18 maja 2016

12 maja czyli brydż z Mariolą

Dzień jak co dzień. Choć nie do końca. 
Od czterech lat już skręca mnie tęsknota za turniejami brydżowymi. Taka rozrywka wciąż jednak jest dla mnie niedostępna. Ale jak się nie ma kawy Jacobs... to się pije Dobrzynkę
Co czwartek w Rumi odbywa się spotkanie brydżowe, w jakiś sposób nawiązujące do gier turniejowych. Kameralnie, sympatycznie i jeśli któremuś z panów nie puszczą hamulce to całkiem fajna zabawa. 
Nie mam w Trójmieście stałej pary do gry, zatem kto nie ma z kim zagrać to mnie sobie wypożycza. Taki puszczalski gracz ze mnie.
Tym razem postanowiła poddać się męce ze mną Mariola wymieniona w tytule.

 

Zamach Majowy

W drodze słuchałem radia wrogiego Polsce i PRAWDZIWYM Polakom. 12 maja to rocznica. Rocznica Zamachu Majowego i jednocześnie śmierci Marszałka. Nie w tym samym roku! Wyjaśniam niektórym, ale ci którzy tak mogliby pomyśleć, raczej na taki blog jak mój nie zaglądają. Ciekawa rozmowa dość sensownej dziennikarki z historykiem i różne szczegóły dotyczące tego dramatycznego wydarzenia sprzed 70 lat.
Dowiedziałem się, że w naszym sejmie postulowano uczczenie ofiar zamachu z 1926 roku. Ale porozumienie w tej kwestii okazało się nieosiągalne. Jedni uważają, że był to przewrót który pogrzebał młodą demokrację II Rzeczpospolitej. Drudzy zaś są zdania, że Zamach Majowy uratował Polskę przed całkowitą destabilizacją. Jedni i drudzy mają swoje racje, niektórzy nawet argumenty co w dzisiejszych sporach jest już orężem niezwykle rzadko używanym. Tak czy owak pomyślałem, że spór zostanie z nami na wieki. Może i dobrze. Pod warunkiem, że umiemy go wykorzystać jako lekcję historii. A spór obecnego sejmu? Oni nawet głosując w kwestii ustalenia aktualnej pory roku głosowaliby niejednomyślnie.

Zagraliśmy. Jak zazwyczaj było sympatycznie. Trochę śmiechu, trochę emocji. Jakieś fajne wymiany spostrzeżeń w drodze powrotnej. Miałem znów na chwilę pogodny nastrój i to dla mnie najważniejsze z tego wieczoru.

20.30 ...

Było chyba parę minut po 21ej kiedy jadąc usłyszałem, że zmarła Maria Czubaszek. Smutno mi się zrobiło. Nie wiedziałem, że chorowała i wiadomość była dla mnie zaskoczeniem. Każdy kiedyś umrzeć musi. Życie tak jest szkodliwe, że wcześniej czy później śmierć powoduje. Zawsze jednak żal nam kiedy odchodzi ktoś nam bliski lub jak w tym wypadku choć obcy to pozytywnie postrzegany, mądry i błyskotliwy.
Zacząłem sobie dumać...
Wiele tekstów Marii Czubaszek bawiło nas od lat. Także w czasach całkiem nie do śmiechu. Sama o sobie mówiła, że nie jest autorem, twórcą czy literatem, a tekściarzem. Traktowała pisanie jak pracę i nie potrzebowała natchnienia tylko... kilku wiszących nad nią niezapłaconych rachunków. Pisała skecze, monologi, teksty piosenek, scenariusze i książki. Pamiętamy ją z czasów ITR, IMA czy "60 minut na godzinę". W ostatnich latach mogliśmy jej specyficzny styl żartu obserwować w TV. Była częstym gościem programu "Szkło kontaktowe".
Pomyślałem, że jak zwykle w takich okolicznościach, będzie wiele wspomnień i zastanowiłem się nad swoimi. Wybrałem dwa:

Parówki

Sam parówki lubię choć wiem z czego są robione. Maria Czubaszek otwarcie mówiła, że nie umie gotować, prać, sprzątać. Zatem miała osobliwe danie którym posilała się często. Były to parówki podgrzewane czy też pieczone nad palnikiem kuchenki. Były częstym jej śniadaniem, a jej męża kolacją. Funkcjonowali w przeciwfazach. On prowadził życie nocne, ona dzienne. Ale jakoś im się chyba dobrze ono układało. Tak opowiadała. O wszystkim. O sobie, o swoim życiu. O przemyśleniach. Otwarcie z humorem, ironicznie. Czy wszystko było prawdą? Nie wiem. I to także ma swój urok.

