29 września 2013

Most Północny - koziołkowa wydumka z morałem

Chcecie bajki, oto bajka...

Mieszka sobie w Warszawie rodzina kilkuosobowa. Nazwijmy ich Zagryziakowie. Zagryziakowie jak większość mieszkańców stolicy, niecierpliwie wyczekiwali rozpoczęcia budowy Mostu Północnego.
Wiedzieli jednak z całą pewnością, że długi czas przygotowań formalnych i technicznych to tylko pozory. W rzeczywistości w tym czasie odbywały się intrygi, korupcyjne ustawki i inne niecne poczynania "ONYCH".

 

 

Tu krótkie objaśnienie "ONYCH"

Ci "ONI" są potrzebni niektórym z nas, do intuicyjnego wyjaśniania skomplikowanego świata. Świata którego w całości nikt z nas nie pojmuje, bo to niemożliwe. Jedni obszar, którego nie ogarniają tłumaczą sobie niedostatkiem własnej wiedzy, inni tajemnymi spiskami czy działaniem sił niemal rodem z piekła. "ONI" zwykle nie mają ani twarzy ani nazwy, a właściwie mają, tyle że wymienne. Może to być urzędnik, który Zagryziakom nie wydał pozwolenia na budowę sklepu, może być to policjant, który wypisał mandat, ale i nawet sąsiad, który z całą pewnością specjalnie wytresował psa, żeby sikał Zagryziakom na klatce schodowej. Oczywiście "ONI" to także różne instytucje. Urząd Skarbowy, banki które udzielają kredytu tylko dlatego żeby Zagryziaków okraść. Bezspornym jest, że wszyscy "ONI" są świetnie zorganizowani i skomunikowani. Nawet wspomniany sikający pies Medorek działa w porozumieniu z najwyższymi urzędnikami państwowymi należącymi również do "ONYCH".


Most Północny w budowie ...

Kiedy budowa ruszyła, większość warszawiaków czekała niecierpliwie na jej zakończenie. Zagryziakowie jednak znali już cały ogrom łajdactw i nieprawidłowości ...
  • Cena inwestycji jest zawyżona. Wiadomo ! "ONI" sobie już poprzydzielali wysokie premie, a i łapówki rozdane też cenę rozdmuchały
  • Wybrany rodzaj konstrukcji mostu jest kosztowny i bardzo nietrwały
  • Most jest w złym miejscu, powinien być gdzie indziej
  • Źle zaplanowane są wjazdy na most i będą źle oznakowane
Kiedy jeden z Zagryziaków przyniósł plotkę, jakoby już ustawione filary miały wadę, która zmusza do demontażu już ustawionej konstrukcji, zapanowała... radość.
Bo nie w tym rzecz, żeby było nam lepiej, tylko żeby można było mówić o tym co złego lub podłego dzieje się dookoła. Nawet jeśli per saldo koszty ponoszą także Zagryziakowie. Ale z tego chyba sprawy sobie nie zdają...
Powiecie, że takiej rodzinki upiornej nie ma?  Takich bezinteresownie nienawidzących, jest wśród nas wielu. Co gorsza konsolidują się znacznie sprawniej niż inni. Z jednym tylko warunkiem: "przeciw wrogom!". Prawdziwym lub urojonym i wtedy czują się potrzebni bo mogą "walczyć". Nie o coś, choć frazesów o wartościach wyższych mają co niemiara. Walczą przeciw... i czują się dzięki temu potrzebni.  

13 października odbędzie się referendum mające na celu odwołanie z funkcji prezydenta Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Jakie mają być korzyści z ewentualnego odwołania raczej nie wiadomo, ale emocje są już tak rozkręcone, że nikogo te potencjalne korzyści nie zajmują.
Tysiące Zagryziaków, jedni po kryjomu, inni ze szturmówkami w dłoni i śpiewem na ustach, podążą zagłosować aby obalić "wrogą i obcą" władzę. Retoryka nawołujących do udziału w referendum nawiązuje do wojennej symboliki, zatem do "walki o wolną stolicę". Oczywiście to niesmaczne i śmieszne, ale jestem pewien, że skuteczne. Choć chciałbym wierzyć, że się głęboko mylę i Zagryziaków jest mniej niż mi się wydaje.