28 października 2014

Mój bohater ostatniej szarży

Ostatnim aktem bitwy nad Bzurą była bitwa pod Łomiankami. Ocalałe jednostki Armii "Pomorze" i "Poznań" po przejściu Bzury pod Brochowem, walczyły tu o przedarcie do oblężonej stolicy. Momentem kluczowym tego manewru była szarża 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich i niewielkiej części 9 Pułku Ułanów Małopolskich w rejonie wsi Dąbrowa Leśna. W historii szarża ta nazywana jest szarżą pod Wólką Węglową.

Bohaterowie czy szaleńcy ?

 

W zakładce o kampanii 1939 r. (1939 - migawki) wypunktowałem szarże naszych kawalerzystów, których wiarygodne opisy znalazłem. Żadna z nich nie była aktem desperacji zahaczającej o głupotę, a w większości przyniosły oczekiwany efekt. Nie inaczej było w wypadku szarży pod Wólką Węglową. 
W zamyśle gen. R.Abrahama, dowódcy Grupy Operacyjnej Kawalerii, przerwanie pozycji niemieckich miało zostać wykonane w szyku pieszym. I tak był atak ten przygotowywany przez płk. E.Godlewskiego, dowodzącego ułanami 14 pułku.
Płk. Edward Godlewski
Rozpoznawcze patrole dostarczyły jednak informacji o znacznych siłach niemieckich. Atak spieszonych kawalerzystów bez wsparcia broni maszynowej i artylerii skończyłby się wielkimi stratami. W tej sytuacji płk. Godlewski zdecydował, że jedynym dającym szansę sukcesu sposobem jest błyskawiczna i zaskakująca szarża siłami całego pułku. I tak 19.IX około godziny 15ej rozpoczęła się szarża chyba w aspekcie determinacji porównywalna z tą z 1808 roku...
Por. Marian Walicki
Atak poprowadził 3 szwadron dowodzony przez por. M.Walickiego. Dzielny porucznik został śmiertelnie ranny w początkowej fazie walki. Podjęty przez Niemców z pola bitwy, zmarł na punkcie opatrunkowym. Poległ także jego koń Zeus. Zginęło 105 ułanów, około 100 odniosło rany. Straty wśród koni trudne do określenia, ale bardzo duże. Pole bitwy poprzegradzane było różnymi przeszkodami. Płoty, krzaki nie sprzyjają szarży, a zmęczone kilkudniowym marszem i walkami konie potykały się na na nich. Wiele koni rannych trzeba było dostrzelić. To niestety konieczność w warunkach wojennych i jedyny sposób na oszczędzenie cierpień tym czworonożnym dzielnym żołnierzom. Wertując publikacje o bitwie natrafiłem na opisy tak potwornych kontuzji i ran koni, że trudno spokojnie je czytać i oszczędzę Wam cytatów.
Najcięższe straty były skutkiem ostrzału karabinów maszynowych i pojazdów pancernych zgrupowanych w rejonie wsi Mościska, których obecności patrole rozpoznawcze nie dostrzegły.
Mimo wszystkich niekorzystnych okoliczności szarża była jednak sukcesem. Straty sięgające 20% są ceną za przedarcie się pułku na Bielany i otwarcie na kilkadziesiąt godzin drogi, którą przeszła reszta zgrupowanych jednostek do Warszawy. Niemieckie jednostki, w tym 1 Dyw. Lekka wycofały się ponosząc straty około 50 zabitych i 70 rannych.

Dlaczego "ostatnia szarża" ?

 

Przecież były jeszcze szarże pod Krasnobrodem, Husynnem, Morańcami... To prawda. Ale właśnie szarża 19.IX była ostatnią szarżą w historii wojska polskiego, wykonaną siłami całego pułku.
Pomnik 1000lecia Jazdy Polskiej
Warto też pamiętać o naprawdę ostatniej szarży polskich ułanów. 1.III.1945 podczas walk o wieś Borujsko, wobec zatrzymania ataku piechoty, do szarży ruszyła grupa 220 ułanów z 1 BK LWP. Szarżą dowodził por. Zbigniew Starak, absolwent CWK w Grudziądzu i żołnierz kampanii 1939 r. Zaskoczenie było całkowite, obrona niemiecka pękła. Po przełamaniu pierwszej linii kawaleria wraz z piechotą i czołgami z powodzeniem uderzyła na wioskę. Straty kawalerii to 7 zabitych i 10 rannych. O tych dzielnych żołnierzach także pamiętajmy i szanujmy ich. Choć nie dane im było walczyć w szeregach armii polskiej to byli to także polscy żołnierze. Ginęli za Polskę, a nie za sukces sowieckiej okupacji.
Porucznika Staraka oglądamy często. Gdzie? W Warszawie. Na Polach Mokotowskich stoi pomnik 1000lecia Jazdy Polskiej. Do rzeźby ułana pozował właśnie on. 

