06 października 2015

Kocie doktoraty a przypadek kota Sylwestra

Są tysiące blogów, portali, poświęconych kotom, ich figlom i naszemu bzikowi na ich punkcie. Nie będę konkurował z nimi choć pochwalam, bo bzik na punkcie zwierząt to objaw pozytywny. Jest miarą naszego człowieczeństwa, o którym im głośniej trąbimy tym coraz marniejsze. 
Pokusiłem się o tą refleksję ... zapłodniony przez moją koleżankę (twórczo!!!). Powodem jest dramatyczne, sensacyjne i mrożące krew w żylakach, zaginięcie kota znanego pod pseudonimem Sylwester.

Nawet przypadkowe i wyrywkowe obserwacje kotów uświadamiają nas, że:
  • Oszukują każdego jak i kiedy chcą
  • Jeśli jest jakaś rzecz, sytuacja, przedmiot, który posłużyć może do psoty, bądźmy pewni, będzie wykorzystany
  • Dostają smaczne i obfite jedzenie bez pracy, dom bez kredytu i miłość bez konieczności jej nam odwzajemniania /to cytat/
  • Wypoczynek i sen nigdy im się nie nudzi, a my gotowi jesteśmy na własnej kanapie zwijać się w kącie, żeby PANA kota nie obudzić i nie obrazić
Podobno autentyczne
Dłuższe obserwacje powodują niepostrzeżenie, że to my stajemy się obserwowani, a kot z chłodną ironią patrzy na nasze poczynania. Jeśli mu odpowiadają, to z wyższością ale przychylnie. Jeśli nie, szybko przywołuje nas do porządku. W krótkim czasie kot nas wychowa i już wiemy czego robić nam nie wolno, a ewentualny błąd wywołuje w nas automatycznie poczucie winy. W razie niewystarczającej skruchy, do porządku i dyscypliny przywołuje nas karcące i przenikliwe spojrzenie kocich oczu. 
Pięknych ...
Tadeusz

Gdzie się kształcą?

Manipulowanie tłumem ludzi, jak wiemy z przykładów dalszej i bliższej historii jest dość łatwe i opiera się na zaledwie sześciu głównych zasadach. Manipulowanie pojedynczym człowiekiem jest nieporównywalnie bardziej skomplikowane i w pojedynku człowiek vs. człowiek mało kto potrafi to robić, a bezbłędnie prawie nikt. Bo potencjały są zbliżone. W wypadku pojedynku kot - człowiek, nie silmy się na ocenę szans. Nasze są ŻADNE ! 
Pomyślałem zatem, że koty od najmłodszych lat spotykają się na tajnych szkoleniach na poziomie uniwersyteckim i uczą się jak szybko i co ważne, małym wysiłkiem wytresować CZŁOWIEKÓW. Trochę zwątpiłem, bo stopień zaawansowania i utajnienia tych kocich wszechnic musiałby być taki, że masońskie loże i mityczni Mędrcy Syjonu to przy nich WUML lub co najwyżej przyszkolne kółko naukowe. 
Poza tym mój kot Tadeusz, który wychowywał mnie przez 10 lat, nigdy z domu nie wychodził, a z pewnością nie z tornistrem i kredkami świecowymi. Tygrys, u którego jestem obecnie sublokatorem, także z domu nie wychodzi. Z internetu nie korzysta, więc nie kształci się zdalnie. Czasem tylko obserwuje moje poczynania w internetowym brydżu. Strasznie mnie tremuje. 
"Puść do waleta" - Tygrys
Wyjaśnienie pochodzenia ogromnej wiedzy psychologicznej kotów musi być zatem inne. Pewnie tak jak my, mają swojego boga, swoją księgę świętą itp. Każdy kot  w momencie narodzin lub poczęcia otrzymuje gigantyczny transfer danych... i już wie wszystko. Tu miejsce na spór teologiczny, o tym w którym dokładnie momencie zaczyna się życie. To czy kocicom powinno przysługiwać ustawowe in vitro to już temat na wielką dysputę. Może ktoś podchwyci i wykorzysta w kampanii wyborczej?
Fundamentem wiedzy każdego domowego kota jest to, że w hierarchii ewolucji stoi wyżej niż CZŁOWIEKI. A Darwin? Cóż, każdy może się mylić.
Nie martwmy się tą naszą "klęską". Wszak sprawia nam ona radość, a każdy dobry uczynek wobec psa, kota, chomika czy innego stworzonka o które dbamy, to coś pięknego.
Pamiętam moją koleżankę z pracy, która nie bacząc na pieniądze starała się uratować swojego szczura Bobka, który ciężko zachorował. Żył szczęśliwie w Anglii, przyjechał z Agnieszką do Polski. Zachorował i niestety, mimo starań nie przeżył. Kilka miesięcy temu wraz z mężem towarzyszyła Borysowi (miłej fretce) w trudnych zabiegach ratujących życie. Czy się udało? Niestety nadal nie mam wiadomości.

