08 lutego 2014

"Jeździec Polski"

Rembrandt
To obraz Rembrandta van Rijn, przedstawiający współczesnego malarzowi, żołnierza lekkiej jazdy. Powstał w latach pięćdziesiątych XVII wieku. Jedni dopatrywali się tu wizerunku mitycznego założyciela Amsterdamu van Amstel'a, mnie kojarzącego się ze smakowitym piwem. Inni Jonasza Szlychtinga, arianina wygnanego z Polski w tym mniej więcej czasie gdy powstał obraz.
Kossak
Zafascynowany pięknym dziełem Juliusz Kossak namalował swoją wersję zatytułowaną Lisowczyk na białym koniu. Też piękne...
Dziś specjaliści są zgodni co do tego, że obraz Rembrandta przedstawia lekkokonnego, formacji zwanej Lisowczykami. Prawdopodobnie malowany z natury, bo jak zapewniają znawcy ówczesnej wojskowości, szczegóły ubioru i broni dokładnie odpowiadają rzeczywistości. 
Cóż niezwykłego było w Lisowczykach, że formacja ta licząca w swej krótkiej trzydziestoletniej historii od 2 do 15 tys. jeźdźców, na zawsze utrwaliła się w pamięci całej Europy ?

 

Aleksander Józef Lisowski herbu Jeż

Urodził się około 1575 roku. Jako zwykły żołnierz po komendą J.Potockiego uczestniczył w wyprawie przeciw hospodarowi wołoskiemu. Za przewodnictwo buntu żołnierzy, obłożony infamią, zaciągnął się na służbę u Dymitra Samozwańca. Zebrał oddział kilkuset konnych lekkozbrojnych żołnierzy, przy których towarzysze sienkiewiczowskiego Kmicica, wydają się członkami zastępu Czarne Stopy. Przemierzali bezkres Rosji błyskawicznie, uderzając na wrogie wojska oraz grabiąc i rabując wszystkich "sprawiedliwie". Dotarli aż do M.Białego co było niezwykłym wyczynem, a zadziwiającym dokonaniem jest, że... wrócili żywi. Samuel Twardowski w poemacie "Władysław IV" opisuje, że dotarli do krainy gdzie czczono "Złotą Babę", czyli przekładając na dzisiejsze wyobrażenia, wiele dalej niż tam gdzie wrony zawracają.
Lisowski w tym czasie wypracował szczególną taktykę działania oddziałów, które dziś nazwalibyśmy siłami szybkiego reagowania. Okrył się sławą doskonałego i charyzmatycznego dowódcy i to jak sądzę spowodowało, że sejm w 1611 roku zdjął z niego karę banicji. Powrót do kraju. Formowanie oddziałów, które wsławiły się skutecznością, umiejętnościami, a także bezwzględnością i grabieżami na terenach wroga, ale i własnych.

 

Śmierć na koniu... choć nie w bitwie

Tadeusz Paradowicz w roli Lisowskiego
W 1616 roku podczas przeglądu oddziałów pod Starodubem, nagle spadł martwy z konia. Dziś sekcja zwłok wskazałaby powód śmierci. Zawał, zator? Ani dla nas, ani dla samego Lisowskiego nie ma to znaczenia. Zmarł mając lat około 40. Nie zachował się (bo nikt go nie namalował) żaden portret Lisowskiego...  

 

Lisowczycy

Dla tych przeciw którym walczyli byli "jeźdźcami apokalipsy". Dla tych których wspierali byli wielkim atutem, ale także budzili trwogę. Każdy władca wzywał ich w pierwszej kolejności na pomoc, ale po zakończonej wojnie najszybciej jak to możliwe pozbywał się Lisowczyków.
Jak Lisowski, wielki talent i charyzmatyczna osobowość, a z drugiej strony warchoł i zabijaka bez krzty litości, taka była kawaleria stworzona przez niego, słusznie od jego nazwiska nazwę biorąca.

