02 sierpnia 2015

"Kolumbowie" w błyszczących dresach ?

Niedawno oglądałem dyskusję historyków o budowie systemu edukacji, po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. Ciekawe. Złączenie i ujednolicenie szkolnictwa z trzech zaborów, a w wypadku zaboru rosyjskiego niemal budowa od podstaw. Uwzględnienie sporych grup mniejszości narodowych tak, aby pozwolić im na rozwój z poszanowaniem języka i odrębności kulturowych. Te i inne zadania wymagały ogromnej pracy, pomysłu na szybką i sprawną organizację, a przede wszystkim pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy... (i tak jeszcze z 10 linijek).
W przededniu II Wojny Światowej, roczną ilość absolwentów szkół każdego szczebla mieliśmy na poziomie Francji czy Niemiec. Oczywiście w sensie procentu populacji, a nie w liczbach bezwzględnych. Choć system nie był doskonały i nie w każdym regionie równo rozwinięty, to dyskutujący w programie specjaliści jednoznacznie ocenili budowę systemu oświatowego w II RP jako sukces.
W dyskusji pojawił się jeszcze jeden aspekt. Zorientowani w realiach międzynarodowych, konstruktorzy polskiej państwowości, zdawali sobie sprawę z bliskiego zagrożenia. Przewidywali, że jedno pokolenie dzieli Polskę od chwili, kiedy czeka nas bój o zachowanie niepodległości, z trudem po 150 latach odzyskanej. 
F. Foch zapoznawszy się z założeniami Traktatu Wersalskiego, ocenił, że nie jest to traktat pokojowy tylko rozejm na 20 lat. Niestety nie pomylił się ten mądry człowiek, marszałek trzech krajów i zdeklarowany przyjaciel Polski.
Zatem cały system kształcenia i wychowania młodzieży musiał oprócz przekazu wiedzy, budować poczucie więzi z własnym krajem, państwowością. Wpajać sposób myślenia i kształtować cechy, których zbiór umownie nazywamy patriotyzmem i miłością ojczyzny. Tak aby ci ludzie bez wahania i z pełną determinacją stanęli murem za naszą niepodległością.

Czy się udało ?

Dziś z historii lat czterdziestych ubiegłego wieku wiemy, że tak. Chęć walki w obronie kraju, była w 1939 roku powszechna, tak jak i wiara w ostateczne zwycięstwo. Bili się dzielnie weterani I Wojny Światowej i ludzie młodzi, którzy weszli w dorosłe życie po 1918 roku. Najwyższej próby patriotyzm i zaangażowanie, od klęski nas nie uchroniły. Bo tylko w bajkach możliwe, że garstka o mężnych sercach, odnosi ostateczne zwycięstwo nad wielokrotnie silniejszym, ale nikczemnym duchem przeciwnikiem.

"Bóg jest po stronie silniejszych batalionów" /Napoleon Bonaparte/

Ale bez tak spójnego i powszechnego sprzeciwu wobec najeźdźców nie byłoby zaciętej i walecznej obrony. Nie byłoby polskich żołnierzy walczących później na wszystkich frontach. We wszystkich rodzajach sił zbrojnych budzących podziw sojuszników i respekt u przeciwników. Nie powstałaby konspiracja i podziemne państwo z trzystutysięczną Armią Krajową, która gdyby okoliczności nam sprzyjały, mogła stanowić znaczną siłę w wyzwalaniu Polski. Nie byłoby także armii partyzanckiej, która choć bez szans powodzenia, stawiała opór najeźdźcy do lat pięćdziesiątych.
Mielibyśmy natomiast jakiegoś swojego Petain'a czy Quisling'a, a od roku 43 czy 44 liczne komunistyczne bandy upatrujące łupów i korzyści rozmaitych, w powiązaniu ze zbliżającą się następną okupacją. Trochę ich oczywiście było, ale to margines. Tak w sensie liczby jak i jakości. Pewnie do szkoły polskiej nie chodzili, albo... dużo wagarowali.

Zmarnowany kapitał ?

Sierpniowym popołudniem na ulice Warszawy wybiegli odważni ludzie, gotowi oddać życie za Polskę. Choć częścią z nich nie kierowała odwaga, a jedynie euforia i młodzieńczy optymizm.  Byli wśród nich najzdolniejsi, najlepiej wychowani, mogący odbudować kraj po zakończonej wojnie. Lwiej części z nich, przypadła w udziale śmierć. Czasem bohaterska, czasem przypadkowa, a bywało, że wręcz głupia. 
Spośród tych którzy przeżyli, wielu nigdy nie otrząsnęło się z potwornych doświadczeń, których tacy jak ja w żaden sposób nie mogą sobie wyobrazić. Liczni z tych którzy przetrwali piekło Powstania, zostali przez komunistów zakatowani, jak na przykład por. "Anoda" (Jan Rodowicz).
Moje opinie o Powstaniu i winie za jego rozpoczęcie, opisałem dwa lata temu. Są to oczywiście przemyślenia na miarę dostępną dla koziołkowego rozumku. :

