05 marca 2016

Małe tęsknoty, ciche marzenia...ale i koziołkowe radości

Dużą przyjemność sprawia mi oglądanie skoków narciarskich. To jedna z dyscyplin sportowych ogromnie widowiskowych. Podziwiam też odwagę skoczków. W decydującym momencie, na progu skoczni muszą wykonać coś co jest przeciwne odruchom bezwarunkowym a niezbędne dla oddania dobrego skoku. Sam byłem kilkanaście lat temu na skoczni w Garmisch-Partenkirchen i kiedy spojrzałem w dół zrobiło mi się mdło.
Naszym skoczkom obecny sezon 2015/16 nie udał się. Nie wiem dlaczego. Ci którzy znają się na tym snują niezbyt zrozumiałe dla mnie wywody, o przyczynach niepowodzenia. A ja chciałbym żeby Kamil Stoch wrócił do mistrzowskich wyników. Chciałbym, żeby obok niego w pierwszej dziesiątce plasowali się jego koledzy. Tak się nie dzieje, a mimo to oglądam kolejne zawody Pucharu Świata z przyjemnością. Bo to współzawodnictwo w dobrym wydaniu. Bo każdy zawodnik robi wszystko co może, żeby osiągnąć najlepszy wynik. Jeśli krzywimy się na wynik Stefana Huli czy Dawida Kubackiego w drugiej dziesiątce, to zastanówmy się. W tych zawodach nie startują paralitycy, czy entuzjaści sportów zimowych z Sudanu, którzy tydzień temu pierwszy raz zobaczyli śnieg i przypięli narty. To zawodowcy! Kilkudziesięciu najlepszych zawodników świata. I w tej grupie są nasi skoczkowie sięgający po miejsca w klasyfikacji takie, na jakie ich stać. Poniżej naszych oczekiwań, do których mamy prawo, ale wierzę, że ciężko pracując zasługują na szacunek i sympatię. Na podziw zaś, kiedy znów sięgną po miejsca w pierwszej piątce.
Wczoraj znów się w Wiśle nie udało. Najlepszy z polskich skoczków daleko od podium. Żal... Żal i rozczarowanie, systematycznie pogłębiane i podsycane niezbyt mądrymi dyskusjami Kurzajewskiego, Kota i paru innych w studio TVP.
Mimo to, widowisko świetne. Miło patrzeć na publiczność która dopinguje chyba wszystkich skoczków, a nie tylko swoich faworytów. Zawsze przyjemnie też zobaczyć jak rywalizujący ze sobą sportowcy okazują sobie wzajemny szacunek. Bez sztuczności moim zdaniem, szczerze gratulują tym z którymi przegrali przed chwilą. Zapał, zaangażowanie i ambicje nie czynią z nich wrogów.
Mimo, że Polacy wczoraj po laury nie sięgnęli to i tak swoje radości znalazłem.
Wygrał Roman Koudelka, dla którego było  to pierwsze zwycięstwo i miło było patrzeć jak się z niego cieszy. Czechom zawsze trochę kibicuję bo to nasi sąsiedzi, a niezwykle lubimy sobie z tej nacji drwić, czego się wstydzę. Zresztą chyba ze wszystkich lubimy, co jest jedną z naszych fatalnych ułomności. Do tego jesteśmy przeczuleni na punkcie naszej własnej godności, często niemądrze pojmowanej. 
Znalazło się też miejsce na podium dla Noriakiego Kasai, a tego niezniszczalnego Japończyka uwielbiają wszyscy. Myślę, że kiedy skończy 80 lat oświadczy, że będzie skakał w co drugich zawodach Pucharu Świata. I tego mu życzę. 

 

 

 

Bardzo to wszystko słodko napisałem. Czcionka Times New LUKIER-CUKIER. Dlaczego?

Dlatego, że męczy mnie wszechobecna wściekłość, nienawiść i agresja. Kiedy czytam, oglądam relacje medialne ogarnia mnie obrzydzenie. Nasze szaleństwo, które nabierało rozpędu z każdym rokiem teraz przyspiesza jak dobre Ferrari i z tego pędu tylko katastrofa być może.
Podzieliliśmy się już na nie wiem ile obozów i stronnictw, które funkcjonują tylko po to aby się nawzajem oskarżać, opluwać. Bez względu na to kto ten wyścig chamstwa i nienawiści rozpoczął efekty są straszne. Podzieliliśmy się wzdłuż, w poprzek i oskarżamy się o każde zło wzajemnie. To prawdziwe, domniemane i to wymyślone dla doraźnych celów. Wszystkie bez wyjątku ugrupowania budzą we mnie niechęć. Nawet już się z nich nie śmieję. Każdy odwołuje się do jakichś pryncypiów, każdy z tych klubików sobie przypisuje wyłączne prawo do racji i prawdy. Wszyscy tylko siebie uważają za Polaków, patriotów, demokratów, Europejczyków. Poprzedzają każdy z tych rzeczowników przymiotnikiem PRAWDZIWY. W domyśle, wszyscy pozostali prawa do tego nie mają i określani są jako wrogowie... Polski, prawa, niepodległości i diabeł wie czego jeszcze.
Maszerują tłumy i zbierają się demonstracje ZA i PRZECIW. Nie różnią się niczym.
Poziom tych tłumów jako całości jest jednaki. Prostackie i wściekłe wycie w obronie Rydzyka czy  Wałęsy wygląda tak samo. Zamiast autorytetów każda ze stron ma jakichś trefnisiów. I nie ma już dwóch stron. Jest ich wiele lub też nie ma żadnej.
Chciałbym żeby stał się cud i to wszystko zniknęło. Nie chcę już nawet doszukiwać się logiki w postępowaniu którejkolwiek ze stron bo mnie to przerasta. Dlatego wolę patrzeć na skoki, żeby nie widzieć i nie słyszeć tego festiwalu wściekłości. Po prostu szukam czegokolwiek przyjemnego. Tęsknię za spokojem, marzy mi się normalny świat. Skoro to niemożliwe, to może przestańmy chociaż zachowywać się jak bydło.
Wyjaśnię tylko:
Nie wiem czy jestem PRAWDZIWYM Polakiem, bo jakoś definicji nie znalazłem. Ale :
piszę na PRAWDZIWEJ klawiaturze, siedząc na PRAWDZIWYM fotelu, paląc PRAWDZIWEGO papierosa i pijąc PRAWDZIWĄ herbatę w PRAWDZIWEJ filiżance.
Zawołajcie mnie jak się ta wojna głupoty przeciw głupocie skończy. Chowam się do szafy ... PRAWDZIWEJ.