.</div><div style="text-align: justify;">Jeżeli mamy jakieś pozazawodowe zainteresowania to też potrzebujemy w tej dziedzinie autorytetu. On nam wskazuje do czego w danej dyscyplinie dążyć i jak się doskonalić. Jakich ograniczeń przestrzegać. Gdzie szukać nowych doświadczeń. </div><div style="text-align: justify;">Jeśli pasjonujemy się na przykład żeglarstwem i przeczytamy w książce Mateusza Kuśnierewicza, że nie należy zbyt często zmieniać halsu w danych warunkach, to słusznym jest przyjąć to za pewnik, a nie merdać łódką dziwiąc się czemu przegrywamy.</div><div style="text-align: justify;">Tak korzystamy z autorytetów. Ale czasem ...</div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="background-color: #fcff01;"><span style="font-size: large;">... je zmieniamy</span></span></h3></div><div style="text-align: justify;">I to też jest w porządku. Uczymy się z życia, z książek, słuchając ludzi. I nierzadko stwierdzamy, że ktoś kto jest naszym autorytetem w jakiejś dziedzinie poszedł w innym kierunku niż ten, który nas najbardziej interesuje. Taka zmiana raczej nie dotyczy matematyki, fizyki i wszelkich dziedzin ścisłych. ale już w architekturze? To dziedzina wymagająca opanowania nauk ścisłych, ale i wolnej myśli, natchnienia. Takim natchnieniem może być autorytet powszechnie uznany jak Gaudi, ale i inżynier Karpieliński, który zaprojektował funkcjonalne i finezyjne budowle użytkowe. Nagle jednak poznajemy dzieła kogoś innego i one zaczynają nas inspirować. Nie przekreśla to ani naszych dotychczasowych dążeń i ścieżki rozwoju, ani też wartości autorytetów dotychczasowych. To po prostu nasz zwrot.</div><div style="text-align: justify;">Zdarza się też, że ktoś kogo uznajemy za autorytet, oceniając według swoich zdolności analizy, zawodzi nas. Czy to jakimś czynem, czy sprzeniewierzeniem się idei lub zasadzie za którą go podziwialiśmy. To wielkie słowa, ale chodzi mi także o małe sprawy i autorytety także w dziedzinach drobnych pobocznych. W takiej sytuacji podążanie za "idolem" byłoby nierozsądne. Ten zawód jaki nam sprawił przyjmujemy jako gorzką naukę i idziemy dalej. Boli trochę, czasem bardzo. Zależy jak ważnej sfery dotyczył podziw i zawód. <br /></div><div style="text-align: justify;">Źle się dzieje jedynie wtedy gdy wybieramy model działania nazwany przeze mnie</div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="background-color: #fcff01;"><span style="font-size: large;">"Drabiną Englerta"</span></span></h3></div><div style="text-align: justify;">Świetny to aktor, kiedyś idol pań w wieku dowolnym. A i chłopców. Kiedy "Zygmunt" stracił oko, płakałem. </div><div style="text-align: justify;">Zauważyłem, kilkanaście lat temu, że także człowiek o ciekawych przemyśleniach i inteligencji, która nawet najznakomitszym aktorom nie musi towarzyszyć. Holoubek uważał, że nawet przeszkadza.</div><div style="text-align: justify;">W jednym z wywiadów sprzed roku może, opowiadał o drodze zawodowej aktora.</div><div style="text-align: justify;">To świetny przykład. Bo tu autorytet dla każdego adepta sztuki scenicznej jest nieodzowny. Przedstawił to Jan Englert jako drabinę. Stoimy na dole i na szczycie drabiny siedzi sobie nasz autorytet. Mistrz. Z wielkim wysiłkiem wyciągając ręce sięgamy jego stóp. Ale pracą, talentem i szczęściem wspinamy się. Nielicznym po latach udaje się wejść po kolejnych szczeblach drabiny i spojrzeć mistrzowi w oczy. Osiągamy jego poziom. Świetna metafora i przemawia do wyobraźni. Nie odnosi się do świata teatru jedynie, ale ten przykład łatwy jest dla wszystkich do wyobrażenia. Ale zamiast pracą, nauką i wielkim wysiłkiem wspinać się po szczeblach bez gwarancji, że wejdziemy na szczyt, można ...</div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="background-color: #fcff01;"><span style="font-size: large;">... przewrócić drabinę!</span></span></h3></div><div style="text-align: justify;">Jeśli ją obalimy i w naszym przekonaniu mistrz spadając z niej rozkruszy się w kawałki, to możemy stworzyć nową hierarchię. Nowe wartości. Te wieloletnie czy nawet wielowiekowe podważamy i zyskujemy w naszym dążeniu poklask gawiedzi. Składającej się z tego omawianego w Pieckach szlamu i mierzwy. A w miejsce autorytetów ustawiamy ludzi o pewnych zdolnościach uwodzenia tłumu, błyskotliwych lub choć chwytliwych wypowiedziach. Przede wszystkim takich, którzy głoszą poglądy takie jakie nam odpowiadają. A czasem sami kreujemy się na autorytet i NAPRAWDĘ wierzymy, że to zasadne.</div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: medium;"><span style="color: #20124d;"><b><i>- Co z tego, że oblałem II semestr z matematyki, skoro czuję i wiem jak budować statki!</i></b> </span></span><span style="color: red;">(autentyczne)</span>.</div><div style="text-align: justify;">Znam takich paru. A równie szkodliwi są ci, którzy w jakiejś dziedzinie zdobyli wykształcenie, doświadczenie i niekwestionowane sukcesy. Sukces ich uskrzydlił, ale szybują już bez nawigacji jaką jest racjonalna samoocena. Tu posłużę się wypowiedzią prof. J.Doerffera. Znam ją z przekazu jego synowej. Sam z Profesorem nigdy nie miałem możliwości rozmawiać.</div><div style="text-align: justify;">Otóż po powrocie z jakiegoś międzynarodowego sympozjum:</div><div style="text-align: justify;"><b><span style="font-size: medium;"><i><span style="color: #20124d;">- Czy ty sobie wyobrażasz. Naukowiec z wieloma dokonaniami, potwierdzonymi doświadczalnie, uhonorowany przez najlepsze uczelnie, nagle uznaje, że skoro jest niekwestionowanym autorytetem w np. spawalnictwie, to musi zająć stanowisko w sprawach GMO i jego głos ma być przyjęty jako ocena specjalisty.</span></i></span></b></div><div style="text-align: justify;">Od wielkości do śmieszności jeden tylko krok.</div><div style="text-align: justify;">A jeśli doświadczony i ceniony monter konstrukcji stalowych uznaje, że doświadczenie daje mu placet na ocenę jakości szczepionek? To już chyba ma kwalifikacje na polityka. Nie mniejsze niż autorka youtubowych filmików celnie <i>nota bene</i> punktujących władzę. I tak została posłem... Przepraszam quasi feministki. POSŁANKĄ!.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><h1><u><i><span style="color: #cc0000;"><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: arial;">Dość!</span></span></span></i></u></h1></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="color: #274e13;"><span style="font-family: courier;"><span style="font-size: medium;">Kilka miesięcy te koziołkowe dywagacje przekładałem na blogowy "papier". 10 linijek napisane, 8 skasowane i tak w kółko. Piszę to sam do siebie. Coraz więcej jest rzeczy w tym naszym świecie których nie rozumiem. Mam coraz więcej pytań, a odpowiedzi?</span></span></span></b></div><div style="text-align: justify;"><b><span style="color: #274e13;"><span style="font-family: courier;"><span style="font-size: medium;">Powodem tej mojej wydumki są fejsbukowe wymiany... Właśnie. Czego? Wydaje się, że informacji, opinii. Ale coraz częściej to tylko pole do wymiany ciosów. Nie rozmawiamy. Ripostujemy, w najlepszym razie. A zwykle strzelamy do siebie gównem i jesteśmy tym usatysfakcjonowani. Taka nasza jakość. Czy wszyscy stajemy się tą na początku przywołaną mierzwą i szlamem? Szkoda, bo internet w jego rozwijających się formach to pole do dzielenia się wiedzą, informacjami. Ale nawet na grupach, forach tematycznych, dominują frustraci i hejterzy. </span></span></span></b></div><br /><div style="text-align: justify;"> <br /></div><div style="text-align: justify;"> <br /></div><div style="text-align: justify;"> <br /></div><div style="text-align: left;"><br /></div>DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-66715000542692299612021-01-06T02:01:00.039+01:002021-01-23T22:49:29.299+01:00Edyta Górniak i Jan Paweł II czyli ocena "koziołkową miarką".<div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-jk979uuB6J8/X_T7RFj6z4I/AAAAAAAALLs/AqpYEcyTONAffSbMT1G5WKIF87mLELZ6wCLcBGAsYHQ/s494/JP2iEG.JPG" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="494" data-original-width="340" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-jk979uuB6J8/X_T7RFj6z4I/AAAAAAAALLs/AqpYEcyTONAffSbMT1G5WKIF87mLELZ6wCLcBGAsYHQ/s320/JP2iEG.JPG" /></a></div><br />Naśmiewamy się ze wszystkich i ze wszystkiego. Wyszukujemy kogokolwiek i czegokolwiek, aby bez pardonu poniżyć, ośmieszyć. W ten kaleki sposób dowartościowujemy siebie. Inaczej już nie umiemy. <br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;">Edyta Górniak, została sprowokowana do wypowiedzi przed kamerami, na temat epidemii. </span></div><div style="text-align: justify;"><h4><span style="font-family: courier;">I... </span></h4></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;">niestety wypowiedziała się. Śmiali się wszyscy, nie szczędząc obelg, tej popularnej i lubianej przez wielu piosenkarce. Mnie także rozśmieszyła jej wypowiedź, tak jak i wiele poprzednich. </span><h4 style="text-align: center;"><span style="font-size: small;">Ale czy jesteście pewni, że trzeba z poczuciem wyższości zakrzyknąć... <span style="color: red;"><span style="font-family: courier;">IDIOTKA !?</span></span></span></h4></div><h1 style="text-align: left;">Stanowczo <span style="color: #990000;">NIE!</span> </h1><div style="text-align: justify;"><div>Zauważona w 1990 na festiwalu w Opolu. Rozbłysła w 1994 piosenką "To nie ja!", zajmując II miejsce na festiwalu Eurowizji. Tuż przed konkursem rozmawiała z nią na antenie <i>TVP</i> Krystyna Loska. Krótką rozmowę zakończyła niespodziewana scenka. Nagle Edyta Górniak niemal rzuciła się do kolan K.Loski dziękując za wsparcie. Ta, z trudem opanowała zakłopotanie. I tu zobaczyliśmy prawdziwą Edytę. Absolutnie szczerą. Żyjącą swoim światem. Muzyką i śpiewem, który jest jej pasją i DAREM BOŻYM. Nie oburzajcie się na określenie "dar boży". Razi tylko tych z nas, którzy wiarę w Boga utracili, bo mnoży ich wątpliwości. Sam się z tym borykam. </div><div>Ta dziewczyna z ponadprzeciętnym, jak twierdzą fachowcy, talentem wokalnym i nadnaturalną wrażliwością, osiągnęła sporo jako piosenkarka. Natomiast jest stworzonkiem nie mającym nic ze światem rzeczywistym wspólnego. Emocjonalnie i intelektualnie na poziomie niezbyt lotnej nastolatki. To powód żeby ją oczerniać? Śmiać się z niej!? Wytykać jej brak jakiegokolwiek wykształcenia ogólnego? Moim zdaniem nie! Idiotami, a może raczej cynicznymi manipulantami są ci, którzy dopuszczają do sytuacji, w których wypowiada się na tematy o których pojęcia nie ma. I co dużo gorsze, nie ma także świadomości tej niewiedzy. Ale skąd ma mieć?! Ma, zdaniem fachowców, talent wokalny. I cieszmy się z tego, bo daje radość wielu ludziom. Uważam tak mimo, że jej piosenki do nie mnie trafiają. Słuchając jej śpiewu metafizycznych konwulsji nie doznaję. Ale moje wyrobienie muzyczne jest na poziomie szumów. Nie mogę zatem oceniać kto jest dobrym, a kto złym piosenkarzem.<br /></div><div>Słowacki przeniesiony do czasów współczesnych i podpuszczony do dyskusji o zmianach klimatycznych czy kierunkach rozwoju transportu kolejowego, także okazałby się ignorantem. Pisał jednak strofy, które dały mu w historii polskiej literatury jedno z pierwszych miejsc. Za sprawą Józefa Piłsudskiego, także wieczne miejsce spoczynku wśród królów. I tak każdego wybitnego, czy choćby wyróżniającego się w swojej dziedzinie człowieka oceniajmy. Tylko w tej!<br /></div><div><h4><span style="font-size: medium;"><span style="color: red;">Za dokonania w tej dziedzinie, która jest ich domeną. Czy ma talent? Czy rozwinął go właściwie? Co osiągnął?<br /></span></span></h4></div><div><h1>Czy artysta to zawsze geniusz?</h1></div><div>Różnie z tym bywa. Czasem miano artysty mają też solidni lub nie, wyrobnicy, czasem chałturnicy. Ale kiedy w swojej branży wybijają się i osiągają popularność, a nawet sławę i podziw, to nam przeciętnym ludziom wydaje się, że we wszystkim muszą być ponadprzeciętni. Takie są nasze oczekiwania. I naszą winą i wstydem jest to, że akceptujemy "dyskusję" przed kamerami, w której o teorii czarnych dziur dyskutuje profesor fizyki, uznany astronom i (wyobraźmy sobie) ... Andrzej Kopiczyński. No bo przecież to Kopernik! </div><div>Inną kwestią jest też to, że oszołomiony własnym sukcesem rzeźbiarz, malarz, aktor, sportowiec, a obecnie nawet finalista "Big brothera" czy "Mam talent", traci realną samoocenę. Zaczyna wierzyć, że skoro zyskał popularność wśród milionów, to zna się na wszystkim, co najmniej dwakroć lepiej niż inni. I nie tylko nie umie odmówić wypowiedzi na jakikolwiek temat, ale sam dostaje szajby zwanej "parciem na szkło". </div><div>Są jednak tacy, którzy własne ograniczenia znają i czują. To chyba kwestia inteligencji i charakteru. Dla przykładu:<br /></div><div><h4><span style="color: #38761d;">Grzegorz Markowski:</span></h4></div><div><span style="font-family: verdana;"><b>"Mamy być może jakąś większą wrażliwość i wyczucie, ale to nie znaczy, że w czymkolwiek oprócz muzyki jesteśmy ponad przeciętną"</b></span></div><div><h4><span style="color: #38761d;">Muniek Staszczyk:</span></h4></div><div><span style="font-family: verdana;"><b>"Ja jestem niezły w tym co robię i pewnie się na tym trochę znam. Ale w takich codziennych rzeczach to ja nic nie kumam! Wszystkiego musi pilnować żona bo ja nic nie umiem" </b></span></div><div><h4><span style="color: #38761d;">Gustaw Holoubek:</span></h4></div><div><b><span style="font-family: verdana;">"Aktor nie powinien być inteligentny. Chyba, że nie przeszkadza mu to w pracy"</span></b></div><div><p>Szacunek dla tego typu dystansu do siebie i swoich sukcesów. Nieliczni popularni czy nawet sławni przedstawiciele różnych gałęzi sztuki, sportu, nauki, konsekwentnie unikają jakichkolwiek wypowiedzi w mediach. To zwykle obrona własnej prywatności, którą <i>nota bene</i> powinniśmy uszanować. Czasem to świadomość zakresu własnych możliwości. A może profesjonalny i dbający o wizerunek swojego podopiecznego menadżer. Takiego menadżera nie ma jak widać Edyta Górniak. Szkoda!</p></div><div><h4><span style="font-size: medium;"><span style="color: red;">Cokolwiek bym jeszcze napisał, to i tak nadal będziemy żyli złudzeniem, że... Andrzej Kopiczyński miał wiedzę Kopernika</span>. </span></h4></div><div><h1>Co ma do tego Jan Paweł II ?! A ma!</h1></div><div>Niezmiernie się ostatnio wzburzamy tuszowaniem przez Watykan, zboczonych praktyk seksualnych księży. <br /></div><div style="text-align: center;"><span style="color: #38761d;"><span style="font-size: medium;"><b>Jan Paweł II wiedział i nakazał ukrywanie tych przestępstw ??? </b></span></span></div><div style="text-align: center;"><span style="font-size: medium;"><b><span style="color: #38761d;">Nie wiedział, bo tak był zauroczony własnym sukcesem medialnym, że wszystko inne zostawił swoim urzędnikom ??? </span><br /></b></span></div><div style="text-align: center;"><div><p><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: x-large;"><b><span style="color: red;"><span><span><span>NIE WIEM !!!</span></span></span></span></b></span></span><span style="font-size: x-large;"><b><span style="color: red; font-size: xx-small;"><span style="font-family: Gloria Hallelujah;"><span><span> </span></span></span></span></b></span></p></div><div><span style="font-size: x-large;"><b><span style="color: red; font-size: xx-small;"><span style="font-family: Gloria Hallelujah;"><span><span><span style="font-family: helvetica;"><span style="font-size: x-small;"><span style="color: black;">podpisano: <span style="font-size: small;"><span style="font-family: Gloria Hallelujah;">"Koziołek" </span>(imię i nazwisko znane redakcji) </span></span></span></span></span></span></span></span> <br /></b></span></div></div><div>Ale czy teraz, kiedy go już nie ma, ma to znaczenie? Ma... ale tylko dla badających jego życie i dobre oraz złe dokonania. Sukcesy i porażki. A co było jego sukcesem, a co niepowodzeniem? </div><div style="text-align: center;"><p><b><span style="font-size: medium;"><span style="color: red;">To także kwestia punktu widzenia.</span></span></b></p></div><div><h4><span style="font-size: medium;">Mamy krótką i/lub wybiórczą pamięć</span></h4></div><div>Kiedy Karol Wojtyła w 1978 roku wybrany został papieżem, cała Polska cieszyła się. Kiedy przyjechał do nas latem 1979, tłumy wiwatowały. Ze łzami wzruszenia w oczach siedziałem na dachu kamienicy przy Placu Zamkowym, słuchając z niekłamanym zachwytem każdego słowa. I następne pielgrzymki, które nas konsolidowały, dawały poczucie godności i jedności. Nie pamiętamy już? Nie pamiętacie 50 lat sowieckiej okupacji?!</div><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-1MkUMlbAjjk/X_UFKMHzTXI/AAAAAAAALL4/HsRR61cYc1kwgUk2OLNjzeLWBkh0MxZSQCLcBGAsYHQ/s570/000A4I4XV8J0CT2S-C411.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="300" data-original-width="570" height="210" src="https://1.bp.blogspot.com/-1MkUMlbAjjk/X_UFKMHzTXI/AAAAAAAALL4/HsRR61cYc1kwgUk2OLNjzeLWBkh0MxZSQCLcBGAsYHQ/w400-h210/000A4I4XV8J0CT2S-C411.jpg" width="400" /></a></div><br />Rząd na emigracji, o statusie kawiarnianego koła dyskusyjnego. Imitację państwa i jego władz stanowili zarządcy mianowani i sterowani z Moskwy. A tu nagle, na czele ponadpaństwowego koncernu, mającego trudne do przecenienia wpływy na całym świecie, staje Polak. I czy to jako istotny aktywny gracz, czy też jako symbol, miał ważącą rolę w naszym dążeniu do odzyskania niepodległości. Dziś już tego też nie pamiętamy? Nie ma to dla nas znaczenia?</div><div>Nie wydawało się Wam, że jest tym zesłanym przez Boga/opatrzność/los ? (niepotrzebne skreślić). Nie dodawało to wiary w sukces i zwycięstwo nad sowiecką okupacją, nam zwykłym ludziom? <br /></div><div><h4><span style="font-size: medium;">Sukces Jana Pawła II</span></h4></div><div>Lista jego sukcesów jest długa i moim zdaniem, zdaniem zdecydowanego antyklerykała (sic!), trudna do podważenia. Zadaniem Kościoła Katolickiego jest:</div><ul><li><p><b>rozszerzanie strefy wpływu </b></p></li><li><p><b>pomnażanie kapitału <br /></b></p></li></ul><div>Za wszelką cenę i każdym skutecznym sposobem. Inne fasadowe cele są dobre wtedy i tylko wtedy gdy wspierają te dwa. Jeśli je hamują, trzeba odsunąć je na bok.<br /></div><div>Karol Wojtyła na stanowisku prezesa tej organizacji to na czas schyłku XX wieku wybór idealny.</div><div>Stworzył nowy styl relacji z masami ludzkimi. Kiedy w przededniu mistrzostw świata w piłce kopanej 1974, Paweł VI dał się sfotografować z piłką, było to sensacją. Już kilka lat później Jan Paweł II takich i wielokroć śmielszych gestów medialnych wykonał tysiące. A że miał ogromne wyczucie i talent, to pewien jestem, że wiele z nich nie było reżyserowanych. On po prostu czuł jak zjednać sobie tłumy. A kto tłumem zawładnie, ten wygrywa wszystko. I tu Watykan oceniany jako zachowawczy i wsteczny, był w tym okresie o pół kroku przed światem w stosowanych metodach PR i socjotechnice. Karol Wojtyła do tych nowatorskich wówczas metod był stworzony... Palec boży?<br /></div><div>Z pewnością miał niebotyczną frajdę, występując przed wielotysięczną publicznością na różnego rodzaju zgromadzeniach. Umiał nas uwodzić narracją, inteligencją. Dla człowieka, którego w młodości pasjonowało aktorstwo, to chyba spełnienie absolutne i niezmierna satysfakcja.</div><div>W historii świata zapisał się jako papież mający istotny, a może kluczowy wpływ na kierunek przemian politycznych. <br /></div><div>Pomimo postępujących chorób i zniedołężnienia pozostał na stanowisku. I to także była dobra decyzja. Może już nie jego samego. I z pewnością nie nierozgarniętego kapciowego. Ktokolwiek jednak tak to rozegrał, rozegrał korzystnie. Powstał kolejny etos. A już w chwilę po śmierci JP II, krzyczeliśmy "SANTO SUBITO!". To też sam Jan Paweł II sobie wypracował. Nie dla siebie, a dla potęgi koncernu dla której umiejętnie pracował. Kanonizowany "szybką ścieżką". </div><div><h4><span style="font-size: medium;">A my teraz wydziwiamy, czy święty czy nie ! </span></h4></div><div>Świętym nie zostaje się za zasługi w pojęciu moralnym czy jak tam sobie to nazwiemy. Wyniesienie na ołtarze ma być pożyteczne dla Kościoła jako organizacji biznesowej. Tak było setki lat temu, tak jest i dziś. Karol Wojtyła nadaje się do tego wyśmienicie i stąd, a nie z jakichś duchowych jego przymiotów wynikła decyzja Watykanu. Ja akurat go darzę pewną sympatią. Podziwiam za talent i zazdroszczę ogromnego życiowego sukcesu. Ale to nie ma nic wspólnego z oceną moralną. Do tego trzeba być bigotem lub samemu być moralnie nieskazitelnym.<br /></div><div>O Benedykcie XVI, który był "interrexem" trudno mi coś powiedzieć. Papież Franciszek, który budzi moją sympatię, mimo mojej niechęci do watykańskiego koncernu, poradzi sobie. Wybrał wizerunek medialny, który łączy to co świat w Janie Pawle II podziwiał i "oczyszczenie". Póki co, rozgrywa wyśmienicie!</div><div><b><span style="color: #4c1130;"><span style="font-family: courier;"><span style="font-size: medium;"> </span></span></span></b></div><div><p><span style="color: #38761d;"><b><span><span style="font-family: courier;"><span style="font-size: medium;">Tak ich widzę oboje (<span class="tytul"><i>toutes proportions gardées</i>).</span></span></span></span></b></span></p></div><div><p><span style="color: #38761d;"><b><span><span style="font-family: courier;"><span style="font-size: medium;"><span class="tytul">Edyta Górniak jako piosenkarka. Można dyskutować, jeśli ktoś się na tym zna, czy jest złą, średnią, czy wybitną wokalistką. A, że poza tym nie istnieje? BEZ ZNACZENIA.</span></span></span></span></b></span></p><p><b><span style="color: #4c1130;"><span style="font-family: courier;"><span style="font-size: medium;"><span class="tytul"><span style="color: #38761d;">Karol Wojtyła, jako ten, który wykonał ogromną pracę dla celu, któremu służył. I finanse Watykanu i strefy wpływów Watykanu za jego kadencji wzmocnił. Cel uświęca środki. A zwycięzcy się nie rozlicza. </span><br /></span></span></span></span></b></p></div><div><p><b><span style="color: #4c1130;"><span style="font-family: courier;"><span style="font-size: medium;"> </span></span></span></b></p></div><div><br /></div><div> <br /></div><div><br /></div><div> <br /></div><div> <br /></div><div> </div><div><br /></div></div><h4 style="text-align: left;"> <br /></h4>DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com2Polska51.919438 19.1451365.8438656683524144 -51.167364 90 89.457636000000008tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-8511392634768855962020-11-23T00:44:00.005+01:002021-01-07T21:28:01.761+01:00DS-8 "Koga" i trzy "Mojry"<h1 style="text-align: left;"></h1><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;">Nie rozpoczynały ani nie ucinały nici życia studentów, ale na jej przebieg na pewnym odcinku wpływ wielki miały. </span></div><div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-ahzMP51BSJQ/X7XOL35nxaI/AAAAAAAALJE/BsCOJlHHOzAeUJzsUuiu46RuKpHRs6_0gCLcBGAsYHQ/s226/Mojry.webp" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="223" data-original-width="226" height="317" src="https://1.bp.blogspot.com/-ahzMP51BSJQ/X7XOL35nxaI/AAAAAAAALJE/BsCOJlHHOzAeUJzsUuiu46RuKpHRs6_0gCLcBGAsYHQ/w320-h317/Mojry.webp" width="320" /></a><span style="font-family: courier;"></span></div><span style="font-family: courier;">W "Kodze" mieszkałem od października 1984 roku. Studia na I.O. były sześcioletnie. Ale, że materiał pierwszych dwóch semestrów mnie zafascynował szczególnie, to zgłębiałem go dwukrotnie.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;">Pojawia się często stwierdzenie, że w szkołach, gdzie dziś jest ochrona i monitoring, kiedyś wystarczała woźna z miotłą i ścierką, tak do utrzymania czystości jak bezpieczeństwa i dyscypliny. Tak. Kiedyś tak było. Oczywiście każdy ma swoje "kiedyś" i uważa, do czego ma moim zdaniem prawo, że jego KIEDYŚ jest bardziej kiedysiowe niż inne. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;">W akademikach woźnych nie było. Były sprzątaczki. Dla nas niewidzialne, bo kiedy pracowały, my byliśmy na zajęciach, albo spaliśmy do południa.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;">Kluczowymi postaciami panującymi nad życiem akademika były panie portierki. Trzy. Zmieniały się co 12 godzin, chyba o 8ej i 20ej. Wydawały klucze, chyba rozdzielały pocztę. Łączyły też rozmowy telefoniczne, przy pomocy starodawnej centralki ze sznurami. To ważne, bo o tym w dalszym ciągu koziołkowej opowiastki. Pilnowały także, aby do akademika nie wszedł ktoś obcy. Goście wchodząc, opowiadali się do którego pokoju idą i zostawiali dowód lub legitymację. Po 22ej wszyscy goście musieli akademik opuścić. </span></div><div style="text-align: center;"><span style="color: #cc0000;"><b><span style="font-family: courier;">No a "waleci"??!! </span></b></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;">Spoko. Panie według swojego kodeksu "nie zauważały" tych, którym waletowanie było dozwolone. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: courier;">Zatem teraz o każdej z pań portierek słów kilka.</span></div><div style="text-align: justify;"><h2><span style="color: #38761d;">Pani Stasia</span></h2></div><div style="text-align: justify;">Kiedy na pierwszym roku, zupełnie zagubieni, staraliśmy się pojąć meandry akademikowego życia, łatwo nie było. Ale! Pokój mogłem wybrać. </div><div style="text-align: justify;"><i>- Każdy jest taki sam</i> - powiedziała p.Zenia, administratorka akademika.</div><div style="text-align: justify;">Tak było, w teorii. W rzeczywistości z i tak dość zdezolowanego umeblowania, to co lepsze wybierali studenci lat wyższych, a w pokojach dla "kotów" zostawiali substytuty łóżek, krzeseł, stolików... Dramat. Nie wiążcie jednak tych "kotów" z tzw. falą znaną z wojska. Nikt się nad pierwszoroczniakami nie znęcał i krzywdy im nie robił. Istniała po prostu jasna i nienaruszalna hierarchia. Co najwyżej figle "młodym" czasem czyniono. Ot na przykład w sobotni wieczór, do pokojów studentów pierwszego roku pukało trzech i oznajmiało, że zbierają po 5zł (pół stołówkowego obiadu) na wieniec dla profesora Iksińskiego, który właśnie zszedł był. Płaciliśmy. Żaden profesor akurat nie umarł, a Iksiński to nazwisko jednego z tych kwestarzy, ale co tam. Na flaszkę uzbierali (około 100 zł). Była też zbiórka na "Dar Młodzieży"... Pływał już od roku, ale co to szkodzi?<br /></div><div style="text-align: justify;"><h3>Meble</h3></div><div style="text-align: justify;">W moim pokoju (913) zastałem jeden stolik ze złamanym blatem, piętrowe porządne łóżko i pojedyncze dla trzeciego mieszkańca. Było żelaznym barłogiem przy którym prycza w Stutthofie nie byłaby skrajnie odrażająca. Do tego dwa krzesła z których tylko jedno miało cztery nogi.</div><div style="text-align: justify;">Po jednym z pierwszych dni zajęć, kiedy wchodziliśmy do akademika zaczepiła nas Pani Stasia:</div><div style="text-align: justify;"><i>- To klucz od graciarni, poszukajcie sobie jakichś mebli.</i></div><div style="text-align: justify;">"Graciarnia" to pomieszczenie na parterze gdzie magazynowano niekompletne i zbędne meble. Zbędne, ale nie dla nas! Dobraliśmy sobie znośne krzesła, może nawet jakiś fotelik. Znalazły się też szuflady do naszego niekompletnego regału "Vera".</div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #cc0000;"><b>Pani Stasiu! Ogromnie podniosła Pani morale trzech wystraszonych "kotów"!</b></span></div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="color: #783f04;"><i><u>Nikto nie je doma</u></i></span></h3></div><div style="text-align: justify;">Zadziwiało nas, że przy ponad 300 mieszkańcach portierki dobrze orientowały się kto jest kto, kto co i kto z kim.</div><div style="text-align: justify;">Do akademika można było zatelefonować. Wydzwaniało się numer akademika, odbierała portiernia i prosiło się piętro. Na każdym piętrze przy windzie stał telefon. Dzwonił do urzygu, aż w końcu ktoś go odebrał. Dzwoniący prosił o przywołanie podając nazwisko i numer pokoju. Skomplikowane? Ale działało. Zapewniam, że świat bez komórek także istniał.</div><div style="text-align: justify;">Razu pewnego, wieczorem, zadzwonił mój Tata i poprosił o połączenie z X piętrem. Pani Stasia bezbłędnie rozpoznawała po głosie.</div><div style="text-align: justify;"><i>- Dobry wieczór. Pan do pana Kamody? Nie ma go. Wyszli z panem Robertem i na pewno nie wrócą przed północą.</i></div><div style="text-align: justify;">Rzeczywiście tak się zdarzyło. </div><div style="text-align: justify;">Chyba od IV roku mieliśmy zwyczaj ze Speedym, moim współlokatorem (1015), każdego 6ego dnia miesiąca, po odebraniu stypendium, spędzać wieczór w barze "Parnas" na Zaspie. 3xSpitz z colą, kawa i jeszcze jeden Spitz. Potem wymarsz nieco po północy w stronę akademika. Z trampka. Taksówkami studenci raczej nie jeździli. Kiedy dotarliśmy, lekko halsując, do akademika, p.Stasia jak zawsze z uśmiechem otworzyła drzwi.</div><div style="text-align: justify;"><i>- Dzwonił pana tata, ale nic pilnego. Powiedziałam, że pana nie ma. Jutro zadzwoni.<br /></i></div><div style="text-align: justify;">Drobna rzecz, a miła. Bo pani Stasia po prostu była miła i życzliwa. I my staraliśmy się tę jej życzliwość odwzajemniać. Choćby na przykład tak:</div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="color: #783f04;"><i><u>Nie budzić pani Stasi!</u></i></span></h3></div><div style="text-align: justify;">Kiedy razu pewnego skończyła się wódka na imprezie, trzeba było o koło 3ej nad ranem iść na melinę do Zosi. Ale... Kto dziś na portierni? Pani Stasia. Budzić trzeba, żeby wypuściła i wpuściła. Żal😟 Zatem wydelegowany kolega wyszedł przez okno na dach tzw. łącznika i tam z wysokości pierwszego piętra zszedł po piorunochronie. I tą samą drogą wrócił. Bardzo byliśmy dumni, że nie zakłóciliśmy snu naszej ulubionej portierki.</div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="color: #783f04;"><i><u>Są rzeczy na świecie za które leje się w mordę </u></i></span></h3></div><div style="text-align: justify;">Zdarzyła się także sytuacja bardzo nieprzyjemna. Jeden z mieszkańców sąsiedniego akademika przyszedł podpity w nocy i chciał wejść. Pani Stasia nie mogła się na to zgodzić. Cham pozwolił sobie nie tylko na pyskowanie, ale i rękoczyny. Pani Stasia przez kilka dni miała zabandażowaną rękę. Nikt z nas nie mógł pojąć jakim trzeba być ch... (złamanym w trzech miejscach), żeby nie uszanować naszego ulubionego "cerbera". Nie byłem świadkiem tego zdarzenia. Daję słowo, że dziś naprawdę nie pamiętam kto to był. Ale pamiętam doskonale jak spotkaliśmy go kilka dni później z przepięknie posiniaczoną obitą mordą. Nie wiem kto wykonał wyrok. Mówiło się, że to <i>WOLF</i>. Legendarna, istniejąca wówczas w DS-8 grupa. Ktokolwiek gnoja ukarał, chwała mu za to.</div><div style="text-align: justify;"><h3><span style="color: #783f04;"><u><i>Taksówkarz</i></u></span></h3></div><div style="text-align: justify;">Na parkingu przed akademikiem stał sobie taksówkarz. Z któregoś z okien poleciała butelka, która na szczęście chybiła i samochodu i stojącego obok kierowcy. Wybryk głupi i już nie tylko szczeniacki, a chuligański. Wystraszony i podenerwowany taksówkarz wpadł na portiernię i wykrzyczał swój stres. <table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-4cM104VhtiM/X7rWVXS16SI/AAAAAAAALJk/iGR84rHQVtg3SqMzxFNHrUfZQw7Z8XuDgCLcBGAsYHQ/s827/KogaP.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="812" data-original-width="827" src="https://1.bp.blogspot.com/-4cM104VhtiM/X7rWVXS16SI/AAAAAAAALJk/iGR84rHQVtg3SqMzxFNHrUfZQw7Z8XuDgCLcBGAsYHQ/s320/KogaP.jpg" width="320" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Stan obecny<br /></td></tr></tbody></table><br />Pani Stasia ze zrozumieniem wysłuchała, ale starała się jakoś ułagodzić. Zresztą jak ustalić z którego z kilkudziesięciu okien flaszka poleciała?</div><div style="text-align: justify;"><i>- Wie pani. Ja rozumiem. Młodzi, głupi. Sam przecież młody kiedyś byłem. Machnąłbym ręką i do pani nie przychodził. Ale jak wsiadałem do samochodu to usłyszałem:</i> </div><div style="text-align: justify;"><i>"Dawajcie szybko następną, bo spierdala!"</i></div><div style="text-align: justify;">Skandaliczne zachowanie i karygodne, ale coś zabawnego w nim znajduję.</div><div style="text-align: justify;"><h2><span style="color: #38761d;">Julia</span></h2></div><div style="text-align: justify;">Pani o romantycznym imieniu usposobienie miała neutralne. Relacje z nami, mieszkańcami na zasadzie proszę-dziękuję. Nie utkwił mi w pamięci żaden epizod z jej udziałem. </div><div style="text-align: justify;">Zapamiętałem historię, którą opowiadała mi koleżanka po latach. Wówczas pracująca w administracji.</div><div style="text-align: justify;">Julia w kilka tygodni po odejściu na emeryturę, pewnego dnia zrobiła dla domowników bardziej wyszukaną kolację. Posiedzieli jak zwykle wieczorem gawędząc. Pani Julia zebrała się do spania nieco wcześniej niż zwykle. Przygotowała na rano wyjściową sukienkę itp. Poszła się wykąpać. Powiedziała dobranoc i poszła spać. Rano... już się nie obudziła.</div><div style="text-align: justify;"><h2><span style="color: #38761d;">Halinka</span></h2></div><div style="text-align: justify;">Halinka przy drobnej Julii i filigranowej Stasi była jak czołg. Budziła respekt i czasem grozę. Gabarytami i wiecznie nachmurzoną twarzą. Nie uśmiechała się prawie nigdy. Jeśli się zdarzyło, groza chyba jeszcze większa. Jak uśmiech szatana. </div><div style="text-align: justify;">Tak jak żal nam było, że wracając w środku nocy budzimy panią Stasię, tak gdy na portierni była Halinka "Buldog", naciskając dzwonek odczuwaliśmy irracjonalny lęk. A niby "dorośli mężczyźni".</div><div style="text-align: justify;"><i>- Kto dziś na portierni?</i></div><div style="text-align: justify;"><i>- Chyba... Halinka...</i></div><div style="text-align: justify;"><i>- O k... !</i></div><div style="text-align: justify;">To częsty dialog.</div><div style="text-align: justify;">Nawet kiedy byłem już szefem Rady Mieszkańców i czasem coś z nią ustalałem, to czułem lekki niepokój. Aż nadszedł szczególny wieczór...</div><div style="text-align: justify;">Powszechnie wiadomym było, że Halinka ma zwyczaj podsłuchiwać rozmowy telefoniczne. Łączyła i zostawała na linii. Nic strasznego się za tym nie kryło. Zwykła ciekawość nudzącej się na dyżurze starszej pani. Nikomu to nie przeszkadzało, a i w tamtych czasach oczywistym było, że naprawdę sekretnych rozmów nie prowadzi się przez telefon. Halinkę zdradzał lekko świszczący astmatyczny oddech, który w słuchawce rozmawiający słyszeli. Miałem już wówczas jednoosobowy funkcyjny pokój z telefonem. Zaraz, zaraz... żadne och i ach. Po prostu z portierni łączenie na pokój, a nie na korytarz. Choć przyznam, że był to wówczas luksus.</div><div style="text-align: justify;">Wspomnianego wieczora dość długo gadałem z rodzicami i słyszałem cały czas miarowe posapywanie "Buldoga". W pewnej chwili mówiąc coś, urwałem i spytałem:</div><div style="text-align: justify;"><i>- Prawda pani Halinko?</i></div><div style="text-align: justify;">Trzask słuchawki. Zarechotałem złośliwie i rozmowa toczyła się już bez "towarzystwa".</div><div style="text-align: justify;">Od tego dnia relacje z Halinką przybrały nowy wymiar. Zawsze starałem się wobec niej być uprzedzająco grzeczny, ale od mojego żartu... z wzajemnością. Cóż, połączyła nas wspólna tajemnica.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #073763;"><span style="font-family: courier;">I takie to trzy Mojry strzegły świata studenciaków. Trochę ludzkiego trochę małpiego. Pewnie miały czasem ubaw, a czasem gówniarze byli wkurzający. I to jest właśnie moje "kiedyś". Dziś DS-8 numer zachował, ale nazwy KOGA już nie ma. Po długim gruntownym remoncie i przebudowie ma tzw. węzły tj. dwa pokoje i łazienkę. Jeden pokój dwuosobowy i "jedynka". A pomyśleć, że w latach 80tych należał do lepszych bo w każdym (!) nominalnie trzyosobowym pokoju była... umywalka. </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #073763;"><span style="font-family: courier;">Wożę czasem studentów. Staję na papierosa na wspomnianym placu, gdzie nieszczęsnego taksówkarza omal nie trafiła butelka. To samo? </span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #073763;"><span style="font-family: courier;">Drzewa urosły do piątego piętra, nie ma już elewacji w biało-bordowym kolorze. </span></span></div><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><span style="color: #073763;"><span style="font-family: courier;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-6Zpt-7980p0/V7eRD4_woWI/AAAAAAAAH1U/Tt4owqSnUJsHjh71IUHJd04q2omciY9qQCLcB/s1600/eaa6f88300.jpeg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://1.bp.blogspot.com/-6Zpt-7980p0/V7eRD4_woWI/AAAAAAAAH1U/Tt4owqSnUJsHjh71IUHJd04q2omciY9qQCLcB/s320/eaa6f88300.jpeg" width="320" /></a></span></span></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: #073763;"><span style="font-family: courier;">DS-8 KOGA lata 80-te<br /></span></span></td></tr></tbody></table><div style="text-align: justify;"><span style="color: #073763;"><span style="font-family: courier;">Na placu gdzie stały czasem 2 czasem 4 samochody, dziś stoi ze 30.</span></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #073763;"><span style="font-family: courier;">Są inni (?) studenci, inne panie portierki, nawet hałas przejeżdżających pociągów który "umilał" nam czas jest inny.</span></span><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"> <br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;"> </p>DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-35912467106819126012020-05-23T17:08:00.001+02:002020-05-30T01:10:13.732+02:00Trójka stała się "Trujką". Dziś ?<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">Kilka dni temu mój kuzyn, krótkim wpisem na FB, zwrócił uwagę na pewne paradoksy związane z awanturą o <i>Listę Przebojów PR III</i>. </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">Zacytuję Adama. Nie słowo w słowo, ale skrótowo przytoczę jego tezy: </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="color: purple;"><b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">"Konserwatyści stali się zwolennikami zmiany, a postępowcy zwolennikami utrzymania starej rzeczywistości"</span></span></span></b></span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">To celna obserwacja moim zdaniem, z jedną uwagą. Partii czy ugrupowania konserwatywnego, pomijając partie "kanapowe", w Polsce nie ma. Ja w każdym razie o takim ugrupowaniu nie słyszałem. Ci wspomniani przez Adama chcieliby mienić się konserwatystami, ale daleko im do tej idei. Ani roztropności, ani umiejętności oceny nie staje. Zdjęcia z kościoła nie są legitymacją konserwatysty.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<b><span style="color: purple;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">"Stacji bronią ci którzy jej nie słuchają, a słuchacze oceniają źle"</span></span></span></span></b></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">Znów w punkt! Choć w wywołanej jedną piosenką awanturze nikt nie ma czasu tego zauważyć, to tak właśnie jest. I tu mnie trafił, skłaniając do zastanowienia.</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-xLFkbjxLNnY/Xsk6ca9zOCI/AAAAAAAAKxQ/da0xCtgNnWEXilAkeHnCaGfwyOId_MuBACLcBGAsYHQ/s1600/77e708f0-e91a-4dd9-83a1-9f1f582c6429.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="546" data-original-width="970" height="180" src="https://1.bp.blogspot.com/-xLFkbjxLNnY/Xsk6ca9zOCI/AAAAAAAAKxQ/da0xCtgNnWEXilAkeHnCaGfwyOId_MuBACLcBGAsYHQ/s320/77e708f0-e91a-4dd9-83a1-9f1f582c6429.jpeg" width="320" /></a></div>
<span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Kto z Was ma tego pecha i zajrzał tutaj, boleśnie doświadczony będzie moimi wydumkami o <i>Trójce</i> i jej liście przebojów.</span></span></span></div>
<h2>
<span style="color: #660000;"><span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g"><b>Żeby się odnieść do sytuacji związanej z Listą Przebojów Programu III ... muszę się obnażyć! </b></span></span></span></h2>
<h4>
<span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g"></span></span></h4>
<div style="text-align: justify;">
<span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g"><i>Trójki
</i> słuchałem od końca lat 70tych. Były wtedy 4 (!!!) programy radiowe.