"Mój" bohater spod Wólki Węglowej

 

Wiele razy pisałem o moim szacunku i podziwie dla żołnierzy, biorącym się przede wszystkim stąd, że odwaga w walce to coś co przekracza moje wyobrażenia. Ja nie umiałbym sobie na polu bitwy poradzić z własnym strachem.
W tej szarży każdy z kilkuset jej uczestników jest dla mnie bohaterem. Można tu wymieniać por. Mariana Walickiego, prowadzącego szarżę. 
"W imię Panienki Jazłowieckiej, szwadron marsz, marsz!" - skomenderował i ruszył na czele swoich podkomendnych.
Inne nazwiska to Korolewicz, Krupa, Scholz, Iwanowski... Czy choćby dowódca pułku, płk. Godlewski, który pod proporcem dowódcy również brał udział w szarży. Potwierdzają to wspomnienia oficerów z jego otoczenia, a nie wiem czemu kilku autorów opisujących zdarzenie poddaje to w wątpliwość.
Czytając relacje uczestników bitwy uwagę moją zwróciła historia - epizod pocztu sztandarowego pod dowództwem wachmistrza Jana Przybyły. Tuż przed atakiem płk. Godlewski osobiście przypomina kpr. Feliksowi Maziarskiemu, który był sztandarowym pułku, jak wielka na nim odpowiedzialność spoczywa. Napomina też towarzyszących mu ułanów, aby go chronili i w razie potrzeby ratowali sztandar. Są to plutonowi: Gajda na "Sarnie", Wasyluk na koniu "Dux" oraz Mendocha.
Kpr. Feliks Maziarski
Podczas szarży Maziarski zostaje ranny w lewą rękę, jego klacz Topola także zostaje raniona. W tej sytuacji sztandarowy wzywa pomocy. Ale nie dla siebie. Unosi kilkakrotnie sztandar prawą ręką i woła: 


"Jestem  ranny, ratujcie sztandar !!!" 

Plutonowy Gajda już nie żył, a plut. Wasyluk spadł z konia ciężko ranny. Na polecenie dowódcy pocztu, wach. Przybyły, podjeżdża do kpr. Maziarskiego, kpr. Mieczysław Czech i przejmuje sztandar. Dociera z nim szczęśliwie na Bielany. Za ten czyn kapral Czech otrzymuje Virtuti Militari kl. V (nr 12132) z rąk gen. Rómla, który wręcza mu order odpięty z własnego munduru. Chyba jedyny to wart odnotowania czyn generała, który w kampanii 1939 nie zapisał się zbyt chwalebnie.
Kpr. Mieczysław Czech

Kpr. F.Maziarski pomimo rany dotarł do Warszawy, a szarfę sztandarowego przekazał zakonnicy ze szpitala przy ul. Bonifraterskiej, aby ukryła ją w kaplicy szpitalnej. Jaki był los tej szarfy nie wiem. Nie znalazłem w żadnej książce informacji.
Dziś trudno nam zrozumieć dlaczego ranny żołnierz w zamęcie bitwy stara się uratować sztandar swojego pułku, nie myśląc o własnym ratunku. Przecież sztandar to "tylko" ozdobny kawałek materiału o wartości niewielkiej... Prawda? Ja sądzę, że nie i dlatego podziwiam odwagę "zwykłego" kaprala 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich. 




Może jeszcze z Jego wspomnień, o mianowaniu na funkcję sztandarowego:

"Jako najmłodszy wiekiem podoficer pułku, byłem bardzo zdziwiony, a jednocześnie zaskoczony okazanym mi zaufaniem i poczytywałem to za honor i poczułem dumę, oddanego całym sercem nowemu swemu zadaniu ułana Rzeczypospolitej" 
Pamiątkowy obelisk w miejscu z którego ruszyła szarża

Kapral Feliks Maziarski, kawaler orderu Virtuti Militari kl. V (Krzyż Srebrny nr 12354) oraz Krzyża Walecznych walczył w szeregach AK pod pseudonimem "Szofer" (KEDYW - Lwów). Wyemigrował do Szkocji następnie do Kanady, gdzie zmarł 15.III.2003.
Udany reportaż z inscenizacji szarży:

 



4 komentarze:

  1. Piotrze , czytam to rankiem i jestem naładowany na cały dzień , wieczorem idę na tenisa stołowego i ubieram dzis koszulkę z husarią Polską , ze sklepu Red is Bad , Napis na plecach : Amor Patria, Nostra Lex Dkarol

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś idiotą!!! Piszesz o koniach jakby były równe ludziom. Gdybyś znał historię jazdy to byś rozumiał że były narzędziem walki a nie jej uczestnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Feliks Maziarski jest mòj ojciec.
    Christopher (Krzysztof) Maziarski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że po tak długim czasie odpowiadam. Ale nie wiedziałem jak zareagować. Bo jedyna reakcja szczera jest bardzo nieskromna.
      Otóż zaczynając tego bloga liczyłem na to, że niektóre moje felietony spowodują wymianę spostrzeżeń, wiedzy, pytania i dyskusje. Nie udało się, co zobaczy Pan po znikomej ilości komentarzy. Ale co jakiś czas wracam do pańskiego komentarza. Teraz często, bo rozliczam się z moim dotychczasowym życiem.
      Myślę sobie w tej chwili (bardzo nieskromnie): warto było, choćby dla syna kpr. F.Maziarskiego pozbierać z bezmiaru pomieszanych informacji kilka i napisać o zdarzeniu, którego jednym z bohaterów był młodziutki podoficer pułku.
      Serdecznie pozdrawiam,
      Piotr Kamoda

      Usuń

Każdego zapraszam do uwag i dyskusji. Także tych którzy chcą pozostać anonimowi.