 

Nabór, bezwzględna dyscyplina i swoista demokracja

Rzeczpospolita przyzwoliła na formowanie tych oddziałów z myślą o wciąż pustym skarbie. W miejsce niepewnego żołdu Lisowczycy mieli przyzwolenie na grabież na nieprzyjacielskim terytorium. W szeregi Lisowczyków przyjmowano każdego, bez względu na stan społeczny czy narodowość. Warunkami zasadniczymi było bezwzględne posłuszeństwo i biegłość w wojennym rzemiośle. Lisowczycy mieli prawo wyboru swoich dowódców pododdziałów i ustalania własnych regulaminów. Regulaminy te jednakże przestrzegane były surowo. Za wszczęcie nieuzasadnionego alarmu, zaśnięcie podczas warty, grabież bez przyzwolenia dowódcy czy gwałt, karano gardłem. Nie poddawali się niczyim rozkazom oprócz rozkazów swojego dowódcy. 

 

Siła "słabych" jeźdźców

Lisowczycy nie używali hełmów ani elementów zbroi. Mieli pikowane żupany i czapki wypchane pakułami. Każdy miał szablę, rusznicę lub pistolety i łuk. Niekiedy także rohatynę. Nie używali wozów taborowych. Poruszali się komunikiem. Konie Lisowczyków ćwiczone były około 2 lat, podczas kiedy trening koni innych formacji trwał kilka miesięcy. Wyszkoleni byli do szarż w szyku zwartym i luźnym. Dosiad Lisowczyka to coś pośredniego między zachodnioeuropejskim pełnym dosiadem, a tatarskim półsiadem. Dzięki temu przy pełnym panowaniu nad koniem, lepiej wykorzystywali jego możliwości.
Lisowczycy potrafili w ciągu doby pokonywać dystans około 150 km, sprawnie zacierając ślady. Jak głosi ponura ich legenda, w tym celu zabijali także przypadkowych podróżnych, aby nie zostawiać świadków. Dobijali też lub porzucali ciężko rannych towarzyszy, aby nie opóźniać marszu.

 

Sława wojowników i rozbójników

Największe sukcesy Lisowczyków przyszły po śmierci ich twórcy. Pod dowództwem Kleczkowskiego, Rogawskiego, Rusinowskiego, Czaplińskiego i ostatniego Moczarskiego, wsławili się Lisowczycy niezwykłą skutecznością.
Największy przyczynek do utrwalenia Lisowczyków w historii, to Wojna Trzydziestoletnia. Wysłani w 1619 roku, przez Zygmunta III na pomoc cesarzowi, odnieśli znaczne zwycięstwa pod Humiennem i Zavadą, co przyczyniło się do ocalenia oblężonego Wiednia. Niejako "przy okazji" grabili i gwałcili na terenie całych Węgier. Nazywani byli tam elearami. Na nasze szczęście i dla dobra miłej nam wielowiekowej przyjaźni z Węgrami, do dziś okrutne, krwawe napady przypisują oni "cesarskim"... i niech tak zostanie.
Po kampanii zatrzymali się na Słowacji, dając się mocno we znaki mieszkańcom. Wiosną 1621 roku cesarz wypłaciwszy zaległy żołd, zwolnił uciążliwych podczas pokoju Lisowczyków ze służby. Część wróciła do kraju, część przeszła na służbę Bawarii, gdzie ponoć do czasów napoleońskich, matki niesforne dzieci straszyły "polskimi kozakami".
Chorągiew Lisowczyków dzielnie walczyła w 1621 r. pod Chocimem, gdzie padł ich dowódca Rusinowski.
W latach 1626-29 działali na terenie Prus Królewskich w wojnie ze Szwedami.
Jak "Czarny Piotruś", znów oddani przez Zygmunta III do dyspozycji Ferdynanda II, uczestniczyli w wojnie z Francją. Po powrocie do kraju splądrowali i spalili Radomsko. I tu miarka się przebrała. Około roku 1634 z rozkazu Władysława IV, formacja została rozwiązana z zakazem jakiegokolwiek organizowania się. Jej członkowie rzeczywiści i domniemani tępieni byli z nie mniejszą bezwzględnością niż bezwzględność samych Lisowczyków. Jednak oddziały ich w służbie różnych władców i książątek pojawiały się w całej Europie aż do lat 50-tych XVII w. I zapewne jednego z tych ostatnich Lisowczyków sportretował Rembrandt...
Kadr z filmu "Lisowczycy"


Polecam powieść Korkozowicza "Jeźdźcy Apokalipsy" i film "Lisowczycy" dostępny na Youtube