<i>Trójka </i>w siermiężnej rzeczywistości <i>PRL</i> wyróżniała się in plus. Głównie za
sprawą ludzi, którzy tworzyli programy i
nadawali im autorski charakter. Dobre programy satyryczne. Publicystyka
choć ograniczona realiami cenzury, ciekawa tematycznie i na dobrym poziomie. Poszczególni prowadzący programy muzyczne
kształtowali gusty słuchaczy, korzystając z płyt które prywatnymi
kanałami zdobywali. I tu pewien szczególny aspekt. Ileż to płyt mógł za własne (!) pieniądze zdobyć Jan Chojnacki, Korneliusz Pacuda, Piotr Kaczkowski czy inni? Nie za wiele. Zatem widzieliśmy świat muzyczny tak jak kąpiącą się w stawie gołą Stefę przez gęsty żywopłot. Lansowana była taka muzyka jaką dany prezenter miał do dyspozycji. Ale chwała im za zaangażowanie i pasję. </span></span><br />
<span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">Słuchając <i>Trójki</i> poznaliśmy np. zespół <i>Budgie</i> jako wiodącą kapelę rockową. Lubiłem i lubię słuchać do dziś. Kiedy w roku 1978 lub 1979 przyjechali do Polski, ze zdumieniem dowiedzieli się, że na stadionie <i>Skry</i> zgromadziły się tysiące ich wielbicieli. W Walii występowali jako jeden z wielu zespołów przed widownią liczącą 100 czy 200 osób. Po latach jeden z prezenterów <i>Trójki</i> oddał ten kontrast żartobliwą zapowiedzią: </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g"><span style="color: blue;"><b>"Teraz posłuchamy walijskiej grupy <i>Budgie</i>. W Walii zespół nieznany, a w Polsce jeden z najpopularniejszych" </b></span> <br />Ale wracając do kształtowania naszych gustów muzycznych. <i>Trójka</i> to wtedy czyniła. Zasługa lub nie, ale fakt. I tu obnażę się po raz pierwszy.
Mojego nie ukształtowali bo... nie było z czego. Moje muzyczne
wyrobienie jest takie jak kmiota z Sierpuchowa. Adam jako zawodowy muzyk może to potwierdzić.<br /><i>Lista Przebojów Programu III </i>to autorski projekt
Marka Niedźwieckiego i jego zespołu. Pojawiła się w 1982 roku i słuchali jej wszyscy. Każde
notowanie budziło emocje. Któż nie pamięta jak z napiętymi mięśniami trzymało się jedną rękę na klawiszu "ZAPIS", a drugą na "START", żeby uruchomić nagrywanie w momencie końca zapowiedzi i nie uronić pierwszych taktów. I zatrzymać nagrywanie zanim "Niedźwiedź" zacznie gadać. Sam sobie często z tego żarty robił i figle nam płatał. </span></span><br />
<span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">Była to pierwsza prawdziwa lista przebojów.
Jakimś wcześniejszym tego typu plebiscytem była lista w <i>Rozgłośni Harcerskiej</i>
(chyba). Niedźwiecki stworzył show energii, żartu i muzyki. Jego
zastępcy, jednorazowi czy na czas dłuższy, nawet szans nie mieli
dźwignąć tego "teatru". Może Grzegorz Miecugow radził sobie jakoś, nie bojąc się autoironii. <br />I chwała <i>Trójce </i>za tamte czasy.
Zaś już w niepodległej Polsce rola <i>Trójki </i>zmalała. Powstało mnóstwo rozgłośni.
Niektóre dziś wiodące (w sensie marketingowym). Inne zniknęły z dnia na
dzień. Tak samo jak powstały. </span></span><br />
<h2>
<span style="color: #660000;"><span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">I tu obnażę się po raz
drugi !</span></span></span></h2>
<span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">Nie słucham! <i>Listy</i> od chyba 20 lat. Może czasem przypadkiem. Ostatnie
programy <i>Trójki</i>, których słuchałem, to dobra publicystyka Jerzego
Sosnowskiego. Też ponad 10 lat minęło. Już na początku lat 90tych trudno mi było słuchać niektórych audycji. Nie ze względu na treść czy subiektywnie dobrze ocenianą przeze mnie rzetelność. Inny był powód niechęci. U wielu dziennikarzy prowadzących swoje programy pojawiła się pewna maniera. Stali się celebransami słowa. Własnego słowa i "konkurowali" na antenie ze swoim rozmówcą, kimkolwiek on był. Nie spodobał mi się taki styl.</span></span><br />
<h2>
<span style="color: #660000;"><span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">Zatem obnażając
się do ... hmm... KOŃCA. </span></span></span></h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-dFZtCdc4S4c/Xsk4pZfUTVI/AAAAAAAAKxE/zN4Mu2PdEBM9hKOng6VupwrNQzl9zeU4gCLcBGAsYHQ/s1600/kazik_marek_niedzwiecki_nczas-696x464.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="464" data-original-width="696" height="213" src="https://1.bp.blogspot.com/-dFZtCdc4S4c/Xsk4pZfUTVI/AAAAAAAAKxE/zN4Mu2PdEBM9hKOng6VupwrNQzl9zeU4gCLcBGAsYHQ/s320/kazik_marek_niedzwiecki_nczas-696x464.jpg" width="320" /></a></div>
<span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g">Do obecnej komedii z piosenką Kazika nie mam
emocjonalnego stosunku. Nie jest to dla mnie bój w obronie relikwii "św.
Marka". Nie jestem też oburzony plugawą kpiną wymierzoną w największego
męża stanu jakiego miała Polska od czasów Chrobrego.<br />Natomiast nie posiadam się ze śmiechu. <br />Nadęci
głupcy wyznaczyli na szefów radia jeszcze głupszych od siebie. Ci
nadgorliwością sprokurowali taką hucpę jakiej świat nie widział. Przestraszyli się, że ich mocodawca będzie niezadowolony i zmarszczy czoło. Uruchomili więc szare komórki i zadziałali zgodnie z ilością tych komórek.<br />Gdybym nie wiedział ze to głupota, pomyślałbym że wyśmienicie rozegrana prowokacja. Z niczego powstał "kryzys", który komentują zajmujący najwyższe
stanowiska w rządzie marionetek Nadszyszkownika Kilkujadka. A my wszyscy
zastanawiamy się czy ten "wstrząs" poruszy masy wyborcze. Jeśli poruszy to stadem jesteśmy bezmyślnym. O
wyrobieniu obywatelskim i politycznym trzymiesięcznego kotka Myrcka.</span></span><br />
<span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g"><i>Trójka </i>pochylała się stopniowo od lat. Bo legenda przeszłości to trochę mało żeby utrzymać popularność. Nie stała się "TRUJKĄ" z dnia na dzień. Obecni jej zarządzający przyspieszyli proces, który już trwał. Nie sądzę, że celowo. Raczej z powodu braku kwalifikacji. Szkoda, ale nie histeryzujmy.<span style="color: #0c343d;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><br /></span></span></span></span><br />
<br />
<span dir="ltr"><span class="_3l3x _1n4g"><b><span style="color: #0c343d;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Listy nr 1999 nie było. Z kilku pewnie powodów. Myślę, że nie było sposobu na znalezienie kamikaze, który program by poprowadził. Ze strony sympatyków Marka Niedźwieckiego czekałby go lincz medialny. Dla równowagi byłby może okrzyknięty bohaterem narodowym przez PiS. Ale kolejka do pozycji bohatera narodowego jest tam długa i jeśli ktoś wskakuje na środek sceny to szybko znika, bo potrzebne wolne miejsce dla następnego. </span></span></b></span></span></div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-45595144418490058482020-05-03T00:34:00.001+02:002020-05-11T22:54:48.240+02:00Jak NIE zapisałem się do "Solidarności" czyli zupa Mamy<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: x-large;">SOLIDARNOŚĆ</span> </b>wielkie słowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-gdZFUR5RiAE/Xq3jIBDXjvI/AAAAAAAAKvQ/0gu-EdNVj6sIkH2FORF-Nu_NUdXRcD66QCLcBGAsYHQ/s1600/010179_r2_940.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="516" data-original-width="940" height="175" src="https://1.bp.blogspot.com/-gdZFUR5RiAE/Xq3jIBDXjvI/AAAAAAAAKvQ/0gu-EdNVj6sIkH2FORF-Nu_NUdXRcD66QCLcBGAsYHQ/s320/010179_r2_940.jpg" width="320" /></a></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Dziś, ta pisana stylizowaną unikalną czcionką, kojarzy się z eksplozją wolności roku 1980. Wyidealizowanym wizerunkiem naszego patriotyzmu. Choć słowa patriotyzm nie rozumiemy. Ruchem niepodległościowym, który koniec końców tę wolność nam przyniósł. A w każdym razie tak to zapamiętamy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">A teraz? Związek zawodowy postrzegany chyba jak CRZZ. Obłąkany Andrzej Gwiazda może miał rację, już w 1980 roku postulując, prawo do powstawania nowych związków zawodowych co kilka lat. Na zasadzie wymiany pampersa.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Zaś "solidarność" pisana zwyczajnie, małymi literami, ma i miała ogromne znaczenie. Choć chyba silna i szczera jest i była rzadkością. Raczej bywa merkantylna. A merkantylna solidarność? To oksymoron prawie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Ale do rzeczy. Będzie o mnie i <i>NSZZ Solidarność</i>. Do tego sprowokowała mnie mądra ale smutna wypowiedź Marzeny Krystyny. Kto zna ten wie.</span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: x-large;">AKT I</span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="color: red;"><b>("zdrada", gorycz i zastanowienie)</b></span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
31 sierpnia 1980 roku byłem przed bramą nr 3 <i>Stoczni Gdańskiej im. Lenina</i> i słuchałem końcowych obrad Wałęsa-Jagielski. Słuchałem, wzruszałem się, śpiewałem hymn, cieszyłem się i ... paliłem <i>Stuyvesant'y</i>. Mentolowe. I tylko tego się wstydzę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wieczorem 31 sierpnia wyszliśmy z siostrą na spacer po Zaspie. Przed jednym z bloków stała karetka pogotowia <i>Fiat 125p</i>. Kierowca czekając na coś, palił spokojnie papierosa. Opuszczone szyby w upalny wieczór i głośno grające radio. Słuchał <i>Głosu Ameryki</i>. Szok! Słuchał bez obawy konsekwencji. Za czasów Gierka słuchanie zagłuszanej <i>Wolnej Europy</i> czy <i>Waszyngtonu</i> nie groziło już więzieniem, ale z różnymi szykanami mogło się wiązać. Raczej nikt przed obcymi, słuchaniem tych stacji się nie chwalił. A tu proszę, bez obawy. To był dla mnie właśnie pierwszy drobny, ale namacalny symptom wolności. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z tygodniowym opóźnieniem zaczął się rok szkolny. Taki tam bonus wynikający ze strajków. Także nam dzieciakom udzielała się atmosfera czegoś wielkiego i podniosłego. Czegoś czego nie pojmowaliśmy, ale czuliśmy wagę zmian i na swój dziecinny sposób wyobrażaliśmy sobie Polskę, która miała jak się zdawało, lada moment powstać. Bardzo byłem dumny, że moja lubiana Wychowawczyni oraz Pani prof. od historii, w której wszyscy uczniacy się kochali, zostały przewodniczącymi <i>Solidarności</i> w <i>TBO Conradinum</i>. Były dobrymi nauczycielkami i jak wiele razy to mogliśmy zaobserwować, mądrymi i wartościowymi ludźmi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba koło połowy października pojechałem na weekend do domu rodziców. Nie każda sobota wówczas jeszcze była wolnym dniem. Rozgorączkowany opowiadałem o wolności, którą widać w Gdańsku na każdym kroku. O wydawnictwach nielegalnego obiegu. O stoczni, w której co tydzień uczniowie <i>Conradinum</i> mieli tzw. warsztaty. Euforia w każdym aspekcie. Spytałem Tatę o <i>Solidarność</i> w zakładzie, którego był kierownikiem, a na którego terenie mieliśmy mieszkanie przez 9 pierwszych lat mego życia. Znałem wszystkich robotników, maszynistów, dozorców czy magazynierów. Ojciec oznajmił, że do <i>Solidarności</i>... <u><b>się NIE zapisał!</b></u> Szok i niedowierzanie. Przez lata opierał się pokusom i zachętom. Od <i>PZPR</i> trzymał się z daleka. Względy oczywiste. Uczył nas czym była kiedyś Polska i jak zachować się uczciwie nawet w <i>PRL</i>. Poczułem żal i ogromny zawód. Tata traktował mnie w dyskusji zawsze jak partnera. Co przyznacie, wobec dzieciaka zwykle plotącego głupoty łatwe nie jest. I tym razem "nie zauważył" moich emocji i spokojnie wyjaśnił swoje racje. A na koniec wymienił nazwiska pracowników stanowiących grupę inicjatywną <i>Solidarności</i>. Dla uproszczenia: dwóch pijaków obiboków, magazynier robiący lewe interesy i zakładowa niedojda. Znałem ich i choć z żalem, to zrozumiałem decyzję Taty. Nie wiem czy wtedy, ale z pewnością dziś rozumiem, że moje rozgoryczenie wobec jego decyzji to nic. Pikuś! To Tata mógł czuć się zawiedziony tym jakich jego pracownicy wybrali sobie liderów. Czy już wtedy OTAKE Polskie walczyliśmy?</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy siedziałem osłupiały, nie rozumiejąc mechanizmów tych zdarzeń, głos zabrała Mama. I jednym zdaniem podsumowującym została królową wieczoru:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak się gotuje zupę, to zawsze na wierzch wypływają szumowiny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Byli kochającym się małżeństwem. Ojciec łeb razem z płucami ukręciłby każdemu, kto chciałby Mamę skrzywdzić. Okazywał jej szacunek na każdym kroku. Mama zaś, co dziś nie do przyjęcia dla niektórych, podporządkowywała się Ojcu. Dzisiejsze feministki spaliłyby ją na stosie. Tak jak wielokrotnie, tak i tej naszej dyskusji dała mistrzowskie podsumowanie.</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: x-large;">AKT II</span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="color: red;"><b>(zmienia się wszystko a nie zmienia się nic)</b></span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Mieliśmy <i>Stan Wojenny</i> i marazm połowy lat 80tych. Przyszły obrady <i>Okrągłego Stołu</i> i wynikające z nich kontraktowe wybory 4 czerwca 1989. W maju 1991 roku skończyłem studia i poszedłem do pracy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Za radą mojego dziekana i promotora trafiłem do <i>RN</i> czyli biura projektowo-konstrukcyjnego <i>Stoczni Gdańskiej </i>(już bez Lenina). </div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-FJ0Q8YH3frQ/Xq3kMs2oqGI/AAAAAAAAKvY/jLUI093VB8UAFWluGMr-uTyPai1epOcvwCLcBGAsYHQ/s1600/z13613432V%252CGdansk--tereny-postoczniowe--22-lipca-2012--Budyne.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="588" data-original-width="882" height="266" src="https://1.bp.blogspot.com/-FJ0Q8YH3frQ/Xq3kMs2oqGI/AAAAAAAAKvY/jLUI093VB8UAFWluGMr-uTyPai1epOcvwCLcBGAsYHQ/s400/z13613432V%252CGdansk--tereny-postoczniowe--22-lipca-2012--Budyne.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wyburzanie budynku RN (2012)</td></tr>
</tbody></table>
Po kilku dniach pracy czyli zderzeniu wiedzy szkolnej z praktyką, przyszedł do mnie przewodniczący <i>Solidarności</i> naszego działu i jego zastępca. Byli to panowie pracujący jako projektanci już od lat dwudziestu. Zachęcili do zapisania się do związku i wręczyli stosowne formularze. Obaj z moim przyjacielem Maciejem, zapisanie się do <i>Solidarności </i>uważaliśmy za oczywiste. Trochę nas tylko zmierzwił protekcjonalny styl rozmowy z nami tych dwóch związkowców. Na to byłem i jestem zawsze uczulony. Być może dlatego, jeśli chcę kogoś wkurzyć, do dziś sam taki styl stosuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z prostego lenistwa naszego, nie wypełniliśmy formularzy od razu. Leżały w szufladzie. Nienachalne ponaglenia jakoś zbywaliśmy, a w międzyczasie rozglądaliśmy się po biurowej rzeczywistości. Kto jest kim, jakie ma uznanie u współpracowników itp.<br />
Kierownik naszego działu, choć z amuletem w postaci czerwonej książeczki doszedł do swojego stanowiska, cieszył się uznaniem jako dobry menadżer i człowiek o pewnym autorytecie. Prowadzący projekty, to ludzie o doświadczeniu i umiejętnościach imponujących całemu chyba 80osobowemu zespołowi. Choć oczywiście byli i lepsi i gorsi. Kilku tzw. zwykłych projektantów zaś, z racji swoich umiejętności i predyspozycji, w naturalny sposób było liderami dla młodszych i mniej doświadczonych.</div>
<div style="text-align: justify;">
A wspomnieni dwaj "liderzy" związkowi... Od 20 lat wykonywali najprostsze prace projektowe, a i z tym mieli problemy. W tym dziale trudno mówić o "szumowinach" bo inna to rzeczywistość, ale jakoś definicja autorstwa mojej Mamy ma tu także zastosowanie. Niewiele umiesz, niewiele ci się chce... zostań DZIAŁACZEM.</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: x-large;">Epilog</span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
Akt I od aktu II dzieli około 10 lat Drugi, to dziś zdarzenia sprzed lat 30. Przemknęło jak z bicza strzelił. Cały czas byłem ciekawy świata, uczyłem się go. Miałem w życiu wiele szczęścia. Spotkałem wielu wartościowych ludzi, których podziwiam. Zawodowo? Kilka dziedzin poznałem dość gruntownie, kilka pobieżnie. Splot zdarzeń spowodował, że spadłem w niebyt, ale nadal obserwuję świat. Dziś w "smudze cienia". Nie mam żalu do nikogo (prawie). Ale wielkim dla mnie zawodem jest to, że z tego 31 sierpnia czy 4 czerwca powstała Polska, a sprowadziliśmy ją do postaci gotującej się bardzo niestrawnej zupy z szumowinami na wierzchu. I sami te szumowiny promujemy do stanowisk decydujących o losach i kształcie państwa. <u><b> </b></u><br />
<span style="font-size: large;"><span style="color: #e06666;"><u><b>I nie o nich to źle świadczy a o nas.</b></u></span></span><br />
Nie zdaliśmy egzaminu z wolności. Nie mamy pojęcia do czego ona służy, a już zupełnie nie zdajemy sobie sprawy, że wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. Liderów nawet na najwyższym szczeblu wybieramy według kryteriów takich jak wybiera się ulubioną szansonistkę. Może nigdy nie mieliśmy jako społeczeństwo umiejętności niezbędnych do budowy i utrzymania państwa?<br />
Oblany egzamin dał nam Rozbiory. W 1918 po długim oczekiwaniu dostaliśmy szansę egzaminu poprawkowego, ale tu niemal wszystko i wszyscy byli przeciw nam. Egzamin roku 1939 był nie do zdania. W 1989 był termin drugiej poprawki. Tu mimo licznych pomocy naukowych, ściągawek i przychylności... Zdawaliśmy jak Jaś Fasola. I to koniec. Na żadnej uczelni nie ma trzeciego terminu poprawkowego.<br />
<h3>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: large;">A zupa mojej Mamy?</span></span></h3>
<span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Nigdy nie była za słona! </b></span></span><br />
<span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>A szumowiny starannie zebrane, lądowały <i>via</i> zlew w ściekach. Tam gdzie ich miejsce. </b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Jakby to skończył Szekspir? </b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>"Reszta jest milczeniem"</b></span></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Jemu talentu starczyło jednak na pięć aktów mistrzowskich. Mnie na dwa i to koziołkowe. </b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-37072079750304419612020-04-25T15:51:00.218+02:002023-01-04T21:49:44.439+01:00Pomniki historii a historia pomników<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">Grupka ludzi w spontanicznej(?) manifestacji obaliła pomnik H.Jankowskiego. Powodem były znane od lat podejrzenia i oskarżenia o zboczone praktyki seksualne. Czy prawdziwe? Nie mnie to oceniać. Był to człowiek zakochany w samym sobie, lubiący przepych i bogactwo. Zajmował się różnego rodzaju biznesem, gierkami politycznymi a przede wszystkim samym sobą i kreowaniem swojego wizerunku. Najmniej chyba swoim zawodem. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">Konieczność usunięcia pomnika kogoś takiego jest dla mnie oczywista. Zastanowiło mnie coś innego. Jaki mógł być powód postawienia tego pomnika? Myślałem, myślałem... i nie wymyśliłem żadnego.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">Zacząłem sobie dumać nad czymś ciekawszym. Stawiamy pomniki aby były trwałym wspomnieniem o ludziach których wkład w historię uznajemy za ponadprzeciętny czy wręcz sprawczy. Są też pomniki bohaterów zbiorowych, mające oddać nasz szacunek grupom ludzi. To pomniki uczestników zdarzeń stanowiących punkt zwrotny w dziejach lokalnych czy ogólnoświatowych. Mamy też pomniki będące utrwaleniem jakiejś legendy czy bajki. Dla przykładu <i>Manneken Pis</i> czy <i>Warszawska Syrenka</i> lub <i>Wawelski Smok</i>. No i jeszcze mój idol...</span></span><br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-nnCuwqH5aiA/Xpz39JLGszI/AAAAAAAAKso/nESYj_qo1dcGqBWfnCDR1_JyWVX1mzgwwCLcBGAsYHQ/s1600/040ss.JPG" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://1.bp.blogspot.com/-nnCuwqH5aiA/Xpz39JLGszI/AAAAAAAAKso/nESYj_qo1dcGqBWfnCDR1_JyWVX1mzgwwCLcBGAsYHQ/s400/040ss.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Koziołek Matołek w Pacanowie. Dwuznaczne? </td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">Osobna grupa to pomniki o charakterze religijnym.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">Wszystkie służą temu aby pamięć o tym co symbolizują nie zaginęła. Aby każdy kto się przed nimi znajdzie wspomniał o ludziach i wydarzeniach sprzed wieków. Zatem to zapis historii. Historii wioski, miasta, kraju, świata, ludzkości. Ale ...</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h2>
<span style="color: #800180;"><span style="font-size: x-large;">I pomniki mają swoją własną historię !</span></span></h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;">Dlatego każdego z Was chcę zachęcić. Oglądając jakikolwiek pomnik, myślimy o ludziach i zdarzeniach które upamiętnia i podkreśla ich rangę. Sięgamy wtedy do książek i czegoś nowego się uczymy. Zróbcie coś jeszcze. Poszukajcie informacji o samym pomniku. Kiedy powstał, kto go stworzył i jakie z nim wiążą się wydarzenia. A wiele tu wiedzy zyskać możemy i czasem poznamy ciekawostki zaskakujące. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Y1GoapTV68Y/Xpt9IOTXeWI/AAAAAAAAKrk/B_ukIjbx0AwjnlJkv0c5Mp7p2o859QH8gCLcBGAsYHQ/s1600/swierczewski2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="353" height="226" src="https://1.bp.blogspot.com/-Y1GoapTV68Y/Xpt9IOTXeWI/AAAAAAAAKrk/B_ukIjbx0AwjnlJkv0c5Mp7p2o859QH8gCLcBGAsYHQ/s320/swierczewski2.jpg" width="320" /></a></div>
<span style="font-size: small;">Życia mojego i kilku innych by nie starczyło żeby opisać historię wszystkich pomników na świecie. Są ich pewnie miliony. Nawet gdybym ograniczył się do pomników w Polsce to i tak bym nie dał rady. Może ktoś z Was opisze historię pomnika, który zna i w ten sposób stworzymy serię ciekawych i pouczających opowiastek? </span><br />
<h2>
<span style="font-size: x-large;">"Kolumna Zygmunta"</span></h2>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">Wykonana na polecenie Władysława IV ku czci jego ojca. Element propagandowy polityki dynastycznej Wazów. Ukończona w 1644 roku. To najstarszy w Warszawie pomnik osoby świeckiej. Stał 300 lat i tak jak stolica, której jest symbolem padł podczas Powstania Warszawskiego. Odbudowany i odsłonięty uroczyście wraz z otwarciem Trasy W-Z w 1949 roku. Cieszy nas ten monument do dziś, a wiele historii się z nim wiąże.</span></span><br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-6prusTk23Mo/Xpt-ziTrstI/AAAAAAAAKr4/hj0_FWL9mUwE_qJSO8IwqXsK6fKypZQigCLcBGAsYHQ/s1600/szalik-legii-warszawa.jpg" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="660" data-original-width="512" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-6prusTk23Mo/Xpt-ziTrstI/AAAAAAAAKr4/hj0_FWL9mUwE_qJSO8IwqXsK6fKypZQigCLcBGAsYHQ/w248-h320/szalik-legii-warszawa.jpg" width="248" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zygmunt III kibicem Legii</td></tr>
</tbody></table>
<h3><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><u><span><span style="color: blue;"><span>Jedna czy dwie kolumny?</span></span></span></u></span></span>
<span style="font-size: small;"> </span></h3></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Trzon kolumny wykonano na zlecenie ... Zygmunta III (!) w kamieniołomach pod Kielcami. Niestety podczas obróbki marmurowy walec pękł i dalszych prac zaniechano. Do czego trzon ów miał służyć? Historycy twierdzą, że król chciał zbudować monument uwieczniający jego zwycięstwo nad rokoszanami w roku 1607. Uparcie dążył do wzmocnienia władzy królewskiej, a monument upamiętniający pokonanie buntowników byłby dobrym symbolem królewskiej siły. </span><br />
<span style="font-size: small;">Długie lata ten "prefabrykat" przeleżał w kamieniołomach zwanych dzięki niemu do dziś "Zygmuntówką". A i na czerwony marmur kojarzący się z salcesonem, określenia "zygmuntówka" używamy. </span><br />
<span style="font-size: small;">Z wielkim trudem wołów i ludzi, specjalny zaprzęg dostarczył cokół z Czerwonej Góry na brzeg Wisły. Spłynął sobie na barce/tratwie do Warszawy. Tam z przystani w ciągu jednego dnia przetransportowano ten największy element pomnika na plac zwany dziś Zamkowym. </span><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;">W niektórych źródłach czytamy, że oprócz pękniętej kolumny była wykonana druga, nieuszkodzona. I to ona właśnie użyta została do budowy pomnika, a nie dłuższa część tej pękniętej. Nie wiem. </span></span><br />
<span style="font-size: small;">Po ponad 200 latach zastąpiono podatny na zwietrzenie cokół, trwalszym granitowym. </span><br />
<span style="font-size: small;">Odsłonięty jesienią 1644 roku pomnik króla Zygmunta III przechodził oprócz tego kilka remontów i zmian.</span><br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span style="color: blue;"><span>Nuncjusz papieski vs. Władysław IV </span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Zanim jednak pomnik powstał, wielki się zrobił wokół niego szum. Potrzebny dla kolumny i jej otoczenia plac, musiał Władysław IV pozyskać. Wykupił więc go od zakonu sióstr Bernardynek, które miały tam swój klasztor. Nie wiem czy zapłacił cenę solidną czy nie, ale całe przedsięwzięcie wzburzyło nuncjusza papieskiego Mario Filonardiego. Niespotykane dotąd wywyższenie świeckiej postaci uważał za nie do przyjęcia, a wywłaszczenie zakonu oprotestował. Król się nie przejął i budynki wykupione od Bernardynek kazał wyburzyć. Mario Filonardi okryty niesławą, na życzenie króla, został z Polski przez papieża odwołany. </span><br />
<span style="font-size: small;">To jednak "legenda miejska". W rzeczywistości spory i kłótnie między królem a nuncjuszem miały kilka przyczyn i trwały już czas jakiś. Listy Mario Filonardiego pełne oszczerstw wobec króla, które słał do Watykanu wzburzyły nawet polskich dostojników kościelnych. I to one były ostatecznym powodem kompromitacji i dymisji nuncjusza papieskiego. Czy sprawa monumentu Zygmunta III miała tu jakieś znaczenie? Jeśli tak, to tylko spór ten był jednym z wielu powodów. W naszej pamięci pozostaje jednak najistotniejszym a może jedynym.</span><br />
<span style="font-size: small;">Koniec końców zbudowany pomnik uroczyście odsłonięto w 1644 roku. Odtąd Zygmunt III Waza patrzy na stolicę, strzegąc jej nagą szablą i krzyżem. Jednak ... </span><br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span style="color: blue;"><span>Uroczyście osadzony na wielkim "słupie" król Zygmunt nie mógł czuć się pewnie. </span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Karol Gustaw po zajęciu Warszawy zarządził przesunięcie pomnika na miejsce mniej eksponowane. Nie znalazł się jednak żaden rzemieślnik, który tak trudnego przedsięwzięcia by się podjął. Był też pomysł wysadzenia, któremu sprzeciwił się feldmarszałek Wittenberg.</span><br />
<span style="font-size: small;">Zachwycił się pomnikiem car Piotr I. W geście przyjaźni czy może uległości, August II Mocny podarował mu Kolumnę Zygmunta, która miała się stać elementem ozdobnym Petersburga. Na szczęście nic z tego nie wyszło. Transport technicznie był wówczas niewykonalny. </span><br />
<span style="font-size: small;">Zagroziła też poczciwemu królowi III Rzesza. Dlaczego poczciwemu? Bo go lubię.</span><br />
<span style="font-size: small;">Otóż zgodnie z Planem Pabsta statuę Zygmunta III miał zastąpić pomnik Germanii. Na szczęście "tysiącletnia Rzesza" trwała mniej niż ćwierć wieku. Niestety podczas Powstania Warszawskiego czołgowy pocisk zburzył kolumnę, a król legł na bruku pl. Zamkowego. </span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-rwxzEX0hlxQ/XpuAD9c_2DI/AAAAAAAAKsI/KWFb1cj1naUX3yJZfvriRjHw4Tnbl-AtQCLcBGAsYHQ/s1600/zyg.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="354" data-original-width="512" height="220" src="https://1.bp.blogspot.com/-rwxzEX0hlxQ/XpuAD9c_2DI/AAAAAAAAKsI/KWFb1cj1naUX3yJZfvriRjHw4Tnbl-AtQCLcBGAsYHQ/s320/zyg.jpg" width="320" /></a></span></div>
<span style="font-size: small;">Sama rzeźba nieco tylko uszkodzona, po naprawie i budowie nowej kolumny wykonanej ze strzegomskiego granitu wróciła na swoje miejsce. </span><span style="font-size: small;">Fragmenty poprzednich kolumn możemy oglądać pod murami Zamku Królewskiego.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-gLke8iAueIs/Xpt_SbeMqLI/AAAAAAAAKsA/KdU67akFTKQYsGCmTkWn2uAWE2eVy3XQACLcBGAsYHQ/s1600/TRZON.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="248" data-original-width="330" height="150" src="https://1.bp.blogspot.com/-gLke8iAueIs/Xpt_SbeMqLI/AAAAAAAAKsA/KdU67akFTKQYsGCmTkWn2uAWE2eVy3XQACLcBGAsYHQ/s200/TRZON.jpg" width="200" /></a></div>
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-size: small;">Jeśli dać wiarę anegdotom i Stefanowi Wiecheckiemu ("Wiechowi"), to Kolumna Zygmunta była wielokrotnie w końcu lat czterdziestych sprzedawana. Otóż spośród przyjeżdżających do stolicy prowincjuszy, warszawscy cwaniaczkowie typowali tych najmniej rozgarniętych ale zamożnych i "sprzedawali" im pomnik. Pewnie nieprawdziwe, ale zabawne.</span><br />
<span style="font-size: small;">Warto wspomnieć, że w planach Jana II Kazimierza było stworzenie tzw. Forum Wazów, którego Kolumna Zygmunta miała być zaczątkiem. </span><br />
<h2>
<span style="font-size: x-large;">Książę Józef Poniatowski</span></h2>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">To także jeden z najbardziej rozpoznawalnych pomników warszawskich. Jak wygląda wie każdy i nic nas w tym wizerunku dziś nie dziwi. Mimo, że postać na koniu nie ma na sobie ułańskiego munduru tylko rzymską tunikę i bardziej kojarzy się z Oktawianem Augustem niż Poniatowskim. </span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-l-Cy87yHWAQ/XpuBYSIQFcI/AAAAAAAAKsQ/tYQZx2bJXc0dVqSPnMiWTynS7Q01pVDVwCLcBGAsYHQ/s1600/pomnik_ksiecia_poniatowskiego_en_6451777.webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="597" data-original-width="800" height="297" src="https://1.bp.blogspot.com/-l-Cy87yHWAQ/XpuBYSIQFcI/AAAAAAAAKsQ/tYQZx2bJXc0dVqSPnMiWTynS7Q01pVDVwCLcBGAsYHQ/s400/pomnik_ksiecia_poniatowskiego_en_6451777.webp" width="400" /></a></span></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">Przyzwyczailiśmy się do takiego wizerunku, a rosną już pokolenia dla których czas Księstwa Warszawskiego i Cesarstwa Rzymskiego to mniej więcej ten sam okres historyczny. Przesadzam. Aż tak źle nie jest. Ale będzie ! </span></span><br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span style="color: blue;"><span>Z ziemi włoskiej do Polski</span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Już wkrótce po śmierci księcia pod Lipskiem, powstała myśl o uczczeniu jego pamięci pomnikiem. Uzyskano na to zgodę cara Aleksandra I. Pomnik stanąć miał przed Pałacem Namiestnikowskim. Zbiórka funduszy trwała kilka lat. W 1820 roku podpisano kontrakt na wykonanie pomnika z Bertelem Thorvaldsenem, wziętym klasycystycznym rzeźbiarzem duńskim. Pracujący przez lata we Włoszech artysta zauroczony sztuką starożytną, wykonał gipsową figurę księcia na koniu jako... rzymskiego wodza. Nie spodobała się jednak rzeźba, która z Włoch statkiem przez Gdańsk przybyła do Warszawy w 1829 roku. Jednak w końcu taki właśnie wizerunek odlano w brązie trzy lata później.</span><br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span style="color: blue;"><span>W lamusie, w podróży i w niewoli</span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Po Powstaniu Listopadowym nie mogło być mowy o ustawieniu pomnika zgodnie z pozwoleniem sprzed kilkunastu lat. Trafiła zatem rzeźba do magazynu w Modlinie. Przed zniszczeniem uratował ją feldmarszałek Iwan Paskiewicz. Za zgodą cara Mikołaja I wywiózł pomnik do swojej posiadłości w Homlu. W ten sposób go ocalił. Zanim przeleci Wam przez myśl choć powiew sympatii wobec Paskiewicza, przypomnijcie sobie kim był dla Polski i czym się "wsławił". Za to właśnie sowicie nagrodzony był przez cara, a pomnik Księcia Józefa był jednym z giftów. Paskiewicz jednak oprócz tego, że był okrutnikiem miał też chyba osobliwe poczucie humoru. W miejscu gdzie miał stanąć pomnik Poniatowskiego stanął na okazałym cokole pomnik...</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-uvPF8gHuY54/XpuHTgbbgYI/AAAAAAAAKsc/Pj15Chj4g-QCO_AMpHyIKUYMSnIklT3zgCLcBGAsYHQ/s1600/Koniecpolski_Palace.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="341" data-original-width="450" height="242" src="https://1.bp.blogspot.com/-uvPF8gHuY54/XpuHTgbbgYI/AAAAAAAAKsc/Pj15Chj4g-QCO_AMpHyIKUYMSnIklT3zgCLcBGAsYHQ/s320/Koniecpolski_Palace.jpg" width="320" /></a></div>
<span style="font-size: small;">... Paskiewicza. </span><br />
<span style="font-size: small;">Zaiste wielki to policzek dla nas, ale bądźmy sprawiedliwi, świadczący o inteligencji Paskiewicza.</span><br />
<span style="font-size: small;">Wrócił z Homla posąg księcia Józefa Poniatowskiego dopiero po Pokoju Ryskim, zatem po ponad 80 latach. Witano go w Warszawie z radością i chyba już nikt nie podnosił wątpliwości co do artystycznej formy przyjętej przez Thorvaldsena. Nie było jednak pomysłu na odpowiednie miejsce dla pomnika. Na krótko trafił na dziedziniec Zamku Królewskiego. W 1923 roku wybrano dla "Pepiego" godne usytuowanie. Plac przed Pałacem Saskim, siedzibą Sztabu Generalnego WP. To dobre miejsce dla jednego z ważnych dowódców w historii Polski. </span><br />
<span style="font-size: small;">Po wejściu Niemców w 1939 roku do Warszawy, pomnik pozostał. Okupanci uznali, że przecież Poniatowski to zasłużony... generał austriacki. Można powiedzieć, że wpisali go na volkslistę. Jednak w trakcie niszczenia miasta po Powstaniu Warszawskim wysadzono Pałac Saski i pomnik Księcia Józefa Poniatowskiego wraz z nim. Szczątki rzeźby możemy zobaczyć w Muzeum Powstania Warszawskiego.</span><br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span style="color: blue;"><span>Jeszcze raz przez morze</span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Duńczycy współczujący nam poniesionych w wojnie strat, w tym także zniszczonych i skradzionych wielu dóbr kultury, w 1951 roku podarowali nam wierną replikę zniszczonego pomnika. Kopia tak jak i oryginał przypłynęła statkiem. Dar ten niemałym był kłopotem dla sowieckich namiestników zarządzających nami pod szyldem PRL. Pomnik polskiego arystokraty, na dodatek walczącego przeciw Rosji ???. No cóż, jakoś sobie poradzili. Umieszczono pomnik na uboczu w Łazienkach. Dopiero w 1965 roku w kolejną rocznicę Bitwy Narodów pomnik Księcia Józefa Poniatowskiego stanął przed Pałacem Namiestnikowskim. W miejscu pierwotnie dla niego przeznaczonym półtora wieku wcześniej. Niech zostanie z nami. </span><br />
<h2>
<span style="font-size: x-large;">"Czterech śpiących"</span></h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-HN6OwUchg0Y/Xp0CrK0QX9I/AAAAAAAAKs0/EcEoO25h80MxDmqJTNUSPwbqHyKVT_9WQCLcBGAsYHQ/s1600/czterech.webp" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1183" data-original-width="1000" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-HN6OwUchg0Y/Xp0CrK0QX9I/AAAAAAAAKs0/EcEoO25h80MxDmqJTNUSPwbqHyKVT_9WQCLcBGAsYHQ/s320/czterech.webp" width="270" /></a></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">Ksiądz Ignacy Skorupka już w kilka dni po swojej śmierci stał się jednym z najważniejszych i do dziś rozpoznawalnych symboli Bitwy Warszawskiej. Dobry to wybór. W krótkim swoim życiu wykazał się charakterem, patriotyzmem i odwagą. A same okoliczności śmierci aż proszą się o nadanie temu człowiekowi rangi symbolu. Doczekał się, a właściwie to my doczekaliśmy się jego pomnika dopiero 85 lat po bohaterskiej śmierci. </span></span><br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span style="color: blue;"><span>Ale zaraz, zaraz ! </span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Czemu piszę o księdzu Ignacym Skorupce, a akapit zatytułowałem "Czterech śpiących" ??? </span><br />