A co z Sylwestrem ?

Sylwester jest postacią mroczną. Sądzę, że kocia policja kryminalna to i owo o nim wie. Pojawiał się na tarasie sopockiego mieszkania z niemym ale jasnym żądaniem:

- Chcę coś smacznego i proszę mnie pomiziać !

CZŁOWIEKI posłusznie wykonywały swoje obowiązki. Sylwester przyjmował to co mu się należy i po wypoczynku wychodził, aby grasować w pobliskich lasach lub podwórkach.
Nie był anonimowy. Miał obrożę z zapisanym adresem i numerem telefonu. 
Przy okazji apel do posiadaczy kotów i psów, które swobodnie biegają po okolicy. Taka obroża z informacją to ważna rzecz. Niewiele zachodu a naszemu pupilowi pomóc może
Chyba ze dwa miesiące temu przestał przychodzić. Zaginął? Przyznam, że się zmartwiłem, choć Sylwestra nigdy nie poznałem. Znam go tylko z opowiadań. Wyjaśnienie, że zmienił swoje ścieżki z powodu wykonywanych przez CZŁOWIEKÓW prac budowlanych w okolicy nie było zbyt wiarygodne. Szkoda Sylwestra ... Pojawiły się jednak informacje, że widziano go w dobrym zdrowiu gdzieś w okolicy. Niepewne, niesprawdzalne ...

Ale koniec koziołkowej bajki będzie dobry!

Sylwester kilka dni temu pojawił się znów na sopockim tarasie. Dostał swoje smakołyki, pozwolił się pogłaskać i ... poszedł dalej cieszyć się światem.
Nie czuł się zobowiązany do tłumaczenia z długiej nieobecności. Przecież CZŁOWIEKI są po to żeby mu dogadzać i mają czekać w gotowości. Lubię go, choć nie znam i życzę żeby jak najdłużej cieszył się swoim światem, w którym tylko dobrych CZŁOWIEKÓW niech spotyka.

Wszystko co tu koziołek naplótł to oczywiście żarty, choć historia prawdziwa. Nie muszą wnosić niczego. 
Ale może?
Dbajmy o zwierzęta które są naszymi domownikami. Pamiętajmy też o tych kotach i psach, które domu nie mają. Urodziły się bezdomne lub straciły dom przez naszą ludzką podłość. Uważamy,że jesteśmy ludźmi, udowodnijmy to ! Bądźmy dla nich CZŁOWIEKAMI.
przyjaznymi i pomocnymi 
CZŁOWIEKAMI !

9 komentarzy:

  1. Ha,ha. ! Koty myślą ,ze są dla CzLOWIEKOW bogiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie i prawdziwie zaobserwowane i napisane. Tak to jest :)

    OdpowiedzUsuń
  3. True story :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy12 maja, 2016

    Nasza? nieżyjąca już kotka trikolorka Rudzia miała trzy siedziby na dużym osiedlu domków jednorodzinnych. Do nas przychodziła na zimę, w innym domu rodziła wiosną kocięta, a do trzeciego przyprowadzała odchowane dzieci i tam je zostawiała. Na starość wróciła na stałe do nas, ale do pozostałych czasem zaglądała w odwiedziny z poczęstunkiem. Właściciele Rudzi w końcu się porozumieli drogą plotek, ale wszyscy ją oczywiście kochali i do dziś wspominają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, że dbaliście o Rudzię i do końca swoich dni mysłała o Was: "Dobre człowieki! "

      Usuń
  5. Czy Ty czasem nie byłeś w poprzednim życiu kotem????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie wiem Mariolu, ale w przyszłym chciałbym. Tylko jedna rzecz, którą kot musi często robić trochę mnie od kociego wcielenia odstręcza.

      Usuń

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.