16 lutego 2015

Pożar Mostu Łazienkowskiego i "siedem pożarów na VII Zjazd"

Zapaliły się drewniane podesty techniczne pod Mostem Łazienkowskim. Zdarzenie jakich wiele na świecie. O tyle zwraca większą uwagę, że miało miejsce w stolicy. Warunki akcji gaśniczej nader trudne i bez względu na straty bezpośrednie, przyniesie ten pożar duże straty spowodowane utrudnieniami komunikacyjnymi. Na dni, a może i tygodnie.
Obejrzałem jakieś migawki w programach informacyjnych. Dobrze, że nikomu nic się nie stało. I niby to wszystko...

 

Wielka radość

Nawet jeśli nie chcemy, to zawsze gdzieś natkniemy się na komentarze, zwykle anonimowych internautów. A ja po takiej przypadkowej lekturze zacząłem czytać dalej i dalej... nie posiadając się ze zdumienia. Radość i szyderstwo w każdej postaci. Wina oczywiście "ONYCH", których z zasady opluwamy i nienawidzimy. Logiczne połączenia są tu dla "trolli" internetowych nieistotne. Warto też obśmiać strażaków za nieudolność, bo przecież każdy z nas ugasiłby ten pożar w kwadrans butelką piwa i chusteczką do nosa. Z ewentualnym wsparciem odpadowego płynu fizjologicznego. W ciągu najbliższych dni będziemy też wyśmiewać służby porządkowe, MZK i sam nie wiem kogo jeszcze. Jest świetnie!
Cieszymy się, bo spalił się most, zepsuł drogi tramwaj kupiony przez miasto. "A nie mówiłem/mówiłam, że kupili gówno i wzięli łapówkę" (oczywiście ONI). Pendolino potrąciło człowieka, co jest ewidentnym naukowym dowodem, że to marny pociąg. Bo to wszystko przez ONYCH i teraz "niech mają za swoje". Jakoś umyka nam fakt, że te większe i mniejsze wypadki szkodzą wszystkim, a czym uzasadnić radość z nieszczęścia? 
Kiedyś wspomniałem o Zagryziakach, którzy cieszą się w taki sposób, ale jest tych Zagryziaków coraz więcej i może po części w każdym z nas. Nienawidzimy. Jeśli możemy komuś dokuczyć robimy to bez wahania. Jeśli się ktoś potknie lub los go przewróci to chętnie go dobijemy i okradniemy. Cóż za problem? Potem wystarczą trzy zdrowaśki na pokutę i jesteśmy czyści. Rzygamy nienawiścią do wszystkich i wszystkiego. Czy jest nam dzięki temu lżej? A może to ma być antidotum na niską samoocenę?
"Polacy to naród wspaniały tylko ludzie - kurwy"
Te słowa przypisuje się J.Piłsudskiemu. Co do prawdziwości autorstwa, nie mam pojęcia, ale przesłanie jakieś podstawy ma. Coraz większe chyba.

 

1975 i VII Zjazd PZPR

We wrześniową noc 1975 roku pożar niemal doszczętnie strawił Centralny Dom Dziecka, dawniej CDT, a po odbudowie znany pod nazwą SMYK. Jako przyczynę pożaru przyjęto zatarcie mechanizmu schodów, które ktoś zapomniał wyłączyć po zamknięciu sklepu. Taki pożar w centrum miasta sam w sobie był sensacją, ale...
W dwa (?) dni później zapalił się Most Łazienkowski (wówczas imienia niejakiego Berlinga). Tu przyczyna była już mocno wątpliwa. Trzech chłopców piekło ziemniaki nad Wisłą. Zajęła się jakaś drewniana budka, a od niej most, co jest dość karkołomną teorią. Chyba było coś na rzeczy bo sąd wymierzył karę rodzicom nieletnich raczej symboliczną, a po latach okazało się, że nawet nie wiadomo czy tam byli, czy to tylko sklecona fabuła na polecenie SB, mająca zasłonić faktycznych sprawców i intencję ich działania.
Po tym drugim pożarze plotki galopowały po mieście i rosły jak kule śniegowe. Rzekomo gdzieś na mieście pojawiały się napisy "Siedem pożarów na VII Zjazd". Nie wiem, nie widziałem. Byłem zresztą dzieciakiem i rozumek miałem jeszcze mniejszy niż dziś. Wyobrażałem sobie tylko, że powstanie silna podziemna armia, która przegoni Rosjan i ich namiestników. Pożary to początek, dywersja, a potem ... hoho !
Był jeszcze pożar w stajni Wyścigów Konnych na Służewcu. Innych nie pamiętam, ale prawdziwych lub nieprawdziwych informacji o podpaleniach kilka jeszcze było. W tak dużym mieście jak Warszawa codziennie jakieś mniejsze czy większe pożary są normą i te dwa duże w odstępie dwóch dni mogły być nawet przypadkiem. 

A jeśli nie?

Cóż. Z pewnością nie były dziełem zmartwychwstałej armii podziemnej, ani też rodzimych naśladowców IRA czy RAF (Baader - Meinhof). Jeśli nie były jednak przypadkiem, to jak twierdzą niektórzy mogły być elementem rozgrywki pomiędzy rywalizującymi komuszymi grupami, jak już wcześniej bywało i objawiało się "spontanicznymi" wybuchami społeczeństwa.
Zaświadczyć mogę ręcząc głową, że po tych dwóch lub kilku pożarach, na Dworcu Centralnym pojawił się dyżurujący non-stop  wóz strażacki i trwało to z pewnością kilka lat. Więc jak? Było coś na rzeczy?

A coś weselszego?

Żeby nie było ponuro, będzie zagadka związana z CDD.
Otóż na tarasie Centralnego Domu Dziecka mieściła się ekskluzywna jak na lata 50-te i realia PRL kawiarnia Stolica.
W jakim filmie, w tej kawiarni spotkał się Andrzej Łapicki z Kaliną Jędrusik?