<span style="font-size: small;">Otóż już w latach II Rzeczypospolitej pomnik szlachetnego księdza był przygotowywany. Wykonano cokół na którym miała stanąć rzeźba. II Wojna Światowa zatrzymała wiele projektów, także i ten. Cokół jednak zachował się. </span><br />
<span style="font-size: small;">Jesienią 1945 roku powstał pierwszy powojenny pomnik w Warszawie zwany "Pomnikiem Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni". Ten absurd samej nazwy można określić jako osobliwy oksymoron. Dobrze zareagowali Warszawiacy kpiąco nazywając go pomnikiem "czterech śpiących". Nawiązanie to do postawy czterech żołnierzy, którzy stoją ze spuszczonymi głowami jakby drzemiąc.</span><br />
<span style="font-size: small;">W kilka miesięcy po zakończeniu wojny, przy zaangażowaniu wszelkich środków zbudowanie tego, nawiasem mówiąc artystycznie lichego monumentu, nie było łatwe. Ale pomysłowości aparatowi władzy nie zabrakło. Wykorzystali gotowy postument na którym stanąć miała rzeźba księdza Skorupki. Zaiste okrutna to kpina i chyba okrutniejsza niż casus Poniatowski - Paskiewicz.</span><br />
<span style="font-size: small;">W pośpiechu postacie żołnierzy wykonano z pokrytego patyną ... gipsu. I tu choć niechcący, powstała dobra ilustracja jakości tego "braterstwa broni". Tak trwałego jak gips. </span><br />
<span style="font-size: small;">Dalej było równie śmiesznie. Po dwóch latach gipsowe, zastąpiły figury z brązu. A odlano je gdzie? Na terenie Niemiec, w sowieckiej strefie okupacyjnej.</span><br />
<span style="font-size: small;">Już na początku niepodległej III RP pomnik miał być usunięty tak jak wiele innych symboli okupacji radzieckiej. Niestety znaleźli się obrońcy "czterech śpiących". Nie chce mi się nawet opisywać ich argumentów bo szkoda czasu. I Waszego i mojego. W 2011 roku pomnik czasowo zdemontowano z racji budowy stacji metra "Wileńska". Pomimo różnych sporów i dyskusji na temat jego powrotu, RMSt. Warszawy ostatecznie zdecydowała, że pomnik nie wróci na swoje miejsce. Jego elementy przekazano do Muzeum Historii Polski.</span><br />
<h2>
<span style="font-size: x-large;">Jan III Sobieski w Gdańsku</span></h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-BCJZ56C2lT0/XqeQFiBN5jI/AAAAAAAAKuk/ChAFJiC-fTAfbdj89b7ZCAYCg-Jahn73gCLcBGAsYHQ/s1600/FB_IMG_1587935416965%255B16791%255D.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="548" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-BCJZ56C2lT0/XqeQFiBN5jI/AAAAAAAAKuk/ChAFJiC-fTAfbdj89b7ZCAYCg-Jahn73gCLcBGAsYHQ/s200/FB_IMG_1587935416965%255B16791%255D.jpg" width="151" /></a></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">Całkiem moim zdaniem udany pomnik króla Jana III stoi sobie w Gdańsku na Targu Drzewnym od połowy lat 60tych XX wieku. W latach 80tych był miejscem opozycyjnych demonstracji. Może nie z racji ideologicznych a z powodu dogodnego położenia dla wieców czy punktu startowego pochodu. Sam jako kilkunastoletni dzieciak brałem w nich udział. Data "urodzenia" pomnika jest jednak wcześniejsza.</span></span><br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span><span style="color: blue;"><span>Lwów</span></span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Pomysł budowy pomnika Jana III Sobieskiego we Lwowie to 200 rocznica Bitwy pod Wiedniem. Trzeba było jednak kilkunastu lat na zebranie funduszy i budowę całkiem zgrabnego choć dość typowego monumentu. Król w dynamicznej pozie, na spiętym ostrogami koniu wskazuje buławą kierunek ataku swojemu wojsku, które patrząc na rzeźbę widzieć możemy w wyobraźni. Pewnie strojną i potężną husarię. </span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-oByhYUpI3pM/XqOGlDzaCJI/AAAAAAAAKtU/z1jGVtGLMlYyAuf7C0P4nr-8euE7GAmlQCLcBGAsYHQ/s1600/sob.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="334" data-original-width="512" height="208" src="https://1.bp.blogspot.com/-oByhYUpI3pM/XqOGlDzaCJI/AAAAAAAAKtU/z1jGVtGLMlYyAuf7C0P4nr-8euE7GAmlQCLcBGAsYHQ/s320/sob.jpg" width="320" /></a></div>
<span style="font-size: small;">Twórcą pomnika był Tadeusz Barącz. Lwowski rzeźbiarz, z rodziny polskich Ormian. Za swą pracę nie zażądał wynagrodzenia. Wystawił rachunek za materiał i pracę swoich pomocników. Wzorował się na pomniku wzniesionym w Warszawskich Łazienkach 100 lat wcześniej autorstwa Le Bruna i Pincka. Oni zaś również wzorowali się na innej podobiźnie króla z końca XVII wieku, którą możemy podziwiać do dziś w Wilanowie. Barącz z rozmysłem lub nie, powielił dysproporcję rozmiarów jeźdźca i rumaka.</span><br />
<span style="font-size: small;">Pomnik Sobieskiego ustawiono na Wałach Hetmańskich, którym patronował hetman Stanisław Jan Jabłonowski. Miał i on tam swój pomnik od 1754 roku. </span><br />
<span style="font-size: small;">Wspomniałem na wstępie o demonstracjach lat Stanu Wojennego. Ale już we Lwowie pod pomnikiem Sobieskiego na przełomie wieków XIX i XX odbywały się patriotyczne spotkania. Nie tylko pomnik, ale i ich tradycja przeniosła się nad Motławę.</span><br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span style="color: blue;"><span>Los "repatrianta"</span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Przetrwał pomnik króla Jana III pierwszą okupację sowiecką Lwowa. Drugiej niestety już nie. Tak jak i większość Lwowian został z miasta wygnany. I tak miał szczęście, bo wiele pomników świadczących o polskości Lwowa sowieci zniszczyli. Taki los spotkał między innymi pomnik hetmana Jabłonowskiego.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-F_lPGRhZz_M/XqOG1xHnz3I/AAAAAAAAKtc/elkZLkoNrXMOg0AknV7O9IWGMgDK3-T5gCLcBGAsYHQ/s1600/Stanis%25C5%2582aw_Jab%25C5%2582onowski_monument_in_Lviv.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="735" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-F_lPGRhZz_M/XqOG1xHnz3I/AAAAAAAAKtc/elkZLkoNrXMOg0AknV7O9IWGMgDK3-T5gCLcBGAsYHQ/s320/Stanis%25C5%2582aw_Jab%25C5%2582onowski_monument_in_Lviv.jpg" width="292" /></a></span></div>
<br />
<span style="font-size: small;">Rosjanie chcieli przerobić pomnik Sobieskiego na pomnik Bohdana Chmielnickiego. I śmieszno i straszno. Na szczęście z tego zrezygnowali. W wielkiej swej łaskawości wysłali rzeźbę na tereny okupowanej Polski znanej nam pod nazwą PRL. Trafił zatem Sobieski w 1950 roku do Warszawy. Lokalizacja trzeciego już pomnika Sobieskiego w Warszawie sensu nie miała i komuniści nie wiedząc co z tym "przesiedleńcem" zrobić, na 15 lat "internowali" go w Wilanowie. A chętnych miast na przyjęcie króla, w powszechnej pamięci historycznej przychylnie ocenianego było kilka. </span><br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span style="color: blue;"><span>Kraków, Wrocław czy Gdańsk ?</span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Te trzy lokalizacje były głównie rozważane. Każde miasto miało swoje argumenty. Ostatecznie wybrano Gdańsk. Z miastem naszym i Pomorzem wiązało Jana III Sobieskiego wiele. Tak w rzeczywistości jak i legendzie. Może każdy z Was wymieni jakiś element tych związków w komentarzu. Ja zaproponuję pierwszy, może zapomniany: w kamienicy na Długim Targu urodził się drugi królewski syn Aleksander Benedykt (9.IX.1677).</span><br />
<span style="font-size: small;">Wrocław dostał lwowski pomnik Fredry, a Sobieskiego Gdańsk.</span><br />
<span style="font-size: small;">Pomnik stanął w miejscu w którym od 1904 do 1946 roku stał pomnik żołnierzy pruskich poległych w trzech wojnach XIX wieku skutkujących zjednoczeniem Niemiec w 1871 roku.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-gZ8rD7relaA/XqOHNUa9dqI/AAAAAAAAKtk/u7H59hRrRoApuw6jsdYWtxfFF1VkYHuzwCLcBGAsYHQ/s1600/143580%257E1.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="566" data-original-width="900" height="251" src="https://1.bp.blogspot.com/-gZ8rD7relaA/XqOHNUa9dqI/AAAAAAAAKtk/u7H59hRrRoApuw6jsdYWtxfFF1VkYHuzwCLcBGAsYHQ/s400/143580%257E1.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span><span style="color: blue;"><span>Tablice</span></span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Na cokole pomnika umieszczone były dwie tablice. Na jednej wymieniono zwycięskie bitwy Sobieskiego, a na drugiej napis "Królowi Janowi III. Miasto Lwów". Tablice podczas montażu pomnika w Gdańsku zamurowano w podstawie. Ich kopie mogły pojawić się dopiero po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku.</span><br />
<span style="font-size: small;">Gdy budowano pomnik we Lwowie, ustawiono rzeźbę w kierunku południowo-wschodnim, skąd zagrażała I Rzeczpospolitej nawała Turecka. Kiedy zaś pomnik stanąć miał na Targu Drzewnym, obrócono króla w kierunku zachodnim. Wszak jak uczyli nas komuniści, cały czas groziła nam napaść ze strony rewizjonistów spod znaku Hubki i Czai. </span><br />
<span style="font-size: small;">Jak czasem mawiał żartem mój serdeczny kolega Wojciech N. : </span><br />
<div style="text-align: center;">
<span face=""helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif"><b><span style="color: #38761d;"><span style="font-size: small;">"Długi! My tu siedzimy a Niemcy w Tczewie rowery pompują!" </span></span></b></span></div>
<span style="font-size: small;">Lwowa nie odzyskamy, ale pomnik króla Jana mamy i cieszę się, że stoi w moim mieście.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-aN6FBdRV62s/YAtJre_sjII/AAAAAAAALNo/jGrkXOXyJCoAJC2Y75OQ2A32_8e2wtYwgCLcBGAsYHQ/s2024/85163777_130990945083652_754170770841665536_o.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1392" data-original-width="2024" height="275" src="https://1.bp.blogspot.com/-aN6FBdRV62s/YAtJre_sjII/AAAAAAAALNo/jGrkXOXyJCoAJC2Y75OQ2A32_8e2wtYwgCLcBGAsYHQ/w400-h275/85163777_130990945083652_754170770841665536_o.jpg" width="400" /></a></td></tr><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Targ Drzewny w Gdańsku. Rok 1965.<br /></td></tr></tbody></table><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><tbody><tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr></tbody></table><br /> </span><br /><h2>
<span style="font-size: x-large;">Pomnik Lotników w Działdowie</span></h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">Wspominam tu pomniki znane lub bardzo znane. Wybrałem jeszcze ten, bliższy naszym czasom. Mało znany pomnik, w niewielkim mieście. Nie wiąże się z polskimi dokonaniami, a i z Polską bezpośrednio także nie. Jego historia to pewna ważna nauka. O tym, że, legenda może nie jest najważniejsza, ale ma przemożną siłę. Ten pomnik jest dobrą tej zasady ilustracją. </span></span><br />
<h3>
<img alt="Działdowo: Pomnik Lotników - full image" data-pagespeed-url-hash="3605226834" src="https://m.wm.pl/2011/07/n/dsc03760-61743.jpg" /><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span><span style="color: blue;"><span>Tannenberg 1914</span></span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Jedna z pierwszych bitew I Wojny Światowej. Była serią starć w rejonie Ostróda (Osterode)-Mława (Mielau)-Olsztynek (Allenstein). Przerażająca liczba kilkudziesięciu tysięcy zabitych w 1914, byłaby "drobiazgiem" w 1916. Ale nie będę rozprawiał tu o historii I Wojny Światowej. </span><h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span><span style="color: blue;"><span>Lotnicy</span></span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">W 1914 roku lotnictwo wojskowe raczkowało, a wielu, nawet uznanych dowódców, uważało je za niepotrzebny i ekstrawagancki dodatek do wojny.</span><span style="font-size: small;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Jednak... Po bitwie pod Tannenbergiem, marszałek Paul von Hindenburg, podobno powiedział, że gdyby nie lotnictwo, nie wygrałby tego starcia. Docenił i umiał wykorzystać możliwości rozpoznania jakie dawały (mizerne) samoloty, sterowce i balony obserwacyjne. <br /></span><h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span><span style="color: blue;"><span>Pojedynek na niebie i rycerska śmierć</span></span></span></u></span></span></h3>
<img data-pagespeed-url-hash="361577517" height="183" src="https://i.wm.pl/00/01/77/64/n/dsc03745-441763.jpg" width="275" /><span style="font-size: small;"> </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">W
starciu dwóch samolotów gdzieś nad Działdowem zginęli obaj przeciwnicy. Pilot rosyjski i niemiecki. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Uczciwszy ich pamięć, w 1916 wzniesiono skromny pomnik</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Opatrzono go refleksyjnym napisem:</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">ZA ŻYCIA WROGOWIE. W OBLICZU ŚMIERCI RÓWNI.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Zestrzelili się wzajem w morderczej walce. Daje to materiał do przemyśleń o wojnie, pojedynkach ludzkich charakterów i o ludzkich tragediach spowodowanych wojną. Także o sens wojny. Tej, innej, tamtej, owakiej.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Tyle mówi legenda... </span><h3><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span><span style="color: blue;"><span>A jak było naprawdę?</span></span></span></u></span></span></h3><span style="font-size: small;">Trudno sobie wyobrazić pojedynek samolotów w 1914. Zwykle były nieuzbrojone. Analizę tego rzekomego pojedynku nad Działdowem przeprowadził dr Piotr Bystrzycki.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Otóż rzeczywiście dwóch lotników podczas bitwy pod Uzdowem (etap bitwy pod Tannenbergiem) zginęło w rejonie Działdowa. Katastrofa lub zestrzelenie przez broń naziemną. Przeciwlotnicza wówczas jeszcze nie istniała.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Niemiecki i rosyjski lotnik zginęli w tym samym rejonie, mniej więcej w tym samym czasie. Nic więcej nie wiemy. Nawet ich nazwisk nie znamy. </span><h3><span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span><span style="color: blue;"><span>A pomnik?</span></span></span></u></span></span></h3><span style="font-size: small;">Wzniesiony w miejscu gdzie pochowano żołnierzy <i>Landwehry</i> walczących o Działdowo.</span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Bajka o dwóch pilotach, którzy zginęli walcząc ze sobą... Niech zostanie. Nutka romantyzmu w opowieści o wojnie, która ostatecznie dowiodła, że wojna nie jest w żadnym względzie romantyczna. Jest niepotrzebna i dowodzi wyłącznie ułomności gatunku zwierząt zwanego człowiekiem, co NIE brzmi dumnie.</span><span style="font-size: small;"> </span>
<h2>
<span style="font-size: x-large;">Pomnik na Westerplatte</span></h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-82wsqwFz8NY/Xqt9RHOiWmI/AAAAAAAAKvE/3pNuVWmsld0uhTWHCI2hfw8xL6tD0ywzACLcBGAsYHQ/s1600/20191228_143334.jpg" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="900" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-82wsqwFz8NY/Xqt9RHOiWmI/AAAAAAAAKvE/3pNuVWmsld0uhTWHCI2hfw8xL6tD0ywzACLcBGAsYHQ/s400/20191228_143334.jpg" width="225" /></a></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: small;">Każdy ten pomnik zna, nawet jeśli na Westerplatte nigdy nie był. To jeden z najbardziej znanych pomników w Polsce. Wchodzące do portu gdańskiego statki oddają mu salut banderą. Stojący na wysokim kopcu masywny "strażnik" Gdańska. Chyba lubiany, a z pewnością przyzwyczailiśmy się do niego. </span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-QWuToNqPhJ4/XqQuwa5TYkI/AAAAAAAAKuA/v3PEQeYXR8IIZqZsw3BmCsaeyAOoc9i0wCLcBGAsYHQ/s1600/100_4651.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="265" src="https://1.bp.blogspot.com/-QWuToNqPhJ4/XqQuwa5TYkI/AAAAAAAAKuA/v3PEQeYXR8IIZqZsw3BmCsaeyAOoc9i0wCLcBGAsYHQ/s400/100_4651.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="font-size: medium;"><u><span style="color: blue;">Kopiec z przypadku ?</span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Przez kilkanaście lat po wojnie zniszczony teren Wojskowej Składnicy Tranzytowej częściowo użytkowany był przez Port Gdański, a częściowo przez wojsko. Basen Amunicyjny i jego okolice do dziś są niedostępne. Jest tam placówka Morskiego Oddziału Straży Granicznej i przystań.</span><br />
<span style="font-size: small;">W końcu lat 50tych poszerzano i pogłębiano kanał portowy. Zniknęły pozostałości wartowni nr 2, a "jedynkę" nieco przesunięto. Zachowaną w całości możemy do dziś zwiedzać. Prace ziemne to kilka tysięcy ton ziemi, którą należało wywieźć. Zamiast tego cały urobek zgromadzono w formie kopca na końcu półwyspu. Podobno był to pomysł inżynierów biura projektów potocznie zwanego "Projmorsem".</span><br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="color: blue; font-size: medium;"><u><span>Kopiec i co dalej ?</span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Władze PRL podchwyciły pomysł kopca upamiętniającego bohaterstwo "Załogi Śmierci". Z myślą o zbliżających się obchodach 1000lecia Państwa Polskiego rozpisano konkurs na budowę pomnika i aranżacji terenu wokół niego. Zgłoszono kilkadziesiąt projektów. Wybrano propozycję autorstwa rzeźbiarza Franciszka Duszeńki oraz architektów Henryka Kitowskiego i Adama Haupta. Prace rozpoczęto w końcu 1964 roku. Wiele z nich wykonywali ludzie z ponad 100 zakładów pracy z całej Polski, w formie tzw. czynu społecznego. I w tym wypadku jak sądzę, choć wiedzieć tego nie mogę, zaangażowanie było prawdziwe. Nawet jeśli z pewną reżyserią.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-wk6ler3OoDo/XqQ4fYX_6ZI/AAAAAAAAKuM/yOj5hHguOV0Doa7XngsDLizZqMKZV2-kQCLcBGAsYHQ/s1600/000_1795.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://1.bp.blogspot.com/-wk6ler3OoDo/XqQ4fYX_6ZI/AAAAAAAAKuM/yOj5hHguOV0Doa7XngsDLizZqMKZV2-kQCLcBGAsYHQ/s400/000_1795.JPG" width="400" /></a></div>
<span style="font-size: small;">I tak na kopcu ponad 20metrowej wysokości stanął imponujący masą 25metrowy pomnik. Złożony z 236 granitowych bloków kolos waży ponad tysiąc ton. Granit pochodzi ze Strzegomia i Borowa. Uroczystość odsłonięcia pomnika odbyła się w październiku 1966 roku. Z żyjących wówczas ponad 100 Westerplatczyków zaproszono tylko kilku, a i im przeznaczono miejsce na uboczu. Powinni być najbardziej honorowanymi uczestnikami uroczystości. Dlaczego tak się nie stało?</span><br />
<h3>
<span style="font-family: arial;"><span style="color: blue; font-size: medium;"><u><span>Kapral Szamlewski z PePeSzą</span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">Jako jeden z pierwszych "powitał" atakujących Niemców kapral Edmund Szamlewski seriami z Browninga. A zatem skąd PPSz?.</span><br />
<span style="font-size: small;">Otóż zamysłem komunistów nie było uczczenie obrony Westerplatte, które symbolicznie uznajemy za miejsce rozpoczęcia II Wojny Światowej. W PRL nadrzędnym celem propagandy było zbudowanie legendy polsko-radzieckiego braterstwa broni. Choćby z pomocą gipsu jak w wypadku wspomnianych powyżej "czterech śpiących". </span><br />
<span style="font-size: small;">Pomnik na Westerplatte nazwano Pomnikiem Obrońców Wybrzeża. I to jeszcze jest jakoś logiczne. Bo przecież oprócz Westerplatte to Oksywie, Hel, Poczta Polska w Gdańsku czy Kolibki. I ma sens pomnik sprawiedliwie upamiętniający wszystkich walczących w obronie polskiego wybrzeża.</span><br />
<span style="font-size: small;">Jednak oprócz napisów dotyczących tych miejsc mamy: Narwik, La Manche, Dunkierkę, Atlantyk, Murmańsk. Prawdą jest, że tam walczyli w trakcie wojny nasi marynarze i żołnierze. Ale tu powiązanie ich dokonań z nazwą pomnika dość jest odległe. Jednak wszystko z morzem w tle. Dalej jednak już i taka się koncepcja sypie. Mamy "Studzianki", "Lenino" i tajemniczą datę "30.III.1945". To data zajęcia przez sowiecką armię Gdańska. Według komunistycznej wersji wydarzeń pewnie to "wyzwolenie" Gdańska miało być końcem zwycięskich zmagań rozpoczętych o świcie 1 września 1939. Nad jakim morzem znajdują się Studzianki i Lenino już dojść mi się nie udało.</span><br />
<span style="font-size: small;">Zatem już zupełnie mnie nie dziwi, że popiersia żołnierza i marynarza u szczytu pomnika dzierżą sowiecki pistolet maszynowy. Ręczę, że Szamlewski z niego nie strzelał.</span><br />
<h3>
<span style="font-size: medium;"><span style="font-family: arial;"><u><span style="color: blue;"><span>Rozebrać pomnik !</span></span></u></span></span></h3>
<span style="font-size: small;">I takie głosy gorących głów się pojawiły po odzyskaniu wolności. Nieco łagodniejsze, to propozycje przebudowy. Na szczęście takie absurdalne pomysły przycichły i mam nadzieję, że nie wrócą </span><br />
<span style="font-size: small;">Taki jest, a właściwie miał być przekaz propagandowy tego pomnika. Ale tak już wrósł w rzeczywistość, że intencje komunistów nie mają znaczenia. Są tylko ciekawostką i ponurym wspomnieniem. Tak jak ciekawostką jest jeden z napisów "Poczta Gdańska". Chodzi oczywiście o "Pocztę Polską w Wolnym Mieście Gdańsku". Poczta Gdańska zaś była pocztą niemiecką.</span><br />
<span style="font-size: small;">Niczego nie zmieniajmy. Pamiętajmy tylko co i skąd się wzięło. Także jaki był powód małych i dużych zafałszowań czy zwykłych błędów jak ten dotyczący polskich gdańskich Obrońców Poczty. Wszystko to są elementy historii samego pomnika. Moim zdaniem ciekawej. Przez ponad pół wieku Pomnik Obrońców Wybrzeża jest dla nas należnym hołdem dla polskich żołnierzy o wybrzeże Bałtyku walczących. </span><br />
<span style="font-size: small;">Mój Tata w podobnych sytuacjach mawiał:</span><br />
<b><span style="font-size: small;">"Synu, zostaw. Mądry zrozumie a głupi pomyśli, że tak powinno być"</span></b><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-_X201rGEanM/XqQ-lAEDM5I/AAAAAAAAKuY/S1WtJuV0lRYJJDAZ_ZMXXH3O3H6EtDAXgCLcBGAsYHQ/s1600/img130.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1075" data-original-width="736" height="640" src="https://1.bp.blogspot.com/-_X201rGEanM/XqQ-lAEDM5I/AAAAAAAAKuY/S1WtJuV0lRYJJDAZ_ZMXXH3O3H6EtDAXgCLcBGAsYHQ/s640/img130.jpg" width="436" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ta mizerotka z lewej to ja. 1974 lub 1975 rok</td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-size: small;"><span style="color: purple;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">A wiecie, że wewnątrz pomnika na Westerplatte jest szyb z drabiną po której można wejść na jego szczyt i otwierając klapę popatrzeć z lotu ptaka na Zatokę? No niestety nie można. To kolejna ciekawostka. O ostatnim pomniku, którego historię tu umieszczam. Napiszcie o innych. Proszę ... </span></span></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"> </span><br />
<span style="font-size: small;"> </span><br />
<span style="font-size: small;"> </span><br />
<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: small;"> </span><br />
<span style="font-size: small;"> </span></div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-57209343152006252532019-12-16T13:47:00.001+01:002021-07-26T12:43:38.380+02:00Wilkowyje czyli kontrkandydat dla A.Dudy<div style="text-align: justify;">
<span style="color: purple;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Jak twierdzi znaczna część z nas, mamy dobrego prezydenta i reelekcja Andrzeja Dudy jest dla Polski najlepszym rozwiązaniem. OK. Ja jestem coraz bardziej przekonany, że na taką Polskę, taki parlament i takiego prezydenta zasługujemy. Wszak nasi polityczni reprezentanci mają przystawać do naszego poziomu.</span></span></span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"><span style="color: blue;">Szkoda bo ...</span></span></h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-8Nui7XwY4jA/XdPIHy1wfzI/AAAAAAAAKck/sOpi91pXRRw19DfscY0eaczHtvFIc5jXgCLcBGAsYHQ/s1600/Orzel-Bialy-A.Bak.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="709" data-original-width="600" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-8Nui7XwY4jA/XdPIHy1wfzI/AAAAAAAAKck/sOpi91pXRRw19DfscY0eaczHtvFIc5jXgCLcBGAsYHQ/s200/Orzel-Bialy-A.Bak.png" width="168" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Polska to także mój kraj i miałem to szczęście, że nieoczekiwanie dla mnie, obserwowałem jego odrodzenie i rozwój. Niestety teraz, może żebym szczęściem się nie nie zachłysnął, dla równowagi muszę patrzeć na jego schyłek i nieunikniony moim zdaniem koniec. Splot okoliczności spowodował, że jeszcze kilka lat temu mogliśmy być jednym z 2-3 decydujących graczy w europejskim teamie. Nie chcieliśmy... bo po co!!! My Polacy, naród najwspanialszy na świecie mamy się z jakąś Unią Europejską układać ?!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Niemalże kilka dni po wyborach parlamentarnych 2015 roku słyszałem rozważania polityków i tzw. klasy paplającej na temat... jak najniższej PRZEGRANEJ w 2019. Kilka miesięcy temu ten styl rozmów stał się powszechny. To tak jakby w szatni przed meczem o puchar UEFA lub inny, piłkarze mobilizowali się do przegranej nie więcej niż jedną bramką. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Minęły cztery lata rozważań nad rzekomą ułomnością (?!) elektoratu Kaczyńskiego. Mieliśmy protesty parasolkowe, tęczowe, KODowe i inne. Dawały nam poczucie spełnionego obowiązku oraz materiał do dalszej gadaniny. Pełny to obraz całkowitej bezradności. W przeddzień wyborów parlamentarnych coraz bardziej goniąca w piętkę opozycja próbowała nawiązać walkę na obiecanki. To trudne, bo PiS który tak chętnie i często głupio wyśmiewamy użył tego narzędzia wcześniej i doskonale. </span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Dzień po przegranych z kretesem wyborach z pomocą iluzorycznej arytmetyki próbowaliśmy interpretować wynik wyborczy w stylu:</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"> <span style="color: #674ea7;"><b>"wynik mamy gorszy ale nie przegraliśmy" </b></span></span></div>
<span style="font-size: large;">lub :</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><span style="color: #674ea7;"><b>"jest nas mniej, ale jesteśmy bardziej wartościowi"</b></span>. </span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Problematyczną moim zdaniem większość w senacie, hołubimy jak feniksa który z popiołów się odrodził. Nie możemy się pogodzić z tym, że jako społeczność jesteśmy bezradni, niewyedukowani i nie radzimy sobie ze wspólnym przedsięwzięciem jakim jest państwo. Kiedyś już o tym pisałem. W związku z tym szukamy...</span><br />
<br />
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"><span style="color: blue;">Mesjasza !</span></span></h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">To także według mnie niedojrzałość. Wierzymy, że ta nieuporządkowana masa jaką jesteśmy, nagle okrzepnie i zmądrzeje jeśli na jej czele stanie jakiś przywódca. Wódz który zdobędzie poparcie milionów. Nagle tchnie w nas mądrość i rozwagę? Uważam, że to mit. A jeśli nawet coś w tym jest, to i tak póki co wódz się nie znalazł.</span><br />
<span style="font-size: large;">Ale do przewodzenia bezmyślnym ludem "mesjasz" już jest i radzi sobie wyśmienicie. Jarosław Kaczyński, który doskonale wyczuwa jakimi środkami zbałamucić takich jak my. Nieświadomych, zagubionych, sfrustrowanych, niedouczonych. I zmarginalizować tych którzy nie układają wierszy na cześć zbawcy PRAWDZIWEJ Polski. Śmiejemy się z jego ciapowatego wizerunku. Po pierwsze takie wyśmiewanie jest płaskie i niepoważne, a po drugie taki wizerunek może być dobrze przemyślanym elementem gry. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Ci którzy rozumieją, że "Polska w ruinie" to kierunek działania PiS miotają się szukając innego przywódcy czy lidera. Od pięciu lat coraz bardziej gorączkowo i chaotycznie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Najpierw Ewa Kopacz skazana została na dowodzenie odwrotem na całym froncie. Kontratak miał poprowadzić Grzegorz Schetyna, którego nie umiem ocenić sprawiedliwie. Jest niemedialny i to go dyskwalifikuje w wyborczym świecie, który kieruje się już wyłącznie zasadami show typu "Mam talent" czy audiotele jakiegoś czwartorzędnego programu kablówki.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Mieliśmy Ryszarda Petru, który chyba wielu niezdecydowanych pchnął w stronę ... PiS.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Świeży powiew miały przynieść "dziewczyny opozycji". Kamila Gasiuk-Pihowicz i Katarzyna Lubnauer wnoszą wiele do świata polityki. Niestety tylko w sensie zabawowym. Choć zabawnie wcale nie jest.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Coraz szybciej pędzi ta karuzela nowych "nadziei". Może pani Gersdorf ? Autorytet, ale nie dla ludu. Ambitny Borys Budka? Może medialna prezydent Gdańska? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">I... wciąż oczekiwany Donald Tusk, wracający na białym koniu niczym gen. Anders. Już wiemy, że także nie.</span><br />
<br />
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-large;"><span style="color: blue;">A ja pomysł mam ...</span></span></h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi zwracano uwagę na podobieństwo pani Kidawy-Błońskiej do S. Loren. Może coś w tym jest. Miało to wspomóc jej medialny wizerunek. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-yjod1_uWq-Q/XdPKa62WO0I/AAAAAAAAKcw/8R-tcbkgw78WJ43_4thFQ9sJWzDiDb0MwCLcBGAsYHQ/s1600/sophia-loren-medium.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="450" data-original-width="360" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-yjod1_uWq-Q/XdPKa62WO0I/AAAAAAAAKcw/8R-tcbkgw78WJ43_4thFQ9sJWzDiDb0MwCLcBGAsYHQ/s320/sophia-loren-medium.jpg" width="256" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">I tym tropem moje myśli podążyły. Na lewicy znalazłem od razu quasi Borisa Karloffa. Ech, chyba nie to. </span><br />
<span style="font-size: large;">Waldemar Pawlak? </span><br />
<span style="font-size: large;">Kiedy słucha zadawanego jakiegokolwiek pytania przypomina B.Keatona. Też niewielki to atut. Szukam kandydata dalej ...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">To może nie szukać podobieństw i pójść na całość? Wziąć postać z popkultury? Sophia Loren nie może niestety kandydować na prezydenta Polski z racji obywatelstwa. Prawdziwy Boris Karloff z tego samego powodu. Poza tym nie żyje. Co chyba także jest pewną przeszkodą.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Zatem ... </span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: blue;"><span style="font-size: x-large;">Robert Górski ?</span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Kabaretowy zawodowiec, co jak pokazuje przykład wyborów na Ukrainie, jest atutem. Cykliczne "Posiedzenie rządu" parodiujące Donalda Tuska podobało się. "Ucho prezesa" ma także wielu fanów. Zatem w ten sposób zsumują się dwa elektoraty?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ALlB_Yr787I/XdPXw_cTEHI/AAAAAAAAKc8/oIt3WRLV7s0PbnMo_N4YuKIivTIKdIrVwCLcBGAsYHQ/s1600/gortusk.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="194" data-original-width="259" height="239" src="https://1.bp.blogspot.com/-ALlB_Yr787I/XdPXw_cTEHI/AAAAAAAAKc8/oIt3WRLV7s0PbnMo_N4YuKIivTIKdIrVwCLcBGAsYHQ/s320/gortusk.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Ta propozycja wydaje się atrakcyjna. Że absurdalna? Nic nie szkodzi. Przecież liczy się tylko wynik wyborczy. Jeśli ktoś mi powie, że podstawowym atutem kandydata na prezydenta musi być godność i postawa uosabiająca majestat prezydenckiego urzędu... to spytam go o Andrzeja Dudę.</span><br />
<span style="font-size: large;">Kilkanaście lat temu sondowano jaki byłby odzew gdyby w wyborach wystartował Tomasz Lis. Niegdyś dobrze zapowiadający się dziennikarz. </span><br />
<span style="font-size: large;">Jak sądzę zrobiono te badania dla rozpoznania naszych cech i zachowań jako elektoratu. Tomasz Lis uwierzył, że to na poważnie i porzucając dbałość o jakość swojego zawodu, zaczął "błyszczeć". Najpierw kreował się recenzentem naszej sceny politycznej. Potem arbitrem tejże. Kiedy pycha wypełniła go całkowicie, uznał się za demiurga naszego politycznego podwórka. Być może jego drogę powtórzy Szymon Hołownia.</span><br />
<span style="font-size: large;">To tak na marginesie, żeby Wam wskazać, że kandydatura Roberta Górskiego nie byłaby najbardziej bezsensowna.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/--C0dzqm9PIc/Xfd8cIbduSI/AAAAAAAAKfA/SgFtlHXt77QXB4i2gAzioeiDHgURYC8CwCLcBGAsYHQ/s1600/coluche.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="225" data-original-width="225" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/--C0dzqm9PIc/Xfd8cIbduSI/AAAAAAAAKfA/SgFtlHXt77QXB4i2gAzioeiDHgURYC8CwCLcBGAsYHQ/s200/coluche.jpg" width="200" /></a></div>
<span style="font-size: large;">I kiedy już chciałem napisać maila do pana Górskiego, przypomniał mi się Coluche i wybory prezydenckie we Francji sprzed 40 chyba lat. Zgłosił swoją kandydaturę i rozpoczął kampanię, która jak sam ogłosił miała pokazać, że polityka to show i wyścig popularności opartej na czymkolwiek. Używał środków obrazoburczych. <u><b>Wówczas jeszcze</b></u> szokujących. </span><br />
<span style="font-size: large;">Często wulgarnych. Zawsze prześmiewczych. Swój cel osiągnął. A czy w wyborach wielu Francuzów pokazałoby politykom środkowy palec głosując na komika? Nie wiemy. Wycofał swoją kandydaturę na miesiąc przed wyborami. </span><br />
<span style="font-size: large;">I w tym momencie zrezygnowałem z namawiania pana Górskiego. Przecież szukam kandydata, który będzie pewniakiem w tym konkursie. A to już prosta droga do podlaskich... Wilkowyj.</span><br />
<br />
<h2>
<span style="color: blue;"><span style="font-size: x-large;">Paweł Kozioł naszym prezydentem !</span></span></h2>
<span style="font-size: large;">Ogromna jest rzesza sympatyków serialu "Ranczo". Niektórzy, tak jak ja oglądają powtórki wielokrotnie. Bawią się do łez. Wyszukują grepsy, aluzje, które dzięki wirującej rzeczywistości nabierają kolejnego, często przez przypadek znaczenia. Żałujemy, że nie ma kontynuacji. Choć moim zdaniem niesłusznie. Bo jak śpiewał W.Młynarski:</span><br />
<span style="font-size: large;">..."trzeba wyczuć kiedy w szatni, płaszcz pozostał przedostatni"...</span><br />
<span style="font-size: large;">W ostatnich dwóch sezonach "Ranczo" już chyba z trudem utrzymywało pewien poziom odróżniający je od tasiemców, których pełno we wszystkich programach TV.</span><br />
<span style="font-size: large;">Ostatni odcinek to wybór Pawła Kozioła na prezydenta. I to spróbujmy przełożyć na naszą rzeczywistość. Bo dobrze już nie będzie. Zatem niech będzie zabawnie. Może nie z honorem, a z uśmiechem Polska zejdzie ze sceny?</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-Gr3M670hdlE/XfbiN_htsFI/AAAAAAAAKec/HjmGttJF4o44tQvhVixyQv_4IX-w8V2RgCLcBGAsYHQ/s1600/Koziol.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="191" data-original-width="263" height="290" src="https://1.bp.blogspot.com/-Gr3M670hdlE/XfbiN_htsFI/AAAAAAAAKec/HjmGttJF4o44tQvhVixyQv_4IX-w8V2RgCLcBGAsYHQ/s400/Koziol.jpg" width="400" /></a></div>
<span style="font-size: large;">Ale przecież...</span><br />
<br />
<h2>
<span style="color: blue;"><span style="font-size: x-large;">Paweł Kozioł nie istnieje !!!</span></span></h2>
<span style="font-size: large;">Wiem. Nie istnieją także Wilkowyje. Ale to niemal nieistotna przeszkoda w kandydowaniu rubasznego wójta na prezydenta RP.</span><br />