Nie wszyscy uczestnicy Powstania Warszawskiego byli z pewnością wzorem cnót wszelakich, ale generalny taki ich obraz jest prawidłowy. Byli tacy, którzy dokonawszy czynów godnych najwyższego podziwu polegli, a mieli na przykład wrodzoną skłonność do przygód awanturniczych. Nikt nie wie czym zajęliby się i czy chwalebny byłby ich życiorys, gdyby nie kończył się w roku 1944. Już w trakcie Powstania, przyłączali się do walki ludzie bardzo różnego pochodzenia i jakości. Czynili to z bardzo różnych pobudek. Ale nic w tym nienormalnego.
Nie jest prawdą, że Powstanie Warszawskie pogrzebało całą młodą inteligencję. Czemuż miałaby się ona cała znaleźć w Warszawie? Spytać mógłby o to mieszkaniec Krakowa, Rzeszowa czy... Zgierza.
W jakiś sposób, przerażająca swoim rozmiarem i bezsensem ofiara z 200 tysięcy ludzi i pięknego miasta, dała pewien początek. Przez ponad 40 lat historia i mit tego niezwykłego zrywu inspirowały nas wszystkich. Dawały wiarę, że nikt nas ujarzmić nie może. Że nie możemy ustawać w dążeniu do wolności, którą kiedyś zdobędziemy. Udało się 45 lat po heroicznym wyczynie Tych, którzy walczyli i ginęli w gruzach stolicy. Chyba nie jestem odosobniony w przekonaniu, że także dzięki Nim mamy znów Polskę?

A tytułowi "powstańcy" w dresach? 

Nie udało się Niemcom mimo ich wielkich wysiłków zniszczyć oporu w Polsce. Zastąpili ich Sowieci. Znaleźli wśród nas jakieś poparcie i przez niemal pół wieku dokonali zniszczeń w naszej mentalności, które choć mniej widoczne od tych materialnych większy ciężar mają niż gruzy Warszawy i wszystkich polskich miast. Tacy jak ja, także nieco starsi i nieco młodsi, urodzili się pod sowiecką okupacją okraszoną groteskową symboliką polskiej państwowości. Wszystko to było niejednoznaczne, pomieszane. Nawet jeśli ktoś miał szczęście i wychował się pod opieką takich rodziców jak moi, którzy dobrze umieli wskazać czym PRL od Polski się różni, to jakimś skażeniom ulegał. Wiele rzeczy nam się podświadomie miesza. Kontestowanie każdej władzy wydaje się cnotą. Każda administracja wydaje się aparatem nacisku. Każdy protest  przyjmujemy a priori jako słuszny.
Patrzę na maszerujących 11 listopada krzykaczy w glanach, skandujących hasła, których nie rozumieją. Posługują się wizerunkami polityków takich jak R. Dmowski, którego znają tylko z nazwiska. Swoim zachowaniem obrażają jego pamięć i idee. Nazywają siebie : patriotami, narodowcami czy (co najbardziej "lubię") "prawdziwymi Polakami".
Te same lub podobne grupy nie uszanują nawet obchodów rocznicowych 1 sierpnia i licznie gromadzą się, żeby "obuczeć" bo... lubią to.
Mamy jeszcze bandytów zrzeszających się pod pozorem sympatii dla jakiegoś klubu piłkarskiego. Eufemistycznie nazywani są kibolami. Oni także sięgają do jakiejś chorej przeróbki i mieszanki różnych ideologii. Używają symboliki która miesza znak PW ze swastyką. Ale w tych pustych głowach nie ma wahania.
Wszystkie te stowarzyszenia niedouczonych śmieci są efektem i sukcesem dziesięcioleci pracy sowieckiego aparatu. Efektu tego nie da się tak łatwo usunąć...
I tak w ten dzień rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, sobie kozioł rozmyśla. O bohaterach, którym odwagi zazdrości. O straconych nadziejach i tych, którzy nie doczekali Polski. A my ją mamy i "buczymy".
Myślę też, że gdyby w jakichś, dziś na szczęście abstrakcyjnych okolicznościach miało dojść do powstania, to inny byłby skład powstańczej armii. Na ulice pierwsi wybiegli by kibole i wygoleni "narodowcy" w glanach z karkiem rozmiaru 48. Bić oczywiście się umieją. Czy tylko wiedzieliby po co?  
 
 

3 komentarze:

  1. tak samo wiedzą po co, jak Powstańcy Warszawscy. To nie Pan stanie w pierwszym szeregu, jeśli w ogóle będzie Pan w Polsce, kiedy trzeba będzie jej bronić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, ale ja się z Polski nie zamierzam wynosić.

      Usuń
    2. I tak, Basiu czy jak wolisz PANI Basiu, Powstańcy wiedzieli jaki jest ich cel. Nie wiedzieli w większości (?), że jest nieosiągalny. Nie znali też celu politycznego czy propagandowego, ale nie poniżaj ich.

      Usuń

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.