12 stycznia 2014

Dwóch panów "Z"...czyli TVP HISTORIA - "Spór o historię"

Dwaj panowie "Z" to:
Maciej Zakrocki i Marek Zając. 
Dziennikarze prowadzący program Spór o historię, emitowany na TVP Historia. Cykl programów poruszający tematy istotne i zwykle ciekawe. Kanał TVP Historia, zasługuje na uwagę i cieszę się, że choć jeszcze niedawno z powodu małej oglądalności był skazany na likwidację, przetrwał. Może zaczęliśmy lubić historię? 
Dużo interesujących filmów, publicystyki. Spór o historię nie nauczy nas niczego. Bo to bardzo krótka dyskusja na określony temat, ale wskazuje nam wydarzenia z historii, które sami jeśli zechcemy, możemy zgłębiać, rozsądnie wybierając źródła. Ale ja nie o tym chcę Wam powiedzieć... 

Inny aspekt tego cyklu mnie zastanawia...

Czy program dotyczy Mieszka I czy E.Gierka, to dyskusja ma charakter merytoryczny. Zaproszeni goście wypowiadają swoje opinie, stawiają pytania, spierają się. Nie ma jednak jazgotu i kłótni. Każdy coś dorzuca do poruszanego tematu. Nie spierają się o fakty, jeśli te są niepodważalne, tylko o ich interpretację. Prowadzący stawiający się w pozycji dopytującego laika, sprawnie steruje dyskusją i równowagą czasu wypowiedzi, zwykle trzech swoich gości. Raz tylko było to niemożliwe, bo w programie brał udział L.Moczulski. A i tu dzięki staraniom prowadzącego i pobłażliwości dwóch pozostałych ekspertów pewien porządek został ocalony.

Jak to się dzieje?

Z chęcią oglądałbym takie dyskusje o ekonomii, polityce. Ale jakoś odrzucają mnie programy, gdzie po dwóch trzech zdaniach, dyskusja zamienia się w kłótnię, a przekrzykujących się uczestników prowadzący program nie jest w stanie okiełznać. 
Dlaczego "Spór o historię" jest wolny od tej choroby ?

Kilka odpowiedzi

  • Spór o historię jest wyreżyserowany, a nagranie starannie montowane
  • Historia nie budzi emocji
  • Uczestnicy są dobierani tak, żeby nie "iskrzyło"
Żadna z tych odpowiedzi nie wydaje mi się w istotnym stopniu wiarygodna...

Mam inne wyjaśnienie

Uczestnicy programów Spór o historię są fachowcami w swych dziedzinach i mają tego świadomość. Zatem nie muszą tego innym i sobie udowadniać. Nie czują też potrzeby okazywać nikomu swej ewentualnej wyższości. Dlaczego? Bo nie żądzą nimi kompleksy. I co najważniejsze, przychodzą do studia przygotowani i wiedzą co chcą powiedzieć. Zdarza się także, że zapytani o jakiś szczegół, stwierdzają, że ten wątek wydarzeń jest dla nich mało znany i jako lepszego specjalistę wskazują siedzącego obok kolegę. Nie sprawia im to dyskomfortu i nie jest żadną ujmą.
Prowadzący zaś mimo, że jest dziennikarzem, a nie historykiem, też do programu jest przygotowany. Co widać, słychać i czuć.
Gdyby tak w innych programach brali udział ludzie o wystarczającym poziomie wiedzy i kultury... Nie ma ich? A może to my wolimy oglądać arlekinów polityki i "mentorów" znanych z tego, że są... znani?