<span style="font-size: large;">Serialowe miasteczko skupia najróżniejsze indywidualności będące reprezentantami czy symbolami różnych grup naszego społeczeństwa. Każdy z nas znajdzie tam siebie, swojego sąsiada czy krewnego. Wszyscy budzą naszą sympatię. I pijaczki spod sklepu i pogrążony w permanentnej depresji doktor Wezół. Nawet całkowicie pozbawiony etyki Czerepach jest lubiany. Trochę jak H.Brunner ze "Stawki większej niż życie". </span><br />
<span style="font-size: large;">Wiem, że myśli moje pokrętne, na dodatek układam je nieporadnie w słowa. Szukam po prostu takiego sposobu który zgromadzi jak największą część elektoratu. I zjednoczy ją w poparciu kandydata. Skoro nie ma już, a może nigdy nie było (?) silnej inteligentnej grupy dążącej do stabilizacji Polski to zbieram większość jakkolwiek. Nie możemy być mądrzy? Bądźmy zabawni.</span><br />
<h2>
<span style="color: blue;"><span style="font-size: x-large;">Atuty koziołkowego planu:</span></span></h2>
<span style="font-size: large;">Cezary Żak jest dobrym aktorem i jestem pewien, że świetnie sobie poradzi odgrywając rolę kandydata na prezydenta. Osoba która dziś mieszka w pałacu prezydenckim nie ma nawet 10% jego umiejętności aktorskich a niemal połowa z nas sądzi, że jest... prezydentem.</span><br />
<span style="font-size: large;">Zatem robimy tak. Cezary Żak za aprobatą scenarzystów "Rancza" utrzymuje wizerunek postaci odgrywanej w serialu i zdobywa głosy. Bo taki "swój chłop". Choć nieuczciwy to sympatyczny. Jego brat jest księdzem, zatem to zjedna pewną grupę wyborców. Wymierający elektorat sentymentalnie związany z PZPR także Kozioła zaakceptuje, ze względu na jego przeszłość w Polskiej Rzeczpospolitej Lu...belskiej. </span><br />
<span style="font-size: large;">NIE ?! A kto głosował na Czarzastego?</span><br />
<span style="font-size: large;">Ważne jest też dobre obsadzenie sztabu wyborczego.</span><br />
<span style="font-size: large;">Szefem sztabu zostanie Czerepach-Barciś. Rzecznikiem prasowym Lucy Wilska-Ostrowska. Jej rolą będzie zapewnienie nas, że Czerepach nic złego nie knuje. Jakąś widoczną funkcję trzeba powierzyć Fabianowi Dudzie, który popierając "mojego" kandydata między wierszami będzie dawał do zrozumienia, że jest kuzynem... Wiecie przecież czyim. </span><br />
<span style="font-size: large;">Na wiecach wyborczych zaśpiewa "Superduo" czyli Pietrek i Jola. Głosy wielbicieli Sławomira i Zenka Martyniuka oraz zapomnianej Shazy mamy zatem zapewnione.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-7gvRvM8sjk8/XfbrJ6qPfZI/AAAAAAAAKeo/_MrW6FeVJmMYa31S4PrFWWJNlJ3NPJsSQCLcBGAsYHQ/s1600/jp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="168" data-original-width="300" height="223" src="https://1.bp.blogspot.com/-7gvRvM8sjk8/XfbrJ6qPfZI/AAAAAAAAKeo/_MrW6FeVJmMYa31S4PrFWWJNlJ3NPJsSQCLcBGAsYHQ/s400/jp.jpg" width="400" /></a></div>
<span style="font-size: large;">Konferansjerem i moderatorem wieców będzie Jacek Kawalec czyli Witebski. </span><br />
<span style="font-size: large;">W spotach wyborczych wystąpią Więcławscy, Wezółowie i inni bohaterowie serialu. Teksty przemówień i "spontanicznych" wypowiedzi napiszą panowie Brutter i Niemczuk. </span><br />
<span style="font-size: large;">Znaczna część materiału do kampanii wyborczej jest zresztą gotowa. Wystarczy skompilować fragmenty serialu.</span><br />
<h2>
<span style="color: blue;"><span style="font-size: x-large;">Idiotyczne ?</span></span></h2>
<span style="font-size: large;">Hmm... to prawda. Ale jako wyborcy wykazaliśmy się już wielokrotnie taką głupotą, że właśnie na głupotę naszą stawiam. Nie możemy się od niej uwolnić. Nie możemy jej przemóc. Zatem przekujmy tę naszą słabość na narzędzie. Narzędzie sukcesu! </span><br />
<span style="font-size: large;">Może gdyby po takich wyborach Cezary Żak został prezydentem nie w serialu a w rzeczywistości, zdalibyśmy sobie sprawę z tego co wyprawiamy z krajem, który rzekomo jest nam tak drogi.</span><br />
<span style="font-size: large;">Jeśli ktoś z Was wątpi, że można tak nam zawrócić w głowie fikcją srebrnego ekranu, to przypomnijmy sobie jak 40 prawie lat temu znaleźli się tacy, którzy zbierali fundusze na pomoc dla Isaury.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-V8rHuYn9aBU/Xfd3AB8wblI/AAAAAAAAKe0/YNMHWP7J28o1oS0ITyDIK0edYzmXkPKDQCLcBGAsYHQ/s1600/isaura.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="165" data-original-width="306" height="215" src="https://1.bp.blogspot.com/-V8rHuYn9aBU/Xfd3AB8wblI/AAAAAAAAKe0/YNMHWP7J28o1oS0ITyDIK0edYzmXkPKDQCLcBGAsYHQ/s400/isaura.jpg" width="400" /></a></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: large;"><span style="color: purple;"><b><span style="font-size: medium;">Jeżeli zaś ktoś z Was uzna mój plan za realny ale kandydatura sympatycznego Cezarego Żaka wyda mu się słabym punktem to i tu mogę wskazać pewną drogę...</span></b></span></span></span><br />
<span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: large;"><span style="color: purple;"><b>W Łyskowie na poczcie pracował facet zajmujący się między innymi rejestrem przesyłek poleconych. Później starał się o pracę fordansera w Warszawie. Może on? </b></span></span></span></span></span><br />
<br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;"> </span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-73212560551039809392019-08-27T14:59:00.002+02:002020-08-15T12:43:54.283+02:001920 - komu i czy jest za co dziękować <div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-rM-7VTVwkcs/W3c2nucI2mI/AAAAAAAAJ5Y/1PbuyVDw5nEAkP4xbbJTHPQTeF3fhqSrwCLcBGAs/s1600/Bitwa-Warszawska-cofn%25C4%2599%25C5%2582a-wskaz%25C3%25B3wki-bolszewickiego-zegara_02.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="420" data-original-width="335" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-rM-7VTVwkcs/W3c2nucI2mI/AAAAAAAAJ5Y/1PbuyVDw5nEAkP4xbbJTHPQTeF3fhqSrwCLcBGAs/s320/Bitwa-Warszawska-cofn%25C4%2599%25C5%2582a-wskaz%25C3%25B3wki-bolszewickiego-zegara_02.png" width="254" /></a></div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">O wojnie polsko-bolszewickiej 1919-20 wiemy zadziwiająco mało pomimo dostępnej literatury. </span></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Potrafimy wszyscy skojarzyć z nią <i>Bitwę Warszawską</i>. Niektórzy znają także jej datę. Mniej liczna grupa przywoła z pamięci ofensywę nazywaną czasem <i>Misją Kijowską</i>. Ten i ów dorzuci jeszcze wyprawę gen. Żeligowskiego na Wilno, z całym przekonaniem, że do tej wojny należy ją zaliczyć. Czy bitwa pod Komarowem, obrona Zamościa, walki w rejonie Grodna są Wam znane?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Bez względu na stopień znajomości tych wszystkich wydarzeń<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span>jesteśmy zgodni co do jednego. Była to wojna która w wypadku przegranej, pogrzebałaby naszą ledwie co odzyskaną niepodległość.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To ostatnia w historii wojna w której zwyciężyliśmy. Choć dopominanie
się o uznanie świata i jego wdzięczność uważam za dziecinne, to duma z
tego zwycięstwa jest zasadna. </span></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wygraliśmy pomimo ilościowo skrajnie
niekorzystnej proporcji. Wygraliśmy bo cywilizacyjnie górowaliśmy nad
sowiecką Rosją. To przekładało się na taktykę, umiejętność wykorzystania techniki
wojskowej, morale armii oraz całego niemal społeczeństwa.</span></span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Historycy nie są zgodni co do tego czy obroniliśmy swoje terytorium czy uchroniliśmy także całą Europę, która mogła być zalana przez rosyjską dzicz aż po Pireneje.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: #38761d; font-size: large;"><b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Czy ktoś nam pomagał? Czy komuś winniśmy wdzięczność? Kto nam przeszkadzał? A zainteresowanych wynikiem starcia było wielu.</span></b></span></span></h3>
<h2>
</h2>
<h2>
<u><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: x-large;"><span style="color: red;">Wrogowie </span></span></span></u></h2>
<h3>
<span style="font-size: large;">Sowiecka Rosja</span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-BshtXgdpXm4/XWUPTAR_CkI/AAAAAAAAKYE/bcNN7FdxNgc-Dr7-y4RgQ3ySF6XnFdorgCLcBGAs/s1600/000001920.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="279" data-original-width="180" src="https://1.bp.blogspot.com/-BshtXgdpXm4/XWUPTAR_CkI/AAAAAAAAKYE/bcNN7FdxNgc-Dr7-y4RgQ3ySF6XnFdorgCLcBGAs/s1600/000001920.jpg" /></a></div>
Z tym potworem który nie należy do Europy ani do Azji toczył się bój o nasze przeżycie. I kultura europejska i azjatycka brzydzą się takim kompanem.<br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Litwa</span></h3>
Litwa pomimo wielu wieków związku z Polską, stawiając na samodzielność wybrała wrogość wobec Polski. Klęska Polski zabezpieczałaby panowanie Litwy nad Wileńszczyzną. Apetyty naszego sąsiada-krewniaka sięgały nawet dalej. W efekcie od początku wojny, aż do ostatnich walk w rejonie Grodna armia litewska walczyła ramię w ramię z armią bolszewicką. Nie umiem ocenić czy Litwini popełnili błąd, ale chyba na wybranej opcji nie zyskali.<br />
<h2>
</h2>
<h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><u><span style="font-size: x-large;"><span style="color: red;">Kto życzył nam źle ? </span></span></u></span></h2>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Chora idea komunizmu rozprzestrzeniała się po całym świecie jak zaraza. Sowiecka propaganda przedstawiała Polskę jako ostatnie ognisko niepokoju w Europie po zakończonej <i>I Wojnie Światowej</i>. Jako agresora w wojnie polsko-bolszewickiej.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Hasło <i>III Międzynarodówki</i> : </span><br />
<h4 style="text-align: center;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>Ręce precz od Kraju Rad !</b> </span></h4>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">znajdowało niestety pozytywny odbiór w wielu krajach Europy wśród klas niższych oraz pięknoduchów. A przede wszystkim różnych zdegenerowanych grup społecznych. Wzniecane strajki blokowały dostawy do Polski przez teren Niemiec, Czechosłowacji, Austrii a także do pewnego momentu przez Wolne Miasto Gdańsk. W tym ostatnim wypadku w miejsce zbuntowanych dokerów decyzją brytyjskiego gen. R.Hakinga do wyładunku statków skierowano żołnierzy brytyjskich. </span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nie jest to miłe, ale i w Polsce były środowiska przeciwne walce z nowym "państwem sprawiedliwości". Na szczęście zbyt słabe aby sowieci mogli je wykorzystać do istotnej dywersji i poważnych niepokojów na zapleczu frontu.</span><br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Niemcy</span></h3>
Pokonani w Wielkiej Wojnie, targani wewnętrznymi walkami tracili swoje imperium. W relacjach z nami wymykała im się z rąk Wielkopolska, Śląsk... Korzystne byłoby gdyby Polska była słaba i pobita przez bolszewików lub gdyby zniknęła z mapy Europy. Chyba ta druga opcja mniej była im jednak na rękę w tym momencie, bo na wszelkie propozycje jawnego sojuszu z sowiecką Rosją nie reagowali.<br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Czechosłowacja</span></h3>
Zyskała kontrolę nad Śląskiem Cieszyńskim. To teren sporny w pewnym sensie do dziś. Choć całe szczęście złych emocji i napięć chyba już nie ma. W 1920 roku Czesi mieli powód aby obawiać się. Zwycięska armia polska, mogła zagrozić zajętym przez Czechów terenom. Więc lepiej aby przez Rosję została pobita lub bardzo osłabiona.<br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Wielka Brytania</span></h3>
Powojenny ład na kontynencie Brytyjczycy chcieli oprzeć na równowadze między Niemcami a Francją i Polska jako taka nie miała w ich planach znaczenia. A Rosja? D.Lloyd George dążył do ułożenia stosunków z bolszewickim "państwem", jasno dając do zrozumienia, że każde rozwiązanie kosztem Polski jest skłonny zaakceptować. Liczył na to, że Rosję można okiełznać a z czasem zneutralizować i podporządkować handlem i ekonomią. Mylił się. Udało się to dopiero kilkadziesiąt lat później pewnemu amerykańskiemu aktorowi.<br />
<h2>
</h2>
<h2>
</h2>
<h2>
<u><span style="color: red;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: x-large;">Sojusznicy</span></span></span></u></h2>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Tu lista jest dość krótka, ale ma znaczenie. Nie tylko militarne.</span><br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Ukraina (URL)</span></h3>
Na froncie walczyły trzy dywizje ukraińskie. Ich stan osobowy był bardzo niski. Łącznie stanowiły siłę niewiele przekraczającą potencjał jednej pełnoetatowej dywizji. Jednak ta skromna armia odegrała istotną rolę.<br />
Jednostki ukraińskie utrzymywały południowy skraj frontu co pozwalało na komunikację z terytorium Rumunii. Dlaczego było to istotne, o tym za chwil kilka.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-m5mcsFCEQIU/W3c_TpqgmZI/AAAAAAAAJ5k/2PJRNB6vyJgvQ1cBe7N-YiR87yND_DT6gCLcBGAs/s1600/Marko_Bezruczko_1934.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="240" data-original-width="180" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-m5mcsFCEQIU/W3c_TpqgmZI/AAAAAAAAJ5k/2PJRNB6vyJgvQ1cBe7N-YiR87yND_DT6gCLcBGAs/s200/Marko_Bezruczko_1934.jpg" width="150" /></a></div>
Dobrze zapisał się dowódca Dywizji Strzelców Siczowych płk. Marko Bezruczko w obronie Zamościa. Sprawnie dowodził obroną miasta wiążąc konarmię Budionnego. Awansowany do stopnia generała-chorążego jesienią 1920. Internowany po pokoju w Rydze. Pozostał w Polsce. Był dobrym żołnierzem i uczciwym człowiekiem. Zmarł w Warszawie w 1944 roku.<br />
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-NWGqEsu9tyg/W3c_l_fIEiI/AAAAAAAAJ5s/sjG58D4GZdwquwPpmcwsgKhaaEeEk_y2ACLcBGAs/s1600/1403_grob.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="907" data-original-width="680" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-NWGqEsu9tyg/W3c_l_fIEiI/AAAAAAAAJ5s/sjG58D4GZdwquwPpmcwsgKhaaEeEk_y2ACLcBGAs/s200/1403_grob.jpg" width="149" /></a><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<h2>
</h2>
<h2>
<u><span style="color: red;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: x-large;">Neutralni a życzliwi</span></span></span></u></h2>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To dość długa lista i trudno mi ułożyć ją w kolejności. Bo jak? Według sympatii? Wartości pomocy mierzonej w pieniądzach? Zatem kolejność wygeneruje koziołkowa maszyna losująca...</span><br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Francja</span></h3>
Dla Francji istotny był sojusznik w ewentualnych konfliktach z Niemcami. Dotąd była nim Rosja, póki istniała. Zatem Francuzi przystali na koncepcję D. Lloyda George'a. Nadzieją Francji było także wciąż możliwe zwycięstwo Wrangla. Gdy szanse na powodzenie negocjacji brytyjskich wygasły, Francja zdecydowanie opowiedziała się po naszej stronie.<br />
Istotna była pomoc w postaci broni i wyposażenia oraz kredyty umożliwiające zakupy. W ten sposób nasza armia uzyskała:<br />
<ul>
<li>2 tys. dział</li>
<li>3 tys. karabinów maszynowych</li>
<li>560 tys. karabinów</li>
<li>300 samolotów</li>
</ul>
Ale istotniejsza była misja kilkuset doświadczonych oficerów, którzy szkolili nasze tworzone oddziały. Tak w zakresie taktyki wojennej, organizacji sztabów jak i obsługi nowoczesnego uzbrojenia. Wśród dowodzonej przez gen. M.Weyganda grupy znalazł się młody oficer wyróżniający się wzrostem. Zauroczony Polską był jej przyjacielem do końca swoich dni. To Charles de Gaulle.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-4R8Kc8UL9Kk/XWURa5SD72I/AAAAAAAAKYg/SQE16Z_qJRk1j6wkXQ87QZ-bewlZrUgDwCLcBGAs/s1600/1920-e1455286820185.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="610" height="260" src="https://1.bp.blogspot.com/-4R8Kc8UL9Kk/XWURa5SD72I/AAAAAAAAKYg/SQE16Z_qJRk1j6wkXQ87QZ-bewlZrUgDwCLcBGAs/s320/1920-e1455286820185.jpg" width="320" /></a></div>
<h3>
<span style="font-size: large;">Węgry</span></h3>
Węgrzy w krytycznym momencie wojny przekazali nam całe zapasy amunicji tj. kilkadziesiąt milionów pocisków karabinowych, amunicję artyleryjską, 30 tys. karabinów <i>Mauser</i>, kilkaset kuchni i pieców polowych. W pewnym sensie rozbroili się. Czy wynikało to z wielowiekowej z nami przyjaźni? Może trochę tak. Przede wszystkim z rozsądku. Węgrzy przez kilka miesięcy istnienia <i>Węgierskiej Republiki Ludowej </i>doświadczyli komunizmu bardzo boleśnie. Wiedzieli, że bolszewickie zwycięstwo w wojnie z Polską oznaczać mogło przejście dzikich krasnoarmiejców przez Karpaty i zagładę dla Węgier. Nie obronili by się. Zatem wsparcie Polski wszelkimi siłami było jedyną realną obroną.<br />
Przez Węgry przechodziły między innymi transporty amunicji ze składów francuskich w Grecji. Opatrzone przez Węgrów listami przewozowymi jako... żywność. Tak uczynili i chwała im za to. Polska symbolicznie zrewanżowała się Węgrom nie ratyfikując traktatu z Trianon.<br />
Premierem Węgier był wówczas Pal Teleki. Kiedy 20 lat później znów był premierem, na propozycję udziału w agresji na Polskę odpowiedział:<br />
<span style="color: blue;"><b><i>Prędzej wysadzę nasze linie kolejowe, niż wezmę udział w inwazji na
Polskę. Ze strony Węgier jest sprawą honoru narodowego nie brać udziału w
jakiejkolwiek akcji zbrojnej przeciw Polsce</i></b></span><br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-k_vX6x8LdMA/XWUXSgZD-4I/AAAAAAAAKYs/79dELHVsV2ohGh1CG-G9Mn0xsAmltCzjwCLcBGAs/s1600/36c01045df5a41a0b111f8946ba01f28%252C780%252C0%252C0%252C0.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="556" data-original-width="392" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-k_vX6x8LdMA/XWUXSgZD-4I/AAAAAAAAKYs/79dELHVsV2ohGh1CG-G9Mn0xsAmltCzjwCLcBGAs/s320/36c01045df5a41a0b111f8946ba01f28%252C780%252C0%252C0%252C0.jpg" width="224" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Pal Teleki hrabia Szek (1879-1941)</b></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
Wiedział, że wejście Węgier do <i>II Wojny Światowej</i> musi nastąpić jak najpóźniej. Taka była linia jego polityki. A odwołanie się do przyjaźni polsko-węgierskiej było ważnym gestem.<br />
Kiedy wiosną 1941 niemieckie oddziały uderzyły na Jugosławię wkraczając niejako po drodze na Węgry, uznał, że jego koncepcja zawiodła. Popełnił samobójstwo. Polityk a człowiek honoru. Zadziwiające?<br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Rumunia</span></h3>
Bardzo dobre stosunki dyplomatyczne z Francją pozwalały Rumunom na istotny wpływ na przebieg wydarzeń. Konieczna i efektywna obrona przed zagrożeniem bolszewickim wymagała wspólnej granicy z Polską. Dyplomaci rumuńscy naciskali zatem na przyznanie Polsce terenów Galicji.<br />
Przez Rumunię drogą kolejową docierały do Polski transporty sprzętu i uzbrojenia. Pozostałe na terenie Rumunii po rosyjskiej armii składy broni i amunicji zasilały armię ukraińską. Pod kontrolą rumuńską była linia kolejowa wiodąca przez Słowację do Polski. Zadbali o to aby ta rachityczna jednotorowa linia zapewniła nam niezbędne dostawy. Przez Rumunię przechodziły także transporty z pomocą węgierską, ze względu na niechętną wobec nas postawę Czechosłowacji. <br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Stany Zjednoczone</span></h3>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Barwnym epizodem jest tu <i>Eskadra Kościuszkowska</i>. Wiąże się z nią wiele wzruszających i ciekawych opowieści. Znajdziecie w nich powiązania z historią wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych w osobie gen. K.Pułaskiego i jego przyjaciela J.Coopera, a także ... z filmem "King-Kong" z lat 30tych.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-QaanUHIdqa8/XWUPygpuWvI/AAAAAAAAKYU/fyz8xkZm_2AWJ8-ePXcCXQ4XeJUwUAc-QCLcBGAs/s1600/king_kong_fiilm_pap_600.jpeg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="600" height="133" src="https://1.bp.blogspot.com/-QaanUHIdqa8/XWUPygpuWvI/AAAAAAAAKYU/fyz8xkZm_2AWJ8-ePXcCXQ4XeJUwUAc-QCLcBGAs/s200/king_kong_fiilm_pap_600.jpeg" width="200" /></a></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-3HyL_PsR7ZY/XWUY7Io1g_I/AAAAAAAAKY4/Q-R7BAohXy0uGLH8oPZ-fMnvEyjIqvqygCLcBGAs/s1600/American_Squadron_in_Polish_Air_Force1920.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="227" data-original-width="296" src="https://1.bp.blogspot.com/-3HyL_PsR7ZY/XWUY7Io1g_I/AAAAAAAAKY4/Q-R7BAohXy0uGLH8oPZ-fMnvEyjIqvqygCLcBGAs/s1600/American_Squadron_in_Polish_Air_Force1920.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Merian C.Cooper i Cedric Fauntleroy</b></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Udział amerykańskich lotników w wojnie 1920 roku jedni uznają za istotny inni symboliczny. Nie mam zdania z braku wystarczającej wiedzy. Szukam rzetelnej literatury i może kiedyś ...<br />
Amerykanie przekazali nam uzbrojenie. To jakże potrzebne czołgi, samoloty i karabiny maszynowe.<br />
<span style="background-color: #e06666;"><b><u>Ale najistotniejsza to pomoc Misji Hoovera w postaci żywności.</u></b> </span><br />
Przekazana wówczas nieodpłatnie żywność, konie i materiał siewny o wartości 50 mln $ uratowała nas w 1919 i 20 roku przed niewyobrażalną klęską głodu <br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Włochy</span></h3>
Choć oficjalne stanowisko rządu było delikatnie mówiąc powściągliwe to znaczna część Włochów była Polsce przychylna. Istotną pomocą było umożliwienie polskiej misji wojskowej już z końcem 1918 roku werbowanie ochotników do armii gen. Hallera spośród jeńców armii austro-węgierskiej. To przede wszystkim przychylność dowódców włoskiej armii. <br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Łotwa</span></h3>
Na początku 1920 roku korpus gen. Rydza-Śmigłego pomógł zgodnie z podpisanym porozumieniem wojskowym wyprzeć bolszewików z Łotewskiego Dyneburga i całej Mangalii.<br />
Po porażkach naszej armii z Rosją nad Autą na terenie Łotwy znalazły się rozbite polskie oddziały. Dzięki łotewskiej pomocy, szybko drogą morską powróciły do Polski. <br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Finlandia</span></h3>
Kraj odległy, ale także dla nas istotny w tej batalii. Finowie udostępnili nam materiały pozyskane przez wywiad. Ważne było też wsparcie dyplomatyczne niewielkiej Finlandii. Mannerheim był postacią na arenie politycznej liczącą się. Jego głos po stronie Polski w jakimś stopniu był przeciwwagą dla szczekających sowietów przedstawiających nas jako agresora i awanturnika. <br />
<h3>
<span style="font-size: large;">Watykan</span></h3>
<span id="goog_1097239115"></span><span id="goog_1097239116"></span>To osobliwy gracz w każdej wojnie i niezwykle istotny także w wojnie polsko-bolszewickiej. W przededniu Bitwy Warszawskiej kiedy tak żołnierzy jak i cywili ogarniało zwątpienie, ogromną rolę odegrał kościół katolicki. Do oddziałów skierowano kapelanów, których duchowe wsparcie miało ogromne znaczenie. Jedenastu kapelanów odznaczono Orderem Virtuti Militari. A nie było to wówczas odznaczenie rozdawane jak okolicznościowa błyskotka. Nie mniej ważne było mobilizowanie całego społeczeństwa przez odezwy odczytywane w kościołach.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/--J82ufIsYFk/XWUgSlviFmI/AAAAAAAAKZE/GokYl2hI7pwH0GYiaAFobq740j-OfiJrACEwYBhgL/s1600/ratti-1.jpg" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="467" data-original-width="350" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/--J82ufIsYFk/XWUgSlviFmI/AAAAAAAAKZE/GokYl2hI7pwH0GYiaAFobq740j-OfiJrACEwYBhgL/s200/ratti-1.jpg" width="149" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>A.Ratti (1857 - 1939)</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Symboliczne ale ważne znaczenie miało zachowanie nuncjusza papieskiego, który pozostał w Warszawie kiedy w sierpniu 1920 placówki dyplomatyczne ewakuowano z Warszawy. Tym nuncjuszem był Achille Ratti, późniejszy papież Pius XI. Lubił Polskę i Polaków z wzajemnością zresztą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Znalazłem także informacje o innych przedstawicielstwach dyplomatycznych, które pozostały w krytycznym momencie w Warszawie. To przedstawicielstwo Wielkiej Brytanii i Turcji. Też ładnie! Tylko, że angielski personel z początkiem sierpnia ewakuowano do Poznania a Turcja z którą II Rzeczpospolita nawiązała stosunki dyplomatyczne w 1920 roku pierwszego swojego dyplomatę przysłała do Warszawy w roku ... 1924. Takich bajek wplecionych w historię jest wiele. Niektóre silniejsze są od prawdy. <br />
<br />
<span style="color: #274e13;"><b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Możemy mieć żal do wielu państw za to, że nie rzuciły się nam z pomocą militarną. Ale czy słusznie? Przecież w chwilę po zakończonej wojnie światowej mapa Europy była pełna znaków zapytania. Każdy przede wszystkim musiał zabezpieczać swoje interesy. Główni gracze Europy tj. Anglia, Francja i Niemcy patrzyli na wojnę polsko-bolszewicką jako jeden z elementów gry o układ sił w powojennej Europie. Z pewnością istotny ale nie jedyny. Dla nas była to gra o wszystko. Wygraliśmy ją. Bądźmy z tego dumni!</span></b></span></div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-75100999938807248782019-02-19T02:10:00.000+01:002019-07-16T03:35:36.956+02:00Wreszcie Polacy zjednoczeni !<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wiadomość ta dla wielu z Was może być zaskoczeniem. Większość mi nie uwierzy, ale doczytajcie do końca. Postaram się wykazać w sposób jasny i moim koziołkowym zdaniem niepodważalny, że jest coś co nas łączy ponad podziałami. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Linie podziału istnieją między nami od wieków i jeśli ktoś choć trochę nie brzydzi się wiedzą historyczną, wie o tym doskonale. Podziały rysują się w sprawach błahych. Jeden woli wypoczynek nad jeziorem drugi wędrówki po górach. Ktoś relaksuje się słuchając Chopina, inny Szpaka. Jeden szczytuje prowadząc sportowe auto, inny jeżdżąc na rowerze górskim. Te różnice, dają się pogodzić i tylko w niektórych przypadkach są przeciwnościami wykluczającymi zgodę. Można kochając góry, pojechać nad jezioro Serwy i odnaleźć tam relaks i piękno natury. Inne niż w górach. Kochając każdą nutkę Chopina, można zachwycić się fenomenem Szpaka. Po męczącym i satysfakcjonującym wyczynie na górskiej trasie rowerowej można wsiąść w Ferrari i pomknąć autostradą do domu. Prawda, że błahe te różnice i nie ma się o co kłócić? Ale warto pamiętać, że "błahe" te wybory decydują o tym jak czerpiemy przyjemność życia. Na ile krótki czas jego, umiemy wykorzystać. Róbmy to co sprawia nam radość i satysfakcję, a radością dzielmy się. Bacząc by dzielenie to nie było zadręczaniem innych.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Zatem takie przykłady błahych(?) podziałów ogarniamy? Radzimy sobie z nimi? Nie psując życia innym? Różnie. Ale chyba dajemy radę.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-yJzmGHSU8tw/XGtUcIJ6fEI/AAAAAAAAKCw/_wkC9BJLbpsiPKXLfD2CD68gzyf_tbCKwCLcBGAs/s1600/a2b9201418_moja_jest_tylko_racja_i_to_swieta_racja.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="575" data-original-width="500" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-yJzmGHSU8tw/XGtUcIJ6fEI/AAAAAAAAKCw/_wkC9BJLbpsiPKXLfD2CD68gzyf_tbCKwCLcBGAs/s320/a2b9201418_moja_jest_tylko_racja_i_to_swieta_racja.jpg" width="276" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Są jednak linie podziału w sprawach dla wielu zasadniczych. W imię tych spraw niemal każdy gotów jest na spór zaciekły. Uważamy też, że nie ma tu miejsca na kompromis. Może i byśmy to miejsce znaleźli gdybyśmy chcieli dyskutować i w dyskusji tej szukać wiedzy. Ale tego nie lubimy. Bo męczące i wymaga myślenia. Wolimy występować ze swoim zdaniem i torpedować poglądy innych. Bo nie są naszymi partnerami w dyskusji. Są dla nas przeciwnikami, a chyba już najczęściej wrogami. Z wrogiem zaś się nie dyskutuje, tylko się go niszczy.</span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
</h2>
<h2 style="text-align: justify;">
Pomysły polityczno-ekonomiczne</h2>
<div style="text-align: justify;">
Różne bywały. Czas, wzrost potencjału ludzkiego, wiedza, technologia, weryfikowały ich przydatność. Wymyślano różne drogi i bardziej czy mniej udane systemy trwały, póki nie przeforsowano nowszego, innego. Różnymi sposobami do tych systemów przekonywano, a czasem przymuszano. Aż pojawili się... komuniści. Ich cechą wyróżniającą nie była jak mi się wydaje głupota, choć widać ją wyraźnie. Oni pierwsi przekonywali, że nie wynaleźli a ODKRYLI mechanizm. Mechanizm doskonały. I tu już miejsca na dyskusję nie było. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na szczęście byli tacy, którzy umieli liczyć i zdawali sobie sprawę, że system, który żyje ze zjadania dorobku poprzedników nie może osiągnąć równowagi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zatem jeszcze kilkadziesiąt lat temu mieliśmy partie lewicowe, prawicowe, centrowe i różniste inne. Forsowały swój pomysł na gospodarkę i politykę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dnia pewnego przy śniadaniu ktoś wpadł na pomysł wyśmienity. Ten pomysł, nie wiem czy fachowo, nazywam populizmem. Żeby zdobyć władzę trzeba mówić to co przyciągnie większość. Nieistotne czy ma to sens. Nieistotne czy ma to coś wspólnego z rzeczywistością. Mówmy to co da nam głosy wyborców.</div>
<div style="text-align: justify;">
I według tego schematu dobiera sobie partia X czy Y program. Nie musi prowadzić on do jakiegoś celu nadrzędnego. Celem jest zwycięstwo w wyborach. Konserwatyści, liberałowie, socjaliści itd. to tylko "koszulki" które dana drużyna ubiera.</div>
<div style="text-align: justify;">
I tu nie ma już miejsca na porozumienie, wypracowanie kompromisu. Wygrać. Przeciwników wyeliminować. A ewentualne porozumienia partii są tylko elementem gry o władzę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pocieszynka: Tak jest nie tylko w Polsce.</div>
<h2 style="text-align: justify;">
Światopogląd</h2>
<div style="text-align: justify;">
Chyba nie ma kraju, narodu, plemienia bez wiary w jakiś byt nadrzędny. Koziołki nie mogą tego ogarnąć i znając swoje ograniczenie nie próbują wyjaśnić skąd to się bierze. Wiedzą przynajmniej, że nie "Z KĄD". Zatem to co teraz napiszę jest tylko obserwacją. Bez jednoznacznych wniosków. Ograniczę się też do naszego polskiego podwórka i chrześcijaństwa w wersji katolickiej i "katolickiej". </div>
<div style="text-align: justify;">
Przede wszystkim wiara, religia, kościół to w powszechnej dyskusji synonimy. Tu mam wątpliwości. Niektórzy nie mają ich i każdego kto śmie krytykować największy koncern na świecie, który szczerze za system organizacyjny podziwiam, określają jako wroga wiary. Diabła pierdzącego siarką i sikającego napalmem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z drugiej strony, każdego kto chodzi do kościoła i wypełnia powinności wynikające z reguł watykańskiego koncernu, chętnie określamy pogardliwie i zarzucamy mu bezmyślność. </div>
<div style="text-align: justify;">
A nie przychodzi nam do głowy, że ktoś uczestnicząc w bardziej czy mniej podniosłych misteriach znajduje sposób na równowagę w życiu? </div>
<div style="text-align: justify;">
Może przez lata ćpający człowiek, wydobył się z upadku chodząc w Himalaje. I to był jego sukces, jego droga. Poszedł i za którymś razem zginął. Wydano teraz o nim książkę. Nie oceniajmy go. Wspinaczka była jego ... religią.</div>
<div style="text-align: justify;">
Inny, pijący przez lata, wydobył się z nałogu i stał się opętanym piewcą wiary w Boga. Ze wszystkimi śmiesznostkami wyobrażeń tegoż Boga jako brodacza siedzącego na chmurce. Nie śmiejmy się z niego! Jemu się udało. Znalazł swoją ścieżkę. Może jest trochę śmieszny, a może mu zazdrościmy?</div>
<div style="text-align: justify;">
Może zazdroszczą mu najbardziej, wojujący ateiści? Wojują z organizacją, wytykając jej najróżniejsze dewiacje. Przeróżne łajdactwa obyczajowe księży. Grę pozorów hierarchów kościelnych nastawionych na zysk, zabawę i splendor. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ci wojujący ateiści szukają jak każdy z nas swojej drogi, miejsca w świecie. Ich prawo. Nie wierzą? Otóż oni także są WIERZĄCY. Wierzą w to, że Boga nie ma! Szukają tylko potwierdzenia swojej wiary. Mają do tego prawo. Moim zdaniem w swoim zapale popełniają jeden błąd. Wieszczą rychły upadek organizacji kościoła katolickiego. A to potęga licząca sobie niemal dwa tysiące lat. O tak ogromnych zasobach finansowych i wciąż dostępnym potencjale, że poradzi sobie w każdej sytuacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
I tu porozumienie czy kompromis, nie są moim zdaniem możliwe. Możliwy byłby rozejm, ale do tego mamy zbyt rozpalone emocje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdzieś w cieniu są ci wierzący w nadprzyrodzoną siłę, byt doskonały, którego doświadczymy po śmierci. Nie jazgoczą, nie oburzają się. Zastanawiają się nad postacią tej siły wyższej. Może czasem znajdują partnerów do dyskusji i rozważań. I są tacy, którzy koniec życia na tym świecie uważają za koniec absolutny. Ale ani jedni ani drudzy, głosu w awanturze tej nie mają. Bo nie są krzykliwi. A Bóg? Jeśli istnieje, zastanawia się co źle zaprojektował.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-5wj1hLZqcf4/XGtVLB9W2iI/AAAAAAAAKC4/hTYpdjqdUw8o4csHo67zPePFP0ZkdIEcwCLcBGAs/s1600/33eb0c55-4598-40c7-9ea1-ad7061f407b9_830x830.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="623" data-original-width="830" height="300" src="https://1.bp.blogspot.com/-5wj1hLZqcf4/XGtVLB9W2iI/AAAAAAAAKC4/hTYpdjqdUw8o4csHo67zPePFP0ZkdIEcwCLcBGAs/s400/33eb0c55-4598-40c7-9ea1-ad7061f407b9_830x830.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2 style="text-align: justify;">
Preferencje seksualne i tolerancja</h2>
<div style="text-align: justify;">
Jedni uważają, że mamy ludzi żyjących w relacjach kobieta-mężczyzna oraz ... różne odchylenia. Inni dostrzegają w najróżniejszych innych konfiguracjach różnorodność i barwność osobowości ludzkich. Określają się wzajemnie jako : homofoby lub zboczeńcy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-r9-cQvmzoTA/XGvTIFEnx4I/AAAAAAAAKDE/XVmLxGwMLykCnES7yXT45uMpKEETJr3oQCLcBGAs/s1600/52797677_2233147696747752_6585256364619071488_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="689" data-original-width="600" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-r9-cQvmzoTA/XGvTIFEnx4I/AAAAAAAAKDE/XVmLxGwMLykCnES7yXT45uMpKEETJr3oQCLcBGAs/s320/52797677_2233147696747752_6585256364619071488_n.jpg" width="278" /></a></div>
Tych dwóch stanowisk nic zbliżyć nie może. Nie ma kompromisu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Rozsądnym moim zdaniem byłoby przyjęcie neutralności. Mogę w swojej sypialni robić co i jak zechcę, jeśli (!) krzywdy nikt przy tym nie ponosi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale zrobiliśmy już kilka kroków dalej i nie ma odwrotu. Mamy brutalne ataki na ludzi odmiennych od nas i natrętne manifestacje inności. Tu nie mam stanowiska. Nie interesuje mnie to. Ale drażni mnie ostentacja i obłuda. Nie zgadzam się także na zrównanie pojęć tolerancja i akceptacja. Z dumą obnosi się ze swoją tolerancją tzw. "klasa paplająca" promując być może nieświadomie tolerancję represywną.</div>
<div style="text-align: justify;">