Maria Czubaszek na nartach

W jednej z rozmów z Arturem Andrusem opowiadała o swoim zamiłowaniu do obcasów. Była drobna, niewielkiego wzrostu. Zawsze chodziła w butach na obcasie. Mówiła, że nawet zamiast domowych papuci nosi pantofelki na obcasie. 
Jeździła z przyjaciółmi na zimowe wypady w góry. Bawiła się dobrze, ale jazdy na nartach nigdy nie próbowała. Ktoś ze znajomych stwierdził, że powodem jest to iż nie wynaleziono butów narciarskich... na obcasie. Fajne?
Ja zawsze lubiłem kobiety w butach na obcasie. Wtedy widać jak potrafią się z gracją poruszać. Dla mnie to jakiś symbol elegancji. Może fetysz? M.Czubaszek też miała wiele gracji. Sama o sobie mówiła, że urody jest "nienachalnej" i to prawda. Była jednak kobietą elegancką i z klasą. A być ładnym? To prezent od losu. Żadna zasługa.
Dojechałem do domu. Swojego nielubianego bordowego "mustanga" zamknąłem w garażu. Pochłaniając łapczywie kolację oglądałem Michała Szpaka, który awansował do finału. Ucieszyłem się, choć niezbyt muzyką popularną, poważną czy jakąkolwiek się pasjonuję. Nie znam się na tym zupełnie. Apetytów na wynik finału nie miałem, bo choć nie jestem wyznawcą teorii spiskowych to wiem czym jest Eurowizja. To przedsięwzięcie finansowe i pewne rzeczy są ustalane zgodnie z potrzebą tego biznesu. Może szkoda, bo byłoby fajnie gdyby były festiwale piosenki (byle nie discopolo), gdzie decyduje rzeczywiste głosowanie.

Zapomniany

Siadłem do komputera przejrzeć maile i aktualności i znów natrafiłem na wiadomość o śmierci...
29 kwietnia zmarł Wojciech Cacko-Zagórski. Może były wcześniejsze informacje a ja je przeoczyłem? Możliwe, choć wątpię. Nawet dość rzetelny portal "Filmpolski" nie umieścił do dziś osobnej informacji, a zwykle to robi. Tylko w biogramie jest informacja o dacie śmierci i miejscu pochowania. Cóż. Codziennie umiera mnóstwo ludzi. Każdy z nas czeka w tej kolejce. A przynajmniej kilka osób znanych, w większym czy mniejszym kręgu umiera każdego dnia. Kogoś można przeoczyć.
Wojciech Cacko-Zagórski w filmie był aktorem drugiego planu. Pamiętamy go z "Konopielki" jako Kuśtyka. Wciąż powielana i przywoływana scena kłótni w delikatesach z filmu "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?". Tam go widzimy. Zaś w filmie "Brunet wieczorową porą" opowiada koledze o operacji i wycięciu niewłaściwej nerki. 
Choć nigdy nie zobaczyliśmy go w żadnej głównej roli, to jeśli ktoś raz widział, nie zapomni. Niezwykła fizjonomia. Myślę, że nie obrazi się na mnie, ale przywołam tu określenie Marii Czubaszek : "nienachalna uroda". Też pamiętajmy o nim.

Następnego dnia w TVP1 w Teleexpressie podano oczywiście informację o śmierci Marii Czubaszek. Była to jedna z ostatnich wiadomości. Po informacjach kościelno-rządowych, po codziennym telehicie. Cóż... taki czas. Myślę, że Maria Czubaszek i to skomentować umiałaby z uśmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.