24 października 2015

Głosy nieważne (?)

Przez 50 lat nie mogliśmy głosować, choć większość z nas do urn karteczki wrzucała. Komuniści szli z postępem. Najpierw podmieniali głosy, a później dokonali usprawnienia i mieli gotowe urny, pełne kart z "prawidłowymi" głosami i z frekwencją na poziomie dla siebie zadowalającym . Okropne to, ale cieszę się, że dziś możemy o tym wspominać z pogardliwym uśmiechem.
26 lat temu odbyły się wybory, których wynik wszystkich..., no prawie wszystkich ucieszył. W najbliższą niedzielę powinniśmy głosować moim zdaniem. Ważne oczywiście na kogo, ale najważniejsze żeby wziąć udział w wyborach, a nie "olać wybory" i siedzieć przed TV przez następne 4 lata i grymasić na kiepski (?) rząd. 

WYJAŚNIENIE: 

"wziąć" - oznacza to samo co  
"wziąść" dla niektórych elektoratów. 
Może jeszcze "wzionć",
ale nie wiem czy ta partia jeszcze istnieje.

Nie spełniły się moje marzenia z roku 1989... Wtedy sądziłem, że koniec PRL i odzyskanie niepodległości jest równoznaczne z tym, że będziemy wybierać najlepszych spośród dobrych. W sensie fachowości oczywiście, a nie moralności. To ostatnie pojęcie choć właściwe i niezbędne w indywidualnym kodeksie postępowania każdego z nas, w sensie zbiorowym czy wręcz masowym jest idiotyzmem. Nie stało się tak jak mi się wtedy marzyło, ale wybaczcie, byłem wtedy dzieciakiem dwudziestokilkuletnim. Miałem jeszcze prawo wierzyć, marzyć ...
Marzenia prysły szybko. Już wkrótce stanąłem nad urną z głosami (i prochami moich ideałów), oddając głos nie "ZA" (bo nie było za kim w drugiej turze), a "PRZECIW", po to żeby trefniś Tymiński nie został prezydentem. Trudno, tak bywa.

Wśród różnych przedwyborczych prognoz, opinii i dyrdymałów, pojawiają się stwierdzenia, że karty do głosowania na posłów do sejmu są skomplikowane i nieczytelne. Może to spowodować, że wiele głosów w sposób niezamierzony przez wyborców, będzie nieważnych. Już dziś mogę prorokować, że taka konstrukcja karty do głosowania, a de facto książeczki będzie podstawą do wytłumaczenia się dla tych partii, które nie osiągną zadowalającego dla siebie wyniku.
Nie doceniamy i nie zauważamy, że dużo zmieniło się w kwestii możliwości głosowania osób niepełnosprawnych. Mamy już dobre sposoby na pomoc wyborcom niewidomym, czy tym którzy z racji choroby nie mogą swobodnie się poruszać. To ważne i dowodzi tego, że szanujemy się nawzajem (choćby w wąskim zakresie). Dbałość o ludzi dotkniętych chorobą czy jakąś utrudniającą życie ułomnością to rzecz ważna. 
Natomiast argument oparty na rzekomo zbyt skomplikowanej konstrukcji kart do głosowania, jest dla mnie niezrozumiały. Jeśli jestem wyborcą  (dumniej brzmi elektorem), to mój głos musi być przemyślany i oparty na jako takim rozeznaniu swoich preferencji politycznych, ocenie przydatności partii/kandydata. To wymaga pewnej, choć niewielkiej umiejętności myślenia, logiki i analizy. Choć ona niewielka, to bez porównania większa niż ta, która jest niezbędna do poprawnego (w sensie technicznym) oddania głosu.
Każdy, nawet ten kto pewien jest, że wie jak głosować, powinien przeczytać:

Dlatego koziołkowa myśl przedwyborczego wieczoru brzmi:

Jeśli ja lub ktoś z Was, odda niechcący głos nieważny, z powodu niezrozumienia samej techniki głosowania to nie widzę problemu. Znaczyłoby to, że nasz aparat umysłowy wystarcza ledwie do obsługi czynności podstawowych, z których jednoczesna obsługa noża i widelca to maksimum. Zatem jeśli taki ktoś nawet postawi "X" jak należy, ale przez przypadek... to ten głos choć formalnie ważny jest NIEWAŻNY... Może ściślej - nieistotny.
W koziołkowym pojęciu głos ważny to ten, który oddaję zgodnie z zasadami technicznymi, ale także poparty przemyśleniem. 
A głos oddany ŚWIADOMIE jako nieważny?! No.... to temat na odrębną dyskusję.

A w niedzielę, moja sąsiadka mimo, że niewidoma, pójdzie głosować. Nie widzi, ale myśli! I pomożemy jej wspólnie z sąsiadem choć... głosujemy chyba na inne stronnictwa.