Widzę wciąż narastający i sztucznie rozdmuchiwany konflikt. Po co? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Takie trzy wyraziste linie podziału przywołałem, a jest ich wiele. Moim zdaniem nie powstały dziś, ani wczoraj. ale właśnie w ostatnich latach stały się nie tylko podziałem a frontem walki.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Z tej walki na wielu frontach wyłania się coś wspólnego. coś co nas paradoksalnie jednoczy. Bo to nasza wspólna cecha. Cecha, która zdominowała sposób postrzegania jednych przez drugich. Sposób argumentowania, wyrażania poglądów i sympatii. Ona jest też coraz częściej fundamentem naszych stanowisk w tej <i>nomen omen</i> okopowej wojnie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2 style="text-align: justify;">
Tą cechą jest głupota. ONA NAS JEDNOCZY!</h2>
<div style="text-align: justify;">
Jest cechą łączącą nas ponad wszelkimi podziałami. Głupota rozszerza się szybciej niż AIDS. Zapomniane <i>nota bene</i>, bo przestało być medialnie atrakcyjne. Szybciej niż ASF, choroba wściekłych krów i inne. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przywołałem zaledwie trzy pola na których dzielimy się drastycznie. a każdy z Was może podać inne równie jaskrawe przykłady. Nosicielami tej zarazy są ci, którzy po zakończeniu formalnej edukacji, z dyplomem w ręku, wierzą że posiedli kres wiedzy. Nie muszą zatem myśleć, uczyć się, bo wszystko już wiedzą. Wzmacniaczami są zaś... pozostali. Po obu stronach dowolnej linii podziału słychać wspólną melodię. Melodię głupoty. Ona nas nad tymi podziałami łączy. </div>
<ul></ul>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: purple;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Ten wysyp koziołkowych żalów wywołała kolejna awantura. Awantura o wycinkę drzew związaną z budową przekopu przez Mierzeję Wiślaną. Drobna to w sumie rzecz, ale dyskusja o niej pokazuje nasz świat awantur. Nikt nie sięga do argumentów ekonomicznych czy jakichkolwiek. Warto czy nie? Jedynym powodem protestów jest przypisanie tej inwestycji PiSowi. Jak dla mnie trochę mało. </span></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-46557355605093470752019-02-04T01:28:00.001+01:002021-01-10T22:21:31.717+01:00Wyrównaliśmy poziom<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-OOVOSZZm5No/XFdxcVbnlpI/AAAAAAAAKB8/KXPkK5cDrrgL3QkaTlb5e44H0JbQChBlgCLcBGAs/s1600/_6nktkqTURBXy9hYzM5ZTEzYTk3MzJkYWU4NDlmMzM5ZDJlNjkwNjEwZi5qcGVnkpUDAFfNDB7NBtGTBc0Djs0CXw.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="607" data-original-width="910" height="212" src="https://2.bp.blogspot.com/-OOVOSZZm5No/XFdxcVbnlpI/AAAAAAAAKB8/KXPkK5cDrrgL3QkaTlb5e44H0JbQChBlgCLcBGAs/s320/_6nktkqTURBXy9hYzM5ZTEzYTk3MzJkYWU4NDlmMzM5ZDJlNjkwNjEwZi5qcGVnkpUDAFfNDB7NBtGTBc0Djs0CXw.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Magdalena Ogórek pojawiła się w przestrzeni publicznej za sprawą towarzysza Millera, który wysunął ją na odstrzał w kampanii prezydenckiej. Słowa: publicznej i wysunął, mogą budzić jakieś skojarzenia wszeteczne. Apage! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Czy L.Miller zrobił to dla żartu czy z głupoty? Nie wiem. Może z bezsilności i rozpaczy, wobec wymierania elektoratu PZPR. Dlaczego pani Ogórek zgodziła się? Także nie wiem. Jej potencjał intelektualny nie wyklucza, że nie zupełnie wiedziała w czym </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-iM45uOmXcYk/XFdyUZA3fpI/AAAAAAAAKCE/PvBxafSnhBEMtQ-czxiaQKLjl_keirmaACLcBGAs/s1600/z17776056Q%252CMagdalena-Ogorek-w-Bydgoszczy.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="414" data-original-width="620" height="212" src="https://1.bp.blogspot.com/-iM45uOmXcYk/XFdyUZA3fpI/AAAAAAAAKCE/PvBxafSnhBEMtQ-czxiaQKLjl_keirmaACLcBGAs/s320/z17776056Q%252CMagdalena-Ogorek-w-Bydgoszczy.jpg" width="320" /></a>uczestniczy i jakie są jej szanse. Być może wystarczającą pokusą była przejażdżka na motocyklu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nie udało się. Zatem chętnie zatrudniła się w zespole propagandowym żoliborskiego Mahdiego. Dobrze się tam sprawdza bo ma wszelkie do tego niezbędne zalety i ułomności. Warto zwrócić uwagę, że przy przyjętej konstrukcji propagandy TVP jej ułomności są zaletą! </span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;"><span style="font-size: x-large;">Po co komu Ogórek?</span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
Jeden z czołowych reprezentantów PiS w w swojej wypowiedzi, kilka miesięcy temu, lekko zażenowany przyznał, że sposób przetwarzania i przekazywania informacji przez media podporządkowane jego partii jest siermiężny i prostacki. Uzasadnił to jednak potrzebą dotarcia do szerokich mas. I miał rację. Propaganda PiS jest w swej skuteczności znakomita dzięki dobraniu właściwych środków i mechanizmów. Właściwe - wcale nie musi oznaczać wyrafinowane i skomplikowane. Jesteśmy społeczeństwem, którego większość odbiera tylko proste bodźce. Jeśli kogoś to obraża, to przepraszam. Choć niezbyt szczere to przeprosiny.</div>
<div style="text-align: justify;">
W tej koncepcji mediów M.Ogórek jest niemal idealna. Własnego wizerunku nie ma. Jest plastyczna i posłuszna. Dla przykładu, Andrzej Kopiczyński wiarygodnie w serialu Ewy i Czesława Petelskich
odtwarzał dywagacje Kopernika o astronomii, a przecież nie musiał
wiedzieć nawet czy Ziemia jest okrągła. Zadaniem szanowanego przeze mnie
i chyba wielu, Andrzeja Kopiczyńskiego było aktorstwo. Magdalena Ogórek
ma to samo zadanie. A przy zadaniu które wykonuje, poziom umiejętności
aktorskich jest niemal bez znaczenia.<br />
Dla statystycznego obywatela naszego kraju, znikającego z mapy politycznej świata, ma cechy pozwalające ucharakteryzować ją na intelektualistkę. Intelektualistkę akceptowaną przez masy, które z zasady intelektualistów nie akceptują. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gdyby jakieś zawirowania spowodowały, że straci pracę w TVP, to bez kłopotu pójdzie gdziekolwiek i dowolną ideę będzie promować. Ewentualnie tabletki na cokolwiek. Pójdzie tam gdzie ją przyjmą. Bo nie ma charakteru? Myślę, że nie ma świadomości. Możecie współczuć... Ja nie współczuję.</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;"><span style="font-size: x-large;">Hurrrra! Pokazaliśmy "IM" !!!</span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
Wczoraj na pl. Powstańców Warszawy wychodzącą z pracy M.Ogórek otoczyła grupa manifestujących swoją dezaprobatę dla propagandy rządu. Niezwykle nas to ucieszyło(?). Ta spontaniczna (???) manifestacja w naszym pojęciu uderzyła w podstawy systemu, który ustanowił PiS. Podstawą tą jest propaganda w wydaniu, które scharakteryzowałem powyżej.</div>
<h3 style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;">Naprawdę coś pokazaliśmy? Co pokazaliśmy? Komu wymierzyliśmy "cios"? </span></h3>
<div style="text-align: justify;">
Pani M.Ogórek? Raczej nie. Pewnie była wystraszona, ale jak sądzę incydent ten, moim zdaniem zdecydowanie paskudny, da dobry materiał do wielu programów z jej udziałem. Łatwo będzie budować na tym kolejne narracje wzmacniające grupę PRAWDZIWYCH Polaków. Swoją drogą M.Ogórek miała darmową reklamę. Z pewnością nie było to przyjemne, ale cena czasu antenowego z jej udziałem wzrosła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pokazaliśmy przede wszystkim to, że jesteśmy już u kresu. Niezborne protestujące grupy tylko się miotają. Wymierzyliśmy cios w nasze gasnące marzenia o normalności. Takie burdy pokazują też, że prostactwo i agresja nie są przypisane jakiejś opcji politycznej. My WSZYSCY tacy jesteśmy. Dla swego wewnętrznego komfortu przyjęliśmy, że zwolennicy oraz wyznawcy PiS to ludzie ułomni intelektualnie. Zatem my jesteśmy powyżej tych nieszczęśników. Tak nie jest! Uczestnicy tego niby protestu, przez kogokolwiek sprowokowanego, reżyserowanego lub nie, są żywym dowodem na powszechność i ponadpartyjność głupoty.</div>
<div style="text-align: justify;">
To, że władzę przejął PiS jest winą nas wszystkich. Gdybyśmy umieli dbać o swój kraj, swoje codzienne potrzeby, tak aby pogodzić swoje indywidualne ambicje ze wspólnymi regułami, tacy jak Kaczyński i jego dworacy nie zaistnieliby nawet na chwilę. </div>
<div style="text-align: justify;">
PiS to nie przyczyna naszej klęski. To skutek naszej głupoty. Bo z niej powstał i nią się żywi.</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;"><span style="font-size: x-large;">A kto wczoraj naprawdę stracił? </span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
Najprościej... My wszyscy. Znów pokazaliśmy, że jednoczymy się tylko PRZECIW. Umiemy i lubimy. Na dodatek ten akt sprzeciwu wymierzony był przeciw komuś kto sam jest nikim, a odtwarza tylko bardziej czy mniej udatnie zleconą rolę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cichym przegranym jest... </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: red;"><b><span class="st">Bayerische Motoren Werke. Bo teraz każdy wie, że M.Ogórek jeździ BMW. </span></b></span> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-85188748998448018052018-12-24T02:41:00.000+01:002021-01-07T21:28:35.410+01:00Oglądajcie "Koronę królów" <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-HMZNVEJcb0I/XCA1nLAUGCI/AAAAAAAAKA0/DuruyaQ1eIE3Vzp8VQc6UpizZ1F1s2lYACLcBGAs/s1600/5b03fa44ebdae_o%252Csize%252C969x565%252Cq%252C71%252Ch%252C9d5c3c.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="565" data-original-width="969" height="232" src="https://4.bp.blogspot.com/-HMZNVEJcb0I/XCA1nLAUGCI/AAAAAAAAKA0/DuruyaQ1eIE3Vzp8VQc6UpizZ1F1s2lYACLcBGAs/s400/5b03fa44ebdae_o%252Csize%252C969x565%252Cq%252C71%252Ch%252C9d5c3c.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Sekretarz Gminy Duda jest marszałkiem dworu Kazimierza Wielkiego. Zapity i głupkowaty Myćko jest królewskim dostojnikiem i imponuje wiedzą oraz obyciem. Wargacz alias "prawdziwy Kiler" współtworzy politykę państwa polskiego. Jakby tego było mało, bystrze obserwując reklamy TV zauważyłem, że dumny Bolko Świdnicki po kryjomu dorabia pracując w Żabce.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Chciałoby się spytać:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: red;"><b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">CO TU SIĘ DZIEJE, WĄSKI ?!</span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Otóż nic złego. To świat filmowy. Świat iluzji i rozrywki. Złej czy dobrej? Do wypowiedzi na ten temat właśnie Was zapraszam.</span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Dlaczego i skąd (niektórzy "z kąd") od razu "wiemy"?</span></h2>
<div style="text-align: justify;">
Już przed emisją pierwszego odcinka rozpoczęły się dyskusje o wartości tej produkcji. Nie bardzo wiem na jakiej opierały się podstawie. Niestety jest to dyskusja obarczona naszym wciąż rosnącym obłędem MY-ONI. To bijatyka polityczna, przy czym określenie "polityczna" jest na wyrost.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jedni, nawet nie oglądając "Korony królów" oklaskują, bo wreszcie (!!!) <i>TVP</i>, która znalazła się w rękach PRAWDZIWYCH Polaków pokazuje PRAWDZIWĄ historię z której dumni jesteśmy. Drudzy, nim obejrzeli, wykpili, bo cóż może wyprodukować <i>TVP</i> zarządzana przez Jacka Kurskiego. Ani jednym ani drugim się nie kłaniam.</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Serial historyczny ?</span></h2>
<div style="text-align: justify;">
Otóż moim zdaniem do tej kategorii "Korona królów" się nie zalicza i jej producenci takich aspiracji nie mieli. A jeśli mieli... to niech się Bóg nad nimi ulituje.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-DBJxI-SN77c/XCA1xYxj6zI/AAAAAAAAKA4/WVW0jEAV0jw4UoqK1l93sNh5rHNVbk4TQCLcBGAs/s1600/Glenda-Jackson.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="681" data-original-width="968" height="224" src="https://4.bp.blogspot.com/-DBJxI-SN77c/XCA1xYxj6zI/AAAAAAAAKA4/WVW0jEAV0jw4UoqK1l93sNh5rHNVbk4TQCLcBGAs/s320/Glenda-Jackson.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Według mojej absolutnie subiektywnej oceny, do seriali historycznych zaliczyłbym na przykład produkcję <i>BBC</i> "Elżbieta królowa Anglii" z wyśmienitą Glendą Jackson. A żeby nie szukać po świecie, to polskie przykłady. I tu mamy się czym pochwalić. "Kanclerz", "Królowa Bona", "Kazimierz Wielki" czy sięgający do mniej odległej historii serial "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy".</div>
<div style="text-align: justify;">
To są całkiem udane próby pokazania widzom ciekawych i istotnych etapów historii. Czy prawdziwie? Tak prawdziwie jak wiarygodność i dostępność przekazów historycznych oraz staranność twórców na to pozwala. Nawet zawodowi historycy przyznają, że nasze wyobrażenia zdarzeń i postaci historycznych są dyskusyjne. Ukształtowane są przez opisy, często nieliczne i niepełne, kronikarzy i dziejopisów, którzy mieli swoje poglądy oraz interpretowali zdarzenia i opisywali osoby według własnej opinii. Zatem dzisiejsze wyobrażenie o jakimś zdarzeniu sprzed wieków jest efektem interpretacji interpretacji. Albo i bardziej piętrowo. Wszak jak ktoś mądrze zauważył, historia to nie to co się zdarzyło, a to: co i jak o tym zdarzeniu dziś myślimy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak więc seriale jak i filmy określane jako historyczne są jakąś wizją, pochodną zdarzeń prawdziwych, których już nie zobaczymy. I nie spytamy naocznych świadków czy Władysław III przed bitwą jadł śniadanie czy nie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Seriale, które wymieniłem oddają jakiś obraz epoki, pokazują zdarzenia i budują nasze wyobrażenia o czasach w których ich akcja się dzieje. Stroje, przedmioty codziennego użytku, obyczaje są pokazane zgodnie z dzisiejszą wiedzą. Na ile z prawdą? Któż to wie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Mają kilka cech za które wdzięczny jestem ludziom, którzy je stworzyli. Są starannie reżyserowane. Nie żałowano czasu na duble jeśli było to potrzebne. Scenariusze i dialogi są przemyślane i składne. W obsadzie aktorzy z pierwszej ligi. Niektóre kreacje fantastyczne. </div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-_3FQwfnCqGc/XCA2kDsfqEI/AAAAAAAAKBE/hfedPqKun7IT2KeflirTwADaDMVEMYJFACLcBGAs/s1600/Krolowa-Bona.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="265" data-original-width="327" height="259" src="https://1.bp.blogspot.com/-_3FQwfnCqGc/XCA2kDsfqEI/AAAAAAAAKBE/hfedPqKun7IT2KeflirTwADaDMVEMYJFACLcBGAs/s320/Krolowa-Bona.jpeg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dodaj napis</td></tr>
</tbody></table>
Gdyby Bona Sforza wstała z grobu i wystąpiła przed kamerami w jakimś wywiadzie, większość z nas skwitowałaby to:<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><span style="color: red;"><b>"Eee... Aleksandra Śląska była bardziej prawdziwa" </b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak. Jestem o tym przekonany! </div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;"> </span></h2>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;"> </span></h2>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;"> </span></h2>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;"> </span></h2>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;"> </span></h2>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">To może jeszcze ...</span> <span style="color: #274e13;">"Czarne chmury" albo "Przygody pana Michała"?</span></h2>
<div style="text-align: justify;">
Otóż nie. To seriale osadzone w odległych czasach, ale historycznymi nie są. Ten pierwszy, który bardzo lubię, oparty jest na wydarzeniach z epoki i wykorzystuje kilka historycznych postaci, jest serialem przygodowym. Bardzo dobrze zrobionym. Ale próżno szukać w kronikach wachmistrza Kacpra Pilcha, a Kalckstein inny miał życiorys i nie powiodło mu się tak dobrze jak serialowemu pułkownikowi Dowgirdowi. Kilka słów o serialu "Czarne Chmury" i jego powstaniu napisałem kiedyś:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b> <a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2013/05/dlaczego-zal-mi-pukownika-dowgirda.html#links" target="_blank">"Dlaczego żal mi pułkownika Dowgirda"</a> (<= klik).</b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Takich polskich seriali jest więcej. "Rycerze i rabusie", "Gniewko syn Rybaka"/"Znak orła", albo "Przyłbice i kaptury". Z mniej odległej historii mamy "Białą wizytówkę", "Tajemnicę twierdzy szyfrów", "Czas honoru". Jakość reżyserii, aktorstwa, scenariusza? Różna.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niosą moim zdaniem pewną wartość. Oprócz doraźnej, jaką jest rozrywka, zachęcają do zapoznania się z historią. Może wielu z nas po ich obejrzeniu sięgnęło do książek?</div>
<div style="text-align: justify;">
A "Przygody pana Michała" to inna grupa. To serial będący ekranizacją beletrystyki historycznej. Czyli... pochodna pochodnej. Jakiś bardziej czy mniej udany obraz czasów o których opowiada. Do tej grupy dołączam też "Kolumbów" i kilka innych ekranizacji.</div>
<div style="text-align: justify;">
Można też stworzyć grupę seriali obyczajowych nawiązujących do naszej historii. Tylko w taki sposób, że losy bohaterów serialu determinowane są kluczowymi prawdziwymi zdarzeniami. Może "Dom", "Miasto 39", "Blisko, coraz bliżej"... Napiszcie jakie inne Wam się nasuwają.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zatem czym jest "Korona królów" ?</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #274e13;">Jest TELENOWELĄ !!!</span></h2>
<div style="text-align: justify;">
Osadzoną w epoce Kazimierza Wielkiego telenowelą. Mamy tu postacie historyczne. Odwołania do wydarzeń prawdziwych. A reszta jest jak w "Klanie" czy "M jak miłość". I nie wymagajmy niczego więcej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Uważam, że śledzę tę produkcję dość dokładnie. Akurat w porze emisji zwykle jem obiadokolację i jak Adaś Miałczyński czynię to w towarzystwie telewizora.</div>
<div style="text-align: justify;">
W pierwszych odcinkach widać było pewną zabawną sytuację. Pisanie scenariusza przez jakichś chyba wolontariuszy z kółka dramatycznego i oczekiwanie na werbunek kogoś kto sprawą się zajmie. W związku z tym znaczną część czasu zagospodarowano mszami i modlitwami. Łokietek nie miał napisanej roli więc... umierał przez trzy czy cztery odcinki. Bo nic innego dla niego nie wymyślono.</div>
<div style="text-align: justify;">
Później jakoś fabułę sklecono i wymyślono wątki zapełniające czas lepiej niż niekończące się modły.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie udało się jednak zatrudnić dobrego specjalisty od dialogów, bo są wciąż marne. Poszczególne wątki i intrygi są adekwatne do gatunku jakim jest telenowela. Głębia... jak w Zatoce Puckiej.<br />
To nie są zarzuty! Telenowela nie wymaga niczego więcej niż widzimy w "Koronie królów". </div>
<div style="text-align: justify;">
Co do aktorów lub ich namiastek to mamy obraz przystający do telenowel. Jakość zatrudnionych jest dla producenta bez znaczenia. A jeśli nawet znajdzie się ktoś taki jak Halina Łabonarska, to i tak polegnie pod ciężarem lichego scenariusza i braku reżyserii.</div>
<div style="text-align: justify;">
Możemy też śmiać się z języka, który jest nam współczesny, a tylko wtrącane są słowa odbierane jako staropolskie. Ale gdyby było inaczej, rozumielibyśmy dialogi?</div>
<div style="text-align: justify;">
Dopóki nie padnie pytanie króla:</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Ogarniasz sytuację w Wielkopolsce?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
na które Spytko odpowie:</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Spoko!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja wytrzymam.<br />
Nawiasem mówiąc, Henryk Sienkiewicz pisząc "Krzyżaków" użył języka chłopstwa XIX wieku. Nie znał polszczyzny wieku XV. Nikt dziś nie ma mu tego za złe, że Maćko z Bogdańca mówi słowami chłopa z Rzekunia. <br />
Stroje są zbyt kolorowe i nie pasują do XIV wieku? Może i tak, ale to taki teatrzyk i nie wymagajmy w tym zakresie staranności. Jest zbędna w takiej produkcji. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na stole pojawiają się ziemniaki? Nie ma to dla mnie znaczenia. Przegięciem byłby paprykarz szczeciński w puszce. /pozdrawiam Camelmana/.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b><span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To wszystko umowne. Jeśli nie macie innego zajęcia to "Koronę królów" możecie oglądać. Nie zaszkodzi nam to bardziej niż "Dynastia", "W labiryncie" czy "Niewolnica Isaura". </span></span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-size: large;"><b>Jeśli zaś "Korona królów" choć część z nas zachęci do poznawania historii, to bezwartościowa ta telenowela... przyniesie pewną wartość! </b></span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-65781133426010160222018-11-05T03:50:00.000+01:002018-12-10T12:27:34.696+01:00Czy dziś o 21.00 sie ucieszyłem ?<div class="" data-block="true" data-editor="fh8ln" data-offset-key="aqkf9-0-0" style="text-align: justify;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="aqkf9-0-0">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span data-offset-key="aqkf9-0-0"><span data-text="true">Zadając sobie samemu to pytanie, nie umiem odpowiedzieć jednoznacznie.</span></span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-P5PwkvjeJRc/W9-vRARmFrI/AAAAAAAAJ9Y/tq-UBkc3E94MNbKWQsPmzL3hWoL3kKKvgCLcBGAs/s1600/gf-Bkk3-RxZU-kwdS_wyniki-wyborow-samorzadowych-2018-new-664x442-nocrop.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="443" data-original-width="664" height="266" src="https://4.bp.blogspot.com/-P5PwkvjeJRc/W9-vRARmFrI/AAAAAAAAJ9Y/tq-UBkc3E94MNbKWQsPmzL3hWoL3kKKvgCLcBGAs/s400/gf-Bkk3-RxZU-kwdS_wyniki-wyborow-samorzadowych-2018-new-664x442-nocrop.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="aqkf9-0-0">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span data-offset-key="aqkf9-0-0"><span data-text="true">Więc stawiam sobie pytanie pomocnicze: </span></span></span></span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="fh8ln" data-offset-key="874te-0-0" style="text-align: justify;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="874te-0-0">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span data-offset-key="874te-0-0"><span data-text="true">Co bym myślał i jak bym się czuł, gdyby w Gdańsku wygrał K.Płażyński, w Krakowie M.Wassermann itd. ?</span></span></span></span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="fh8ln" data-offset-key="fh9jl-0-0" style="text-align: justify;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="fh9jl-0-0">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span data-offset-key="fh9jl-0-0"><span data-text="true">Otóż czułbym się źle, byłoby mi przykro i wstyd.</span></span></span></span></div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="fh8ln" data-offset-key="1sfet-0-0" style="text-align: justify;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="1sfet-0-0">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span data-offset-key="1sfet-0-0"><span data-text="true">Zatem metodą dowodową znaną z logiki matematycznej pod nazwą "nie wprost" znajduję odpowiedź :</span></span></span></span></div>
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="1sfet-0-0">
</div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="fh8ln" data-offset-key="3ufb0-0-0" style="text-align: center;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3ufb0-0-0">
<h2>
<span style="font-size: x-large;"><span style="color: blue;"><b><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span data-offset-key="3ufb0-0-0"><span data-text="true">CIESZĘ SIĘ!</span></span></span></b></span></span></h2>
</div>
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3ufb0-0-0">
</div>
</div>
<div class="" data-block="true" data-editor="fh8ln" data-offset-key="ealj0-0-0" style="text-align: justify;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="ealj0-0-0">
<h3>
<span style="font-size: large;"><span data-offset-key="ealj0-0-0"><span data-text="true">A jakoś nie do końca ... </span></span></span><span style="font-size: large;"><span data-offset-key="lkkb-0-0"><span data-text="true">Bo mam wrażenie, że:</span></span></span></h3>
</div>
</div>
<ul>
<li><span style="font-size: large;"><span data-offset-key="9j41e-0-0"><span data-text="true">nie cieszymy się ze zwycięstwa, utożsamiając się z kandydatem który wygrał, tylko cieszymy się z przegranej tego którego nie lubimy lub/i uważamy za nieodpowiedniego</span></span></span></li>
<li><span style="font-size: large;"><span data-offset-key="5sucd-0-0"><span data-text="true">zmobilizowaliśmy się do tych wyborów tak mocno jak tylko się dało. Czyli w I turze ledwie połowa z nas zamieniła kapciuszki na tangolaczki i wyszła z domu żeby oddać głos. Ten % aktywnych nie jest chyba powodem do dumy? Staraliśmy się jak nigdy, a wyszło? Jak zawsze.</span></span></span></li>
<li><span style="font-size: large;"><span data-offset-key="8iaev-0-0"><span data-text="true">samorządowe wybory, a zwłaszcza moim zdaniem, ich II tura pokazały, że maksymalnym wysiłkiem umiemy zmontować pospolite ruszenie jedynie pod hasłem: "Każdy byle nie PiS!". A gdyby czarodziejską różdżką ich usunąć z rzeczywistości, to umielibyśmy powiedzieć kogo wybieramy jako reprezentanta naszych przekonań?</span></span></span></li>
<li><span style="font-size: large;"><span data-offset-key="3n5lr-0-0"><span data-text="true">świętujemy przegraną kandydatów związanych rzeczywiście czy koniunkturalnie z żoliborskim Mahdim. Czy nie budzi naszego zaniepokojenia, że ci "mahdyści" mają poparcie 1/3 z nas?. Określenie tej licznej grupy jako niewyedukowanych, zaślepionych frustratów załatwia problem? Nie. Nie załatwia. Świadczy o naszej jedynie wyimaginowanej wyższości. </span></span></span></li>
<li><span style="font-size: large;"><span data-offset-key="3n5lr-0-0"><span data-text="true">wybory samorządowe mają większy wpływ na nasze codzienne życie niż wybory parlamentarne, prezydenckie. Wykorzystanie ich jako kolejnego pola bitwy politycznej dowodzi naszej niedojrzałości.</span></span></span></li>
</ul>
<div class="" data-block="true" data-editor="fh8ln" data-offset-key="3n5lr-0-0" style="text-align: justify;">
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3n5lr-0-0">
<h2>
<span style="font-size: x-large;"><span style="color: blue;"><span data-offset-key="3n5lr-0-0"><span data-text="true">Dość! </span></span></span></span></h2>
</div>
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3n5lr-0-0">
<span style="font-size: large;"><span data-offset-key="3n5lr-0-0"><span data-text="true">Jak niektórzy z Was wiedzą, dywagacje mogę rozwijać w nieskończoność (na każdy temat). Zatem dość.</span></span></span></div>
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3n5lr-0-0">
<span style="font-size: large;"><span data-offset-key="3n5lr-0-0"><span data-text="true">Dzisiejsza, druga tura wyborów nie pokazała, że PiS przegrał. Pokazała, że NIE WYGRAŁ. To żaden powód do świętowania.</span></span></span></div>
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3n5lr-0-0">
<span style="font-size: large;"><span data-offset-key="3n5lr-0-0"><span data-text="true">Nadal nie widzę żadnej siły, żadnej koncepcji na wspólne życie, w kraju, który jest naszą wspólnotą, umową społeczną. Bez górnolotnych haseł. Takim do życia.</span></span></span></div>
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3n5lr-0-0">
<span style="font-size: large;"><span data-offset-key="3n5lr-0-0"><span data-text="true">Oskarżanie PiS o to, że jest przyczyną naszej destabilizacji, ruchu wstecz i wszelkich kłopotów z epidemią odry i gradobiciem w Wąchocku na czele, świadczy o nas źle.</span></span></span></div>
<div class="_1mf _1mj" data-offset-key="3n5lr-0-0">
<span style="font-size: large;"><span data-offset-key="3n5lr-0-0"><span data-text="true"><u><b>PiS, a właściwie te 30% nie jest przyczyną a skutkiem.</b></u> Skutkiem tego, że nie umiemy rozmawiać. Jesteśmy skorzy do kłótni i negacji wszystkiego. Spowodowaliśmy bałagan, w którym rzesza zagubionych i pokrzywdzonych została zebrana przez kilku spryciarzy i stanowi siłę. A że teraz ci spryciarze dzierżą ster do którego instrukcji nie przeczytali, to podnosimy larum. Bo w tym samolocie także siedzimy. Trzeba było myśleć o tym wcześniej! </span></span></span></div>
</div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-64100443373999718342018-11-02T15:23:00.002+01:002022-01-14T00:51:12.406+01:00Dywizjon 303 w "walce" z dywizjonem... 303<div style="text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-vGvEZAEY3fs/W9oqz_kb-8I/AAAAAAAAJ8I/SBlnTVpMPOsn7HRROFb2RN-qmxGZubFiQCLcBGAs/s1600/16406933_658604064321786_4432913619906226975_n.jpg" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-vGvEZAEY3fs/W9oqz_kb-8I/AAAAAAAAJ8I/SBlnTVpMPOsn7HRROFb2RN-qmxGZubFiQCLcBGAs/s320/16406933_658604064321786_4432913619906226975_n.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><span style="color: blue;">Czy nie jest przepiękny ?</span></span></b></td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Przypadek, lub celowa gra marketingowa sprawiły, że niemal jednocześnie zrealizowano dwie produkcje na ten sam temat.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Obejrzałem "Dywizjon 303. Historia prawdziwa" i "303.Bitwa o Anglię". Oba filmy warte są uwagi. Oba coś nam pokazują. To samo, ale w inny sposób.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Umownie</span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><b>(!!!)</b></span></span> nazwę</span><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"> film <b>"303.Bitwa o Anglię"</b> filmem angielskim, a <b>"Dywizjon 303. Historia prawdziwa"</b> filmem polskim.</span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #783f04;">Zatem... film "ANGIELSKI"</span></h2>
<div style="text-align: justify;">
W skrótowy, ale spójny sposób pokazuje drogę polskich lotników w zawierusze wojennej. Bardzo skromnymi środkami pokazane są walki powietrzne. Mogłyby sceny te być "ciągnikiem" ekranowego widowiska, ale nie są. Bo jak sądzę nie ma to być widowisko. I słusznie! Nie było chyba to celem twórców.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-uq17LeAk1Z0/W9rVoF5JKgI/AAAAAAAAJ8U/0nPEHWXHDOMXEms7SwLTnhtosKgsFXCmwCLcBGAs/s1600/303-bitwa-o-anglie-recenzja.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="783" data-original-width="1200" height="208" src="https://2.bp.blogspot.com/-uq17LeAk1Z0/W9rVoF5JKgI/AAAAAAAAJ8U/0nPEHWXHDOMXEms7SwLTnhtosKgsFXCmwCLcBGAs/s320/303-bitwa-o-anglie-recenzja.jpg" width="320" /></a></div>
Film pokazuje zasadnicze momenty współdziałania naszych pilotów z Anglikami. I wypunktowane są te często drastyczne i kontrowersyjne momenty naszych relacji. Jest tu lekceważenie naszych pilotów, którzy zdaniem Anglików przegrali w kilka dni wojnę 1939 roku. Zimna kalkulacja brytyjskiego dowództwa. Trudne dopasowanie bezdyskusyjnego kunsztu polskich pilotów do kanonów lotnictwa brytyjskiego.<br />
<br />
<br />
<br />
Aż w niektórych momentach zdziwiony byłem tym samobiczowaniem Brytyjczyków. Ale... należy im się ta "pokuta" po latach. ;)<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Widzimy tu triumf polskiej taktyki walki powietrznej i chwałę. Podziw brytyjskiego dowództwa. Ale także to, że po zakończonej wojnie liczy się pragmatyzm i ... NIC innego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Koziołek chwali ten film, bo pokazuje wielki wyczyn polskich pilotów w sposób czytelny dla każdego. Bo nie zagłębia się jego fabuła w meandry naszej specyfiki. Naszych imponderabiliów. I nie miejmy o to pretensji. Właśnie film w tej formie może być zrozumiały dla wszystkich. Norwegów, Japończyków, Wenezuelczyków. I to moim zdaniem jest najcenniejsza cecha przekazu tego filmu. </div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #783f04;">A "POLSKI"?</span></h2>
<div style="text-align: justify;">
Tu jest większy rozmach. Dobre widowisko. Mamy trochę sienkiewiczowskiego patosu, ale nie wygląda to tak jak w amerykańskim filmie "Pearl Harbor" gdzie patos zamienia się w błazeństwo.</div>
<div style="text-align: justify;">
"Dywizjon 303. Historia prawdziwa", moim zdaniem, jest hołdem dla naszych dzielnych pilotów. Dobrym. </div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-NwAa7C0cy9g/W9uZuYCrjOI/AAAAAAAAJ8g/BUfnAjPJQtMhC0_XKbkfQRDmu3fPu-YEQCLcBGAs/s1600/666056_1.1.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="899" height="266" src="https://1.bp.blogspot.com/-NwAa7C0cy9g/W9uZuYCrjOI/AAAAAAAAJ8g/BUfnAjPJQtMhC0_XKbkfQRDmu3fPu-YEQCLcBGAs/s400/666056_1.1.jpg" width="400" /></a></div>
Choć nie ma tu gry aktorskiej na miarę Oscara, to jest poprawna. Wiele scen wzrusza. Mam nadzieję, że nie tylko mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
I całe naprawdę dobre wrażenie psuje napis na zakończenie filmu...</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;"><b><i>Jeszcze nigdy w historii wojen tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym. </i></b></span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="color: #38761d;"><b><i>/Winston Churchill/</i></b></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Fałszem podkreślamy prawdziwy wyczyn polskich lotników ???.<br />
Obojętnie czy umieszczenie tego cytatu jest celowe czy wynika z niewiedzy autorów filmu, to jest to paskudny "kleks na kliszy". </div>
<div style="text-align: justify;">
Wróciłbym do filmu "Bitwa o Anglię" z 1969 roku. Tam zaznaczono udział naszych pilotów w tej ważnej batalii w sposób jednoznaczny. Chcemy czegoś więcej? Czy naszej słusznej dumie, z dokonań naszych Lotników potrzeba mitu : </div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="color: red;">"TO POLSCY PILOCI WYGRALI BITWĘ O ANGLIĘ !!!"</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Moim zdaniem nie potrzeba ! Uważam, że nie tylko nie potrzeba, a jest to obrazą dla tych Bohaterów.<br />
<h2>
<span style="color: #783f04;">Co te filmy zmienią ?</span></h2>
Moim zdaniem przybliżą choćby podstawową wiedzę o naszych pilotach walczących w <i>Bitwie o Anglię</i>. Tym zaś, którzy czerpią wiedzę o historii ze źródeł, a nie z filmów fabularnych i memów, sprawią one przyjemność i będą stanowić fabularną ilustrację.<br />
Chciałbym wierzyć, że wzbudzą zainteresowanie historią wśród ludzi młodych. Zachęcą do jej zgłębiania. Tego jednak nie jestem pewien ...<br />
<h2>
<span style="color: #783f04;">Czego NIE zmienią ?</span></h2>
<ul>
<li>Czytając recenzje obu filmów, a nawet różne dyskusje jeszcze przed (!) premierami, doszedłem do wniosku, że nie zmienią naszej skłonności do krytykowania. A bo... aktorzy źle dobrani. A animacja marna. A to, że wersja samolotu jest z okresu późniejszego niż 1940 rok. Być może to prawda, ale nie pokazano zamiast <i>Hurricane'a</i> czy <i>Sptfire'a</i>... <i>MIGa21</i> 😃. A krytykujący szczegóły tego typu, jak sądzę chcą się popisać jedynie swoją znajomością wersji i modeli tych przepięknych <i>nota bene</i> myśliwców. Wśród tych krytyk miejsce pierwsze zajął w mojej klasyfikacji Tomasz Raczek. W jednej z audycji radiowych zwrócił uwagę, że podczas walk powietrznych, manewrom samolotu towarzyszą dźwięki naprężeń konstrukcji. Jego zdaniem nienaturalne. Gratuluję! Widocznie nie tylko jest krytykiem filmowym, ale ma za sobą także karierę pilota.</li>
