03 kwietnia 2013

Kombatanci i opozycjoniści, których nie znałem !

Nie było w historii naszego kraju takiego pokolenia, które nie uczestniczyłoby w wojnie lub jakimś wewnętrznym przewrocie. Stąd, jak sądzę tkwi w podświadomości każdego z nas chęć, a może potrzeba, dołączenia do grupy kombatantów, pasującej do naszej daty urodzenia. Tak więc w latach 45 - 50, pojawiło się mnóstwo "weteranów" partyzantki komunistycznej. Przyczyna prosta. Nie trzeba odwagi, żeby stać się bohaterem po fakcie, a i kariera w PRL-u, stawała się łatwiejsza. W późniejszych, nieco mniej okrutnych czasach, wielu ludzi przypisywało sobie czynny udział w Powstaniu Warszawskim. Nie wiem czy przed wojną, byli również tacy "dorabiani powstańcy" śląscy czy wielkopolscy ?
Moje pokolenie, o wojnę nawet się nie otarło, a jeśli ona nadejdzie nawet za rok albo jutro, to ewentualnie będę się nadawał do przytroczenia na plecach miny naciskowej i (niespiesznego) pełzania po nadjeżdżający czołg.
Przeżyliśmy jednak, będąc w różnym wieku lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, w których nie brakło dramatycznych i tragicznych zrywów niepodległościowych.
I tu pojawia się "problem", bo nie każdy uczestniczył aktywnie w tych wydarzeniach, a jakoś nam się w łepetynach poukładało, że były tylko dwie grupy: opozycjoniści i obrońcy znienawidzonego systemu. Jakoś nie chcemy pamiętać, że trzecia grupa była największa. To ci którzy robili to co chcieli lub musieli, nie angażując się po żadnej ze stron, choć oczywiście bardziej czy mniej wyraźne, sympatie mieli. Oportunizm jest najczęściej spotykaną postawą, wobec wszelkich masowych zjawisk. Żadna to ujma i jeśli żyje się przyzwoicie to "pudrowanie" przeszłości jest zbędne.
W szczególnym położeniu znajdują się ludzie parający się literaturą, aktorstwem, malarstwem, rzeźbą itp.. Od wieków, aby funkcjonować musieli szukać mecenatu, bo sztuka i posłannictwo to jedno, a że jeść trzeba to drugie. Przykładów z najwyższej "półki" jest wiele. Molier, Szekspir, gdyby nie nie znaleźli przychylności możnego mecenasa, nie oglądalibyśmy dziś "Świętoszka" czy "Wieczoru Trzech Króli". Schodząc na niższe kategorie sztuki (też potrzebne), wszelkiej maści pieśniarze i szansoniści też, aby zaistnieć i trwać, jakiemuś mecenatowi przypodobać się musieli. Jeśli nie wkraczało to w obszar donosicielstwa i krzywdzenia innych, to chyba każdy z nas to akceptuje?
I tu po długich wstępach (kto zasnął?), dochodzę do uroczej dziewczyny z gitarą lat 70-tych. Mnóstwo piosenek i tłumy wielbicieli. Niektóre jej przeboje nucił każdy. W 74 roku wyskoczyła z mega-piłki i zaśpiewała piosenkę  na otwarcie "Ogólnoświatowego Turnieju W Piłce Kopanej".
Występuje do dziś, ma nadal liczne grono wielbicieli w wieku od 0 do 100 i wielka jej chwała za to. Ja za tego rodzaju muzyką nie przepadam, a i oczywiście znawcą nie jestem. Ale szanuję i sądzę, że wypracowała swój styl, godny docenienia. Nie wytrzymała jednak i musiała się "dopisać"... W jakimś wywiadzie telewizyjnym, opowiadając o przeszłości, stwierdziła: "No cóż, my ludzie estrady, będąc w opozycji wobec władzy mieliśmy trudną sytuację...". Proszę Pani .... po co??? Nikt oprócz obłąkanych radykałów (oqrwieńców chyba nie mogę napisać?) nie będzie Pani wypominał tamtych lat bo NIE MA CZEGO. Więc po co?
To był przykład z kategorii "soft", a teraz "hard". 
Dwa lata, temu przeczytałem wywiad z synem E.Gierka. Na pytanie o stosunek tow. Gierka do wprowadzenia Stanu Wojennego, odpowiedział, że wówczas jego ojciec, był już w opozycji (sic!) wobec władz PRL... Nawet jeżeli ta odpowiedź wynika z głupoty, to i tak horror... E.Gierek jako uczestnik opozycji wobec komunistów....
No ale każdy, jeśli chciał, po odzyskaniu niepodległości, dopisać się do kombatantów, próbował. I niektórym sie udało.
To na koniec napiszę Wam prawdę o sobie. Ja też jestem kombatantem!!! Otóż w marcu 1981 stałem w (niewielkiej) grupie pod Stocznią im. Lenina (później im. SA) i czekałem na decyzję o strajku generalnym. Ponieważ było zimno, dostałem anginy i przez 3-4 dni nie chodziłem do szkoły. Zatem poniosłem uszczerbek na zdrowiu w walce o niepodległość....
Pozwalam sobie tu na swobodne żarty, ale proszę mi wierzyć, szanuje Tych, którzy rzeczywiście walczyli o niepodległość i Tych, którzy dali nam coś dobrego...Choćby wartościową rozrywkę.