28 maja 2013

Zmiana pokolenia w biznesie...

Nieliczne prawdziwie prywatne firmy przetrwały 50 lat przerwy w niepodległości Polski. Zatem większość małych i dużych firm obecnie obchodzi ćwierćwiecze. Przetrwało mniej niż 10 % tych które startowały na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.
Odszedł w przeszłość wizerunek nuworysza w granatowym garniturze, białych skarpetkach i bucikach "koziojebkach". Nie jest to równoznaczne z tym, że klasa biznesu się wykształciła i ucywilizowała w całości. Ale może trochę...
Z każdych pieniędzy coś powinno wyrosnąć
  

Warto przyjrzeć się co robią właściciele, którzy rozpoczynali karierę w wieku lat 40, a dziś zbliżają się do wieku emerytalnego. Jeśli nie mają komu przekazać swojej firmy, są na nią skazani do końca życia jej lub swojego. Pytanie oczywiście, dlaczego 10 lat temu nie pomyśleli o wychowaniu następców lub nie spieniężyli firmy na korzystnych warunkach.
Są też tacy dla, których firma jest jedynym pozostałym sensem życia. Tak się stać może niepostrzeżenie. Z konieczności pracując po kilkanaście godzin odsuwali na plan dalszy zainteresowania, znajomych, nawet rodzinę. A później, nie ma co się rozglądać wokół, bo nic nie ma...
Dla pewnej grupy prowadzenie biznesu jest tak fascynujące i pasjonujące, że nie myślą o zakończeniu kariery, nie z powodu pieniędzy, tylko dlatego, że ta praca 20 lat temu, 10 i dziś daje im największą przyjemność. To już lepiej. Jeśli jest to recepta na ich szczęśliwe życie to oby tylko sił starczyło.
Bywają też cudaczne pomysły. Firmę prowadzą następcy czy zaufani prokurenci, a pan Kleofas rozpoczyna nowe życie. Nowym kabrioletem w sobotnie popołudnie podjeżdża na dyskotekę w Trąbkach Wielkich i podrywa dziewczyny młodsze od jego córek. Cóż... Dziewczęcym udkiem bronię się przed smutkiem
Może być inaczej. Nowy dom według wypieszczonego projektu, w wymarzonym miejscu. Podróże do miejsc o których marzyli, a wcześniej nie było na to czasu. Rozwijanie zaniedbanego przed laty hobby. Spokojne bądź intensywne życie, w zależności wyłącznie od własnej chęci. I to mi się podoba. Trumna kieszeni nie ma, zatem jeśli ktoś zarobił stosunkowo duże pieniądze, powinien je dla własnego pożytku i przyjemności wydać.
Ta pierwsza zmiana pokoleń w biznesie, a właściwie jej sposób i klasa, to swoisty probierz dojrzałości.

Jeśli ktoś zna, to wie o kim teraz napiszę:

Pewien mój kolega całkiem rozsądnie prosperującą firmę utrzymuje nadal, opierając się na zaufanych ludziach, a sam zaczął się realizować na nowo, w absolutnie innej dziedzinie. W wieku zdecydowanie "niestudenckim" skończył studia z historii sztuki i z wielkim zapałem uruchomił galerię malarstwa. Że to człek rozsądny, stara się aby przedsięwzięcie to miało znamiona biznesu. Nie ma w tym twardego postanowienia zarobkowania, ale docelowo dojdzie jak sądzę do samofinansowania. Dywidendą wielkiej wagi będzie satysfakcja z przedsięwzięcia przynoszącego przyjemność każdemu zainteresowanemu sztuką. Powodzenia... Fabian !
Tej pani się chyba podobało...

A kto ciekawy i chce zobaczyć na własne oczy, musi udać się automobilem, konno, alibo pieszo do Warszawy. Tu można podejrzeć migawki z udanej inauguracji:


Kto kliknął na link i obejrzał, myślę, że nabrał apetytu. Trzymam kciuki za wszystkich biznesmenów, tych znajomych i nieznajomych, aby ich kompas życia okazał się niezawodny.