<li>Jesteśmy głęboko przekonani, że Anglicy niewiele wiedzą o udziale Polaków w Bitwie o Anglię. Z pewnością wielu nawet sama bitwa nie interesuje i faktycznie niewiele o niej wiedzą. Ale jeśli ktoś z Was odwiedzi, choćby wirtualnie Biggin Hill, zobaczy. Także Newark, Northolt... A może pośród nas zróbmy kwerendę? Jaka jest wiedza statystycznego Polaka o tych wydarzeniach roku 1940? Większa niż "angoli" ?<br /></li>
<li>Jako symbol brytyjskiej niewdzięczności przywoływana jest co krok umowa z rządem RP na uchodźstwie, o finansowaniu polskiego wojska. Tak. Była taka umowa. Bez niej nasi żołnierze wszelkich formacji mogli być tylko najemnikami. Według powszechnych w internecie informacji, za sprzęt, amunicję i zaopatrzenie zapłaciliśmy Wielkiej Brytanii złotem. Naprawdę? W 1947 roku zarząd PRL podpisał z Wielką Brytanią porozumienie rozliczające zobowiązania wynikające z umowy. Anglicy odstąpili od kwot wynikających z wyposażenia i utrzymania polskiej armii. Do spłaty pozostały koszty administracji, szkolnictwa itp. Ale i tak wciąż słyszymy, czytamy o 68 milionach w złocie. I nie wierzę, żeby to się zmieniło. </li>
<li>Bardzo nas oburza wszelka dyskusja na temat liczby zestrzelonych samolotów niemieckich przez polskich pilotów. Przyjmujemy to jako działanie mające na celu umniejszenie zasług i kunsztu naszych Bohaterów. Tak nie jest! To impulsywne reakcje na wszelkie próby analiz jest właśnie szkodliwe. W tamtym czasie jednoznaczne mogło być tylko wyliczenie strat własnych. Zestrzelone czy uszkodzone maszyny przeciwnika były przyznawane poszczególnym pilotom na podstawie sprawozdań pilotów, świadectw kolegów czy czasem zdjęć z foto-KMów. Same zeznania zgłaszającego zwycięstwo nie były do końca wiarygodne... </li>
</ul>
<b><span style="color: #38761d;">Pilot w serii akrobacji wchodzi na ogon przeciwnika, dokłada poprawkę, spogląda na zdjęcie ukochanej, umieszczone w kokpicie. Przypomina sobie sceny z bombardowanych polskich miast, swoje dzieciństwo, pierwszy lot szkolnym samolotem w Dęblinie. Przez myśl przelatują mu wyimaginowane dzieci wrogiego pilota (Uwe i Uta) i... wtedy posyła śmiertelną serię z ośmiu karabinów maszynowych. </span></b> </div>
<div style="text-align: center;">
<b>Tak? Oczywiście!!! Ale... w filmie. </b></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
W rzeczywistości starcia trwały sekundy. Piloci jednocześnie wykonywali wiele czynności i ich automatyzm i precyzja decydowały o tym, który z nich zwyciężył. Dookoła leciały serie wystrzelone przez innych przeciwników, a czasem kolegów którym przypadkowo pilot wszedł na linię strzału. Dodajmy jeszcze mocno ograniczone pole widzenia pilota. Ogromne emocje. Bez złej woli, jego relacja z walki była tylko jego wrażeniem, nieobiektywnym. Po wojnie weryfikacja w oparciu o niemieckie dokumenty dotyczące strat własnych wykazała, że liczba zestrzelonych niemieckich samolotów była zawyżona. Dotyczy to zgłoszonych zestrzeleń WSZYSTKICH dywizjonów walczących po stronie aliantów. Po stronie niemieckiej było zresztą tak samo.<br />
<ul>
</ul>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Bezdyskusyjnie, w każdej (!) statystyce, Dywizjon 303 jest jednak w czołówce najskuteczniejszych. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Ważnym jest także, że Polscy piloci walczący w dywizjonach <i>303 Warszawskim</i> i <i>302 Poznańskim</i> oraz w dywizjonach brytyjskich, stanowią pośród sojuszników grupę najliczniejszą. Wyprzedzają Kanadyjczyków, Czechów i Nowozelandczyków. </span><br />
<h2>
<span style="color: #783f04;">Zmieńmy choć jedno ...</span></h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Wciąż powszechną i w moim pojęciu niezwykle wstydliwą dla nas fałszywą interpretację tych prawdziwych słów: </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-XYLV6m68aQ4/W9uxqmRp06I/AAAAAAAAJ8s/gNmJzO_AKKsqvmeZENwoKRGoBhv2Zew4QCLcBGAs/s1600/Never_was_so.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="298" data-original-width="200" height="400" src="https://4.bp.blogspot.com/-XYLV6m68aQ4/W9uxqmRp06I/AAAAAAAAJ8s/gNmJzO_AKKsqvmeZENwoKRGoBhv2Zew4QCLcBGAs/s400/Never_was_so.jpg" width="268" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Kiedy zobaczyłem ten cytat na ekranie, po filmie, który naprawdę obejrzałem z przyjemnością... Zrobiło mi się wstyd i strasznie przykro.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
Te słowa są prawdziwe, ale jeśli spytamy kogoś z nas o nie, to chyba nieliczni będą w stanie wskazać autora tych słów. Pośród tych nielicznych większość stwierdzi, że odnosiły się do polskich lotników.</div>
<div style="text-align: justify;">
Winston Churchill wypowiedział te słowa w parlamencie po wizycie w jednej z baz lotniczych. <br />
<div style="text-align: center;">
Był to <b><span style="color: red;">sierpień 1940 roku</span></b>. <i> </i></div>
<i>303 Dywizjon Myśliwski Warszawski im. T.Kościuszki</i> wszedł do walki <b><span style="color: red;">31 sierpnia 1940</span></b>. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie "potwierdzajmy" zasług naszych lotników swoją niewiedzą, bo to obraża pamięć o Nich.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-mIMMoCrFbpQ/W9xHalzSRoI/AAAAAAAAJ9E/9EI0flPfN4sj4vd0cuMvnx8mTtrc04CuQCLcBGAs/s1600/%2524_20.JPG" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="600" data-original-width="450" height="640" src="https://4.bp.blogspot.com/-mIMMoCrFbpQ/W9xHalzSRoI/AAAAAAAAJ9E/9EI0flPfN4sj4vd0cuMvnx8mTtrc04CuQCLcBGAs/s640/%2524_20.JPG" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: blue;"><span face=""trebuchet ms" , sans-serif"><b><span style="font-size: large;">Miałem to wydanie książki z autografem autora. Przepadła, jak wiele cennych dla mnie pamiątek.</span></b></span></span></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i><br /></i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-hqniUd6Gw3o/W9xIARYJW0I/AAAAAAAAJ9M/U54sBJ8-MvcXojrxJNzOkAEQWoAdFTsIQCLcBGAs/s1600/kotipilot.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="907" height="640" src="https://3.bp.blogspot.com/-hqniUd6Gw3o/W9xIARYJW0I/AAAAAAAAJ9M/U54sBJ8-MvcXojrxJNzOkAEQWoAdFTsIQCLcBGAs/s640/kotipilot.jpg" width="603" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="color: blue;"><span face=""verdana" , sans-serif"><b><span style="font-size: large;">Kto zna mój stosunek do zwierząt, zrozumie.</span></b></span></span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br /></div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-73043537571181717792018-05-05T16:36:00.003+02:002021-02-27T01:18:58.171+01:00ONR to żaden wstyd !!!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-Wr1c-RsVIME/Wu281hurYzI/AAAAAAAAJxM/kh-HEsbw_2g22XZOiwghGrqYcmWXuT8BwCLcBGAs/s1600/ONR_Logo.png" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="499" data-original-width="743" height="133" src="https://3.bp.blogspot.com/-Wr1c-RsVIME/Wu281hurYzI/AAAAAAAAJxM/kh-HEsbw_2g22XZOiwghGrqYcmWXuT8BwCLcBGAs/s200/ONR_Logo.png" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;"><i>Obóz Narodowo Radykalny</i> wywodził się ze środowiska szeroko pojętej narodowej prawicy. Inicjatorzy tego ruchu zarzucali eNDecji zbyt małą aktywność polityczną i jak sama nazwa wskazuje dążył do radykalizacji. Fundamentem ideologicznym miały być hasła wielkiej silnej Polski, w której prawa publiczne mieli mieć tylko POLACY. Tak dziś jak i wtedy nikomu nie udało się ustalić jakie kryterium decyduje o tym kto jest Polakiem, a kto nie. ONR kreował się także na ugrupowanie obrońców wiary katolickiej. Dumne to i wielkie hasła. Tak wielkie i pojemne, że aż puste. </span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Legalna działalność <i>ONR</i> to raptem kilka miesięcy roku 1934. Delegalizacja tego liczącego kilka tysięcy ludzi ugrupowania, argumentowana była zaburzaniem porządku, rozsiewaniem nieprawdziwych informacji powodujących zamęt itp. W rachitycznej formie, podzieleni na <i>BePowców</i> i <i>Rossmanowców</i>, <i>OeNeRowcy</i> funkcjonowali gdzieś na marginesie aż do wybuchu <i>II Wojny Światowej</i>. Wojny w której piekło rzucili ludzkość ci którzy byli wzorem dla <i>ONR</i> ...</span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
Dlaczego zatem nie ma się czego wstydzić ?!</h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Przecież jeśli choć pobieżnie prześledzimy epizod historii którym był <i>ONR</i> w <i>II Rzeczpospolitej,</i> to zrozumiemy, że to tylko właśnie EPIZOD. Każdemu przecież, nawet dbającemu o higienę, może zdarzyć się niespodziewany bolesny i paskudny czyrak na dupie. Rzecz w tym żeby taki przykry przypadek zlikwidować ogólnodostępnymi środkami leczniczymi. Maść lub skalpel i po kłopocie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Fala podobnych ruchów ogarnęła całą Europę lat 20tych XX wieku. W większości o znaczeniu marginalnym, ale niestety nie wszędzie na tym się skończyło. W 1919 roku w bawarskiej prasie ukazała się notatka gdzieś na odległych stronach drobnym drukiem. O małej partii założonej przez ślusarza Antona Drexlera. Szybka reakcja i może nie doszłoby do tragedii? Sanacyjny rząd <i>II RP </i>równie daleki od doskonałości jak i cała ówczesna <i>Rzeczpospolita</i> potrafił jednak zareagować i zneutralizować ruchy prowadzące do zamętu już w ich embrionalnym stadium. Taka uzasadniona skrobanka. Niemcy nie zareagowali tak jak my. Kto ma się wstydzić?</span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
A dzisiejszy <i>quasi ONR</i> ?</h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">To trochę inna sytuacja. Minęło ponad 80 lat. Miliony ofiar obrazują do czego doprowadziła ideologia nacjonalizmu i jedności opartej na nienawiści wobec wszystkiego co "nie nasze". </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Rasizm i antysemityzm w <i>II RP</i> był pewną walką o wpływy. Rywalizacją. Uzasadnioną czy nie, można dyskutować. Nie było wówczas jednak w Polsce nikogo chyba, kto nawoływałby do fizycznej eksterminacji. To czego dokonali Niemcy w latach <i>II Wojny Światowej</i>, ten ogrom zbrodni powoduje, że każdy przejaw antysemityzmu kojarzony jest z ludobójstwem. Słusznie czy nie, ale tak jest. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Wszelakie "idee" do których odwołuje się <i>ONR</i> dziś, skompromitowały się w XX wieku krwawo. Hasła o wielkiej Polsce, obronie "świętości" różnorakich itp. to tylko pustosłowie. A wrzeszczący awanturnicy maszerujący w glanach to głupcy. Sfrustrowani głupcy. Ich sympatycy także.</span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
Ale kilka powodów do wstydu jest... i moim zdaniem poważnych.</h2>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: x-small;"><span face=""trebuchet ms" , sans-serif"><span style="color: #4c1130;">"<span class="font-italic">Bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika
(...) nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich
nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym
mieście."</span></span></span></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="font-italic"><b><span style="font-size: x-small;"><span face=""trebuchet ms" , sans-serif"><span style="color: #4c1130;">/"Dżuma" A.Camus/</span></span></span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Tego typu ruchy pojawiają się na całym świecie i pojawiać będą. Niezależnie od ustroju i miejsca na mapie. To jak wobec tego zjawiska się zachowujemy, decyduje o tym czy mamy się czego wstydzić. Nie można poważnie traktować ich programów, ale poważnie należy traktować zagrożenie jakie stanowią. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Wstydem jest, że nie umiemy zapobiec powstawaniu miejsc w naszej rzeczywistości, gdzie takie grupy się lęgną. To ludzie
wykluczeni ze środowiska lub tacy, którzy sami się z niego wykluczyli. Żadnemu politykowi czy grupie nie udało się jak dotąd znaleźć sposobu na te wykluczenia. Wstyd zatem? Umiarkowany. Wstydzić się możemy tylko tego, że nie wymyśliliśmy żadnego systemu doskonałego, który układałby bez wad współżycie w ramach społeczeństw. Dlaczego? Bo człowiek nie jest doskonały i nie będzie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Bardzo dbamy o poprawność, a moim zdaniem jeszcze bardziej o jej pozory. Tą poprawnością jest także prawo do wszelkiej wolności. Słowa, zrzeszania, wyrażania poglądów. Kierunek słuszny, ale w praktyce mamy kłopot. Skoro każdemu wolność to i troglodytom spod znaku ONR zabronić jej nie możemy. Więc jeśli ich rozpędzi policja to dobrze czy nie? I tu sobie nie radzimy.</span></div>
<h3 style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Wyśmiać zatem! </span></h3>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-IhgFxEpGMAY/Wu2_3y4DajI/AAAAAAAAJxY/B3Z3reLXg088J4eukqE2RE2cMGwLrhKlQCLcBGAs/s1600/hqdefault.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="360" data-original-width="480" height="240" src="https://3.bp.blogspot.com/-IhgFxEpGMAY/Wu2_3y4DajI/AAAAAAAAJxY/B3Z3reLXg088J4eukqE2RE2cMGwLrhKlQCLcBGAs/s320/hqdefault.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Może tak? Święty ONR ośmieszając znak...</span><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-sSKtwrHRjhg/X54B3wCmEiI/AAAAAAAALIM/flmcFLJCbzIP-p85argfD9xDlRN_9y_OQCLcBGAsYHQ/s1083/123353217_1078850855891420_7945277426672512389_o.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1083" data-original-width="1080" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-sSKtwrHRjhg/X54B3wCmEiI/AAAAAAAALIM/flmcFLJCbzIP-p85argfD9xDlRN_9y_OQCLcBGAsYHQ/s320/123353217_1078850855891420_7945277426672512389_o.jpg" /></a></div><br />Może się zawstydzą i uznają wyższość intelektu nad tępym i brutalnym niszczeniem? Kto w to wierzy temu polecam Moliera. Filozof kształcący pana Jourdain, wskazuje jasno wielkie wartości swojej wiedzy w zestawieniu z umiejętnościami szermierza, nauczyciela muzyki i tancerza, które lekceważy. Oni nie rozumiejąc ani słowa z jego starannych i uczonych wywodów w "odpowiedzi", stłukli go na kwaśne jabłko. Nie zraża to nieszczęsnego przedstawiciela elity intelektualnej. Ma zamiar napisać piorunującą satyrę, która swą logiką i siłą argumentów zmiażdży przeciwników. Wskaże prostactwo "dławidudy, rębajły i linoskoczka". Znakomite, tyle że morda już obita.</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">To mamy na co dzień.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">To takie tam moje niezbyt odkrywcze rozmyślania o powodach do wstydu. </span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
I jest powód jeden ogromny</h2>
<div style="text-align: justify;">
<span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">Coraz częściej widzę polityków czy też ich imitacje, którzy używają tępych, wrzaskliwych <i>OeNeRowców</i> do swoich rozgrywek. To bardzo proste i efektowne, a zatem kuszące. Nie przejmują się tym, że swoimi zabawami mogą doprowadzić do nieszczęścia. Karmią twór, który dziś jest jedynie ohydnym i hałaśliwym skupiskiem. Łatwo przegapić moment kiedy stanie się on monstrum nad którym zapanować się nie da. Mamy takie przykłady w literaturze oraz filmie, ale niestety i w historii. I tego zachowania polityków-manipulatorów naprawdę się wstydzę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: red;"><span style="font-size: x-large;"><b><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">A może już nie czas na wstyd,</span></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: red;"><span style="font-size: x-large;"><b><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">a na strach? </span></b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-55798323419650378422018-04-02T01:43:00.001+02:002018-08-13T13:58:38.465+02:00Półprawdy, postprawdy, fake newsy i zwykłe kłamstwa.<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-HbwItXYGLKE/Wi5n_zhVSsI/AAAAAAAAJeE/PU75V9qmqpE97orvVsDDe6eQTG_KMd5UwCLcBGAs/s1600/tina-turner-nie-zyje.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="586" data-original-width="536" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-HbwItXYGLKE/Wi5n_zhVSsI/AAAAAAAAJeE/PU75V9qmqpE97orvVsDDe6eQTG_KMd5UwCLcBGAs/s320/tina-turner-nie-zyje.jpg" width="292" /></a><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Bodźcem do koziołkowych rozważań na ten temat jest odrażający <i>news</i> na Facebook'u o śmierci jednej z gwiazd estrady. A właściwie nie on, a reakcja mojej przyjaciółki. To inteligentny człowiek i nie powiela głupot. Na wieść o rzekomej śmierci Tiny Turner zareagowała udostępniając tę wiadomość i dzieląc się z innymi swoim żalem i ciepłym wspomnieniem o tej zjawiskowej piosenkarce. Zareagowała emocjonalnie, nie sprawdzając prawdziwości tego wstrętnego fake'a. </span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;">To naturalna reakcja i na tym bazują autorzy <i>fake newsów</i>. Na ten chwyt dała się złapać także <i>Panorama TVP2</i> i podała tę fałszywą informację.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;">Zmiany cywilizacyjne, które niekoniecznie zawsze oznaczają rozwój, spowodowały, że odbieramy mnóstwo informacji. Pobieżnych, rzetelnych, niepełnych, fałszywych, prawdziwych, manipulowanych... </span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;">Mamy dostęp do nich za pośrednictwem książek, prasy, radia, telewizji. Od ponad 20 lat informacje czerpiemy także z internetu. I tu waham się czy słowo "czerpiemy" jest właściwe...</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;">Jeśli CZERPIEMY to jak rozumiem, szukamy źródeł, wybieramy je i dowiadujemy się o czymś co jest dla nas ważne, interesujące. </span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;">Nie będąc na to przygotowanym, znaleźliśmy się jednak w innej pozycji. To nie my ich szukamy, to informacje lawinowo spadają na nas. W ciągu kilku tygodni odbieramy ilość informacji taką jak nasi pradziadowie przez całe swoje życie! </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;">Jak je weryfikować? Które traktować jako istotne? Które są tylko szumem informacyjnym? Które są fałszem? </span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;">A te prawdziwe? Czy są prawdą pełną? Obiektywną? Czy tylko niosą część prawdy? </span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;">Może są postprawdą? Obrobioną i podaną jako gotowe danie do spożycia z zamierzonym przez autora skutkiem ?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;">Jak słyszałem niedawno, w jednym ze skandynawskich krajów, ma być wprowadzony specjalny program szkolny, uczący dzieci jak rozpoznawać czy internetowa wiadomość jest godna zaufania.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;">Ja oczywiście niezawodnej recepty dla Was ani dla siebie nie mam. Buszuję w internecie często i chętnie, zdając sobie sprawę, że ziarno od plew trudno oddzielić.</span></span><br />
<h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace; font-size: small;"><span style="font-size: x-large;">Proste kłamstwa</span></span></span></h2>
<h2>
<span style="font-size: x-large;"><span style="color: blue;"></span></span></h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Tu wystarczyłoby minimum krytycyzmu i ostrożności. Ale i tego nam nader często brakuje.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: small;">Przykłady ? Proszę bardzo:</span></span></div>
<ul style="text-align: justify;">
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Córka posła X, będąc pod wpływem środków odurzających spowodowała kolizję drogową. Budzi to zainteresowanie, emocjonalne reakcje. Po pewnym czasie dowiadujemy się, że poseł X... nie ma dzieci. Ale to już przeczytała tylko część z nas.</span></span></li>
</ul>
<ul style="text-align: justify;">
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Siostra W.Bartoszewskiego wyszła za mąż za <i>SS-mana</i>. Oburzające, prawda? To, że W.Bartoszewski siostry nie miał, nie przeszkadza rozpowszechnianiu takiej bzdury. </span></span></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<h2>
<span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;"></span></span></h2>
<h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Idealizowanie historii </span></span></span></span></h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zwłaszcza w odniesieniu do własnej historii, skłonni jesteśmy bezkrytycznie przyjmować różnorakie opowieści pochlebne dla nas. Będące mitem lub tendencyjnie opisanym faktem. Jeśli dotyczy to wydarzeń sprzed wieków to może nic szczególnie szkodliwego, choć nie powinni się temu poddawać fachowi historycy, bo ... przestaną być fachowcami. Nie powinien także się temu poddawać nikt kto szanuje historię i swoich przodków, którzy ją tworzyli lub byli jej biernymi uczestnikami. Zasadnicza zaś szkodliwość jest taka, że my prości ludzie przyjmujemy opisy zdarzeń jako rzetelną prawdę i budujemy sobie według nich obraz historii.</span></span></div>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">W bitwie pod Płowcami wojska Łokietka pokonały Krzyżaków. Jeśli ktoś nie zajmuje się historią i taki obraz starcia mu się podoba to niech takim będzie. Minęło przecież 700 lat.</span></span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Polska husaria nie przegrała bitwy przez 125 lat (bardzo popularne w memach). Tu zaprzeczyć mogliby uczestnicy paru bitew, ale minęło niemal pół tysiąclecia. </span></span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Heroiczna obrona Jasnej Góry. W rzeczywistości takie nasze wyobrażenie o tym historycznym epizodzie, to bardziej zasługa H.Sienkiewicza niż przeora Kordeckiego. Ale ten pierwszy wykreował mit w bardzo szlachetnym celu i chwała mu za to. </span></span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Harcerze broniący wieży spadochronowej w Katowicach. Nastoletni chłopcy i dziewczynki są symbolem determinacji i heroicznej obrony Śląska w 1939 roku. To ilustracja bardzo wyrazista. Możemy jej fabularną wersję obejrzeć jako jeden z głównych wątków średniej klasy filmu "Ptaki ptakom". Jak się jednak do tego odnieść skoro takiej obrony nie było?</span></span></li>
</ul>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Józef Szaniawski wiele sił poświęcił aby uzmysłowić nam jakim odważnym człowiekiem był płk. Kukliński. Wiele jego artykułów, wypowiedzi, uświadomiło nam jak trudną i ryzykowną pracę wykonał ten samotny wojownik. Szaniawski przedobrzył. Do bezdyskusyjnych sukcesów Kuklińskiego dopowiedział kilka domniemanych, kilka nieprawdziwych. Przedstawiał go przesadnie rysując postać idealną. Niedobrze! Z dobrą intencją posłużył się niewiarygodnymi argumentami. Błąd!</span></span></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Przykładów zniekształcanych zdarzeń historycznych nieświadomie lub świadomie ubarwianych, czy wręcz zafałszowanych jest bez liku. A że historia to dziedzina w której lubię się rozglądać, to takich przeinaczeń znajduję mnóstwo.</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Czasem jednak obraźliwe są wobec innych ...</span></span><br />
<h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">"Ci podli Angole" </span></span></span></span></h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Powodem naszego obszczekiwania Wielkiej Brytanii są najczęściej wydarzenia wokół <i>II Wojny Światowej</i>. Brytyjczycy z pewnością zawiedli nasze nadzieje. Ale czy jest ich winą, że budowaliśmy je na nierealnych podstawach? To powoduje nasze rozgoryczenie, ale nie usprawiedliwia (!!!) takich dziecinnych oskarżeń:</span></span><br />
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dzięki naszym kryptologom mogli odczytywać niemieckie depesze szyfrowane <i>Enigmą</i>, a pomijają ich udział w przedsięwzięciu, które w sposób decydujący skróciło wojnę.</span></span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">O pokonaniu Niemców w <i>Bitwie o Anglię</i> zdecydował udział naszych lotników. Anglicy nie dopuścili ich nawet do udziału w paradzie zwycięstwa, a za utrzymanie polskiej armii wystawili nam rachunek</span></span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Churchill zdradził nas i sprzedał w Jałcie </span></span></li>
</ul>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Każdy z tych zarzutów można spotkać w necie co krok. Niektóre źródła tych mitów można opisać. Ich powszechność można wyjaśnić naszą niewiedzą i zapalczywością wprost do tej niewiedzy proporcjonalną. Jeśli ktoś z Was zechce, odpowiem rozwijając każdy z tych tematów.</span></span><br />
<h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Minister Szyszko zamordował wiewiórkę </span></span></span></span></h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Niefortunna ustawa umożliwiła niekontrolowaną wycinkę drzew. Rozpętała się burza protestów. Czy kształt ustawy wynikał z celowego działania, czy też z głupoty, nie mnie to rozstrzygać. Zanim wprowadzono do ustawy łatkę-poprawkę, wycięto wiele drzew.</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ktoś dla podniesienia dramaturgii umieścił takie zdjęcie:</span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-pfLAC6jUPWA/Wn7aqeh7CrI/AAAAAAAAJn4/4hiD0MqG41skBiJlT9_e8rStMEFNog00ACLcBGAs/s1600/wiewiorka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="170" data-original-width="297" src="https://4.bp.blogspot.com/-pfLAC6jUPWA/Wn7aqeh7CrI/AAAAAAAAJn4/4hiD0MqG41skBiJlT9_e8rStMEFNog00ACLcBGAs/s1600/wiewiorka.jpg" /></a></span></span></div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Może miało być symbolem barbarzyństwa? Miało nas poruszyć?</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Efekt był taki, że jedni z nas uznali wprost śmierć wiewiórki jako skutek wycinki drzew, inni zaś zajęli się poszukiwaniem miejsca w którym zrobiono zdjęcie. I tak zdjęcie mające być pewnym symbolem stało się autonomicznym bytem i było tysiące razy powielane i komentowane.</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Takim też symbolem w sporze między myśliwymi a obrońcami(?) zwierząt miało być to zdjęcie:</span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-KiGehNcvNn0/Wn7bYEZlUbI/AAAAAAAAJoA/hv0KUEqaGqwJRb1aM0pkTYnLTOhSK-r-wCLcBGAs/s1600/sarna%2Bmartwa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="960" height="320" src="https://2.bp.blogspot.com/-KiGehNcvNn0/Wn7bYEZlUbI/AAAAAAAAJoA/hv0KUEqaGqwJRb1aM0pkTYnLTOhSK-r-wCLcBGAs/s320/sarna%2Bmartwa.jpg" width="320" /></a></span></span></div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">W rzeczywistości, sarna była ofiarą wypadku drogowego i tak jej dziecko zostało sierotą. Zdarzenie samo w sobie jest tragiczne, ale użycie go jako "dowodu" na bezmyślne okrucieństwo myśliwych to już łajdactwo. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">O ile pomysłodawcę chwytu z wiewiórką można zrozumieć, to ten drugi przykład nie ma cienia usprawiedliwienia.</span></span><br />
<h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Byle szybko </span></span></span></span></h2>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><b><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">czyli:</span></span></span></b></span></div>
<h3 style="text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">"Wstaw cokolwiek !" </span></span></span></span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Małe i duże redakcje prześcigają się w podawaniu informacji. Coraz częściej nie są one nawet pobieżnie weryfikowane. Liczy się tylko to żeby być pierwszym. Potrzeba sensacji. A jak jej nie ma? To choćby sensacyjki.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dobrym przykładem jest niedawna katastrofa <i>MIGa-29</i> niedaleko Mińska Mazowieckiego. W ciągu kilku godzin dowiadywaliśmy się o "przyczynach" wypadku i losie pilota.</span></span><br />
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Doświadczony - niedoświadczony?</span></span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Dobre - złe warunki pogodowe?</span></span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Brak paliwa czy usterka?</span></span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Pilot katapultował się... Nie, nie katapultował się. Szukają go lub już znaleźli. Złamania rąk i nóg, może tylko nóg? A może jednej?</span></span></li>
</ul>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">
Mniej spektakularny przykład o mniejszym rozgłosie to wypadek, którego skutki widziałem na własne oczy.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ze dwa lata temu, zimą, w środku dnia na <i>Drodze Gdyńskiej</i> rozbił się samochód osobowy. Przejeżdżałem tamtędy kilkanaście minut po zdarzeniu. Droga sucha, łuk łagodny. Auto tak zmiażdżone, że nawet nie umiałem określić marki. Zatem szybkość chyba.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Po powrocie do domu zacząłem szukać jakiejś informacji w trójmiejskich portalach. Samochód <i>Audi TT</i>. Kierowca zginął. Jechał sam. Do notatki dołączono zdjęcie: </span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-Fw5eD4de7RU/Wn7jXGlTkAI/AAAAAAAAJoQ/1Kc1PcdoxVkBWxcgta1eCV9-U2bc2uznwCLcBGAs/s1600/AudiTT.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="157" data-original-width="279" height="225" src="https://1.bp.blogspot.com/-Fw5eD4de7RU/Wn7jXGlTkAI/AAAAAAAAJoQ/1Kc1PcdoxVkBWxcgta1eCV9-U2bc2uznwCLcBGAs/s400/AudiTT.jpg" width="400" /></a></span></span></div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Zdarzenie jakich wiele. Tragedia dla rodziny kierowcy. Ot i wszystko. Zwróciłem tylko uwagę na to, że wrak na zdjęciu jest niebieski, a ten który widziałem był srebrny. Prosto sobie wyjaśniłem, że chłopczyk lub dziewczynka piszący notabene niezgrabnie notatkę, na polecenie szefa w tempie ekspresowym, wkleił jakiekolwiek zdjęcie. Bo zdjęcia z miejsca wypadku nie miał. Właściwie bez znaczenia...</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ale zwrócił moją uwagę komentarz jednego z czytelników, o letnich oponach.</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">I tak nieistotna wydaje się nierzetelność jak wrzucenie nieprawdziwego zdjęcia, spowodowała fałszywą ocenę zdarzenia. Proste, prawda? A ile razy w sprawach większej wagi, o większym zasięgu, mamy do czynienia z drobnymi świadomymi lub nie, przekłamaniami? Na ich podstawie budowane są całe teorie, nabierające rozmachu i żyjące własnym życiem.</span></span><br />
<h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Liczby nie kłamią ? </span></span></span></span></h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Z pewnością przemawiają do wyobraźni.</span></span><br />
<h3>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">"Mózg wykorzystuje tylko 10% swojej mocy". </span></span></h3>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Stwierdzenie znane od dziesiątków lat. Nieprawdziwe? Ale jak pobudza do rozważań i jak tajemnicze budzi domysły. Choć przyznam, że słuchając wypowiedzi wielu ludzi na eksponowanych stanowiskach, myślę czasem:<span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;"><span style="color: red;"> <b>Chyba 3% nie sięga !</b></span></span></span></span><br />
<h3>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">
Świat jest zadłużony na 40 bilionów $. </span></span></h3>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nie wiem jak to jest liczone. Nie wiem jakie ma znaczenie. Ale jak brzmi! Prawda?</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Ktoś celnie to skomentował:</span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-MSn2cw_QwEE/Wo4EJ2lwF_I/AAAAAAAAJpM/Vca3NS_toBYgjiB68MT-Z2D0A1XgEQYiQCLcBGAs/s1600/000jowisz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="636" data-original-width="610" height="400" src="https://1.bp.blogspot.com/-MSn2cw_QwEE/Wo4EJ2lwF_I/AAAAAAAAJpM/Vca3NS_toBYgjiB68MT-Z2D0A1XgEQYiQCLcBGAs/s400/000jowisz.jpg" width="382" /></a></span></span></div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">
Albo:</span></span><br />
<h3>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Bez stosownych procedur prezydent Warszawy (L.Kaczyński) przekazał na rzecz schroniska dla zwierząt kilkanaście tysięcy złotych.</span></span></h3>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Oburzająca rozrzutność? Beztroska? Być może. Ale słysząc to, nie myślimy o tym lub nie wiemy, że budżet roczny Warszawy to kilkanaście miliardów. Spróbujcie obliczyć % tej "rozrzutności".</span></span><br />
<h3>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">
J.Owsiak - chłopiec do bicia</span></span></h3>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Jako żelazny dowód niegospodarności a najlepiej nieuczciwości WOŚP można podać liczby ze sprawozdań księgowych. Powielane tak często, że każdy "dowód" ten zna. Wszystkie liczby są prawdziwe (!!!). Figiel jest prosty. Bierzemy wpływy i wydatki z różnych sprawozdań. Jedno dotyczy rozliczeń rocznych a drugie rozliczenia tzw. <i>Finału WOŚP</i>. Każdy uczeń liceum ekonomicznego to potrafi. A my czytając przyjmujemy bezkrytycznie.</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Manipulacja liczbami i szokowanie nas jej efektem są powszechne i codzienne. Można o tym napisać tomy, ale po co?</span></span><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"> </span></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Niech ilustracją mówiącą o manewrowaniu liczbami czy wynikami będzie prosty żart sprzed ponad 50 lat:</span></span></span><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: small;"> </span></span></span></span><br />
<span style="color: #274e13;"><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: small;">Chruszczow i Kennedy ścigali się w biegu na 100 m. <br /><u><b>N.Y. Times:</b></u><br />Prezydent Kennedy wygrał bieg na 100 m. z Chruszczowem<br /><u><b>PRAWDA:</b></u><br />W biegu na 100 m. tow. Chruszczow był drugi, a J.Kennedy przedostatni.</span></span></span></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;"><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: small;">I tu niechcący zasiałem ziarno nowego mitu. Jestem pewien, że znajdzie się ktoś kto zacznie szukać w <i>Google</i> informacji o tym kiedy bieg ten miał miejsce.</span></span></span></span><br />
<h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Ani jedno słowo nie jest kłamstwem </span></span></span></span></h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">1.XI.2011 na lotnisku Okęcie awaryjnie lądował <i>Boeing-767</i> pilotowany przez kapitana Tadeusza Wronę. Przez kilka dni wszystkie media powtarzały filmową relację z lądowania i rozmowy z kim się tylko dało. Przede wszystkim zamęczano kapitana Wronę o to aby po raz kolejny opowiadał o zdarzeniu i zadawano mu mnóstwo pytań. Nie zawsze mądrych. Odpowiadał i opowiadał cierpliwie. Zaimponował mi skromnością. Nie kreował się na bohatera. Tak trwało póki dramatyczne skądinąd wydarzenie nie spowszedniało widzom.</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Kapitan tłumaczył, że lądowanie bez wysuniętego podwozia jest wykonywane zgodnie ze starannie opracowaną procedurą. Ćwiczone wielokrotnie na symulatorze, jeśli wykonane zgodnie ze sztuką, jest manewrem który daje duże szanse uniknięcia katastrofy.</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: blue; font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">"Ćwiczymy ten manewr na symulatorze. Trudniejsza jest symulacja lądowania z jedną wysuniętą golenią. Kończy się tzw. "cyrklem". Samolot zawsze wylatuje poza pas." </span></span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Kilka miesięcy temu oglądałem program na <i>Discovery</i>, gdzie jest ta sama wypowiedź kpt. Wrony... z jednym małym cięciem:</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: blue; font-size: small;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"> "Ćwiczymy ten manewr na symulatorze. <span style="color: red;"><span style="color: magenta;"><strike>Trudniejsza jest symulacja
lądowania z jedną wysuniętą golenią. Kończy się tzw. "cyrklem".</strike></span> </span>Samolot
zawsze wylatuje poza pas." </span></span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Każde słowo rzeczywiście jest wypowiedziane przez bohatera zdarzenia. Zatem nie ma tu kłamstwa? Jest. W zgrabnym cięciu. Nie ma tu mowy o jakiejś wielkiej intrydze. Wypowiedź zniekształcono dla dodania dramaturgii. Głupie i szkodliwe.</span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">Nawiasem mówiąc na <i>Discovery </i>wiele jest ciekawych i wartościowych dokumentalnych i popularnonaukowych programów, poszerzających nasza wiedzę, ale mamy kwiatki typu:</span></span><br />
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">okręt rozwijał prędkość 30 węzłów na godzinę</span></span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">samoloty leciały na wysokości 30 tys. metrów (stopa a metr... co za różnica)</span></span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">ratunkowe tratwy HYDRAULICZNE</span></span></li>
</ul>
<ul>
<li><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-size: small;">na pokładzie lotniskowca znajdowało się 60 NISZCZYCIELI (<i>Devastator</i>-destroyer... co za różnica) </span></span></li>
</ul>
<h2>
<span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Inny przykład "dobrego" ułożenia wypowiedzi...</span></span></span></h2>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">W ubiegłym roku TVP zrealizowała film dotyczący zagadkowej postaci Herberta Klose i budzącej emocje historii tzw. "Złota Wrocławia". Historia fascynująca. Film powraca do poszukiwań od wielu lat ponawianych w różnej formie. Pokazuje ich ciekawe fragmenty, szczegóły śledztw. Naprawdę warto obejrzeć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Ale...<br />W samej końcówce narrator wspomina poszukiwania z roku 2006, którym patronował ówczesny rząd, a kierował nimi płk. Lesiak. Za chwilę, jednym tchem T.Lulek (narrator) przytacza wypowiedź płk. Chrobota o odnalezionych monetach. Wartościowe, zabytkowe monety sprzedane zostały na Zachodzie przez MSW. Prawda? Tak. Monety te wykopano w Lubiążu. Też prawda. Każdy powiąże te srebrne monety z poszukiwaniami z roku 2006, bo to narzuca kolejność wypowiedzi. Tyle, że wykopano je w latach 80tych i zdarzenie to dotyczy poszukiwań z lat PRL. O tym wiedzą tylko ci z nas, którzy tajemnicami skarbów dolnośląskich interesują się. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">I znów kłamstwa nie ma (?). Tylko manipulacja kolejnością wspominanych faktów.<br /><br /><br /><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Poruszony przeze mnie problem każdy z Was może uznać za błahy lub poddać dyskusji. Wiadomości rzucane w przestrzeń internetu mają coraz większą siłę absolutnie niezależną od ich prawdziwości. Przez wielu z nas są przyjmowane w dobrej wierze jako prawdziwe, bezkrytycznie. Czytajmy je, ale zastanówmy się zanim je przyjmiemy lub tym bardziej powielimy.Nigdy nie urósłby do rangi problemu tzw. "ruch antyszczepionkowców" gdyby tylko idioci go nagłaśniali. Do tego przyczynili się także ci spośród nas, którzy oczarowani chwytliwym hasłem lub nazwiskiem "autorytetu" rozpowszechniają bzdury."Antyszczepionkowcy" to przykład drastyczny i dla każdego zrozumiały. Ale i w innych drobnych, może mniej dramatycznych i mniej masowych sprawach łatwo dajemy się oszukać.</span><span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;"> Bo przecież ...</span><br /></span><h3>
<span style="font-weight: normal;"><span style="color: #cc0000;"><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">"Ludzie uwierzą we wszystko co przeczytają w internecie" </span></span></span></h3>
<span style="color: #cc0000;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b>/Albert Einstein/</b></span></span></div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-49824578946680747722017-12-28T13:36:00.001+01:002017-12-28T13:36:51.378+01:00Stefan Hula - koziołkowa refleksja<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia rozegrano Mistrzostwa Polski w skokach narciarskich. Znam się na tej dyscyplinie sportu tak znakomicie jak na każdej, czyli... wcale. Nie przeszkadza mi to jednak cieszyć się oglądając widowiskowe zawody.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-jNa9YB8eQg4/WkTcsYnQRZI/AAAAAAAAJgc/1kR3uExtbsAU2p6lExoHKalEyBYBDuObQCLcBGAs/s1600/hula.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="188" data-original-width="269" height="279" src="https://1.bp.blogspot.com/-jNa9YB8eQg4/WkTcsYnQRZI/AAAAAAAAJgc/1kR3uExtbsAU2p6lExoHKalEyBYBDuObQCLcBGAs/s400/hula.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
O tym co w skokach lubię i co podziwiam pisałem niemal dwa lata temu. Jeśli kogoś z Was to ciekawi to tu można sobie przypomnieć tamte dywagacje:</div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2016/03/mae-tesknoty-ciche-marzeniaale-i.html" target="_blank">"Małe tęsknoty..." - KLIK</a></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziwne to uczucie oglądać zawody ze spokojną pewnością, że wygra POLAK. Choć 100% pewności nie było, bo przyjechał jeden zawodnik z Czech. I też fajnie. Zaprezentował się porządnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przyjemnie też patrzeć na bardzo młodych skoczków, którzy choć skaczą po 80 metrów to uczą się i może za rok lub dwa zaistnieją w <i>Pucharze Kontynentalnym</i>. A później w najwyższej klasie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywistym było, że o tytuł mistrza walczyć będą nasi najlepsi... </div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;">Stoch? Kot? Żyła? Kubacki?</span></h2>
<div style="text-align: justify;">
Ten ostatni jest moim ulubieńcem. Od lat skacze porządnie, choć długo lądował z "prawoskrętem". Czekam kiedy jego ciężka praca da mu podium w zawodach <i>Pucharu Świata</i>. I... doczekam się!</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;">Przelotna myśl przed drugą serią</span></h2>
<div style="text-align: justify;">
W pierwszej serii świetnie skoczył Stefan Hula. Nasz mistrz, Kamil Stoch skoczył jeszcze dalej, ale lądowanie z dość niską ocena sędziów. W zeszłym roku kłopoty zdrowotne nie pozwoliły mu na udział w walce o mistrzostwo Polski. Zatem po pierwszej serii Stoch i Hula ex aequo Teraz...</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;">Teraz to koziołek sobie myśli tak ...</span></h2>
<div style="text-align: justify;">
Kamil Stoch osiągnął już wiele zwycięstw. W Mistrzostwach Polski także. Jest jeszcze młody i wiele może zgromadzić kolejnych pucharów, tytułów, medali. Stefan Hula to skoczek dobry, ale nie aż tak wybitny. Ma 31 lat, chyba nie będzie skakał tak długo jak N.Kasai. Z tytułu mistrza cieszyłby się bardzo. I choć radości pomierzyć się nie da to wyobrażałem sobie, że ta radość byłaby większa niż radość Kamila Stocha. Może się uda? Oby Hula skoczył w drugiej serii najlepiej jak tylko umie ...</div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;">I ... skoczył po tytuł Mistrza Polski !</span></h2>
<div style="text-align: justify;">
W żadnym razie nie życzyłem Kamilowi źle. I nie cieszyłem się z jego dość nieudanego drugiego skoku. Cieszyłem się za to z tego, że Stefan Hula wytrzymał presję, której ciężar możemy sobie tylko wyobrażać. Skoczył znakomicie i wygrał z ogromną przewagą. Wygrał w obecności wszystkich swoich najmocniejszych kolegów z kadry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-8trwiNM5kHQ/WkTg-ozv5mI/AAAAAAAAJgo/eikiXZCmWc42T0GN4o2tmlmpzn0wDzYdwCLcBGAs/s1600/5f2d16b2-88cf-4d09-bdbc-3437012b54bf.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="953" data-original-width="1600" height="237" src="https://1.bp.blogspot.com/-8trwiNM5kHQ/WkTg-ozv5mI/AAAAAAAAJgo/eikiXZCmWc42T0GN4o2tmlmpzn0wDzYdwCLcBGAs/s400/5f2d16b2-88cf-4d09-bdbc-3437012b54bf.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<ul style="text-align: justify;">
<li><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: red;"><b>1. Stefan Hula - 123,5, 126,0 m - 254,3 pkt. </b></span></span></li>
<li><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">2. Piotr Żyła - 119,0, 120,0 - 231,9 pkt</span></li>
<li><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">3. Kamil Stoch - 126,0, 111,5 m - 225,2 pkt.</span></li>
<li><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">4. Dawid Kubacki - 108,0, 124,0 m - 219,3 pkt</span></li>
<li><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">5. Maciej Kot - 115,5, 111,0 m - 206,4 pkt.</span></li>
<li><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">6. Jakub Wolny - 107,0, 115,0 m - 197,8 pkt.</span></li>
<li><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">7. Stanisław Biela - 106,5, 116,0 m - 197,7 pkt. </span></li>
<li><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">8. Andrzej Stękała - 99,0, 120,0 m - 184,7 pkt. </span></li>
<li><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">9. Karol Niemczyk - 105,5, 113,0 m - 172,8 pkt</span></li>
<li><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">10. Krzysztof Biegun - 93,0, 117,0 m - 164,5 pkt.</span></li>
</ul>
<span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Tak więc niespodziewanie miałem posmak emocji porównywalnych z tymi, które towarzyszą mi podczas oglądania zawodów rangi Pucharu Świata. Było bardzo fajnie. </span><br />
<span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Koledzy pogratulowali zwycięzcy i chyba szczerze cieszyli się jego radością. Dobrze podsumował to Dawid Kubacki mówiąc, że jest ich pięciu zdecydowanie mocniejszych niż reszta i tak już jest, że cieszą się wszyscy, a tylko jeden z nich cieszy się najbardziej. 😊 Tym razem jest to:</span><br />
<h2 style="text-align: center;">
<u><span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="color: red;">Stefan Hula - Mistrz Polski 2017 !!!</span></span></u></h2>
<br />
<br />
<br />
<br />DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-43250655076984207142017-12-24T01:50:00.002+01:002018-12-24T13:32:53.008+01:00Ulica Uśmiechu czy ... Straszliwej Męki Pańskiej ?<br />
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-hJBcxIyHe2M/Wj2nz0lWX9I/AAAAAAAAJfE/wT9R5FQ5jzcS8BwxaLyJuYZWF7r-8_xHwCLcBGAs/s1600/100_0872.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://4.bp.blogspot.com/-hJBcxIyHe2M/Wj2nz0lWX9I/AAAAAAAAJfE/wT9R5FQ5jzcS8BwxaLyJuYZWF7r-8_xHwCLcBGAs/s400/100_0872.JPG" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kamieniec Ząbkowicki </td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Doszliśmy w swoim zacietrzewieniu i głupocie do takiej sytuacji, kiedy każdej inicjatywie nadajemy cechy walki politycznej czy ideologicznej. I choćby była to rzecz nie pierwszorzędnego znaczenia, to uruchamiamy retorykę największego kalibru. Tworzą się natychmiast dwie główne grupy, które żrą się ze sobą wściekle. Nie ma znaczenia waga sporu ani sens koncepcji obu stron. Także wiedza na dany temat jest nam zbędna. Bez niej nawet nam lepiej i łatwiej. Media wszelkiej orientacji dbają przy tym o nagłośnienie naszych awantur bo z tego żyją.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Nie wypada żebyśmy mieli ulice upamiętniające "bohaterów"
czczonych przez administrację okupacji sowieckiej zwaną PRL. Chyba oczywiste. Jeśli mamy
wątpliwości czy usunąć takich patronów, to zastanówmy się czy również
nie powinniśmy "historycznie uszanować" nazw ulic np. Gdyni w ten sam sposób osobliwy. Nie byłoby zatem dziś ul.10-lutego i Skweru Kościuszki, a H.Goeringstrasse płynnie przechodzącą w Adolf Hitler Platz. </span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Tacy "święci" jak Kniewski, Sawicka, Nowotko, Lenin, Świerczewski, Marchlewski i im podobni powinni być skazani na niebyt w przestrzeni publicznej. W historii zaś powinni być jasno określeni, zgodnie z ich rolą i wartością. Jak sądzę dziś w zaświatach znajdują się w tak wstrętnym miejscu, że nawet najbardziej kostropaty diabeł szczać tam nie chodzi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Po odzyskaniu niepodległości w 1989 większość
obrzydliwych patronów ulic zniknęła. Jednak nie wszyscy.</span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Uchwalono zatem w parlamencie w 2016 roku, że lokalne władze mają czas na zmianę nazw ulic do września 2017. Jeśli tego nie zrobią, decyzję o zmianach podejmie wojewoda w oparciu o opinię IPN. </span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Czy wszyscy występujący za lub przeciw zmianie nazw ulic wiedzą wystarczająco dużo o konkretnym patronie? Mam wątpliwości...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h2>
<span style="color: blue;">Na początek scenka w taksówce:</span></h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Kurs z Sopotu do Wrzeszcza. Pan w wieku 30-40 lat i syn 10-12. Ponieważ ruch jest duży, dyskutujemy, którędy jechać. Pada nazwa ulicy, którą możemy ominąć najgorsze korki - Abrahama.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: purple;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Tato czemu ulica nazywa się Abrahama?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: purple;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">- Bo to na pamiątkę Abrahama Lincolna, który był prezydentem Stanów Zjednoczonych i był wielkim przyjacielem Polski. Pomógł nam w odzyskaniu niepodległości.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak wykształcony reprezentant klasy średniej przekazuje wiedzę historyczną swojemu synowi.<br />
A Antoni Abraham? No cóż, skoro Wilson i Lincoln to jedna osoba, problem naszego niedokształcenia jest całościowy. A o Królu Kaszubów zapomnieliśmy już wszyscy i jedyny Abraham o jakim pamiętamy to postać z mitologii chrześcijańskiej. Ja przypomniałbym jeszcze o dowódcy <i>Wielkopolskiej BK</i>, generale Romanie Abrahamie. Ma swoją ulicę w Warszawie, Poznaniu i rondo w Świdwinie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<h2>
<span style="color: blue;">Do zmiany w Gdańsku</span></h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wojewoda Pomorski Dariusz Drelich 13 grudnia ogłosił, że:<br />
ulica J.Wassowskiego zmieni swoją nazwę na ul. A.Walentynowicz,<br />
ul. M.Buczka - na ul. J.Styp-Rekowskiego,<br />
ul.St.Sołdka - na ul. K.Szołocha,<br />
ul. W.Pstrowskiego - na ul. H.Lenarciaka,<br />
ul. L.Kruczkowskiego na ul. I.Matuszewskiego,<br />
ul.
F.Zubrzyckiego na ul. F.Selmanowicza „Zagończyka”.<br />
Zaś największy szum i emocje budzi zmiana nazwy ulicy Dąbrowszczaków na Lecha Kaczyńskiego. Czy z powodu przywiązania do historii Brygady im. J.Dąbrowskiego?<br />
A może ze względu na Lecha Kaczyńskiego, którego już zupełnie nie postrzegamy jako człowieka?<br />
Stał się tylko żetonem w szalonej grze pomiędzy skłóconymi stronnictwami.<br />
Sami sobie odpowiedzcie.</div>
Nie będę się rozwodził szeroko nad problemem. Podzielę się tylko kilkoma moimi myślami...<br />
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<u>Józef Wassowski</u></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Postać z pewnością nie jest godna uwiecznienia. No chyba, że przyjmiemy za jego zasługę poczęcie syna. To pewien <i>nomen omen</i>... WKŁAD. Może zmienić nazwę z Józefa na Jerzego Wassowskiego, którego talent wiele wniósł do naszego świata kultury. A i wnuk Józefa, Grzegorz Wassowski zapisał się i zapisuje się całkiem nieźle w naszej rzeczywistości.<br />
Zatem zmiana nazwy ulicy z J.Wassowskiego na J.Wassowskiego. Może być?</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<u>Marian Buczek</u></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Przez lata PRL był bardzo wygodnym symbolem rzekomo licznego ruchu komunistycznego w II Rzeczypospolitej. Odpowiednio uwypuklono niektóre szczegóły życiorysu tego tajemniczego człowieka. Dlaczego tajemniczego? Bo jest parę szczegółów, które nie pasują do jego domniemanych komunistycznych zboczonych przekonań. Profesor Paweł Wieczorkiewicz przyjmował nawet za prawdopodobne, że M.Buczek nie tylko komunistyczną szumowiną nie był, a mógł pracować dla polskiego kontrwywiadu. Czy gdzieś w archiwach leżą dokumenty, które to kiedyś potwierdzą?</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<u>Sołdek i Pstrowski</u></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-ljf73WcqsQk/Wj7FfpcUZ2I/AAAAAAAAJfU/FwQli3fWRiUB7pZ8mQxavemL8mzREK8CACLcBGAs/s1600/0-soldek.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="317" data-original-width="587" height="171" src="https://1.bp.blogspot.com/-ljf73WcqsQk/Wj7FfpcUZ2I/AAAAAAAAJfU/FwQli3fWRiUB7pZ8mQxavemL8mzREK8CACLcBGAs/s320/0-soldek.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Stanisław Sołdek 1916-1970</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; height: 236px; margin-left: 1em; text-align: right; width: 153px;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-3uizPZvlsMM/Wj7FhpLGsII/AAAAAAAAJfY/-UOk33rINZAWfDvzh83lAj5QDA0rRelWgCEwYBhgL/s1600/0-pstrowski.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="278" data-original-width="181" height="200" src="https://3.bp.blogspot.com/-3uizPZvlsMM/Wj7FhpLGsII/AAAAAAAAJfY/-UOk33rINZAWfDvzh83lAj5QDA0rRelWgCEwYBhgL/s200/0-pstrowski.jpg" width="130" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wincenty Pstrowski 1904-1948</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
Wpisują się w wizerunek tzw. przodowników pracy. Stoczniowiec i górnik. Czy pracowali z zapałem, żeby budować PRL? A może nie. Może jakiś skrawek Polski w sowieckim morzu okupacji? Nie na pewno, ale chyba mogę mieć wątpliwości?</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<u>Leon Kruczkowski</u></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
W najgorszym okresie stalinizmu był prezesem ZLP. W latach 1945-48 był wiceministrem w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Był także posłem do tzw. "sejmu". To wszystko prawda!<br />
Ale chyba przechodniom patrzącym na tabliczkę z nazwą ulicy jego imienia kojarzy się z twórczością literacką Leona Kruczkowskiego, która jakąś wartością jest nadal. Czy się mylę?</div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<u>"Mały Franek"</u></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Franciszek Zubrzycki to postać karykaturalna. Przez całe lata PRLu był kreowany na bohatera walki partyzanckiej. Dowódca pierwszego oddziału Gwardii Ludowej. Te bandyckie nieliczne grupy, po 1945 roku były dobrym fundamentem do tworzenia bajek o komunistycznej partyzantce. Nie pastwmy się nad F.Zubrzyckim, który choć niczego nie dokonał, może był tylko drobnym łotrzykiem. Jednak wielce jestem zdziwiony, że zachowała się nazwa ulicy do dziś.<br />
<h2>
<span style="color: blue;">XIII Brygada Międzynarodowa im. Jarosława Dąbrowskiego</span></h2>
Była to złożona głównie z Polaków, jedna z sześciu <i>Brygad Międzynarodowych</i> walczących po stronie Republiki. Żołnierzami brygady byli ochotnicy. Emigranci polityczni i ekonomiczni. Ideowcy oczarowani komunizmem, ale i dewianci którzy komunizmem byli nieodwracalnie zakażeni. Często zdarzali się też szczerzy zwolennicy demokracji, którzy walcząc po stronie Republiki sądzili, że tejże demokracji bronią. Była też rzesza pięknoduchów i rzesza awanturników różnego pochodzenia. <br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-imlC4sWWgGI/XB_671XV8xI/AAAAAAAAKAo/XY4E35tyQvYba9Od1i_tuGaIOy6WezvMgCLcBGAs/s1600/Migala.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1355" data-original-width="958" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-imlC4sWWgGI/XB_671XV8xI/AAAAAAAAKAo/XY4E35tyQvYba9Od1i_tuGaIOy6WezvMgCLcBGAs/s200/Migala.jpg" width="141" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Mieczysław Migała<br />
1903-1937 </td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr>
</tbody></table>
Przedstawicielem tej ostatniej był np. niejaki Mieczysław Migała. Marynarz, aktywny uczestnik różnych strajków i demonstracji w Gdyni. Związkowiec, członek KPP. Chuligan pospolity, który znalazł swoje miejsce w historii bo wpisał się w ruchy polityczne. Zginął pod Saragossą. Dlaczego o nim wspominam? Bo doczekał się w PRLu uhonorowania. Miał swoją ulicę w centrum Gdyni i statek swojego imienia: <i>m/</i>s <i>Marynarz Migała</i>.<br />
Warto pamiętać, że Brygady Międzynarodowe to w szczytowym momencie siła 22-25 tys. żołnierzy. Przez całą wojnę przez szeregi tych formacji przeszło około 30 tysięcy ochotników. Całe siły wojsk republikańskich to około 800 tys. żołnierzy. Większość z nas jest zaskoczona tą proporcją? Bo o wojnie domowej w Hiszpanii wiemy niewiele i ten epizod historii raczej wyobrażamy sobie na bazie szczątkowych informacji czy wręcz haseł. A szkoda bo dostępnych źródeł jest wiele.<br />
<h3>
<span style="color: blue;">Czy Dąbrowszczacy zasługują na swoją ulicę?</span></h3>
Rola i ewentualne zasługi tej brygady są tak niejednoznaczne jak zasługi (?) jej patrona. Zachęcam do zapoznania się z życiorysem J.Dąbrowskiego. Przedstawicielom niektórych elektoratów pomogę, wyjaśniając, że gen. Henryk i Jarosław Dąbrowski to nie ta sama osoba. To Henryk poprowadził kabel energetyczny z Włoch do Polski.<br />
Nie mam wystarczającej wiedzy historycznej, żeby zająć jednoznaczne stanowisko w ocenie <i>Brygad Międzynarodowych</i>.<br />
W hiszpańskiej wojnie domowej zginęło około 3 tysięcy Polaków. Część z nich walczyła z wiarą w słuszne lub nie, idee. Zasługują na szacunek, bez względu na to co o tej wojnie dziś wiemy i jak ją oceniamy.<br />
W obronie problematycznej chwały <i>Dąbrowszczaków</i> stają w większości ci z nas, którzy sądzą, że generał Franco to taki hiszpański Hitler rezydujący w Madrycie i mówiący po hiszpańsku. Zaciekli przeciwnicy <i>Dąbrowszczaków</i> to z kolei ci z nas, którzy wszystkich walczących po stronie republikańskiej widzą jako sołdatów z czerwoną gwiazdą na czapce, zasiedlonej przez wszy.<br />
<h2>
<span style="color: blue;">Jak będzie?</span></h2>
Nie wiem. Myślę, że nowi patroni ulic już na starcie mają przechlapane. Bo bez względu na swoje rzeczywiste zasługi, będą długo postrzegani jako promowani przez głupców, którzy nami rządzą. Głupców których samiśmy wybrali! (To przypominam przy każdej okazji). To nasze głosy lub obojętność spowodowała, że rządzą nami głupcy. <br />
<h2>
<span style="color: blue;">A ulica STRASZLIWEJ MĘKI PAŃSKIEJ?</span></h2>
Chyba ponad 20 lat temu Wojciech Man i Krzysztof Materna wymyślili ten skecz. Czy mogli przypuszczać, że stanie się to rzeczywistością?<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=oZgmPM5EdRY" target="_blank">Man i Materna - KLIK</a><br />
A jeśli chcecie to możecie poczytać o moich spostrzeżeniach dotyczących nazw ulic sprzed kilku lat...<br />
<a href="https://daimlerbbo.blogspot.com/2013/09/nazwy-ich-zmiany-i-figle-z-tym-zwiazane.html" target="_blank">Zmiany nazw ulic i figielki... - KLIK</a></div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-82282327782631457252017-10-07T16:13:00.000+02:002021-01-08T12:29:18.516+01:00MY TAXI czyli dyplom w szufladzie<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Tuż przed maturą zacząłem zastanawiać się nad swoją przyszłością. Już kończąc szkołę podstawową marzyłem o studiach na Politechnice Gdańskiej i późniejszej pracy projektanta statków. Nauka w <i>Conradinum</i> przekonała mnie, że to dobry kierunek i ciekawa praca. Przyszłość pokazała, że tak. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-HbJQJFcI6Uw/Wdjcb39NHkI/AAAAAAAAJV4/ivNmA2tRp8ok8T4S16k0Uj8B-n34CBRngCLcBGAs/s1600/019.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="179" src="https://2.bp.blogspot.com/-HbJQJFcI6Uw/Wdjcb39NHkI/AAAAAAAAJV4/ivNmA2tRp8ok8T4S16k0Uj8B-n34CBRngCLcBGAs/s320/019.jpg" width="320" /></a><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Ale była dopiero połowa lat osiemdziesiątych. Po krótkiej radości sierpnia 1980 przyszedł 13 grudnia 1981 i mrok, żal, marazm. Działo się źle i praca inżyniera po studiach dawała dochody niższe niż praca niepiśmiennego operatora sztanctygla. Jakąś ewentualnością była ucieczka na Zachód. Tyle, że bez szansy powrotu. Do takiej decyzji nie byłem zdolny. I tu przyszłość pokazała, że instynktownie wyczułem, że to nie rozwiązanie dla mnie. Zbyt słaba osobowość. Po roku 1989 głównie w związku z pracą sporo krajów odwiedziłem. Prawie wszędzie mi się podobało (z wyjątkiem Libii), ale nigdzie nie wyobrażałem sobie życia na stałe. Takiej już jestem konstrukcji.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Tak czy inaczej przyszłość 20letniego maturzysty rysowała się marnie. Ale mając lat 20 wydaje się nam, że wiemy o życiu wszystko, jesteśmy oczywiście dorośli (!) i mądrzy (!!!).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h2>
<span style="color: blue;">I tak w swej "mądrości" znalazłem rozwiązanie ...</span></h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-4a6-gHeMI_c/WdjUT6YkYII/AAAAAAAAJVg/sjd1Ur4h4EYKxtBkj9jJb_AvkmkVj3fswCLcBGAs/s1600/taks.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="183" data-original-width="275" height="133" src="https://3.bp.blogspot.com/-4a6-gHeMI_c/WdjUT6YkYII/AAAAAAAAJVg/sjd1Ur4h4EYKxtBkj9jJb_AvkmkVj3fswCLcBGAs/s200/taks.jpg" width="200" /></a></div>
Bardzo imponował mi wówczas mój szwagier. Starszy o 7 lat, wydawał mi się przedsiębiorczy, mądry, zaradny itd. Wymyśliłem, że nie pójdę na studia bo co mi po nich. Po maturze razem z Włodkiem kupimy jakiegoś przechodzonego <i>Fiata 125p</i> za pożyczone pieniądze. Siądziemy we dwóch na taksówce w Warszawie i w krótkim czasie dorobimy się pieniędzy, nowszego samochodu, potem dwóch i będziemy opływać w dostatek. </div>
<div style="text-align: justify;">
Faktem jest, że w owym czasie taksówkarze zarabiali dużo. Postoje taksówek to kolejki ludzi, podjeżdżające taksówki, które zabierały 2-3 pasażerów z których każdy płacił osobno. Cenę za kurs taksówkarze ustalali niemal dowolnie. Nierzadko też podjeżdżając na postój mówili w jakim kierunku mogą łaskawie jechać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Sam byłem nieszczęsnym uczestnikiem takiej scenki:</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">Dworzec Centralny. Pociąg się spóźnił i nie zdążyłem na ostatni autobus 130. Stoję w kolejce kilkunastu osób. Co kilka minut podjeżdża taksówka i PAN kierowca woła: </span></span></b></span><br />
<span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">- Bielany!</span></span></b></span><br />
<span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">Łaskawie zabiera 1-2 osoby, które cieszą się, że los je wskazał.</span></span></b></span><br />
<span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">- Wola!</span></span></b></span><br />
<span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">Znów się do kogoś los uśmiechnął. A ja stoję marznę i czekam. Wreszcie...</span></span></b></span><br />
<span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">- Mokotów !</span></span></b></span><br />
<span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">- Może być dolny ? - pytam czepiając się skrawka nadziei</span></span></b></span><br />
<span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">- Jaka ulica ?</span></span></b></span><br />
<span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">- Sobieskiego ...</span></span></b></span><br />
<span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">- NIE ! - moja nadzieja zgasła</span></span></b></span><br />
W powszechnym mniemaniu zarobki taksówkarzy były ogromne. Ile w tym prawdy a ile legendy, którą sami uwiarygodniali swoim zachowaniem? Aroganccy, lekceważący. Traktujący pasażera per noga. Uważani byli także za ludzi o szerokich kontaktach i nieograniczonych możliwościach załatwiania spraw wszelakich.<br />
I jeszcze ten obraz taksówki z lat 80tych. <i>Fiat</i> lub wiekowy <i>Mercedes</i> z brudnymi pokrowcami z baraniej skóry na siedzenia. Popielniczka pełna petów i smród. A i taksówkarz nie zalatywał lawendą zwykle.<br />
<h2>
<span style="color: blue;">Tato, Tato, jestem geniuszem!</span></h2>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-q0xX-e41yPQ/WdFTkr-4S9I/AAAAAAAAJN0/_xsrSjXah_A3QMK_I5SRGrzoPHoWpiP4wCLcBGAs/s1600/Tata.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="451" data-original-width="318" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-q0xX-e41yPQ/WdFTkr-4S9I/AAAAAAAAJN0/_xsrSjXah_A3QMK_I5SRGrzoPHoWpiP4wCLcBGAs/s200/Tata.jpg" width="140" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr>
</tbody></table>
Moim "fenomenalnym" pomysłem w pierwszej kolejności podzieliłem się z Tatą. Po buntowniczym okresie nastolatka, Ojciec stał się dla mnie najważniejszym autorytetem i najlepszym rozmówcą. Przyjmował wszystkie moje, choćby najgłupsze przemyślenia z powagą. Nie wyśmiewał, choć pewnie czasem z trudem się powstrzymywał. Gdy było trzeba udawał, że wie mniej niż wiedział naprawdę i nie pouczał. Zamiast tego zadawał pytania. Odpowiedzi w wielu wypadkach absurdalne, przyjmował i prowadził rozmowę tak żebym sam swoje teoryjki rozłożył na czynniki pierwsze i dostrzegł ich wartość realną.<br />
Po latach zrozumiałem, że gdyby wystąpił w roli mentora i jawnie miażdżyłby mnie przewagą wiedzy i inteligencji, nic by nie osiągnął. Ja bym zaparł się nawet w najgłupszej idei i brnąłbym w nią na własną zgubę. On? Cóż by zyskał? Satysfakcję taką jak komandosi wygrywający walkę z plutonem pluszowych misiów.<br />
Tata stał się moim doradcą i powiernikiem najskrytszych myśli do ostatnich Jego dni. Do ostatniej naszej rozmowy 09.01.2000. Chyba obaj nie wiedzieliśmy, że widzimy się ostatni raz. <br />
Do dziś kiedy jestem w trudnej sytuacji i rozterce pomagam sobie zastanawiając się co Tata na moim miejscu by zrobił. Mama miała dla mnie wielkie serce i rozpieszczała kiedy miałem lat 4 i ... 40. Tata był filarem na którym mogłem oprzeć każde moje przedsięwzięcie.<br />
Ale opuszczając świat dygresji i wracając do mojego pomysłu z 1984 roku ...<br />
<h2>
<span style="color: blue;">Synu! Znakomity pomysł!</span></h2>
Może nie tymi słowami, ale podobnie Tata przyjął mój plan na życie.<br />
Z uwagą wysłuchał jak opowiadam o swojej koncepcji. Przez taksówkę do dobrobytu i szczęścia. Z uznaniem kiwał głową. Potwierdzał. Gadaliśmy długo. Tata doprowadził swoimi sposobami do wniosku, który wydał mi się własnym, a był w rzeczywistości Jego mądrym drogowskazem.<br />
Po kilku latach wyjaśnił mi także, że użył mechanizmu którego używają wobec mężczyzn inteligentne kobiety. Tak manewrują abyśmy ich pomysły i wizje przyjmowali za własne. Uznali za objaw swojego geniuszu. One zaś wtedy wspierają nasze działania i podziwiają. Tym można sobie kupić każdego faceta. Ja jestem przypadkiem skrajnym - narcyzem. Średnia to mężczyzna lubiący być docenianym i łasy na pochlebstwa. Jeśli inteligentny, to pochlebstwa nie mogą być zbyt toporne. Uważajcie drogie panie!<br />
Wszystkie kobiety które podziwiałem a niektóre kochałem, miały ten mechanizm opanowany perfekcyjnie.<br />
Ups...Znów <b>MISZCZ</b> dygresji pobłądził. Jaki zatem był ten wysterowany "mój" wniosek z wielogodzinnej dyskusji z Tatą: <br />
<br />
<span style="color: red;"><span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><b>Skoro taksówka to znakomity pomysł na dziś, to za kilka lat będzie nim także!</b></span></span><br />
<br />
Mogę skończyć studia, które same w sobie są atrakcją. Jeśli okaże się, że jako inżynier nic nie zwojuję, to dyplom mogę schować do szuflady i zarabiać krocie jako taksówkarz. W razie niepowodzenia zaś... Wystarczy otworzyć szufladę i wyciągnąć dyplom. Jeśli zrobię odwrotnie i po maturze zostanę taksówkarzem to w razie niepowodzenia... Nie ma co otwierać szuflady. Będzie pusta.<br />
Tak nie po raz pierwszy i nie ostatni Tata pomógł mi w wyborze drogi.<br />
<h2>
<span style="color: blue;">Dyplom w szufladzie</span></h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie umniejszam wartości dyplomu, ale moja droga zawodowa daleko odbiegła od branży okrętowej. Po pracy w <i>BK Stoczni Gdańskiej</i>, pracowałem na zlecenie stoczni <i>Meyer Werft</i>, <i>HDW</i>, <i>Seebeck</i>. Po załamaniu rynku stoczniowego przypadek rzucił mnie w świat handlu samochodami użytkowymi. </div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 0px; margin-right: 0px; text-align: left;"><tbody>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Zaczynałem od podstaw czyli od pracy sprzedawcy. Wówczas jeszcze bez komórki. Tak... był kiedyś świat bez telefonów komórkowych. Miałem teczkę, kilka prospektów, oferty własnoręcznie układane i <i>Fiata Uno</i>. Za <i>CRM</i> służył mi zeszyt w kratkę formatu A4.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sporo lat spędziłem w klubowych barwach <i>MAN</i> a później <i>DaimlerChrysler</i> (<i>Mercedes</i>). Mnóstwo zdarzeń dobrych i złych. Ważne, że wiele z nich było ciekawych. Zawodowo czułem się spełniony. Spotkałem też wielu ludzi. Czy dobrych czy złych? Interesujących.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dyplom choć odłożony do szuflady przydał się. I formalnie i praktycznie. Bo inżynier to nie tylko człowieczek umiejący wyliczyć grubość blachy, wskaźnik przekroju. To przede wszystkim sposób myślenia. Przydaje się to na co dzień.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trochę uśpiony powodzeniem w pracy i bardzo zmęczony ciągłymi podróżami, przyjąłem atrakcyjną jak sądziłem propozycję od człowieka któremu miałem powody ufać bez zastrzeżeń. Znaliśmy się niemal 20 lat. Od studiów. Praca prosta. Zarządzanie kilkuosobowym zespołem małej firmy. Bez ciągłych wyjazdów. Pieniądze i inne profity nieco mniejsze, ale stabilność i jasna przyszłość... Jednak cel był inny niż deklaracje. Mój "przyjaciel" cel ten osiągnął. Przyszedł dzień, który udowodnił mi, że jednak nie znam się na ludziach. Zostałem na lodzie. Spotkało mnie to przed czym przestrzegałem innych. Uważałem, że mnie to nie grozi. Strasznie dziecinna jest moja zarozumiałość i pewność siebie. Ale dalej je lubię, a siebie samego kocham bezgranicznie.</div>
Krąg znajomych szybko zaczął się przerzedzać. Wiele osób jednak chciało mi pomóc. Tyle, że byli to akurat ci, którzy oprócz doraźnej pomocy za którą jestem im ogromnie wdzięczny nie mogli pomóc mi w powrocie na rynek pracy. Pracowałem zatem dorywczo gdzie i jak się dało. U socjopaty, którego funkcjonowanie zależało od dawek i rodzaju środków farmakologicznych. Dla kilku wizjonerów, którzy chętnie korzystali z moich bezpłatnych usług itp. Czasem nawet świadomie dawałem się wykorzystywać, żeby tylko mieć zajęcie, pozór pracy.<br />
Kiedy wszystko się sypało skorzystano z okazji i zostałem wypatroszony z ostatniego kapitału jaki miałem na czarną godzinę. Tak dokładnie według porzekadła o rodzinie i zdjęciu. Zaś ktoś bardzo mi bliski i ważny przez lata, z dnia na dzień zerwał ze mną wszelki kontakt i zaczął się wstydzić naszej znajomości.<br />
<h2>
<span style="color: blue;">Czy wyciągnąłem dyplom z szuflady ?</span></h2>
Do smętnego końca zmierza ta bajka? Warto użalać się nad klęską której odwrócić nie można? <span style="color: red;"><b> </b></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red;"><b>Nie!</b></span> </div>
Bo gdyby tak było to już bym jej nie pisał, tylko skręcał konopkę i szykował taboret.<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-PfTah0dSAmo/WdjFF1NvYqI/AAAAAAAAJUw/s1U8_tBArGIGzAWV6vEZfwnUqpzDWtTBACLcBGAs/s1600/macgyver.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="118" data-original-width="154" height="153" src="https://2.bp.blogspot.com/-PfTah0dSAmo/WdjFF1NvYqI/AAAAAAAAJUw/s1U8_tBArGIGzAWV6vEZfwnUqpzDWtTBACLcBGAs/s200/macgyver.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Naprawdę był podobny...</td></tr>
</tbody></table>
Choć pokrętnie, to dyplom znów się przydał. Pojawił się inny kolega ze studiów. Sporo czasu razem spędzaliśmy, lubiliśmy się. Chyba byliśmy zaprzyjaźnieni. Później drogi się rozeszły. Przez ćwierć wieku widzieliśmy się kilka zaledwie razy, ale mnie zostały miłe wspomnienia.<br />
Obu nam los przyłożył obuchem w łeb potężnie. Różnica jest jednak zasadnicza. Mac Gyver, umiał się podnieść sam i wymyślił własny sposób żeby zarabiać na życie. Niełatwy i wymagający, ale własny. Nie na darmo jak widać nasza koleżanka Asieńka dała mu taką ksywę.<br />
Od kilku miesięcy jestem kierowcą jego taksówki. Pewnie wie, że ta propozycja pozwoliła mi uwierzyć, że nie utonę.<br />
Gdyby nie studia Mac Gyver'a bym nie poznał. Zatem dyplom choć w szufladzie na zawsze już zostanie, to znów się przydał.<br />
<h2>
<span style="color: blue;">MyTAXI</span></h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-v3k0dovb2JY/WdjSK9vz77I/AAAAAAAAJVQ/oJ1COzDjqFYo5RZu_QUhLWGlyOfv0zU6wCEwYBhgL/s1600/006.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-v3k0dovb2JY/WdjSK9vz77I/AAAAAAAAJVQ/oJ1COzDjqFYo5RZu_QUhLWGlyOfv0zU6wCEwYBhgL/s320/006.jpg" width="240" /></a></div>
Praca dorożkarza nie wymaga szczególnych zdolności. Nie wymaga kwalifikacji i nawet myślenia w zakresie większym niż podstawowe.<br />
Obaj z Mac Gyver'em liczymy, że z czasem da nam nawet jakiś dostrzegalny zarobek. Na dziś zaś daje mi zajęcie i coś co w moim wypadku bardzo cenne. Świadomość tego, że mam po co rano wstać i mam coś do zrobienia.<br />
Jest też trochę małych atrakcji. Można przyglądać się ludziom, życiu miasta. Bawić się "polując" na pasażera. Ratować wędrujące ulicą jeże... Wymyślam sobie różne cele, żeby uatrakcyjnić monotonną pracę taksówkarza. Zajęcie to ma ten mankament, że fizycznie bardzo wyczerpuje. Możecie mi wierzyć.<br />
<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-GcyPKVSbWQA/WdjSoOZx2FI/AAAAAAAAJVQ/zjANx8PhCQgxQxQlpr2zGwo2Qpfq6ZqfgCEwYBhgL/s1600/008.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="200" src="https://1.bp.blogspot.com/-GcyPKVSbWQA/WdjSoOZx2FI/AAAAAAAAJVQ/zjANx8PhCQgxQxQlpr2zGwo2Qpfq6ZqfgCEwYBhgL/s200/008.jpg" width="150" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nocny kurs na Politechnikę </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
Chwilami myślę, że uczestniczę w jakimś małym przełomie. Funkcjonowanie <i>MyTAXI</i> opiera się na nowoczesnym pomyśle. Pasażerom się system zamawiania i monitorowania podoba. Ja jako kierowca jestem nieco jak gracz w grze komputerowej. Czasem bywa zabawnie.<br />
Właścicielem <i>MyTAXI </i>jest <i>Daimler AG</i>. Koncern potężny, o wielkich możliwościach. A mnie z racji dawnej pracy w <i>DCAP</i> bliski... Kozioł jest sentymentalny.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-E1IM_hq37Sw/Wdjbt2Z9MlI/AAAAAAAAJVw/LYAGiiS71oEF1zVpY4SIWEisDr5RpQ0mACLcBGAs/s1600/023.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://4.bp.blogspot.com/-E1IM_hq37Sw/Wdjbt2Z9MlI/AAAAAAAAJVw/LYAGiiS71oEF1zVpY4SIWEisDr5RpQ0mACLcBGAs/s400/023.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Luksusowe hotele oglądam teraz tylko z zewnątrz</td></tr>
</tbody></table>
Tekst choć niesponsorowany, jest świadomą moją reklamą MyTAXI ? Może trochę. 😉<br />
Chcecie kod promocyjny? Nie trzeba. Wystarczy, że wsiadając do mnie powołacie się na "Koziołkowe myśli". Słowo!<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-1KfmGdVMa3o/WdjSK8RjrCI/AAAAAAAAJVQ/C3niPbN-IJ0HJaz7fuf_zf7hxT1CL7mQQCEwYBhgL/s1600/009.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1130" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-1KfmGdVMa3o/WdjSK8RjrCI/AAAAAAAAJVQ/C3niPbN-IJ0HJaz7fuf_zf7hxT1CL7mQQCEwYBhgL/s320/009.jpg" width="225" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A co będzie? Zobaczymy...</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-73808573636030439362017-07-19T22:58:00.002+02:002017-07-24T00:00:30.868+02:00Kozioł zerka na Francję... NIEOBIEKTYWNIE !!!<div style="text-align: justify;">
<span style="color: purple;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Mamy wynik prezydenckich i parlamentarnych wyborów we Francji. Choć raczej spodziewany, budził wiele emocji. Bo pewności nie było.</span></span><br />
<span style="color: purple;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Przecież referendum w Wlk.Brytanii nie mogło (!) dać wyniku decydującego o wyjściu z UE, a dało. Przecież nawet infantylni Amerykanie nie mogli wybrać Trumpa!!! Nawet w alternatywie z wyjątkowo nieudaną kontrkandydatką, a wybrali. U nas także ostatnie wybory pokazały, że większość potrafi wybrać coś absurdalnego. Dlatego wybór Macrone'a i jego <i>ad hoc</i> zebranej partii, choć logicznie spodziewany, pewnym nie był. A może też jest absurdalny?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-size: large;"><span style="color: blue;">Jest się z czego cieszyć?</span></span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Z perspektywy Francuza - nie wiem. Z naszej - obojętne. </div>
<div style="text-align: justify;">
Francja zagubiła swoją tożsamość wiele lat temu. Francji i Francuzów koziołek nie lubi. Ale nie wynika to z głębokiej znajomości polityki i francuskiej rzeczywistości, tylko z własnych jednostkowych doświadczeń i równie nieobiektywnych spostrzeżeń. Przede wszystkim zaś z koziołkowych "analiz" historii. Analiz w cudzysłowie bo pozwalam sobie często na historyczne dywagacje, nie mając stosownego wykształcenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-SsTIIPkCclM/WW-9f4kyELI/AAAAAAAAISY/rTESKPIT7xc_PoB4imKBBAstXLtWS455gCLcBGAs/s1600/4110cd5f044c.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="376" data-original-width="480" height="250" src="https://4.bp.blogspot.com/-SsTIIPkCclM/WW-9f4kyELI/AAAAAAAAISY/rTESKPIT7xc_PoB4imKBBAstXLtWS455gCLcBGAs/s320/4110cd5f044c.jpg" width="320" /></a></div>
Francja wzniecając rewolucję u kresu XVIII wieku zburzyła obowiązujący porządek. Eksperyment fascynujący, spektakularny itp. Niestety jednak nie dał nowego, trwałego i jakiegokolwiek wiarygodnego fundamentu nowego porządku. Wiara chrześcijańska w wersji koncernu watykańskiego, z nauką Chrystusa miała w wieku XVIII tyle wspólnego co dziś. Nic. A na tej doktrynie oparty był system władzy. Padł zatem. Z tych gruzów przez 200 ponad lat nie powstało nic co byłoby trwałe, w powszechnym mniemaniu niepodważalne i wskazywało jednoznaczne fundamentalne wartości. Na tyle niepodważalne, że nawet najwięksi antagoniści traktowaliby je jako aksjomaty. Cytując mojego przyjaciela Wojtka, globalny porządek świata potrzebuje kilku punktów tak trwałych, że Pan Bóg w nie nóżkę cyrkla wstawia zakreślając kręgi według swej fantazji.<br />
Nie ma już i nie będzie takich fundamentów. Zatem każda konstrukcja filozoficzna, teologiczna czy polityczna podlega przekształceniom. Jej trwałość można mierzyć co najwyżej w dziesiątkach lat. Zastępowana jest następną. Optymiści powiedzą, że to rozwój, pesymiści, że chaos. Kozioł sobie myśli, że po prostu ruch i tylko na własny użytek usiłuje go ocenić. Najczęściej nawet sam sobie nie umiem odpowiedzieć czy wydaje mi się dany kierunek dobrym.<br />
<h3>
<span style="color: blue;"><span style="font-size: large;">Marine le Pen ocaliłaby Francję !</span></span></h3>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-siZqYJmryy0/WW-9vmiCaUI/AAAAAAAAISc/t95gc0qnQ0g7XiVia21b9_EHfRJWQEeEgCLcBGAs/s1600/marine_le_pen_podium_fingers_pointing_up_mini.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="656" data-original-width="1400" height="149" src="https://2.bp.blogspot.com/-siZqYJmryy0/WW-9vmiCaUI/AAAAAAAAISc/t95gc0qnQ0g7XiVia21b9_EHfRJWQEeEgCLcBGAs/s320/marine_le_pen_podium_fingers_pointing_up_mini.jpg" width="320" /></a></div>
Czegoś takiego nie powiedziałbym nawet po pijanemu. Ale są tacy, którzy tak twierdzą i może nawet tak myślą. Marine le Pen ma bardzo dobrze wypracowany wizerunek silnego przywódcy. Jaka jest naprawdę nie ma znaczenia. W polityce liczy się tylko wrażenie i przekonanie wyborców. Obiecywała różne radykalne ruchy. Realne, nierealne, ale wszystkie pociągające dla części wyborców. Wyjście z UE, bezpieczeństwo Francji po oczyszczeniu z terroryzmu islamskiego, może powrót do waluty własnej. To się wielu Francuzom podoba. Zapatrzeni w mit wielkiej i silnej Francji, a jednocześnie podatni i dający się uwodzić skrajnościom.<br />
Nasi niedouczeni politycy wyobrażali sobie już porozumienie "wodzów" narodów. Póki Francja sterowana jest przez Niemcy, takie porozumienie nie jest możliwe. Myślę, że na szczęście dla nas. Bo kiedy Niemcy stracą kontrolę nad Europą czy samą Francją, sznurki przejmie Rosja. Co to dla nas znaczy chyba wiemy. Choć jak słucham obecnie rządzących, to widzę, że nie wszyscy.<br />
<h3>
<span style="font-size: large;"><span style="color: blue;">Na Macrone'a głosowali Arabowie !</span></span></h3>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ZUEM-E8IS58/WW--npv4UeI/AAAAAAAAISg/5UxZZPOp00kpe2eAgmopQEzQ0aK30NP3QCLcBGAs/s1600/4723.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="180" data-original-width="300" src="https://2.bp.blogspot.com/-ZUEM-E8IS58/WW--npv4UeI/AAAAAAAAISg/5UxZZPOp00kpe2eAgmopQEzQ0aK30NP3QCLcBGAs/s1600/4723.jpg" /></a></div>
Oczywiście, że tak. Także oni. Nie wiem jaki procent mieszkańców Francji stanowią ludzie pochodzenia i kultury arabskiej. Z pewnością to procent istotny. Począwszy od potomków uczestników muzułmańskiego najazdu sprzed ponad tysiąca lat, poprzez przybyszów z Algierii, Maroka i innych kolonii francuskich, aż do imigrantów z ostatnich dziesięcioleci. Część się zasymilowała, część zintegrowała, zachowując niektóre swoje kulturowe tradycje. Jeszcze inni przystosowali się w sposób minimalny, świadomie zachowując całkowitą odrębność. Często agresywnie ją zaznaczając.<br />
Nie wszyscy Arabowie to terroryści i nie wszyscy terroryści to Arabowie. Warto też zastanowić się czy islam się radykalizuje czy radykałowie, a mówiąc wprost okurwieńcy, się islamizują. Mnie się wydaje, że to drugie. A jeszcze prościej. Szaleńcy realizujący się w zbiorowych morderstwach wybrali sobie atrakcyjny w ich mniemaniu szyld.<br />
Tak czy inaczej, kolorowa część obywateli Francji mając wybór Macrone lub le Pen musiała głosować na tego pierwszego.<br />
Też szastał obietnicami i hasłami, których przeniesienie w czyn może być problematyczne.<br />
My oczywiście poczuliśmy się obrażeni kiedy podczas kampanii obiecał chronić jakąś fabrykę przed przeniesieniem do Polski. Chodziło mu o pozyskanie popularności jako obrońcy rynku pracy. Dotyczyło to akurat sytuacji z Polską w tle. W swej nadwrażliwości, fikuśnie rozumiejąc pojęcie honoru uznaliśmy, że była to wypowiedź skierowana przeciw Polsce. To atak na Polskę. Co najmniej jakby nam flota francuska zaminowała podejście do portu w Darłowie.<br />
Jeśli pomyślimy o nieudolnym sposobie zerwania procedury zakupu śmigłowców, pomówieniu Francuzów o przekazanie okrętów Rosji za 1$, to wypowiedź o fabryce kuchenek, lodówek czy patelni z Polską w tle jest sensacyjką na ostatnią stronę gazetki gimnazjalnej.<br />
Niezwykle łatwo oburzamy się dopatrując się wszędzie wrogości wobec naszego kraju. Traktujemy to jak świętokradztwo. A sami... swoim postępowaniem zamieniamy własną ojczyznę w szalet. <br />
<h3>
<span style="font-size: large;"><span style="color: blue;">Ale ma starą żonę !!!</span></span></h3>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-0TJwRnhdtzg/WW-_cs2worI/AAAAAAAAISk/9yCYROB-6PwRp7DHyXTvIHjlnUcfOw-RgCLcBGAs/s1600/macron-brigitte-pt-02-wynik.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1098" data-original-width="641" height="320" src="https://4.bp.blogspot.com/-0TJwRnhdtzg/WW-_cs2worI/AAAAAAAAISk/9yCYROB-6PwRp7DHyXTvIHjlnUcfOw-RgCLcBGAs/s320/macron-brigitte-pt-02-wynik.jpg" width="186" /></a></div>
No i to jest argument!<br />
Skoro używają go przeciwnicy Macrone'a to znaczy, że żadnych poważnych zarzutów wobec niego nie mają. I to mnie trochę pociesza.<br />
Choć nie wierzę żeby okazał się wielkim mężem stanu, rekonstruktorem chwiejącej się UE, ale chyba nie będzie rozrabiaką. A to mi wystarczy. Macrone optuje za wzmocnieniem strefy EURO i Europą dwóch prędkości co możemy uznać za niekorzystne dla nas. Prawda. Ale od kilkunastu miesięcy sami usuwamy się z UE i jeśli nie stanie się cud to zostaniemy tylko jej formalnym członkiem. A może nawet gorzej... <br />
Co zaś do małżeństwa, to zastanawiają mnie wywody niektórych. Żona starsza o 24 lata, zatem on musi (!) być emocjonalnie niedojrzały. Niektórzy doszukują się w różnych pseudopsychologicznych analizach dowodów na jakieś szokujące odchylenia. <span style="font-size: large;"><span style="color: red;"><b>Fu!!!</b></span></span> Grzebanie komuś pod kołdrą jest nieeleganckie, a czynienie tego na forum publicznym to zwykłe chamstwo.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-1NB_hj9jaNU/WW_ADwPHKaI/AAAAAAAAISo/OqOoUDChB2Ey2CRyoeLfQoU4GatR07-7wCLcBGAs/s1600/Emmanuel-Macron-wife-Brigitte-Trogneux-Macron-image.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="500" height="320" src="https://1.bp.blogspot.com/-1NB_hj9jaNU/WW_ADwPHKaI/AAAAAAAAISo/OqOoUDChB2Ey2CRyoeLfQoU4GatR07-7wCLcBGAs/s320/Emmanuel-Macron-wife-Brigitte-Trogneux-Macron-image.jpg" width="320" /></a></div>
Ci sami strażnicy moralności jakoś nie zżymają się na myśl o 60latkach mających drugą bądź trzecią żonę w wieku córki lub wnuczki. To nie jest niedojrzałość emocjonalna?<br />
<br />
<span style="color: #990000;"><span style="font-size: large;"><b><span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Zresztą... ilu z nas dojrzewa?</span></b></span></span><br />
<span style="color: #990000;"><span style="font-size: large;"><b><span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Mamo, mamo! Jak dorosnę będę taki jak tata!</span></b></span></span><br />
<span style="color: #990000;"><span style="font-size: large;"><b><span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- Synku, zdecyduj się. Albo jedno albo drugie.</span></b></span></span><br />
<span style="color: #990000;"><span style="font-size: large;"><b><span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> </span></b></span></span><br />
<br />
</div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-49318830282431060922017-05-21T13:52:00.001+02:002021-01-08T12:30:15.844+01:00Bardzo dobra Cola.<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">Coraz częściej dowiaduję się o śmierci kogoś ze znajomych. W tym także tych z którymi łączyła nas wspólna pasja brydżowa. To relacje szczególne. Bardzo rzadko te kontakty przenoszą się na inne dziedziny życia. Często nawet na turniejach, znając się już wiele lat wymieniamy ledwie kilka zdań. Są tacy z którymi rozmawia nam się lepiej, są tacy z którymi chemia nie teges. I to jest w porządku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">Powiedzieć można, że płytkie to relacje. Ja jednak wracam do określenia : relacje szczególne. I tak to widzę. Brydż w wersji sportowej czy quasi sportowej to połączenie świadomej i nieświadomej prezentacji swojej osobowości, charakteru z ich zaletami i ułomnościami. Czasem rozegranie kilku rozdań przy stoliku wystarcza pilnemu obserwatorowi żeby ułożyć sobie obraz człowieka. Subiektywny? Fakt. Ale przecież w relacjach z innymi opieramy się na tym jakimi ich widzimy, a nie na zadanych przez kogoś szablonach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Krzysztof Skrobacki zmarł nagle. Wielka tragedia dla najbliższych i smutek chyba dla każdego kto go znał. Każda śmierć oprócz różnorakiego bólu i smutku przywołuje refleksje dotyczące tego który odszedł i nas samych. O tym pisałem wiele razy, bo od czasu kiedy dowiedziałem się, że żyję w "doliczonym czasie" myśl o rzeczach ostatecznych wraca do mnie często. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-fG8pjhe9WLg/WSF3nBMMRMI/AAAAAAAAIOE/xHdwUxHI-gAxFWKaA8c45RGRTWdQkWeugCLcB/s1600/18588797_1346198205448067_3042921028305250748_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://2.bp.blogspot.com/-fG8pjhe9WLg/WSF3nBMMRMI/AAAAAAAAIOE/xHdwUxHI-gAxFWKaA8c45RGRTWdQkWeugCLcB/s400/18588797_1346198205448067_3042921028305250748_o.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Krzysztof "Nocki_69" /zdjęcie użyczone przez Piotra "Camelmana"/</td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">I tak wieczorem po otrzymaniu wiadomości zacząłem wspominać Krzysztofa. Jest moim zdaniem prawdziwe stwierdzenie, że dopóki żywe są wspomnienia to człowiek, który z tego świata odszedł, będzie nadal istniał.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Poznałem Krzysztofa kilkanaście lat temu na jednym z turniejów. Nawet nie jestem pewien gdzie dokładnie i kiedy. Może Bydgoszcz, może Dąbrówno? Należał do grupy graczy, którą umownie nazywam szczecińską. Nie wiem czym zajmował się zawodowo. Nie wiem jaka była jego sytuacja rodzinna. </span><br />
<h2>
<span style="color: #38761d;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Zatem jak mam Wam napisać jaki był ?! </span></span></h2>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Otóż nie mam zamiaru! Chcę się z Wami podzielić moim obrazem Krzyśka. Bo ten po nim w mojej pamięci zostanie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Pogodny, ale nie lekkoduch. Życzliwy, ale nie narzucający się. Wesoły, ale nie hałaśliwy. Jako gracz, obyty, panujący nad emocjami. Zważający na to aby rozdania były dobrą zabawą dla wszystkich CZTERECH graczy. To cenne. Myślę, że parę <i>Amarantowa-Daimler</i> lubił. My jego także.</span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Ponieważ wszystkich, którzy odeszli chcę wspominać pogodnie to przytoczę dwie drobne scenki z naszych brydżowych spotkań:</span><br />
<u><b><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Bydgoszcz Polopen</span></b></u><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Do stolika w kolejnej rundzie podszedłem lekko spóźniony.</span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">- Przepraszam, ale musiałem wrócić do pokoju...</span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">- BARDZO proszę, bez szczegółów - przerwał Krzysztof.</span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Bystrym ludziom czasem dobry żart udaje się w kilku słowach.</span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Tego samego dnia w wieczornej sesji turnieju znów los postawił nas przeciw sobie. Siedzieliśmy z Anną jako para stała i przyszedł do nas Krzysztof z partnerem. Na stoliku mieliśmy puste szklanki.</span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">- Może napijecie się Coli ?</span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Ani Anna ani ja za Colą nie przepadamy, więc zgodnie podziękowaliśmy</span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">- Nie dziękujemy.</span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">- Ale to jest BARDZO DOBRA Cola - powiedział dobitnie.</span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Zrozumieliśmy w lot, a Krzysztof z wielkiej butli napełnił hojnie nasze szklaneczki. Dobra była rzeczywiście, a stężenie takie, że świeczki w oczach stanęły.</span><br />
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Głupstewka, prawda? Może i tak, ale czasem zapamiętuje się miłe, śmieszne drobiazgi. Wszak całe życie składa się z drobiazgów.</span><br />
<h2>
<span style="color: #38761d;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Moja prośba do Was</span></span></h2>
<span style="color: #38761d;"><b><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Każdy kto przeczyta niech jako komentarz wpisze jakieś swoje wspomnienie związane z Krzysztofem. Nie ma to być żadna laurka! Ważne żeby były to ślady dobrego wspomnienia. Zbierzmy tu trochę wspomnień o Krzysztofie "Nocki_69"</span></b></span></div>
<br />DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-42550842433837083012017-04-10T23:03:00.000+02:002017-04-10T23:03:58.501+02:0010 kwietnia - dzień kary za zbrodnię !!!<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Courier New",Courier,monospace;">Czas publicznie powiedzieć o tym kto szydzi z nas i chełpi się swoimi przestępstwami. W pełni korzysta nie tylko ze swobody ale z nieograniczonych przywilejów. Napominania i wezwania do przyzwoitości ma za nic. Odwołania do zasad moralnych także nic dla niego nie znaczą. Wciąż łamie prawo i jest pewien, że nie dosięgnie go kara. Postanowiłem, że odkryję przed Wami prawdę. Dziś czara występku, łajdactw i wszeteczeństw się przelała. </span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #0b5394;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Ale minął już czas przemówień. Czas na fakty i działanie!</span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-yGnLF7pasyc/WOvrOoJM5II/AAAAAAAAIIw/DYhNHbApvS8PylvHl7bwKJKa7RPELL5bwCLcB/s1600/kk.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="132" src="https://4.bp.blogspot.com/-yGnLF7pasyc/WOvrOoJM5II/AAAAAAAAIIw/DYhNHbApvS8PylvHl7bwKJKa7RPELL5bwCLcB/s200/kk.jpg" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Jak wiadomo KK surowo zakazuje:</span></div>
<ul>
<li><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">wskakiwania na stół</span></li>
<li><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">chodzenia po nim</span></li>
<li><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">siedzenia i leżenia</span></li>
<li><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">ściągania obrusu...obrusa?</span></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Oskarżony Tygrys alias Jarosław Psikuta od 12 lat łamał ten punkt <i>Kodeksu Karnego</i> ze szczególną uporczywością. Używałem wobec niego upomnień i pogadanek resocjalizacyjnych. Wielokrotnie karałem poprzez stanowcze ocholerowanie. Kara więzienia na 1-2 godziny, także nie rokowała poprawy. Zamknięty w klatce błogo zasypiał i spał póki nie został wypuszczony. Zresztą ma to w nosie bo w klatce sypia chętnie z własnej woli. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Dziś dwukrotnie został przyłapany na stole kiedy wygrzewał się w słońcu. Ciężkie ocholerowanie skutkowało tym, że leniwie wstawał i z lekceważeniem schodził ze stołu przechodząc po najdłuższej możliwej ścieżce i kursie. Odwracał jeszcze w moją stronę pogardliwy wzrok i miauczał obraźliwie (jest stenogram).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Kiedy interweniowałem po raz drugi zadzwonił telefon i musiałem wyjść do drugiego pokoju. Dzwonił Oskar K. Wróciłem po kilku chwilach i zastałem sierściucha leżącego na stole.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">W sprawie Oskara toczy się odrębne postępowanie o sprawstwo pomocnicze. Ten telefon nie mógł być przypadkowy!</span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #0b5394;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Proces i wyrok</span></span></h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-8w4KBghR6Mw/WOvtpVjtznI/AAAAAAAAII8/cn_k9xDlea8kquM0J4VgsZl5-TL8UvIxACLcB/s1600/kat.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://4.bp.blogspot.com/-8w4KBghR6Mw/WOvtpVjtznI/AAAAAAAAII8/cn_k9xDlea8kquM0J4VgsZl5-TL8UvIxACLcB/s1600/kat.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Każdy popełniający przestępstwo, a zwłaszcza zbrodnię bo do tej kategorii należy łażenie po stole, musi wiedzieć, że będzie ukarany. Wiedział to także wielokrotny recydywista Tygrys. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Po wnikliwej analizie, przebadaniu materiału dowodowego, licznych eksperymentach i analizach wydałem surowy, ale sprawiedliwy wyrok. Wyrok na który czekało całe społeczeństwo:</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><u><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><b>Tygrys vel Jarosław Psikuta</b></span></u></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><u><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><b>skazany został na karę</b></span></u></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><u><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"><b>ZEZDJĘCIOWANIA</b>.</span></u></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Karę najwyższą, okrutną ale sprawiedliwą:</span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-b29-Up6pCwk/WOvu8TGxUBI/AAAAAAAAIJE/cvnPMVUfJBss56NErmGeBih-7zvGoFGigCLcB/s1600/20170410.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="281" src="https://2.bp.blogspot.com/-b29-Up6pCwk/WOvu8TGxUBI/AAAAAAAAIJE/cvnPMVUfJBss56NErmGeBih-7zvGoFGigCLcB/s400/20170410.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: large;"><span style="color: red;"><b>ZEZDJĘCIOWANIE</b></span></span> (zgodnie z wyrokiem z dn.10-04-2017)</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #0b5394;"><span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">A jaki z tego wniosek? Nauka? Przestroga?</span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;">Ferując wyroki, osądzając, bądźmy rozważni. Jeśli uznamy się za nieomylnych i nietykalnych, którzy sami mogą wyznaczać normy sprawiedliwości, nagły zwrot historii może spowodować, że ze swoich działań możemy być rozliczeni. W tym także z naszych wyroków ...</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-seNkG8gKpX0/WOvxn51kTfI/AAAAAAAAIJQ/6aclTghFsWsFjR0T8bnPhabrC_Iug5bBwCLcB/s1600/000_0316.JPG" imageanchor="1"><img border="0" height="282" src="https://2.bp.blogspot.com/-seNkG8gKpX0/WOvxn51kTfI/AAAAAAAAIJQ/6aclTghFsWsFjR0T8bnPhabrC_Iug5bBwCLcB/s400/000_0316.JPG" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial,Helvetica,sans-serif;"> </span></div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923833178915845051.post-67927768956704784292017-03-22T02:38:00.000+01:002021-05-22T01:21:19.329+02:00Tygrys przerywa milczenie !<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Zwrot <span style="color: purple;"><b><u>"przerywa milczenie"</u></b></span> jest od dłuższego czasu używany w tytułach artykułów i artykulików, żeby zwrócić naszą uwagę. Mimo, że używany do znudzenia, do urzygu, to jednak działa! Widząc taki nagłówek czytamy treść... i po kilku zdaniach zwykle przekonujemy się, a niektórzy PRZEKONYWUJĄ się, że to sensacja żadna lub odgrzewana i to na starym oleju. </span><br />
<span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">To i ja do tego chwytu polecanego na trzeciorzędnych szkoleniach dla czwartoligowych wyrobników wierszówek, prowadzonych przez trenerów piątej kategorii odwołałem się w tytule.</span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Norman Davies</span></span></h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-3Q8lJjp7UyY/WNHF-pkCAuI/AAAAAAAAIHc/4iSajCGwmk0QdkYmpDQXEaWj2DX_EpOQgCLcB/s1600/635886397062912203.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://1.bp.blogspot.com/-3Q8lJjp7UyY/WNHF-pkCAuI/AAAAAAAAIHc/4iSajCGwmk0QdkYmpDQXEaWj2DX_EpOQgCLcB/s400/635886397062912203.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Z urodzenia Walijczyk, a z wyboru Polak. To ciekawa postać. Historyk oczarowany Polską, bada nasze dzieje wybiórczo i proponuje swoje własne spojrzenie. O tyle interesujące, że choć ogromnie Polsce przychylny to patrzy jednak nieco z boku, z pewnym dystansem. Dzięki temu wiele jego wniosków pobudza do refleksji i tym refleksjom nadaje nowy kierunek. Bardzo lubię czytać jego książki i słuchać wypowiedzi, wykładów.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">W TV komercyjnej go nie zobaczymy, bo tu każdy program ma za zadanie przyciągnięcie widza masowego. W TV publicznej teraz raczej sporadycznie bo tu focus od kilkunastu miesięcy ustawiony jest według reguł do których N.Davies nie przystaje w żaden sposób. Nawet <i>TVP Historia</i> w swojej ofercie programowej odchodzi od historii na rzecz czegoś co nazywałoby się polityką historyczną gdyby w tym zwrocie programowym był jakiś inteligentny pomysł.</span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Rozżalony akordeonista</span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Chyba kilkanaście lat temu oglądaliśmy w TV odcinkową opowieść N.Daviesa o II WŚ. Wiele miejsca poświęcił w swoich rozważaniach roli <i>Armii Czerwonej</i>. Nie umniejszając dokonań militarnych, wskazał absurdalne mechanizmy rządzące tą barbarzyńską armią. Mówił o zwycięstwach krasnoarmiejców, ale i o bezsensownym okrucieństwie i wielkiej głupocie, która niosła śmierć i zniszczenie. Także tym "wyzwalanym". </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Norman Davies ma swoje pozazawodowe pasje. Jedną z nich jest gra na akordeonie. W ostatniej scenie ww. opowieści pojawia się na tle zdjęcia rozbawionych żołnierzy sowieckich tańczących wokół czołgu. Przygrywa im żołnierz na akordeonie. Żartując gorzko mówi o swojej prywatnej pretensji do sowieckiej armii:</span><span style="color: red;"><b><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> </span></b></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><u><span style="color: red;"><b><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><u></u></span>zaszargała opinię akordeonistom !</span></b></span></u></span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="color: #38761d;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">I tu Tygrys przerwie milczenie</span></span></h2>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ywW7YMxy5IE/WNHTjrNGkHI/AAAAAAAAIIA/Mt3EDBbm4HUvCFNSYjGkjmMubu4Htp2mgCLcB/s1600/100_3016.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://2.bp.blogspot.com/-ywW7YMxy5IE/WNHTjrNGkHI/AAAAAAAAIIA/Mt3EDBbm4HUvCFNSYjGkjmMubu4Htp2mgCLcB/s400/100_3016.JPG" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Jak niektórzy wiedzą, żyję sobie w mieszkaniu należącym do kota Tygrysa. Jestem mu przydatny jako posługacz, więc póki będę grzeczny nie boję się eksmisji. Wypowiem się w jego imieniu, bo jak sądzę (bez pewności) nie umie się posługiwać klawiaturą. A co zupełnie pewne, śpi sobie teraz na zmywarce korzystając z jej ciepła i nie śmiem go niepokoić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="color: purple;"><u><i><span style="font-size: large;"><b><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Zatem:</span></b></span></i></u></span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: purple;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">To, że ktoś lubi koty, a jest przez nas nielubiany nie powinno kotów dyskredytować! Nie przenośmy automatycznie złego charakteru kogoś kto kotem się opiekuje, na tegoż kota czy też koty jako cał<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">ość</span> futrzastej społeczności!!! </span></span></span></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: purple;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Z drugiej strony zaś zastanówmy się. Jeśli ktoś bardzo szkodliwy i zły okazuje sympatię wobec zwierząt... może gdyby inaczej życie jego się potoczyło, mógłby być pożyteczny?</span></span></span></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: purple;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Ponieważ Tygrys jest na wyższym poziomie rozwoju niż człowieki to zwraca też uwagę na uszanowanie innych zwierzątek, których nazwa niefortunnie się kojarzyć może. Tygrys nie godzi się na dyskredytowanie wizerunku kaczek! Nawet w słusznych jak się człowiekom wydaje celach.</span></span></span></span></b><br />
<br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: purple;"><i>podpisano<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> /</span><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">z up./:</span></i></span></span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: purple;"><i><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Koziołek -</span> niegodny pełnomocnik Tygrysa</i></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-MEOa94iE3Wg/WNHOkrOyElI/AAAAAAAAIHs/cLuo5QctS8o_V99Q0YJ-crDPDcM5Ra21ACLcB/s1600/kotkaczka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="280" src="https://2.bp.blogspot.com/-MEOa94iE3Wg/WNHOkrOyElI/AAAAAAAAIHs/cLuo5QctS8o_V99Q0YJ-crDPDcM5Ra21ACLcB/s400/kotkaczka.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<h2>
<span style="color: #38761d;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Wybaczcie żart w tak posępnych czasach</span></span></h2>
<h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"></span></h2>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br />Pozwoliłem sobie na koziołkowy kolejny wygłup. Bo czuję się bezsilny. W moim pojęciu po raz kolejny zrezygnowaliśmy z Polski jako państwa. Tak dzielnie i czasem mądrze wiele razy stawaliśmy do walki o odzyskanie państwowej tożsamości. Za każdym razem kiedy osiągamy ten ważny cel pogrążamy się w jakimś szaleństwie wzajemnych waśni, które wcześniej czy później przynoszą nam klęskę. Znów to zrobiliśmy. Może umiemy tylko walczyć o Polskę, a kiedy Ją mamy jesteśmy jak małpa przy kranie. Jest mi smutno. Staram się ostatnio żartować z koszmarnej rzeczywistości, bo może to jakiś sposób?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h3>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Towarzyszy mi smutna myśl:</span></h3>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Jeszcze w połowie lat 80-tych nie wierzyłem, że za mojego życia Polska odzyska niepodległość. Stało się i cieszyłem się jak wszyscy. Natomiast teraz nie mogę się pogodzić z myślą, że jeszcze za mojego życia ta Polska znów padnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Może jakiś prawdziwy Polak wytłumaczy mi, że się mylę?</span><br />
<h2>
<span style="color: #38761d;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Żeby nie kończyć tragiczną nutą ... </span></span></h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Norman Davies kilka lat temu otrzymał polskie obywatelstwo, z czego był bardzo dumny. Polski paszport wręczono mu uroczyście co bardzo go zdumiało. W wywiadzie udzielonym po ceremonii powiedział, że spodziewał się zwykłej przesyłki poleconej. Może troszkę kokietował ☺.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">- Skoro ma pan teraz polskie obywatelstwo, to jeśli będzie mecz Polska-Walia, komu będzie pan kibicował? - spytał dziennikarz</span></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">- Jeśli w piłce nożnej to oczywiście Polsce! - odpowiedział Davies bez wahania.</span></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">Ale po chwili dodał:</span></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="color: blue;"><span style="font-family: "courier new" , "courier" , monospace;">- Ale jeśli w rugby, to Walii.</span></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Jak go nie lubić? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
DaimlerBBOhttp://www.blogger.com/profile/10299248345815630652noreply@blogger.com0